galakta.pl
Forum wydawnictwa gier planszowych Galakta

Władca Pierścieni LCG - ARCHIWUM - Wrażenia z rozgrywki

Sky - Nie 17 Kwi, 2011
Temat postu: Wrażenia z rozgrywki
Dwie i pól gry za mną. Dwie sromotne Porażki i jedna niedokończona partia gdzie przynajmniej na chwile wydostałem się z Cienia.

Wrażenia jak najbardziej pozytywne. Rozgrywka wymaga sporo główkowania - i to w pozytywnym tego słowa znaczeniu. W każdej turze gra przynajmniej dwa razy może zmienić sytuację strategiczną. Pierwszy raz w fazie wyprawy. Drugi raz w trakcie fazy Cienia. Nie wiem co gorsze :) .

Gra wymaga partia do przodu. W moich rozgrywkach korzystalem z talii strefy wiedzy. Chyba nie był to najlepszy wybór na początek. Talia ta oparta jest o dociaganie/ przeglądanie kart stosach. Ma to niechybnie swoje plusy w rozgrywce wieloosobowej. Cześć kart jednak służy głownie do odrzucania. Nie można w tej talii zarządzać zagrożeniem. Jedynie Gandalf daje taka możliwość - wykorzystanie innych opcji Gandalfa wydaje sie w związku z tym bezcelowe. W przypadku tej sfery 3xG długo nie będzie miało alternatywy.

Hugo - Pon 18 Kwi, 2011

A jak wygląda sprawa kopii kart w podstawce? Czy wszystkie karty z talii gracza są w jednym egzemplarzu, czy wszystkie w trzech, czy różnie?
Catra - Pon 18 Kwi, 2011

Różnie . Od 1 do 3 egzemplarzy :)

Problem dla zaawansowanych kreatorów tali jest taki, że jak chce mieć duży wybór to skończy z wieloma bezużytecznymi kartami :)

Hugo - Pon 18 Kwi, 2011

Catra napisał/a:
Różnie . Od 1 do 3 egzemplarzy :)
Problem dla zaawansowanych kreatorów tali jest taki, że jak chce mieć duży wybór to skończy z wieloma bezużytecznymi kartami :)


Hmm.. rzeczywiście, znalazłem już listę kart w necie. Trochę to dziwne, pozostaje mieć nadzieję, że tych kart które są w jednym egzemplarzu nie będzie potrzeba więcej. Choć pewnie jest na odwrót ;)

pzdr
Hugo

Sky - Pon 18 Kwi, 2011

Na stronach FFG zamieściłem rozkład kard wszystkich sfer. W większkości przypadków masz do czynienia z dwiema kopiami. Niewiele kart występuje w jednym egzemplarzu. Co warte podkreślenia - często są to karty, których dodatkowe sztuki nie sprawdzą się - na przykład Beorn. To nie jest GoT - jak masz unikatową kartę - druga taka sama na ręku to tylko zbędny balast. Poza tym zakup drugiej podstawki nie załatwia sprawy talii turniejowej.
Przykład - Sfera Wiedzy - masz 29 kart (2x3e + 10x2e +3x1e). Jak kupisz drugą podstawkę to dołożysz do tego 10+3 karty - razem będzie ich wtedy 42... Z tych kart, na podsrtawie moich trzech rozgrywek ucieszyła by mnie na pewno dodatkowa Leśna Pułapka oraz Sekretna Ścieżka. Ale wydawać drugie 120 złotych dla tych dwóch kart? To przecież nie jest tak, że im więcej kart tym lepiej. Jeżeli dodajesz jakieś karty do deku, to po to, aby móc je mieć na ręku, a nie po to, aby były "w kupce".
Jedynym realnym powodem, według mnie, dla którego można rozpatrywać zakup drugiej podstawki jest fakt, że masz wtedy 8 gandalfów :) - to znaczy i Ty i drugi gracz będziecie mieli dostep do trzech sztuk - co pozwoli w miarę spokojnie popychać całą rozrgywkę do przodu. (3 kolejki na gracza, w których dostajesz -4 do zagrożenia :) ). Dla mnie będzie to głównie samotne doświadczenie... dlatego nie widzę na razie powodu dla kupna drugiej podstawki.

Hugo - Pon 18 Kwi, 2011

Sky napisał/a:
Na stronach FFG zamieściłem rozkład kard wszystkich sfer.


Rzeczywiście, to właśnie Twojego posta znalazłem na forum FFG :) Dziwny to patent, ale przynajmniej dobrze, że dodatki będę pewnie zawierały po trzy kopie każdej karty, nie będzie dylematu. Może z czasem uda się tanio dokupić kolejną podstawkę, albo wygrać w jakimś konkursie ;)
Swoją drogą jestem bardzo ciekaw turniejów, bo jak wymyślą jakąś ciekawą formułę, to może być bomba, ale jak nie to boje się, że bez bezpośredniej rywalizacji z graczami może być to po prostu dość nudne, nawet jeśli przyjemne towarzysko.

pzdr
Hugo

Sky - Pon 18 Kwi, 2011

Zmarnowałem troszkę swojego czasu na zastanawianie się jak mają wyglądać ewentualne turnieje i wydaje się to dość mocno skomplikowane.
Jedyne rozwiązanie, które przychodzi mi do głowy to wygenenorawnie specjalnej papierowej listy dla Encounter decku, a następnie układanie wszystkich ED zgodnie z tą listą. W tej grze kolejność losowania kart ma zbyt duże znaczenie, aby sprawę załatwić tasowaniem.
Na chwilę obecną dorobiłem się następującego otwarcia dla I questa. W pierwszej turze do Wyprawy dokładam tylko karty zagrane z ręki. Spokojnie zbieram zagrożenie, a następnie jeżeli tylko nie dostałem jakiegoś podłego stwora, zabijam lesnego pająka. Ten boski i niesamowicie przebiegły plan ma w sobie tylko kilka dziur, przez które przechodzi Nazgul na wierzchowcu.
Niemniej, co dla mnie jest bardzo dużym plusem, niepewność rozgrywki ma kluczowe znaczenie. Najpierw masz genialny plan, potem patrzysz pustym wzrokiem jak wylosowałeś Wodza Uthaka. O tym co dzieje się przy efektach cienia nawet nie wspominam.

Hugo - Pon 18 Kwi, 2011

To w sumie bardzo dobrze, że gra zapowiada się na dość trudną i potrafiącą zaskakiwać. Mam nadzieję, że kolejne wyprawy ukazujące się w dodatkach będą powodować, że gra się nie znudzi. Ciekaw jestem jakie masz odczucia grając cały czas w jeden scenariusz - czy różnorodność i niepowtarzalność rozgrywki przeważa nad tym faktem?
Catra - Pon 18 Kwi, 2011

Proszę was ! :) Ja jeszcze nie mam gry w rękach, a przez was zaraz dostanę skrętu kiszek :)
Sky - Pon 18 Kwi, 2011

Hmm. Zadaj to pytanie szachiście - :mrgreen:

Główne uczucia towarzyszące rozgrywce to na zmianę niepewność co wylosujesz, rozpacz jak plan okazuje się niewypałem i ulga, kiedy strefa cienia postanowiła na chwilę o Tobie zapomnieć. Chwile kiedy przygważdżasz wrednego pająka do ziemi mieczem są na razie zbyt ulotne, aby je rozpamiętywać.

Odczucia są bardzo pozytywne. Tura, jak już załapie się mechanizmy, trwa dosłownie 3-5 minut. Nic się nie dłuży. Walka zapewnia olbrzymie emocje. Tematów do ogarnięcia też nie jest zbyt wiele. Dlatego cały czas myśli się co zrobić, kiedy to zrobić i dlaczego warto się takiej decyzji trzymać kiedy dolosowujesz nowe karty, które na pierwszy rzut oka zmieniają wszystko.

sirafin - Pon 18 Kwi, 2011

No proszę, zupełnie nie zwróciłem uwagi na ten tytuł podejrzewając, że to kolejny karciany "bitewniak" w stylu Magic/Inwazja tyle że w świecie Tolkiena. Po pobieżnym zerknięciu, wygląda to jednak jak taki rozbudowany Space Hulk: Anioł Śmierci - przebijamy się do kolejnych lokacji atakowani przez zastępy przeciwników, wykrwawiamy się pomału, kombinujemy by optymalnie wykorzystać możliwości zespołu, musimy decydować kto ruszy dalej a kto zginie heroicznie, zyskując dla drużyny czas by mogli dokończyć misję.


Jeśli ktoś grał w obie gry to chętnie bym przeczytał jakie ma odczucia. SH:AŚ bardzo mi przypadł do gustu, jest losowy, ale ma też sporo taktyki, no i czuć klimat, adrenalinę (Niech to szlag! Czemu akurat teraz nowe robale musiały wyleźć z tego korytarza!? Zmiana planów, Brat Leon musi zamienić się miejscem w szyku z Bratem Noctisem, tu trzeba postawić Pole Mocy i przytrzymać ten większy rój jeszcze jedną turę, w następnej genokrady na pewno przesuwają się do zbiorników z prometem, miejmy nadzieję Brat Claudio wysadzi całą lokację i się przy tym nie zabije...)

