|
galakta.pl Forum wydawnictwa gier planszowych Galakta |
 |
Władca Pierścieni LCG - ARCHIWUM - Deck
Longer - Sob 02 Lut, 2013 Temat postu: Deck Mam pytanie. Czy macie podobnie jak ja. Bo im więcej posiadam dodatków tym więcej kart, a co za tym idzie coraz trudniej mi złożyć mobilną, dobrą talię. Zdarza mi się często w sytuacjach krytycznych że mam talię jak stodoła, a na ręku kupę do niczego nie przydatną. Powiedzcie z ilu kart składają się wasze talie. Może ktoś ma jakąś mechanikę doboru kart, a może to kwestia ogrania im więcej grasz tym tym lepiej dobierasz karty...
schen - Sob 02 Lut, 2013
Najlepiej starać się składać talię 50-kartową i skupiać się na najważniejszych kartach. Przeważnie staram się mniej więcej zachować równe proporcje pomiędzy dodatkami/wydarzeniami/sprzymierzeńcami, przy czym tych ostatnich bywa najwięcej. Oczywiście zależy to też często od specyfiki talii.
Czasem też jak robię talię "na szybko" to nawet 60 kart mi odpowiada (przyzwyczajenie z PTCG).
Dobrze jest też zadbać o porządny dociąg. Zawsze staram się ładować wszystkie dostępne sensowne dociągarki na daną rozgrywkę.
Berestaszek - Sob 02 Lut, 2013
Po pierwsze trzeba się zastanowić co ma być główną dopałką decka (np. Dain, orły z gór mglistych itd) Potem bierzesz karty które działają z tym combem. Dopiero potem dobierasz must have np. Atak z zaskoczenia, gandalf oraz inne karty które będą pasowały do danej strefy. Następnie pare rozgrywek aby sprawdzić czy te karty które dociągasz rzeczywiście dobrze działają ze sobą i czy niektóre z nich po prostu nie są zapychaczem miejsca. Dodatkowo nie warto dodawać więcej niż 2 kart unikatowych (no chyba że są to karty kluczowe tak jak Bofur z Norim )
Kulgan - Sob 02 Lut, 2013
U mnie liczba kart w decku miesci się między 50 a 51, a właściwie 51 to przeszłość. Kumpel ma specjalne "lotrowskie" koszulki i wymusza na nim to również 50 kart.
Dociągarki kart są niezbędne i, tak jak rzekł mój poprzednik, wrzucamy, co tylko się da i ma sens
Potrafię mieć talie prawie bez Dodatków bądź prawie bez Sprzymierzeńców, a kumpel prawie bez Wydarzeń, więc różnie to bywa. Ale silnik gry - coś, co będzie napędzać talię - musi być, jak i podstawowe karty do Sfer.
Zdarza mi się, że buduję talię i wyciągam karty z segregatora, pakuję do koszulek, by przed samą rozgrywką stwierdzić, że pewne karty lepiej zamienić na inne. Niektóre karty są wyciągane z segregatora tylko po to, żeby jeszcze przed grą z powrotem do niego wrócić
balint - Nie 03 Lut, 2013
A ja się staram zmieścić w 35 kartach. Takie przyzwyczajenie z czasów METW-owo, LOTR-owych. Wyjątek: krasnoludy, bo Ori i Dziedzictwo Durina zapewniają szybki dociąg kart.
Zapisu w instrukcji o taliach turniejowych (=50 kart) nie traktuję serio, tudzież wręcz jest to zapis kabaretowy (i tutaj zgadzam się z nieobecnym od jakiegoś czasu Sthephenem), który (i to już moja interpretacja) ma wymusić na graczach zapełnienie decków kartami od FFG lub uzasadnić drukowanie słabych kart w trzech kopiach każda.
crabtree - Nie 03 Lut, 2013
Przyznam że też nie liczę kart i często pewnie mam ich mniej niż 40. Talie turniejowe to potężna ściema i w ogóle nie biorę tego pod uwagę.
balint - Nie 03 Lut, 2013
crabtree napisał/a: | Przyznam że też nie liczę kart i często pewnie mam ich mniej niż 40. Talie turniejowe to potężna ściema i w ogóle nie biorę tego pod uwagę. |
I to jest głos rozsądku!