Sky - Pon 18 Kwi, 2011

Catra zawiodłeś nas. Hugo obstawiał wylew, a ja liczyłem na drobny zawał :twisted:
Catra - Pon 18 Kwi, 2011

Spokojnie , skręt kiszek doprowadził do wylewu, a jesli dzisiaj nie bede miał gry, to dostanę zawału :P
luki364 - Pon 18 Kwi, 2011

...ja zamówiłem w Rebelu i spodziewałem się tak samo gry w okolicach 17 kwietnia - (bo taka była nawet informacja - premiera kwiecień(czy może kwiecień maj...juz nie pamiętam)....a w weekend wyskakuje informacja pod LOTR LCG - premiera 18 maja.....co jest czyżbym kupił inna grę :P


co za przewrotny los...teraz wchodzę na strone Rebel i już jest data 18 kwiecień...musiało im sie coś przestawić......przy takim obrocie sprawy gra powinna dojść do końca tygodnia :)

Hugo - Pon 18 Kwi, 2011

Ja też jestem już grubo zciśnieniowany, a grę będę miał pewnie dopiero w środę. Ale ćwiczę cierpliwość :)
Hugo - Pon 18 Kwi, 2011

luki364 napisał/a:
co za przewrotny los...teraz wchodzę na strone Rebel i już jest data 18 kwiecień...musiało im sie coś przestawić......przy takim obrocie sprawy gra powinna dojść do końca tygodnia :)


Napisałem do nich w weekend i dziś poprawili błąd :) Dziś mają dostać grę z Galakty, a jutro rozsyłać. Więc jak zamówiłeś kurierem, to w środę powinieneś ją otrzymać. Przynajmniej ja na to liczę :)

Sky - Pon 18 Kwi, 2011

Dzisiaj między 19:30 a 22:00 zamierzam powtórnie dostać po głowie wielkim bojowym cepem. Jeżeli ktoś nie jest za daleko od Puszczykowa - to zapraszam.
Hugo - Pon 18 Kwi, 2011

To niestety nie moje okolice, ale czekam niecierpliwie na kolejne wrażenia z rozgrywki :)
Vilk - Pon 18 Kwi, 2011

Dziś wieczorem okaże się czy to naprawdę taka gehenna :) Jednak na razie zniechęciliście mnie do planu zagrania tylko jednym bohaterem...
Catra - Pon 18 Kwi, 2011

Kurier dzwonił, dzisiaj bede grac :>
Hugo - Pon 18 Kwi, 2011

Catra napisał/a:
Kurier dzwonił, dzisiaj bede grac :>


Szczęściarz :) Daj znać jak wrażenia!

kowal85 - Pon 18 Kwi, 2011

Catra napisał/a:
Kurier dzwonił, dzisiaj bede grac :>


Ja czekam na telefon od kuriera, jak na zbawienie :D , co chwila zaglądam na forum itp :-)
Hehe, mam nadzieje, że nie długo też dostane cynk od kuriera ^^

edit.

No i nie było telefonu, ale miłe zaskoczenie ^^, kurier podjechał pod dom, ale nie mam czasu na razie aby przejrzeć pudełko, :/, do świata Śródziemia wskoczę wieczorem :-)

Miłej zabawy z Władcą Pierścieni :-)

Ajgor - Pon 18 Kwi, 2011

A ja poszedłem dzisiaj do zaprzyjaźnionego sklepiku i z tej pazerności wziąłem od razu dwa pudełeczka. :mrgreen:
Catra - Pon 18 Kwi, 2011

MAM ! :) Odchodzę w ciemności Mrocznej Puszczy ! może uda mi się z niej wyjść :)
Vilk - Pon 18 Kwi, 2011

Właśnie zapakowałem karty w protektory i ruszam na szlak :)

Jedne z najpiękniej wydanych kart, jakie miałem w dłoniach. Dopracowane szablony, w znacznej większości świetne grafiki, wreszcie nie zamknięte w sztywnych ramkach, pierścień i oko na koszulkach przyciągają wzrok. Tam, gdzie ma być ciemno i mrocznie, rzeczywiście jest.
Faktycznie trochę za cienkie, ale przecież nie będzie się na nich siedzieć a koszty mniejsze.

Tłumaczenia się nie czepiam. Ot, w paru miejscach może zrobiłbym inaczej, ale nie ma to znaczenia. Za to chwalę korektę - póki co, nie wypatrzyłem żadnej literówki czy rażących uchybień w interpunkcji.

Koniec offtopu.

Czas na gulasz z pająków :P

Wallenstein - Pon 18 Kwi, 2011

Wrzućcie jakieś zdjęcia kart.
Vilk - Wto 19 Kwi, 2011

A zatem:

To był spacerek, a nie wyczerpująca przeprawa przez Mroczną Puszczę :)

Scenariusz: Przeprawa przez Mroczną Puszczę
Graczy: 1

Zmajstrowałem pełną talię (50 kart) w oparciu o sfery Taktyki i Ducha.
Na spacerek udali się: Gimli, Legolas i Eowina.
Początkowy poziom zagrożenia: 29.

Eowina miała robić swoje, czyli szukać, wąchać i przepatrywać szlak, co by przybywało żetoników ze stopami, zaś zadaniem obu panów było wycinanie przeszkadzającego jej w tym plugastwa.
Pędziłem ostro naprzód i miałem szczęście, trafiając głównie na obszary i to raczej pomocne w chwili podjęcia przez nie podróży (Stara Leśna Droga, Leśna Brama). Zdolność Legolasa też pomogła w postępach, choć tylko raz. Gimli dostał Krasnoludzki Topór oraz Pancerz z Cytadeli, więc w pewnym momencie chlasnąłby jednym cięciem chyba nawet samego Saurona - z trzema ranami na sobie osiągnął 7 Ataku. Myślałem jeszcze czy by nie rzucić się na Brzęczyrogi. Wtedy krasnal otrzymałby 5 dodatkowych ran i stał się jednoosobową armią z Atakiem 12 :)
Wredną cechę Czarnych Leśnych Nietoperzy zneutralizowałem Sprawdzianem Woli, a w końcu chmara lataczy zabiła się sama po samym tylko spojrzeniu na broniącego się Włócznika Gondoru.
W ostatnim etapie wyprawy pojawił się Gandalf i korzystając z jego obecności drużyna zrobiła 11 postępu! Gdyby nie Brzęczyrogi i konieczność zbadania Zaklętego Strumienia, udałoby się machnąć Ścieżkę Beorna za pierwszym razem.
No i na końcu Legolas wlazł w pajęczynę (Schwytany W Sieć) :)

Końcowy poziom zagrożenia: 29
Raz niwelowałem Gandalfem. Pozdrowienia Galadrimów ostatecznie nie zagrałem.

Podsumowując,
błyskawiczne tempo marszu (5-6 rund?) okazało się kluczem do sukcesu. Talia Spotkań nie zdążyła się rozwinąć. No i miałem szczęście w odkrywaniu z niej kart.

Zagram jeszcze raz tym samym i zobaczymy czy też tak gładko pójdzie.

Niejasności:
1. Wszędzie w instrukcji wyraźnie oddziela się strefę przeciwności od zwarcia. Grałem tak, że nie pokonani wrogowie, pozostający ze mną w zwarciu nie znajdują się w strefie przeciwności, podobnie jak obszary, przez które odbywa się podróż i tym samym nie dodają swojej siły zagrożenia podczas rozpatrywania wyniku wyprawy. To prawda?

2. Tekst cechy Wymuszony na kartach Leśnego Pająka czy Brzęczyrogów. Czy odnosi się to do sytuacji, kiedy po prostu dochodzi do zwarcia? Czy też tekst ma zastosowanie tylko w sytuacji, kiedy wróg atakuje gracza wskutek przeprowadzonego testu zwarcia (porównywanie poziomu zagrożenia), a nie stosuje się go, jeżeli gracz sam, dobrowolnie wchodzi w zwarcie z jednym z powyższych wrogów?
Grałem zgodnie z pierwszą tezą, czyli tekst działa zawsze, ilekroć dochodzi do zwarcia, nieważne z jakich przyczyn.

Catra - Wto 19 Kwi, 2011

Widać bez mieszania sfer nie da rady bez problemów przejść :)

Ja z samymi wojownikami nie dałem rady przejść pierwszej wyprawy.

I też mam pytanie.

Jak zostanie wyeliminowany mój bohater, to wszystkie punkty zasobów przydzielone do niego też przepadają ? Jest to dość niejasno sprecyzowane w zasadach, albo ja tego nie widzę.

SmaugP - Wto 19 Kwi, 2011

Vilk napisał/a:

1. Wszędzie w instrukcji wyraźnie oddziela się strefę przeciwności od zwarcia. Grałem tak, że nie pokonani wrogowie, pozostający ze mną w zwarciu nie znajdują się w strefie przeciwności, podobnie jak obszary, przez które odbywa się podróż i tym samym nie dodają swojej siły zagrożenia podczas rozpatrywania wyniku wyprawy. To prawda?

Prawda. Pamiętaj jednak, że tylko na jeden obszar może w danym momencie odbywać się podróż.
Vilk napisał/a:

2. Tekst cechy Wymuszony na kartach Leśnego Pająka czy Brzęczyrogów. Czy odnosi się to do sytuacji, kiedy po prostu dochodzi do zwarcia? Czy też tekst ma zastosowanie tylko w sytuacji, kiedy wróg atakuje gracza wskutek przeprowadzonego testu zwarcia (porównywanie poziomu zagrożenia), a nie stosuje się go, jeżeli gracz sam, dobrowolnie wchodzi w zwarcie z jednym z powyższych wrogów?
Grałem zgodnie z pierwszą tezą, czyli tekst działa zawsze, ilekroć dochodzi do zwarcia, nieważne z jakich przyczyn.

Moim zdaniem efekt stosuje się niezależnie od tego, czy to gracz rozpocznie zwarcie, czy wróg.
instrukcja str. 16 napisał/a:

Bez względu na to, czy to gracz wejdzie w zwarcie z wrogiem w wyniku testu zwarcia, efektu karty czy własnego wyboru, rezultat jest taki sam: gracz i wróg wchodzą w zwarcie. We wszystkich tych przypadkach uważa się, że gracz wszedł w zwarcie z wrogiem, a wróg wszedł w zwarcie z graczem.

SmaugP - Wto 19 Kwi, 2011

Catra napisał/a:

Jak zostanie wyeliminowany mój bohater, to wszystkie punkty zasobów przydzielone do niego też przepadają ? Jest to dość niejasno sprecyzowane w zasadach, albo ja tego nie widzę.

Wydaje się to dosyć logiczne. Skoro każdy bohater ma swoją własną pulę zasobów, to gdy nie ma bohatera, to puli raczej też nie będzie.

Catra - Wto 19 Kwi, 2011

Też tak myślę, ale warto o takim czymś wspomnieć w instrukcji. :) Nie może być przecież niedomówień ! :)
Vilk - Wto 19 Kwi, 2011

SmaugP napisał/a:
Vilk napisał/a:

1. Wszędzie w instrukcji wyraźnie oddziela się strefę przeciwności od zwarcia. Grałem tak, że nie pokonani wrogowie, pozostający ze mną w zwarciu nie znajdują się w strefie przeciwności, podobnie jak obszary, przez które odbywa się podróż i tym samym nie dodają swojej siły zagrożenia podczas rozpatrywania wyniku wyprawy. To prawda?

Prawda. Pamiętaj jednak, że tylko na jeden obszar może w danym momencie odbywać się podróż.
Vilk napisał/a:

2. Tekst cechy Wymuszony na kartach Leśnego Pająka czy Brzęczyrogów. Czy odnosi się to do sytuacji, kiedy po prostu dochodzi do zwarcia? Czy też tekst ma zastosowanie tylko w sytuacji, kiedy wróg atakuje gracza wskutek przeprowadzonego testu zwarcia (porównywanie poziomu zagrożenia), a nie stosuje się go, jeżeli gracz sam, dobrowolnie wchodzi w zwarcie z jednym z powyższych wrogów?
Grałem zgodnie z pierwszą tezą, czyli tekst działa zawsze, ilekroć dochodzi do zwarcia, nieważne z jakich przyczyn.

Moim zdaniem efekt stosuje się niezależnie od tego, czy to gracz rozpocznie zwarcie, czy wróg.
instrukcja str. 16 napisał/a:

Bez względu na to, czy to gracz wejdzie w zwarcie z wrogiem w wyniku testu zwarcia, efektu karty czy własnego wyboru, rezultat jest taki sam: gracz i wróg wchodzą w zwarcie. We wszystkich tych przypadkach uważa się, że gracz wszedł w zwarcie z wrogiem, a wróg wszedł w zwarcie z graczem.


1. Tak, jeden obszar aktywny. Przypilnowałem.
2. Wszystko jasne. Nie doczytałem.

Dzięki :)

Zgadzam się - talie monotematyczne, oparte tylko na jednej sferze, sobie nie poradzą. Przynajmniej na razie, kiedy jest jeszcze mało kart.

Atryda - Wto 19 Kwi, 2011

Mam pewien problem: zagrałem w pierwszy scenariusz jako Gloin, Aragorn, Theodred i wątpliwość zaczęła się, gdy przechodząc drugą lokację wylosowałem "Nie schodźcie za nic ze ścieżki" jako lokację trzecią.
Otóż w pewnym momencie na planszy nie było żadnego wroga (po tym jak pokonałem pająka wchodzącego do gry z warunków napisanych na karcie), na karcie lokacji jest 0 wymaganych punktów wyprawy, w związku z tym mam dalej wykonywać fazę wyprawy? Jeżeli tak, to nie dorzucam żetonów wyprawy i losuję jedną kartę spotkań, wyczerpując tym samym jednego bohatera. Jak wyskoczy wróg to z łatwością go pokonuję, bo na ten moment gry mocna drużyna się uzbierała, i to wygląda jak nudne siekanie orków, pająków i innych łepków dotąd aż nie odnajdę pomiot ungolianty, który - jak się pojawi - już na starcie jest na straconej pozycji.
Jeżeli rzeczywiście dobrze grałem, to pierwszy scenariusz niezbyt jest dopracowany, i akurat ta ostatnia lokacja wydaje się słabo skonstruowana.

Vilk - Wto 19 Kwi, 2011

Atryda napisał/a:
Mam pewien problem: zagrałem w pierwszy scenariusz jako Gloin, Aragorn, Theodred i wątpliwość zaczęła się, gdy przechodząc drugą lokację wylosowałem "Nie schodźcie za nic ze ścieżki" jako lokację trzecią.
Otóż w pewnym momencie na planszy nie było żadnego wroga (po tym jak pokonałem pająka wchodzącego do gry z warunków napisanych na karcie), na karcie lokacji jest 0 wymaganych punktów wyprawy, w związku z tym mam dalej wykonywać fazę wyprawy? Jeżeli tak, to nie dorzucam żetonów wyprawy i losuję jedną kartę spotkań, wyczerpując tym samym jednego bohatera. Jak wyskoczy wróg to z łatwością go pokonuję, bo na ten moment gry mocna drużyna się uzbierała, i to wygląda jak nudne siekanie orków, pająków i innych łepków dotąd aż nie odnajdę pomiot ungolianty, który - jak się pojawi - już na starcie jest na straconej pozycji.
Jeżeli rzeczywiście dobrze grałem, to pierwszy scenariusz niezbyt jest dopracowany, i akurat ta ostatnia lokacja wydaje się słabo skonstruowana.


Zauważ, że Pomiot Ungolianty jest Pająkiem i dlatego karta Nie Schodźcie Za Nic Ze Ścieżki umożliwia wyjęcie jej czy to z Talii Spotkań czy ze stosu kart odrzuconych i naklepanie po odnóżach, co spełnia warunek zwycięstwa.

****************************

A u mnie druga gra w poprzednim składzie, czyli:

Scenariusz: Przeprawa Przez Mroczną Puszczę
Bohaterowie: Gimli, Legolas, Eowina
Gracz: 1
Początkowy poziom zagrożenia: 29

Było pięknie... Karty dochodziły, usuwając zagrożenia, jak tylko się pojawiały. Siła Woli, Mistrzostwo W Fechtunku, Sprawdzian Woli, Finta... Ciach, łup, drzewa tylko śmigały bokami, kiedy drużyna pędziła ścieżką. Wódz Ufthak mignął jako karta cienia. Tak samo Pomiot Ungolianty. Już, już Ścieżka Beorna. Zacieram ręce...

Pierwszy zgrzyt nastąpił, kiedy jako karta cienia podczas walki wyskoczyły Brzęczyrogi. Cztery rany na postaciach tak po prostu...

A potem się zaczęło...