JollyRoger1916 - Nie 03 Lut, 2013
Ja tam spokojnie składam sobie talie 50 do 60 kart, a nie raz i 70 się grało, żeby zobaczyć co działa, a co ewentualnie można wywalić. Do 60 kart można spokojnie składać talie, które działają i nie mają zapychaczy na ręce. Zresztą podoba mi się ta niepewność co wejdzie i radzenie sobie z tym co akurat dał los.
Kulgan - Nie 03 Lut, 2013
balint napisał/a: | crabtree napisał/a: | Przyznam że też nie liczę kart i często pewnie mam ich mniej niż 40. Talie turniejowe to potężna ściema i w ogóle nie biorę tego pod uwagę. |
I to jest głos rozsądku! |
Ja gram zazwyczaj taliami równo 50-okartowymi (i kumpel też). Dla mnie mniejsze talie to są talie "do nauki", a jak się już człowiek dokształci, wówczas składa "pełne" talie. Zapis, że to są talie turniejowe jest mylny, ale w instrukcji znajduje się zapis, że talie minimum 50-okartowe to talie przeznaczone do bardziej "zaawansowanej" gry. Dlatego między innymi gram właśnie taką liczbą kart.
Jednak każdy oczywiście niech gra tak jak chce i lubi, bo tu nie o liczbę kart w talii chodzi, a o czystą przyjemność z gry Tym bardziej, że talie turniejowe do żadnego turnieju nam się nie przydadzą
balint - Nie 03 Lut, 2013
Kulgan napisał/a: |
Ja gram zazwyczaj taliami równo 50-okartowymi (i kumpel też). Dla mnie mniejsze talie to są talie "do nauki", a jak się już człowiek dokształci, wówczas składa "pełne" talie. Zapis, że to są talie turniejowe jest mylny, ale w instrukcji znajduje się zapis, że talie minimum 50-okartowe to talie przeznaczone do bardziej "zaawansowanej" gry. Dlatego między innymi gram właśnie taką liczbą kart.
Jednak każdy oczywiście niech gra tak jak chce i lubi, bo tu nie o liczbę kart w talii chodzi, a o czystą przyjemność z gry Tym bardziej, że talie turniejowe do żadnego turnieju nam się nie przydadzą |
Przyznam się, że doszedłem do identycznej konkluzji, ale na odwrót: najpierw nie wiedząc co i jak tworzę potworki 50-kartowe, a potem, jak się dokształcę, to tne je na mniejsze
Oczywiście sensem gry jest pokonanie scenariusza, a nie spór o liczbę kart w talii
EstEst - Pon 04 Lut, 2013
Generalnie, im mniej kart, tym łatwiejszy scenariusz (no, może póki nie zejdziemy z kartami poniżej 25), więc liczbą kart możemy sobie poziom scenariusza dozować. Np. jak ktoś chce, to może sobie zagrać w pierwszy scenariusz podstawki z talią 120 kart. I jak większość kart jest zapychaczami, to od razu poziom trudności się robi jakiś rozsądniejszy .
wojo - Pon 04 Lut, 2013
Zgadzam się z EstEst - generalnie im mniejsza talia tym scenariusz łatwiejszy (oczywiście do realnego minimum). Ja osobiście polecam wszystkim graczom zaczynającym przygodę z Władcą i posiadają tylko podstawkę aby składali talie 30-35 - wtedy można się już pobawić w budowanie talli i mieć całkiem sensowne szanse przejścia obu pierwszych scenariuszy.
Posiadając już kilka dodatków sam przesiadłem się na 50 i trzymam się tej liczby rękami i nogami. Teraz pula kart jest na tyle mocna że składanie 50 nie polega na dorzucaniu zapychaczy ale naprawdę stawia ciekawe wyzwanie.