Wzrok Nekromanty i kolejne rany. W strefie przeciwności raz za razem wychodziły Góry Mrocznej Puszczy. Jak ich nie ruszać, jest trudno robić postępy. Jak się w nie zagłębiać, wyskakują kolejne karty spotkań i nawet bonus z wybieraniem sobie karty spośród pięciu górnych w talii nie pomaga.
No, i zaroiło się od Orków Z Dol Guldur, Poskramiacza Bestii, tych parszywych Czarnych Leśnych Nietoperzy, na których nie miałem już odpowiedzi.
Legolas wystrzelał cały kołczan (Deszcz Strzał), utłukł jedno diabelstwo i zszedł był. Nietoperze znowu spiekły się w palącym wzroku Włócznika Gondoru (ci to mają do siebie szczęście). Chwilę potem Gimli też zarył nosem w piach. Pożałowałem mu pancerza i to był błąd, bo zaoszczędzonych w ten sposób zasobów nie spożytkowałem na nic innego.
Została Eowina z dwiema ranami i Łaskami Pani. Na ręce miałem tylko Pospieszny Cios. W strefie przeciwności leżały Góry Mrocznej Puszczy. W zwarciu - Poskramiacz Bestii Z Dol Guldur z jedną raną. Do końca wyprawy brakowało 5 żetonów.
W fazie zasobów dociągnąłem Gandalfa. Stary dziadyga uratował mi tyłek. Tym bardziej, że wcześniej jednego odrzuciłem z braku zasobów. Chyba też cud, że zachomikowałem 6 zasobów u Eowiny i mogłem go wystawić.
Wpadł, zadał 4 rany Poskramiaczowi i wraz z rohańską dziewoją poszedł w las.
Dociągnąłem Starą Leśną Drogę :)
Siła ducha 5+4 przeciwko zagrożeniu 3 z obszarów w strefie przeciwności i doszli. Nie musiałem odrzucać karty, żeby wspomagać Eowinę.

Krótko mówiąc, dziki fart, gdyż cokolwiek innego, co dociągnąłbym w fazie zasobów, nie pomogłoby i przegrałbym.

Tym razem było dłużej - kilkanaście rund.
Końcowy poziom zagrożenia: 41

Wallenstein - Wto 19 Kwi, 2011

Fajne AARy, ale zlitujcie się i wrzućcie też jakieś zdjęcia.
Vilk - Wto 19 Kwi, 2011

Próbowałem, ale światło odbija się od protektorów na kartach i niewiele widać. Zwłaszcza w sztucznym świetle. Spróbuję jeszcze w dziennym.
Kulgan - Wto 19 Kwi, 2011

A ja zagrałem sobie Taktyką na Przeprawę przez MP.

Jako że na początku doszło mi do Przeciwności kilka Obszarów, więc musiałem porzucić próbę sforsowania Wyprawy metodą tradycyjną. Z pomocą przyszły mi karty Dodatków: Krasnoludzki Topór /do siekania stworów/ i 2x Ostrze Gondolinu, które połączone ze zdolnością Legolasa, pozwalały dorzucać 4 żetony postępu po wygranym ataku. Oczywiście nie podróżowałem i równie oczywiście musiałem wstawiać "mięsko" do ataków wrażych stworów.

Wszystko ładnie wyglądało do momentu, gdy ze Wzroku Nekromanty nie straciłem Thalina, a z Brzęczyrogów Gimliego. Do tego doszła oczywiście :evil: 3 część wyprawy z 10 a nie z 0. Gdy jeszcze doszło Schwytany w sieć zwątpiłem w ostateczne zwycięstwo. I nie miało znaczenia, że bez problemu zabiłem Pomiot Ungolianty na początku gry. W końcu nawet Gandalf na długo nie pomógł, a Beorn schował się i nie chciał wyjść, żeby pomóc w tej nierównej już walce. Legolas padł mając na karku 48 punktów poziomu zagrożenia i 6 żetonów postępu na ostatniej prostej. Może kolejna wyprawa wydostanie się z Puszczy i zabierze ze sobą ciało bohaterskiego Elfa :grin:

Atryda - Wto 19 Kwi, 2011

Rzeczywiście jak się wyciągnie Pomiot Ungolianty, to wtedy wszystko inaczej wygląd, dzięki^^.
A co do drugiego scenariusza, to bez modyfikacji decka nie da się go przejść. Próbowałem składem: Eowion, Eleanor, Dunhern i samą sferą ducha za wiele nie zdziała w tym scenariuszu. Drugie podejście to już Gimli, Thalin i Legolas - myślałem, że ci to sobie ze wszystkim poradzą.... cóż, polegli po 15 minutach :)

RedScorpion - Sro 20 Kwi, 2011

Jestem po pierwszej partii z kolegą. Na próbę wzięliśmy pierwszy scenariusz, ja grałem talią z Gloin'em (chyba przywództwo), kolega wziął wersję z Denethorem i Glorfindelem. Udało się wygrać bez straty żadnego z bohaterów i tylko z dwoma ranami na jednym z nich. Moje końcowe zagrożenie to 39, kolega miał 40. Ogólnie gierka bardzo przyjemna, jutro chcemy wypróbować drugi scenariusz, pierwszy nie był zbyt trudny.
Casper - Sro 20 Kwi, 2011

Chyba pierwszy post który twierdzi, że pierwszy scenariusz nie jest trudny na początek :) Gratulacje za wygraną za pierwszym podejściem.

Generalnie mam za sobą 3 rozgrywki, wszystkie strefą przywództwa - Gloin, Aragorn, Theodred.

Pierwsze 2 skończyły się sporą porażką - raz zagrożenie wzrosło do 50, a drugi raz zginąłem bo pierwsze 3 rundy dorzuciły mi 3 leśne pająki i zamiast iść dalej musiałem się z nimi rozprawić. A potem już tylko lawinowo kolejne potworki :) Nawet Gandalf nie pomógł.

Trzecia moja rozgrywka skończyła się zabiciem Pomiotu, zginął jak tylko się pojawił. Ogólnie wystarczyła jedna strefa, nawet nie korzystałem z Gandalfa. Kluczem do sukcesu okazały się: Faramir oraz Kamień Celebriany, które pojawiły się zaraz na początku. Potem już było gładko, kilku zwiadowców, a na końcu rozbicie Pomiotu.

Ogólnie gierka bardzo przypadła mi do gustu.

Mam jeszcze jedno pytanie dotyczące zasad. Aragorn ma następującą Odpowiedź "Kiedy Aragorn zostaje przydzielony do wyprawy, wydaj 1 żeton zasobów z jego puli zasobów, aby go przygotować". Jak dobrze rozumiem jest to opcja przydzielenia Aragorna do wyprawy jako Aktywnego, a nie wyczerpanego?

RedScorpion - Sro 20 Kwi, 2011

Raczej na zasadzie, że go wyczerpujesz żeby przydzielić do wyprawy. Po czym płacisz 1 zasób i Aragorn "wstaje".
RedScorpion - Sro 20 Kwi, 2011

Chyba jako jedyny grałem we dwóch graczy. Może wtedy jest prościej :???:

Spróbuję z ciekawości zagrać samemu, zobaczymy jak wyjdzie.

Atryda - Sro 20 Kwi, 2011

Jeszcze jedna wątpliwość mi się nasuwa: co się dzieje kiedy w danej turze do fazy wyprawy nie przydzielamy żadnego bohatera? Wydaje się, że i tak pewnie ciągniemy kartę spotkań, ale wtedy wykonujemy kroku 3 - rozpatrywanie wyprawy i gra łupie nas z pełną siłą zagrożenia?
RedScorpion - Sro 20 Kwi, 2011

Moim zdaniem dokładnie tak by to wyglądało.
Casper - Sro 20 Kwi, 2011

Też rozumiem to w ten sposób.
Zresztą dokładnie to zrobiłem w mojej wygranej rozgrywce, dałem sobie przyłożyć zagrożeniem +5 po to żeby z pełną siła pokonać Pomiot.

Catra - Sro 20 Kwi, 2011

Rozgrywka nr. 2

Po 25 minutach zagorżenie przekroczyło 50 :(

Talia ta sama , czyli Taktyka.

Szło git do czasu wylosowania Ungoliaty. A potem 3 obszary pod rząd. Z taką siłą woli nie dało rady. Oczywiście strefę zwarcia wypieliłem, ale zagrożenie od obszarów mnie zżarło :(

Jednak grając 1-osobowo trzeba pokombinować z talią.

SmaugP - Sro 20 Kwi, 2011

Ja jestem na razie po dwóch rozgrywkach dwuosobowych.

W pierwszej graliśmy taktyką i przywództwem. Niestety zjadł nas poziom zagrożenia, ale tak czy siak było blisko do tego aby nas ubiły potwory. Dodatkowo poszalałem i stwierdziłem, że wystawiam tylko 2 bohaterów. To był ogromny błąd. Brak przychodu dawał popalić, tym bardziej, że grając taktyką na ręce miałem tony drogiego sprzętu, na który nie było mnie stać. Odkładanie na zbroję przez dwie rundy, czy na Gandalfa przez trzy, praktycznie blokuje całkowicie możliwość rozwoju. Dodatkowo na rękę przychodziły mi same dodatki i praktycznie zero sojuszników. Warto też wspomnieć, że większość sprzętu ma słowo kluczowe "ograniczenie", przez co bohater może praktycznie mieć tylko dwa dodatki, natomiast przy dwóch bohaterach mamy więcej sprzętu na ręce, niż możliwość jego przydzielenia do postaci. Mój kuzyn grający przywództwem także nie miał wiele lepiej. Na początku rozwinął się dosyć mocno pod względem sojuszników. To on głównie ciągną do przodu wyprawę, gdyż moich dwóch bohaterów miało bardzo mało siły woli (zresztą to dosyć spory minus grania taktyką). Kuzyn dostał dwie karty Schwytany w Sieć, które uniemożliwiają odpoczynek danego bohatera, o ile nie zapłacimy za to 2 monet. To skutecznie wyłączyło z gry jego dwóch bohaterów. Niestety w tym momencie pojawił się wśród innych zalewających nas wrogów Wódz Ufthak, który ze względu na zablokowanych bohaterów wycinał mu jednego sojusznika za drugim co turę zyskując dodatkowe +2 do ataku. Uzbierał chyba w sumie +6 albo +8 gdy gra się skończyła. Poza tym na samym początku gry zbagatelizowaliśmy wykonywanie podróży a obszary pojawiały się jeden za drugim, przez co w późniejszym etapie nie byliśmy w stanie się ich pozbyć. Nauka na przyszłość, podróże odbywać regularnie, bo mogą okazać się bardziej zabójcze od przeciwników. Pomimo przegranej grało nam się bardzo fajnie i kuzyn, który był sceptycznie nastawiony do gry kooperacyjnej (zdecydowanie woli rywalizację) przekonał się do Władcy Pierścieni i stwierdził, że to jednak całkiem fajna gra :grin: Powiem szczerze, że całkiem mocno się wkręcił i wygląda na bardzo zniecierpliwionego kiedy zagramy po raz kolejny :twisted:

Drugą grę odbyłem z żoną. Niestety zabrakło nam czasu aby ją dokończyć bo robiła się późna godzina. Ja grałem duchem a ona taktyką. Szło nam bardzo dobrze. Na bieżąco zabijaliśmy wrogów i robiliśmy podróże. Praktycznie po każdej kolejce w strefie przeciwności zostawała jedna karta, bądź nie było ich wcale. Duch świetnie kontrolował to co się działo na stole oraz anulował negatywne efekty oraz karty, taktyka natomiast kapitalnie brała na siebie przeciwników i świetnie "tankowała". Szło rewelacyjnie, niestety grę trzeba było skończyć ze względu na późną godzinę. Kto wie, co nas jeszcze czekało. Nigdy nie wiadomo jakie zagrożenia czyhają w Mrocznej Puszczy. Tego niestety już się nie dowiemy. W każdym razie nie da się wykluczyć, że sytuacja pomimo tego, jak świetnie nam szło, mogła się jeszcze diametralnie zmienić.

Jak na razie moje wrażenia są bardzo pozytywne i nie mogę się doczekać kolejnych rozgrywek.

Catra - Sro 20 Kwi, 2011

Może Uda się zrobić wersje forumową rozgrywki :)
Vilk - Sro 20 Kwi, 2011

To chyba słuszne, jak ktoś powiedział na forum FFG, że wraz z każdą kolejną osobą, biorącą udział w rozgrywce, jest coraz łatwiej. Przy jednej osobie i jej trójce bohaterów wychodzi (zazwyczaj) jedna karta z talii spotkań. Przy dwóch osobach i ich szóstce bohaterów dwie karty itd. Coraz łatwiej radzić sobie na bieżąco i nie dopuszczać do kumulowania się kart w strefie przeciwności.

Wychodzi też na to, że póki co najskuteczniej radzi sobie mix Taktyka-Duch.

Dziś zagram jeszcze sam, eksperymentalną talią. Spodziewam się miażdżącej porażki, ale kto wie? :)

Kulgan - Sro 20 Kwi, 2011

Byc może, że im więcej graczy, tym łatwiej. Wieczorem będę w stanie się do tego ustosunkować, bo będę testował grę w kilka osób, pewnie w 2, 3 i 4. Nie ukrywam, że już nie mogę się doczekać. Gra samemu ma swój klimat, ale kooperacja daje grze to dodatkowe "coś" :grin:
Horth - Sro 20 Kwi, 2011

Czy Waszym zdaniem gra jest warta kupna? Czy może lepiej kupić sobie np. 7 cudów? Ew. czy Waszym zdaniem jest tak dobra jak WH:Inwazja?
Catra - Sro 20 Kwi, 2011

Jest inna niż W: Inwazja . Nie ma co porównywać.

Jak dla mnie gra warta wydanych pieniędzy

Casper - Sro 20 Kwi, 2011

Generalnie różni się od innych karcianek, bo jest kooperacyjna i da się grać w pojedynkę.
Na pewno warto kupić, tym bardziej jak lubisz klimaty Tolkiena.

Za to ma jeden minus, będzie pożerać sporo kasy w przyszłości, bo FFG już zapowiedziało 3 małe dodatki, a na pewno to nie koniec - co miesiąc ma wychodzić nowy :)

Atryda - Sro 20 Kwi, 2011

I co najważniejsze nie ma w tej grze pustej mechaniki, tak jak np. w dominion, gdzie nie czuło się, że budujesz królestwo, a bardziej patrzyłeś na to jaką kartę kupić, by największą kożyść w danej chwili przyniosła (oczywiście dominion to inny typ karcianki). Natomiast w WP odczuwa się klimat, to że uczestniczy się w wyprawie. Oczywiście i w WP trzeba kalkulować, no i trzeba mieć szczęście:\
Sky - Sro 20 Kwi, 2011

Właśnie to, że "trzeba mieć szczęście" jest najważniejsze. Pokazywałem wczoraj grę znajomemu. Najbarardziej przeszkadzało mu to, że atak gracza jest na samym końcu, i to po "fazie cienia". Ale dzięki temu właśnie ta gra tak bardzo wciąga. Inaczej niezależnie od tego czy grałoby się samemu czy w kilka osób byłaby to nowa odmiana pasjansa. Po tygodniu wiadomo by było, jakich mieć bohaterów, jakie konkretnie karty i dlaczego.
To, że dwa razy w rundzie Twoje całe plany mogą legnąć w gruzach może część graczy doprowadzić do szału.
Sam mam wrażenie, że wredny sauron ciągle tasuje mi dek przeciwności. Do tego stopnia że jestem bliski napisania programu w excelu, który będzie w pełni statystycznie wybierał mi kartę spotkań.
Dla mnie po prostu cudo.

Casper - Sro 20 Kwi, 2011

Kolejna partia za mną tym razem talia Wiedzy. Niestety znowu porażka, ale się nie poddaję :) Przegrałem jedną kartą cienia a dokładnie Pomiotem, bo dostałem podniesienie poziomu zagrożenia o 8.

Musze przyznać, że talia jest ciekawsza niż przywództwo. Przede wszystkim dzięki kartom leczenia, dużo łatwiej utrzymać drużynę w całości. Dodatkowo jest kilka wyjątkowo dobrych kart:
- Leśna pułapka - idealne rozwiązanie na Wodza Ufthaka, bo jest w stanie przytrzymać jego ataki, a co za tym idzie nie rośnie mu współczynnik ataku.
- Srebrna ścieżka oraz Spryt Radagasta - przyspieszają wyprawę blokując elementy w strefie przeciwności na jedną rundę.

Generalnie wydaje mi się że da się spokojnie wygrać tą talią (mimo że trochę brakuje siły ataku), a już na pewno połączenie z inną talia powinno dać bardzo dobre rezultaty - jedyna wątpliwość czy grając samotnie uda się nazbierać zasoby na zakup.

kowal85 - Sro 20 Kwi, 2011

No dobra chłopaki teraz moja kolej opisu rozgrywki :D , grałem Wiedzą i o dziwno bardzo przyjemnie się gra, dobra teraz do rzeczy.

Tyłek z opresji ratowali Gandalfowie, ściągając te trudniejsze zagrożenia, czyli gdy wchodzi do gry robi 4 obrażenia wybranemu wrogowi, drugim razem obniżyłem poziom zagrożenia.
Dodatkowy atut to statystyki 4/4/4 to jest karta godna polecenia :) , chociaż spada z końcem ale potrafi nieźle namieszać !

Fajna synergia jest Ereborski Kowal razem z Leśną Pułapką, zawsze warto trzymać pułapkę na jakiegoś spaślaka z dużą ilością ataku, a gdy wróg spadnie, to cofnąć na rękę za pomocą Ereborskiego Kowala.

Co mnie dobiło już jestem sam z Pomiotem Ungolianty, w sumie finałowa scena(mój poziom zagrożenia wynosi 49), mam armię Bohaterów do tego armię Sprzymierzeńców, nie zwróciłem uwagi na to że Pomiot Ungolianty również się wlicza w Fazie Wyprawy do testu zagrożenia :D , i wiecie co wyciągnąłem (wyznaczyłem Bohaterów i Sprzymierzeńców z całkowitą Siłą Woli 3), Wiedziony Przez Cień :) , reszty samemu można się domyślić ^^

Drugi raz trzeba się solidnie zastanowić, bo Wzrok Nekromanty też napsuł mi wiele krwi, a szczególnie Sprzymierzeńcom z wytrzymałością 1 :-D

Grze należy się solidna 5, w skali 1 do 5, świetne rozwiązania, aha i grałem bez odkrywania kart cienia, jako że to była rozgrywka próbna ^^

franko - Sro 20 Kwi, 2011

A mnie nurtują takie dwie kwestie: dlaczego karty bohaterów mają zwykłe koszulki jak inne karty graczy (z pierścieniem) zamiast np. mieć obrazek z obu stron? przecież nie wtasowuje się ich do talii a gdyby różniły się od innych kart graczy byłoby łatwiej je oddzielić. czy może chodzi o to, że w przyszłości będzie można dodawać je do talii?
Po drugie: co znaczą poziomy trudności scenariusza ze s. 26 instrukcji( np przeprawa przez mroczną puszczę ma poziom trudności 1)? Pewnie chodzi o jakieś przyszłe zasady turniejowe
Wiem że pewnie też nie wiecie o co chodzi, ale może macie jakieś przypuszczenia?