Sam odbieram zapis o taliach turniejowych jako zapis w stylu: "Poziom trudności scenariuszy jest testowany i optymalizowany pod talie 50 kartowe".
Zalety grania na małych taliach:
- Kluczowe karty prawie na 100 w ręce startowej lub w pierwszych turach
- Dociąg traci na znaczeniu (patrz wyżej)
- "Każda" karta to dobra karta
- Łatwiej oprzeć strategię na dwu lub więcej kartowych combosach
Wady:
- Ułatwiają rozgrywkę (choć gra jest tak trudna że może to nie wada )
- Podatne na zrzucanie talii (np. Kamienne podstawy ziemi, Powrót do Mrocznej puszczy)
Zalety grania na dużych taliach:
- Poznajemy wiele kart i sporo rzeczy można odkryć
- Niezłe combosy czasem mogą wyjść
- Śmieją się ze zrzucania talli
Wady:
- Sporo "martwych" kart na ręce
- Bardzo wrażliwe na losowość. Choćbyśmy mieli kluczowe karty w talii szanse na ich wyciągnięcie są małe.
Jako ogólną poradę przy budowaniu talii powiedziałbym:
- Gdy po paru rozgrywkach zauważasz że jakieś karty nie zagrywasz choćby na papierze wyglądała super, albo leży na stole i nic sensownego nie robi to wywalaj z talli bez mrugnięcia okiem.
crabtree - Pon 04 Lut, 2013
Talia musi być optymalnie skrojona żeby maksymalnie ograniczyć losowość. Ta gra już jest wystarczająco losowa więc nie ma sensu zwielokrotniać tego efektu. Ja bym nawet poszedł krok dalej i pozwolił graczowi wybrać sobie rękę startową, albo chociaż jej część. Można też przecież zadeklarować mulligana, dobrać nowe karty, po czym stwierdzić że nie ma sensu grać - uznać porażkę. I zacząć zabawę od nowa - do skutku aż trafią nam się sensowne karty. Też tak można? Można, ale po co tracić czas na losowanie kart jak można je sobie od razu dobrać? Może nie całą rękę, ale chociaż z 2-3. Wtedy daje to graczowi pewne możliwości planowania strategii, ale i tak nic nie dzieje się tak jak byśmy chcieli bo gra szybko weryfikuje przyjęte założenia.
wojo - Pon 04 Lut, 2013
Rozumiem co piszesz crabtree jednak myślę że tym sposobem znacznie sobie odbierasz przyjemność z gry - oczywiście każdy gra jak chce i lubi to jest w tej grze najpiękniejsze. Dla mnie najciekawsze są partie w których nie do końca podchodzi karta a my stajemy na uszach i kombinujemy z tym co mamy na ręku i jednak wychodzimy zwycięsko (lub prawie). Te partie się pamięta. To nie jest gra optymalizacyjna i dzięki temu oprócz wyzwań "umysłowych" dostarcza całkiem przyjemnej dawki emocji.
Dodatkowo w Twoim sposobie widzę jeszcze jedną wadę - przestajemy myśleć. Jedziemy według schematu pierwsza tura pyk światło Valinoru, druga bach ten sprzymierzeniec.
el - Pon 04 Lut, 2013
Pytanie - czy macie na myśli talię 30 kart, z czego każda w 3 kopiach, co daje razem ~10 różnych? To nam daje po mniej-więcej 3 różne dodatki, sprzymierzeńców i wydarzenia...
JollyRoger1916 - Pon 04 Lut, 2013
wojo napisał/a: | Rozumiem co piszesz crabtree jednak myślę że tym sposobem znacznie sobie odbierasz przyjemność z gry - oczywiście każdy gra jak chce i lubi to jest w tej grze najpiękniejsze. Dla mnie najciekawsze są partie w których nie do końca podchodzi karta a my stajemy na uszach i kombinujemy z tym co mamy na ręku i jednak wychodzimy zwycięsko (lub prawie). Te partie się pamięta. To nie jest gra optymalizacyjna i dzięki temu oprócz wyzwań "umysłowych" dostarcza całkiem przyjemnej dawki emocji.