Kulgan - Sro 20 Kwi, 2011

Jako że obiecałem przekazać moje doświadczenia z gry kilkuosobowej, więc wywiązuję się z obietnicy :grin:

4 gry w Przeprawę przez Mroczną Puszczę w różnych składach = 4 wygrane. 2 razy graliśmy w 3 osoby, 2 razy w 4. Jedna z gier czteroosobowych zakończyła się w 2 rundzie po niespełna pół godzinie gry. Szybko łatwo i przyjemnie, a nawet za szybko, za łatwo i za przyjemnie :twisted:

Ostatnią grę zagraliśmy w czterech w Podróż w dół Anduiny. Nowa Wyprawa, większość niespodzianych niespodzianek w spotkaniach i ... prawie przegraliśmy. Początkowo spokojnie pokonujemy Trolla - pomyłka kolegi kosztowała go utratę Denethora, ale pod koniec gry i tak został wskrzeszony :twisted: . A zastopowany pułapką Troll czekał tylko na egzekucję przez Legolasa. Dunhern czyścił Wrogów ze strefy przeciwności, Zwiadowca z Północy robił to samo z Obszarami, więc zrobienie Wyprawy przez Eowynę, silną ekipę Przywódców wspartych zdolnością Faramira oraz Thalina było kwestią czasu. Ekipa Faramira miała 16 Siły Woli, więc reszta musiała tylko wyrównać resztę Przeciwności. I tak wpadliśmy do 3 części Wyprawy, gdzie od razu spotkała nas przykra niespodzianka - odkrycie 8 kart Spotkań /wyszło nawet więcej z Mrocznej fali/. Gdyby nie dobrze przygotowani Taktycy aktywnego gracza, stracilibyśmy większość naszych bohaterów /część postaci wcześniej padła ze Złowrogiej Burzy połączonej ze Wzrokiem Nekromanty/. Ale Taktycy wzięli na siebie 3 Wrogów, a my po 1 i przetrwaliśmy :grin: A potem to już zrobiliśmy tylko dożynki :cool:

Tak więc podsumowując - im więcej graczy, tym gra się łatwiej. Więcej postaci, więcej kart, więcej możliwości i więcej różnorodności. Za tydzień sprawdzimy jeszcze raz Podróż w Dół Anduiny i na pewno pouciekamy sobie z Dol Guldur :grin:

Kulgan - Sro 20 Kwi, 2011

franko napisał/a:
dlaczego karty bohaterów mają zwykłe koszulki jak inne karty graczy (z pierścieniem) zamiast np. mieć obrazek z obu stron? przecież nie wtasowuje się ich do talii a gdyby różniły się od innych kart graczy byłoby łatwiej je oddzielić. czy może chodzi o to, że w przyszłości będzie można dodawać je do talii?


Szczerze wątpię, żeby bohaterowie byli w taliach, ale wykluczyć się tego nie da. Jednak żeby oddzielić bohaterów od reszty kart wystarczy włożyć je w inne koszulki i po sprawie :wink:

franko napisał/a:
Co znaczą poziomy trudności scenariusza ze s. 26 instrukcji( np przeprawa przez mroczną puszczę ma poziom trudności 1)? Pewnie chodzi o jakieś przyszłe zasady turniejowe?


Poziom trudności sugeruje nam, jak łatwo powinniśmy dać sobie radę z daną wyprawą, im niższy poziom, tym łatwiejsza gra i zazwyczaj mniejsza zabawa /chyba że gra się solo, to i przy "jedynce" zabawa jest niezła :twisted: /

Sky - Sro 20 Kwi, 2011

Moja talia ducha wiedzie mnie teraz w dół Anduiny... podejść 3 i.. jak nasza narodowa drużyna ... 3 w plecy.
Jest jednak szansa na zwycięstwo. Nic tak nie uczy kombinowania jak rosnące zagroźenie... Raz juź byłem prawie u kresu, generalnie tonę póki co na tratwie. Za każdym razem jest jednak mega ciekawie... Szkoda, że ta gra nie wyszła kilka lat temu... miałbym dla niej więcej czasu. Teraz nie mogę się doczekać pierwszego dodatku :) . A po głowie chodzi mi zakup 2 pudełka ;)

Kulgan - Sro 20 Kwi, 2011

Też nie możemy się doczekać 1 Dodatku tak jak nie mogliśmy się doczekać Podstawki. Kupiłem 3 sztuki a dzisiaj zaczęliśmy się poważnie zastanawiać czy to starczy. Bo jak zaczniemy mieszać ze sobą sfery wpływów, to niektórych kart może być za mało... :mrgreen:
Carnage - Sro 20 Kwi, 2011

Dzisiaj moje dwie pierwsze gry testowe. Przeprowadziłem rozgrywkę jednoosobową - czyli podobno trudniejszą niż w dwie osoby. Scenariusz najłatwiejszy czyli - Przeprawa przez mroczną puszczę. Jak dla mnie - kompletnie żadnych problemów z przejściem gry w obu rozgrywkach nie było - poszło wręcz za łatwo.. Trochę się zatem dziwię że sporo osób pisze o trudnościach przy przechodzeniu gry w pojedynkę... Nie wiem - może zależy to od doboru odpowiednich bohaterów - ja wybrałem Grofindela, Beravorę i Eowinę - czyli gra mieszanką kart wiedzy i ducha. Szczerze - liczę że następne dwa scenariusze sprawią znacznie więcej problemów - sprawdzę to pewnie jutro...
Catra - Czw 21 Kwi, 2011

Pobaw się samą Taktyką :) .

Do tego widze, że mieszasz sfery, czyli to o czym już wczesniej rozmawialismy. Czyste sfery mają trudności, jedne są lepsze na wyprawy a inne tylko do zwarcia. Pic polega na tym aby odpowiednio dobrać Bohaterów i dodatki :)

Vilk - Czw 21 Kwi, 2011

Coraz więcej osób się bawi - pięknie :)

Bardzo wiele zależy od doboru kart z talii spotkań. Moja pierwsza gra to też była łatwa i przyjemna wędrówka.

Wczoraj poprowadziłem na wyprawę Króliczki Pl..., no... powiedzmy Aniołki Gandalfa. Trzy dziewczyny i przeprawa przez rzekę. Na luzie, z z optymistycznym podejściem, nie znając wcześniej ani nowych kart z talii spotkań, ani tekstu na kartach wyprawy.

Scenariusz: Podróż W Dół Anduiny.
Bohaterowie: Beravora, Eleanora, Eowina.
Gracz: 1
Początkowy poziom zagrożenia: 26

Gra brutalnie uzmysłowiła mi, że nie da się okpić zabawową, klimatyczną talią.
W ramach przygotowań wyciągnąłem z talii spotkań Wrony Ze Wschodu. No, i mroczna fala... Doszły Gobliny z Gór Mglistych. Odwróciłem kartę Do Rzeki na drugą stronę i zrozumiałem, że jest po grze, zanim się jeszcze zaczęła. Górski Troll radośnie zajął miejsce obok pozostałych.
Przez te kilka tur, dzielących mnie od osiągnięcia poziomu zagrożenia 30 próbowałem się jakoś przygotować, ale żałosne to były próby. Nawet to, co uciułała Eowina w czasie wyprawy, ze złośliwym chichotem negowały gobliny podczas swoich ataków.
Stuknął poziom zagrożenia 30, Troll łypnął, że coś mu się pęta pod nogami, wylazł i pozamiatał.

Spróbowałem jeszcze raz.