Dodatkowo w Twoim sposobie widzę jeszcze jedną wadę - przestajemy myśleć. Jedziemy według schematu pierwsza tura pyk światło Valinoru, druga bach ten sprzymierzeniec. |
Też preferuję takie granie jak wojo. Lubię ten element kombinowania z tym co akurat mam na ręce. Często można wycisnąć niezłe zagrywki, o których nawet nie myślało się składając talię, bo aktualna sytuacja zmusza do zmóżdżania jak najefektywniej wybrnąć z tarapatów, lub chociaż zminimalizować skutki jakiegoś draństwa, na które natrafiliśmy podczas wyprawy. Jasne jestem w stanie ułożyć takie talie, na każdy scenariusz, żeby przejść przez niego bezboleśnie, jednak dla mnie dużym plusem gry są te emocje towarzyszące choćby przy poświęcaniu sprzymierzeńca (nie mówiąc o bohaterze), bo akurat nie mam finty, pułapki, czy innej karty na mocarnego wroga.
el napisał/a: | Pytanie - czy macie na myśli talię 30 kart, z czego każda w 3 kopiach, co daje razem ~10 różnych? To nam daje po mniej-więcej 3 różne dodatki, sprzymierzeńców i wydarzenia... |
Nie jak posiadasz tylko jedną podstawkę, gdzie najmocniejsze karty są w jednej, czasami dwóch kopiach (Gandalf jest x4, ale z innych powodów, po prostu twórcy założyli dodanie po jednym do każdej sfery ). Sprawa zmienia się wraz z kolejnym dodatkami, gdzie wszystkiego masz po 3 szt. i w tym momencie zrobienie bardzo potężnej i do tego klimatycznej, 50 kartowej talii nawet grając jedną sfera to żaden problem.
crabtree - Pon 04 Lut, 2013
wojo napisał/a: | Rozumiem co piszesz crabtree jednak myślę że tym sposobem znacznie sobie odbierasz przyjemność z gry - oczywiście każdy gra jak chce i lubi to jest w tej grze najpiękniejsze. | Ale przecież ja tak nie gram i póki co nie planuję. Jestem jedynie przeciwny taliom zawierającym więcej niż 50 kart bo zwykle są bardzo mało efektywne, ale też uważam że jak ktoś tak lubi grać to czemu nie? Jest to zgodne z przepisami i można tak grać. Poza tym, w praktycznie każdej grze karcianej jest bardzo wiele możliwości personalizacji własnej talii czy strategii gry. Dla kogoś jedna karta to zapychacz gdy dla drugiej osoby jest niezbędnikiem.
Sznycelek - Pon 04 Lut, 2013
Póki co mam samą podstawkę, ale że mam pewne problemy z przejściem drugiego scenariusza talią monosferyczną pokusiłem się o stworzenie talii bazującej na dwóch sferach. Kart nie liczyłem, po prostu przeglądałem talie i odkładałem te bardziej użyteczne karty, które akurat powinny mi się przydać podczas tej gry. Zwykle wychodziło mi w granicach 40-50 kart i trzeba było się sporo namęczyć, żeby dostać właśnie tą konkretną kartę. Nigdy mi się nie zdarzyło, żeby nie zgodzić się na aktualną rękę i poddać grę tylko po to, żeby spróbować szczęścia z lepszymi kartami. Zawsze to jest jakieś wyzwanie i zmusza człowieka do zrobienia czegoś z niczego. Przykładowo ostatnio samą talią mądrości musiałem rozwiązać problem trolla górskiego bez leśnej pułapki, bo nie miałem jej na ręce. Dołożyłem do Denethora kartę, która zwiększała mu obronę lub siłę woli o 1 w zamian za odrzucenie karty z ręki, a w następnej turze dołożyłem córkę Nimrodel, która by mu nadmiar obrażeń leczyła, aby mógł dalej stawiać opór trollowi. Niestety taktyka dość powolna i modlenie się, aby troll nie dostał za dobrej karty cienia, która by zabiła Denethora. Ostatecznie przegrałem, ale byłem ogólnie zadowolony, że stawiłem opór trollowi bez stosowania takich kart jak finta czy leśna pułapka. Oczywiście jak na złość tuż przed porażką na wierzchu talii znajdowała się właśnie ona... ^^
JollyRoger1916 - Pon 04 Lut, 2013
Sznycelek napisał/a: | Przykładowo ostatnio samą talią mądrości musiałem rozwiązać problem trolla górskiego bez leśnej pułapki, bo nie miałem jej na ręce. Dołożyłem do Denethora kartę, która zwiększała mu obronę lub siłę woli o 1 w zamian za odrzucenie karty z ręki, a w następnej turze dołożyłem córkę Nimrodel, która by mu nadmiar obrażeń leczyła, aby mógł dalej stawiać opór trollowi. Niestety taktyka dość powolna i modlenie się, aby troll nie dostał za dobrej karty cienia, która by zabiła Denethora. Ostatecznie przegrałem, ale byłem ogólnie zadowolony, że stawiłem opór trollowi bez stosowania takich kart jak finta czy leśna pułapka. Oczywiście jak na złość tuż przed porażką na wierzchu talii znajdowała się właśnie ona... ^^ |
To jest dla mnie kwintesencja fun`u tej gry. Gdzieś chyba na początku CMP będziesz miał płonącą gałąź pozwalającą bohaterom wiedzy olewać efekty cienia i robiącą z nich najlepszych obrońców w grze.
Sznycelek - Pon 04 Lut, 2013
JollyRoger1916 napisał/a: | Sznycelek napisał/a: | Przykładowo ostatnio samą talią mądrości musiałem rozwiązać problem trolla górskiego bez leśnej pułapki, bo nie miałem jej na ręce. Dołożyłem do Denethora kartę, która zwiększała mu obronę lub siłę woli o 1 w zamian za odrzucenie karty z ręki, a w następnej turze dołożyłem córkę Nimrodel, która by mu nadmiar obrażeń leczyła, aby mógł dalej stawiać opór trollowi. Niestety taktyka dość powolna i modlenie się, aby troll nie dostał za dobrej karty cienia, która by zabiła Denethora. Ostatecznie przegrałem, ale byłem ogólnie zadowolony, że stawiłem opór trollowi bez stosowania takich kart jak finta czy leśna pułapka. Oczywiście jak na złość tuż przed porażką na wierzchu talii znajdowała się właśnie ona... ^^ |
To jest dla mnie kwintesencja fun`u tej gry. Gdzieś chyba na początku CMP będziesz miał płonącą gałąź pozwalającą bohaterom wiedzy olewać efekty cienia i robiącą z nich najlepszych obrońców w grze. |
Tak się składa, że cały cykl CMP powinien mi przyjść w tym tygodniu, przez co będę mógł pokombinować z nowymi kartami i być może nieco ułatwić sobie robotę. W sumie to zależnie od talii, raz troll jest problemem, a raz drugi etap, kiedy to trzeba ciągnąć po 2 karty z TS, a jak jeszcze wejdzie mroczna fala + pustkowie za 5 zagrożenia to nie do ruszenia.