Tym razem na początku karty były łaskawsze i wpadały obszary oraz podstępy, redukujące postępy wyprawy, których i tak w tej chwili nie miałem. Wyciągnąłem trolla ze strefy przeciwności, rzucając mu na pożarcie Tuka Włóczykija, po czym wpakowałem go w Leśną Pułapkę, jak to kilku kolegów już sprawnie przetestowało. Teraz nastąpił wyścig z czasem, żeby ubić to cholerstwo, zanim zrobi się dużo gorzej. Dziewczyny lały ze wszystkich stron, a pomagał im Zwiadowca Z Północy. Po trzech zdaje się turach, ubili gada i poszli dalej.
Przeprawa Przez Anduinę była mozolna i frustrująca. Miałem całą armię Przewodników Z Lorien, Córek Nimrodel i innych sprzymierzeńców. Wyciągałem po 13 i 14 Siły woli w czasie wyprawy. Co z tego? Sauron śmiał się w kułak z moich próżnych wysiłków i podsyłał: a to Zdradziecką Mgłę, a to Rozpacz, a to Wiedzionego Przez Cień, a Eleanora zawsze miała coś ważniejszego do roboty, niż czekanie na takie podstępy. O sforach wrogów, tylko czekających, aż się przeprawię, nie wspominam. Brzegi Anduiny wracające wciąż i wciąż...
Wyciągałem co słabsze stwory do zwarcia i próbowałem prać. Rany leczyły się same. Beravora we wściekłym zapamiętaniu dociągała karty, jak szalona (2 + 2 na rundę, dzięki Nieoczekiwanej Odwadze).
Blisko już było, blisko, ale tym razem Gandalf machnął na nas ręką. Pozdrowienie Galadrimów też nie chciało przyjść.
Ostatecznie zeżarło mnie zagrożenie, osiągając 50.

Myślę, że gdybym doszedł do Zasadzki Na Brzegu, miałbym szanse na zwycięstwo. Główną przeszkodą byłby poziom zagrożenia.


Naprawdę lubię tę grę :)
Niby rzecz sprowadza się do robienia postępów w wyprawie i tłuczenia wrogów, ale jakże przyjemnie to robić. A już myślałem, że nowe, uproszczone, przesadnie kolorowe i zbyt zorientowane na walkę karcianki mnie nie zaciekawią.
Nie jest to rozmach, wszechstronność i złożoność Middle Earth CCG, Star Wars CCG, Diuny czy Kultu, ale jestem pewien, że łyknę każdy dodatek, jaki zaoferuje nam Fantasy Flight Games.

Eahl - Czw 21 Kwi, 2011

Ja mam po wczoraj mieszane uczucia. grałem 3x samodzielnie, 3ma preconstructami i raz na dwie osoby, tez preconstruktami.

Generalnie - bardzo mi się podoba, ale:

Złożenie decku/decków, który sobie poradzi z pojedynczą wyprawą to będzie drobiazg. W związku z tym, turnieje bedą prawdopodobnie musiały dotyczyć kilku misji.

Na poziomie preconstructow jest spora różnica w 'sile' - grając przywództwem wciągnąłem scenariusz nosem, natomiast wiedzą namęczyłem się srodze. Być może inny scenariusz dałbym radę pokonac właśnie wiedzą.

Natomiast, to co mnie zmartwiło, to fakt, że niektóre karty będa must have...

Np dla przywództwa (nie pomnę nazwy), karta dająca 2 zasoby i kosztująca 2 zasoby. Czyli, generalnie karta za darmo bo od razu daje 2, a w każdej następnej turze kolejne 2.

Pewnie z czasem znajdę więcej takich przykładów :)

orions - Pią 22 Kwi, 2011

Ja wczoraj odpakowałem pudełko, no i zacząłem od Mrocznej Puszczy... grałem sam preconstructami:

Podejście 1) - Taktyka - nie położyłem nawet jednego żetonu wyprawy... obszar przeciwności zabagnił mi się tak w dwie tury, że już dalej tylko walczyłem o przetrwanie.
Podejście 2) - Duch - wyprawy trzaskały aż miło, sprzymierzeńcy kasowali obszary w tempie natychmiastowym, w ogóle luz blues, dochodzę do 3 etapu, losuję... no... i talią zrobioną pod questy miałem zabić dużego pająka... no i nawet trochę w tym kierunku zdziałałem... w momencie gdy Eowina padała jako ostatnia, drański insekt miał 6 ran na sobie...
Podejście 3) - Duch - tym razem udało się bez większych problemów, ale to raczej więcej szczęścia, niż rozumu. Po pierwsze wychodziły z talii spotkań raczej obszary (które rozjeżdżali sprzymierzeńcy), po drugie potwory wychodziły tylko takie z dużym poziomem zagrożenia (a w pierwszej rundzie poziom spadł o 6 do 18), więc się tylko kisiły i dość sprawnie zostawały rozstrzeliwane przez Dunherna, no a po trzecie wreszcie, jako 3 etap wyszedł ten, na którym trzeba uzbierać 10 punktów... 2 tury i po temacie. Końcowy poziom zagrożenia - 24.

Eahl - Pią 22 Kwi, 2011

orions napisał/a:
potwory wychodziły tylko takie z dużym poziomem zagrożenia (a w pierwszej rundzie poziom spadł o 6 do 18), więc się tylko kisiły i dość sprawnie zostawały rozstrzeliwane przez Dunherna, no a po trzecie wreszcie, jako 3 etap wyszedł ten, na którym trzeba uzbierać 10 punktów... 2 tury i po temacie. Końcowy poziom zagrożenia - 24.


w jaki sposob spadl o 6?

P.

Kulgan - Pią 22 Kwi, 2011

Najpewniej po zagraniu Pozdrowienia Galadrimów, które daje możliwość obniżenia poziomu zagrożenia jednemu graczowi o 6 lub wszystkim o 2.
orions - Pią 22 Kwi, 2011

Dokładnie. Nawet dwa razy doszło, w pewnym momencie miałem threat na 15, ale niedługo.
Eahl - Sob 23 Kwi, 2011

Pograłem trochę jeszcze na 2 osoby - ponieważ za każdym razem z kims nowym, to nadal Mroczna Puszcza i nadal prekonstrukty.

Regrywalność jest o tyle okej, że spodziewałem się spacerków.

Pierwsza partia: Przywództwo + Taktyka. Tutaj faktycznie, spacerek był. Przywództwo miało w pewnym momencie kilkanascie kart na stole + Faramira, więc olewaliśmy kompletnie obszary leżące na stole, a wyruszenie na wyprawę za 30 nie było problemem. A deck rozwinał sie ekstremalnie szybko, dzięki 2x wysłannik z gondoru na stole

zadnego wyzwania. Pod koniec gry nawet nam sie lekko nudziło.

Druga gra: duch + wiedza.

Początek był zacny. Kłopoty się zaczęły gdy wylosowaliśmy ostatni level za 10 + nie można wygrać jeśli pomiot ungolianty jest na stole. I wylazło bydlę w następnej turze.

Ostatecznie zwycięstwo, ale na krawędzi porażki. Przewinęliśmy wszystkie karty spotkań, mieliśmy w pewnym momencie na stole ok 20 rogów :) Duch miał mnóstwo nazbieranej kasy ale nie miał co za nią grać, a Wiedza działała glównie objawowo, nie przybliżając nas do zwycięstwa. I wszystko wyglądało na tragiczne zakończenie, ale w duchowej talii znalazł się jeden sprzymierzeniec, który za przydzielenie go do wyprawy daje po żetonie postepu na nażdy obszar w strefie przeciwności. I z sytuacji tragicznej zrobiła się lightowa, dzięki jednej karcie.... 2 tury i pozamiataliśmy.

Moje wrażenie: replayability jest, losowość jest olbrzymia, moc pojedynczych kart jest bardzo nierówna i pojedyncza karta może odwrócić losy całej gry. Trochę mój entuzjazm opadł :(

Kulgan - Sob 23 Kwi, 2011

Eahl napisał/a:
Moje wrażenie: replayability jest, losowość jest olbrzymia, moc pojedynczych kart jest bardzo nierówna i pojedyncza karta może odwrócić losy całej gry. Trochę mój entuzjazm opadł :(


Losowość jest nieodłącznym elementem gier karcianych. I nierówność kart także. Nigdy nie wiesz, czy w danym momencie dostaniesz niezbędną kartę, czy też coś, co pogrzebie Twoje szanse. Ale takie jest również życie - pełne niespodzianek ;)

Moim zdaniem losowość dodaje kolorytu grze, nie powtarzasz ciągle tych samych schematów i musisz być zawsze czujny. A różnorodność kart daje Ci możliwość kombinowania z taliami, żeby się nie nudziło ;)

Poza tym czekają Cię jeszcze trudniejsze wyprawy do przejścia, więc uzupełnij poziom optymizmu i do dzieła :grin:

Eahl - Sob 23 Kwi, 2011

Dzis kolejne kilka rozgrywek. Nadal preconstructami.

2x mroczna puszcza, 2x zwyciestwo. Pierwsza partia - przywodztwo + wiedza - wiedza sie nudzila jak mops, a przywodztwo szalalo. Druga partia przywodztwo + duch. Po raz kolejny przywodztwo szalalo, duch nie mial na co wydawac zasobow.

1x Anduina.

Taktyka + duch.
Po mrocznych puszczach spodziewalem sie ostrego oklepu, ale zupelnie nieslusznie. Okazalo sie, ze prawie bez wyruszania na wyprawy (bo zetony postepu pojawialy sie z wrogow ubitych przez legolasa, a obszary schodzily jak muchy przez duchowych zwiadowcow), jestesmy w stanie to przejsc, calkowicie kontroluja przebieg rozgrywki. Gorski troll oberwal od Gimliego raz i sie spakowal, Dunhere zabijal goblinkich lucznikow w strefie przeciwnosci.

drugi etap, gdzie wrogowie nie wchodza w zwarcie byl jeszcze fajniejszy, bo sami sobie wybieralismy kogo utluc, a zetony dalej sie pojawialy za zabicie wroga.