chelcho - Pon 04 Lut, 2013
Ja gram zawsze 50 kartową talią (limit koszulek ) i zazwyczaj max 1 muligan. Kart sobie nie dobieram, bo lubię zaczynać z różną ręką - gra jet wtedy ciekawsza i mniej schematyczna. Gram na 3 kolorowym deku z 3x Runy Daerona: za 0 dociągam 2 karty i wyrzucam 1 z ręki - nic nie kosztuje, daje większą szansę na kartę jakiej szukam, a wyrzucić zawszę jest co. Nie wiem jak wcześniej dawałem sobie radę bez tej karty
Kulgan - Pon 04 Lut, 2013
crabtree napisał/a: | Talia musi być optymalnie skrojona żeby maksymalnie ograniczyć losowość. Ta gra już jest wystarczająco losowa więc nie ma sensu zwielokrotniać tego efektu. |
Losowość to jest największa zaleta tej gry - nigdy nie wiadomo, czy zza krzaczka nie wyskoczy jakiś złowrogi Troll lub spojrzy na nas nienawistne Oko
Oczywiście talia powinna być tak złożona, żeby nadmiernie nie powiększać losowości (czyli kluczowe karty po 3 sztuki), ale przy 50 kartach i tak zabawa jest przednia Jak szybko nie podejdzie Namiestnik, to jest Orka Na Ugorze, jak nie mamy kontry, to Życie Pełne Niespodzianek, a jak żadnej karty leczącej to Hardcore Na Całego
JollyRoger1916 - Wto 05 Lut, 2013
Ja tam już rzadko używam namiestnika i składam talie i z reguły mam tak poskładane talie, że nie mam problemów z zasobami. Gram głównie taktyką, która jak zauważyłem ma sporo fajnych, tanich wydarzeń, które pozwalają na zbieranie zasobów przez jedną rundę, bo używane są tylko, jeśli okoliczności to wymuszają, a jak gram orłami i wstawiam Radagasta to już z górki
Dziobak15 - Czw 14 Lut, 2013
W grze karcianej najważniejsza jest losowość i dlatego te min 50 kart je zapewnia bardzo dobrze.
Swego czasu grałem w Magic the Gathering (bardzo fajna ale za portfel szarpie niemiłosiernie).
Kolega kiedyś sobie zrobił tanią białą talię, była rewelacyjna wymiatała inne talie bardzo często. Miła jedynie jeden problem bo była 30 kartowa i lądy w tali musiały być ustawione co interwał, musiała być przekładana (tasowanie nie wchodziło w grę, wtedy zaczynały się schody). Kolega nie pograł tą talią za długo bo ileż można przegrywać, a rozdania zawsze były podobne ze strony kumpla.
Zmierzam do tego, że brak losowości to jest nuda. Całe szczęście, że Władca jest grą kooperacyjną, w MtG (i podobnych jak np. L5R) bym na to nie pozwolił, minimum musi być spełnione.
kufel - Czw 14 Lut, 2013
Dziobak15 napisał/a: | musiała być przekładana (tasowanie nie wchodziło w grę, wtedy zaczynały się schody) |
Jeśli ktoś tak podchodzi do gier karcianych, albo ogólnie do grania to nie mam pytań
Inna sprawa, że tak układając karty w talii każdy turniej zakończył by bardzo szybko
psborsuk - Czw 14 Lut, 2013
Dziobak15 napisał/a: | W grze karcianej najważniejsza jest losowość i dlatego te min 50 kart je zapewnia bardzo dobrze.
Swego czasu grałem w Magic the Gathering (bardzo fajna ale za portfel szarpie niemiłosiernie).
Kolega kiedyś sobie zrobił tanią białą talię, była rewelacyjna wymiatała inne talie bardzo często. Miła jedynie jeden problem bo była 30 kartowa i lądy w tali musiały być ustawione co interwał, musiała być przekładana (tasowanie nie wchodziło w grę, wtedy zaczynały się schody). Kolega nie pograł tą talią za długo bo ileż można przegrywać, a rozdania zawsze były podobne ze strony kumpla.
Zmierzam do tego, że brak losowości to jest nuda. Całe szczęście, że Władca jest grą kooperacyjną, w MtG (i podobnych jak np. L5R) bym na to nie pozwolił, minimum musi być spełnione. |
Również sporo grałem w MtG, i z tego co pamiętam, to decki miały tam MINIMUM 60 kart, więc nie wiem, w jaki sposób Twój znajomek złożył 30... Chyba, że do do tych 30 dokładał 30 lądów (co jest do zrobienia, ale to już hardcore), albo graliście na jakiś home rules.
Dziobak15 - Czw 14 Lut, 2013
Chyba masz racje co do 60 kart (ale za to 4 kopie można było mieć), nie grałem w MtG z 10 lat, ostatnia edycja dla mnie to był blok Odyssey. Kolega miał 30 kart (one były tasowane) i bodaj 8 landów, które były układane (karty miał za 1-2 kilka za 3 i jednego aniołka za 4).
Jak dla mnie we władcy dobrze jest złożyć 30 kartowy combo deck, który będzie rozbudowany do 50 kart.
gregvip - Czw 14 Lut, 2013
Dziobak15 napisał/a: | Chyba masz racje co do 60 kart (ale za to 4 kopie można było mieć), nie grałem w MtG z 10 lat, ostatnia edycja dla mnie to był blok Odyssey. Kolega miał 30 kart (one były tasowane) i bodaj 8 landów, które były układane (karty miał za 1-2 kilka za 3 i jednego aniołka za 4).
Jak dla mnie we władcy dobrze jest złożyć 30 kartowy combo deck, który będzie rozbudowany do 50 kart. |
A w jakim formacie MtG pozwalał na układanie landów?
balint - Czw 14 Lut, 2013
A dla mnie zapis w instrukcji o taliach olimpijskich, które mają mieć 50 kart wynika z tego, że FFG musi jakoś wyjaśnić istnienie i zastosowanie wielu kart, które są zapychaczami.
chelcho - Czw 14 Lut, 2013
balint napisał/a: | A dla mnie zapis w instrukcji o taliach olimpijskich, które mają mieć 50 kart wynika z tego, że FFG musi jakoś wyjaśnić istnienie i zastosowanie wielu kart, które są zapychaczami. |
No w sumie masz rację, ale jaka to przyjemność grać talią 30 kart gdzie masz po 3x kluczowe karty typu Gandalf, Atak z Zaskoczenia czy Finta? Nawet innych kart się nie użyje i nie pokombinuje. Granie 30 kartową talią to jednak spore ułatwienie i nawet jak stosuje się po 2 karty (1 na 15 kart) to i tak częstość występowania ich będzie nieco większa niż 3 w 50 kartach (1 na 16,67 kart).
Ale każdy gra jak lubi i zawsze można grać w highlandera - tylko po 1 sztuce każdej z kart.
wojo - Pią 15 Lut, 2013
Jak już pisałem 50 kartowy deck reguluje trudnością rozgrywki. W zasadzie każda karcianka definiuje minimalny rozmiar talii głównie po to aby wykluczyć kilka zdegenerowanych combo (super mocne talie 10 kartowe które pozwalają np. na atak z zaskoczenia Gandalfem w każdej turze). Moim zdaniem nie ma w tym zapisie nic szczególnego ani złowieszczego.
Z jednym wyjątkiem na samej podstawce zbudowanie sensownej talii 50 kratowej było w zasadzie nie możliwe - i to powinno być w instrukcji zaznaczone.
crabtree - Pią 15 Lut, 2013
Skoro nie ma turniejów, rywalizacji między graczami, to limit 50 kart jest mało istotny, a na pewno nie obligatoryjny.
wojo - Pią 15 Lut, 2013
Oczywiście jak wszystkie zasady gdy nie gramy turniejowo.
Wg mnie limit jest jedną z zasad jeżeli ktoś ma podstawkę i chociaż jeden cykl. Oczywiście każdy gra jak chce ale później ciężej się wymienia opinię między osobami które grają na 30 kartach a tymi którzy grają na 50 - poziom trudności jest po prostu inny.
Kulgan - Pią 15 Lut, 2013
crabtree napisał/a: | Skoro nie ma turniejów, rywalizacji między graczami, to limit 50 kart jest mało istotny, a na pewno nie obligatoryjny. |
Dyskusja ciągle wraca i zaczyna być coraz bardziej bez sensu, bo powielamy te same argumenty.
Ktoś lubi grać taliami, gdzie wszystko szybciej dochodzi - gra taliami 30-o kartowymi.
Ktoś lubi wyzwanie większe - gra 50-o kartowymi.
Chodzi o to, że gra ma sprawiać przyjemność a nie udowadniać, że coś jest lepsze nad czymś.
Wydawca mógł napisać, że 50 kart mają talie zaawansowane i dzisiaj dyskusji (w sumie niepotrzebnej, bo nic nie wnoszącej) by nie było. Grajmy jak chcemy, bawmy się dobrze i już nie szukajmy dziury w całym
crabtree - Pią 15 Lut, 2013
Talia jak talia, lepiej niech ktoś wymyśli jakąś maszynę która potasuje mi karty w koszulkach!
wojo - Pią 15 Lut, 2013
Właśnie dlatego poszedłem w koszulki FFG - tasują się świetnie. W zwykłych koszulkach to chyba tylko rozdzielanie na kilka stosów jakoś sensownie działa.
crabtree - Pią 15 Lut, 2013
Mam koszulki Platinum i tasuje się je bardzo dobrze, tyle że nie chce mi się tego robić. I dlatego szukam maszynki która mnie wyręczy w tej kłopotliwej czynności
Często mi się zdarza że Wrony ze Wschodu siedzą u mnie w zwarciu i atakują co rundę, bo nie chce mi się ich wtasowywać
@Wojo
Których konkretnie koszulek używasz od FFG? Ja mam takie z jednej strony przejrzyste a z drugiej czarne i używam ich do bohaterów.
JollyRoger1916 - Pią 15 Lut, 2013
wojo napisał/a: | Właśnie dlatego poszedłem w koszulki FFG - tasują się świetnie. W zwykłych koszulkach to chyba tylko rozdzielanie na kilka stosów jakoś sensownie działa. |
Spróbuj nowe ultra-pro "pro-fit" (np. do DnŻ sobie kup), są cieńsze, ale przylegają idealnie i tasuje się je świetnie.
FFG mam na talie gracza, ale na scenariusze od khazad używam właśnie pro-fit, CS + CMP w zwykłych ultrasach platinum.
wojo - Pią 15 Lut, 2013
Używam standard card game (przeźroczystych): Link do strony FFG , Galakta
Bohaterów mam w: galakta i w sumie na ogół jest to fajne bo szybko bohaterów widać, jednak w Kamiennych podstawach ziemi trzeba było wtasowywać bohaterów w talię i się odróżniali (choć nie było z tym problemu bo i tak nie wrócili mi na stół).
crabtree - Pią 15 Lut, 2013
wojo napisał/a: | jednak w Kamiennych podstawach ziemi trzeba było wtasowywać bohaterów w talię i się odróżniali (choć nie było z tym problemu bo i tak nie wrócili mi na stół). | Ja stosuję taki patent, że zagubionego bohatera kładę poza grą, a do swojej talii wtasowuję dowolną kartę ze sfery, którą nie gram. No i jak dociągnę taką "obcą" kartę to bohater wraca do gry.
wojo - Pią 15 Lut, 2013
Dobry patent! Dzięki za pomysł.
pattom - Wto 19 Lut, 2013
Czołem,
powiedzcie mi, bo ja nie mam żadnego doświadczenia w karciankach LCG, czy kupując Władca Pierścieni LCG podstawkę + Khazad-Dum + Cykl Dwarrowdelf będzie można pograć w miarę sensownie (czytaj - dając radę w poszczególnych scenariuszach) i samodzielnie (1 osobowo) ? Podaję te dodatki bo chodzi mi po głowie granie talią opartą na Krasnoludach.
JollyRoger1916 - Wto 19 Lut, 2013
Jasne, jak chcesz grać na krasnoludach to dasz radę. Warto dokupić jeszcze ostatni chyba dodatek CMP "Powrót do Mrocznej Puszczy" - tam masz doskonałego krasnoludzkiego bohatera z przywództwa Daina, który mocno dopakowuje pozostałe krasnoludy. Można też zainwestować w Hobbit`y (w pierwszym 3 krasnoludzkich bohaterów, w drugim przynajmniej 2, ale sądzę, ze też będzie 3).
|
|