Trzeci, gdzie trzeba bylo tylko 4 kart sie pozbyc (a nawet 2, bo 2 obszary) to juz zupelny spacerek.


Ostatnia partia: taktyka + wiedza przeciwko ucieczce z dol guldur. mega frustrujaco, gra sie ciagnela niemilosiernie bez szans na posuniecie spraw do przodu.
Wniosek: preconstructami sie tego praktycznie nie bedzie dalo przejsc. Byc moze przywodztwo + taktyka, ale tez wydaje mi sie, ze bez talii zlozonych pod ten scenariusz bedzie kosmicznie ciezko.


Wniosek2: moim zdaniem, wiedza jest zdecydowanie najslabsza jako mono-deck, a przywodztwo zdecydowanie najsilniejsze.

Kulgan - Sob 23 Kwi, 2011

Eahl napisał/a:
moim zdaniem, wiedza jest zdecydowanie najslabsza jako mono-deck, a przywodztwo zdecydowanie najsilniejsze.


Póki co mam podobne odczucia ;)

Sandking - Sob 23 Kwi, 2011

Póki co zagrałem dwie gry solo i mam dwa zupełnie inne wrażenia. Mimo wszystko 30 kart to za mało by się cieszyć grą szczególnie w przypadku talii wiedzy. Teraz próbuję trzeci raz wiarą, ale z 3 Gandalfami - ilu z solistów próbowało tego? Powinno znacznie ułatwić.
Dzejth - Sob 23 Kwi, 2011

Wiedz jest ekstra, daje duży złych kart można uniknąc + duży dociąg.Co wy do niej macie :razz: .W połączeniu z taktyką wymiata :)
Eahl - Nie 24 Kwi, 2011

tylko ze jak unikasz to masz zatapowane jednostki, wiec nie masz czym questowac :( dociag jest, ale nie bardzo jest co grac.

nie mowiac juz o tym, ze w porownaniu do przywodztwa (wyslannik gondoru - alsolutnie must have, faramir i tona sprzymierzencow, wykrecaja nawet 40 w quescie, wiec masz gdzies wszystkie przeszkadzajki w strefie przeciwnosci i konczysz gre w kilka tur).

Ajgor - Nie 24 Kwi, 2011

Właśnie w ten sposób ostatnio przeleciałem przez Mroczną Puszczę, Namiestnik Gondoru, Faramir i cała masa sprzymierzeńców, dosłownie zmiotły siły Saurona.
Carnage - Pon 25 Kwi, 2011

Moja opinia po większej ilości rozgrywek przeprowadzonych solo:
Niestety według mnie graczom solo gra nie zapewnia dobrej zabawy (a podobno tak miało być...). Pierwszy scenariusz dla gracza solo (grającego mieszanką dwóch stref wpływów) to spacerek i nawet nie zauważasz że już wygrałeś. Z kolei kłopoty zaczynają się w dwóch następnych scenariuszach - drugi jest niesamowicie trudny do wykonania dla gracza solo (choć raz na parę gier można go zaliczyć). Natomiast trzeci jest już praktycznie niewykonalny. Skoro obiecuje się równorzędną rozgrywkę dla graczy solo to powinno tak być na prawdę a nie jest.... Od razu mówię że jest to ocena gry w przypadku pojedynczego gracza bo jak na razie nie próbowałem gry dwu lub więcej osobowej - z prostych wyliczeń wychodzi mi że już w grze dwu osobowej przejście dwu kolejnych scenariuszy byłoby dużo prostsze.

Kolejna niefajna sprawa to ogromna losowość - i to zarówno jeśli chodzi o karty z talii Gracza jak i talii Spotkań. O ile losowość talii gracza można trochę ograniczyć kupując trzy podstawki i układając sobie wówczas w miarę zbalansowany deck to losowość talii Spotkań jest już nie do obejścia. W wyniku tego można kilka razy pod rząd dostać taką kombinację kart w strefie przeciwności która będzie po prostu nie do przejścia - i to niezależnie od umiejętności gry samego gracza.
I to jest jak dla mnie największy problem gry - umiejętności gracza i jego działania mają zbyt mały wpływ na grę porównywalnie do jej poziomu trudności w danym rozdaniu wynikającego z losowości. To chyba nie tak powinno wyglądać...

Ajgor - Pon 25 Kwi, 2011

Może dodatki wprowadzą kolejne karty, które będą lekarstwem na twoje spostrzeżenie. Mi ta losowość nie przeszkadza, choć czasem jest zbyt wiele losowości w losowości. :wink:
guciomir - Pon 25 Kwi, 2011

Patrząc od strony osób, które lubią "strategiczne" myślenie, najlepszą możliwą grą są szachy. Tam przecież od losowości absolutnie nic nie zależy i zdolny strateg zawsze pokona wszelkie przeszkody. Tyle tylko, że grając w szachy nie czuje się żadnej przygody, jest jedynie sucha kalkulacja.

Kiedy gram w talismana (magię i miecz) czuję, że przeżywam epicką podróż. Czuję, że to co się dzieje wokół mnie nie zależy ode mnie, a ja muszę dostosowywać się do sytuacji. Każda gra jest inna, każda jest wyjątkowa. Czy to źle, że czasami przegrywam pomimo tego, że nie podjąłem absolutnie żadnej złej decyzji? Nie, pod warunkiem że umiem przegrywać i potrafię pogodzić się z porażką. Zresztą patrząc na odpowiedni horyzont czasowy widać, że dobry gracz wygra o wiele więcej gier niż gracz słabszy.

Gdzie plasuje się Władca Pierścieni LCG ze swoją losowością? Moim zdaniem losowości w tej grze jest malutko. Wybieram scenariusz i doskonale wiem jakie zagrożenia przyjdzie mi spotkać, nie znam jedynie ich kolejności. Czasami groźne efekty wywoła efekt cienia, czasami groźne potwory nie wyjdą na plansze (bo będą jedynie efektami cienia) itp, ale każda wyprawa jest z grubsza taka sama, scenariusz wymusza powtarzające się sekwencje i na to można jak najbardziej się przygotować. Z perspektywy gracza, który lubi losowość, LOTR LCG oferuje jej bardzo mało. Liczę, szczerze liczę na to, że kolejne dodatki do gry wzbogacą istniejące już talie spotkań, czyniąc je bardziej nieprzewidywalnymi i bardziej groźnymi.

Co do trudności... gra faktycznie jest BARDZO trudna dla pojedynczego gracza, ale są ku temu BARDZO ważne powody. Kiedy pojawią się dodatki i kiedy dzięki temu talie graczy staną się silniejsze (być może bardzo silniejsze), te scenariusze nadal będą takie same, ich trudność się raczej nie zmieni. Czyli z każdym nowym dodatkiem, z każdą nową kartą w talii gracza, scenariusze staną się łatwiejsze bo dysponować będziemy większą siłą ognia. Gdyby podstawka była na tyle łatwa, że pojedynczy gracz częściej wygrywałby wszystkie gry niż przegrywał, to po wydaniu dodatków, nie czułoby się żadnej przygody, żadnego wyzwania. A gra byłaby tak prosta, że aż szkoda byłoby na nią czasu.

Stąd też akceptuję to że jedynie pierwszy scenariusz jest do przejścia dla jednego gracza (1 podstawka), a dopóki dodatki się nie pojawią proponuję takie rozwiązania:
1. grać w dwójkę (świetna zabawa polecam, 2 razy na 3 gry przeszliśmy drugi scenariusz, korzystając jedynie z 1 podstawki. Emocji było mnóstwo, a radość ze zwycięstwa dzięki współpracy była wielka)
2. grać samemu, ale korzystając z dwóch talii, tak jakby się grało w dwie osoby (efekt będzie taki sam jak powyżej, ale wystarczy do tego jedna osoba. Dzięki temu zobaczy się też jak bardzo gra wymaga współpracy różnych komponentów. Dzięki temu można "dzielić" obowiązki, np talia numer 1 bierze na siebie walkę, a talia numer 2 zajmuje się wspomaganiem i eliminacją obszarów).
3. ułatwiać sobie grę, np nie korzystać z efektów cienia , do czego nawet zachęca instrukcja

dudaplx2 - Pon 25 Kwi, 2011

Mnie poszło mniej więcej tak:

Za pierwszym razem grałem Przeprawę Gimlim i Legolasem, więc tylko taktyka.
Za drugim razem grałem Eowiną, Golrfindelem i Denethorem, ale doszło do 50, więc tego nie wpisałem do karty wyników.
Za trzecim razem grałem Aragornem, Gimlim i Legolasem i było świetnie, przeszedłem scenariusz bez problemów (pierwsza wyprawa przyspożyła mi o wiele więcej kłopotów).
Przy drugim wyniku zapomniałem odliczyć zagrożenie z efektu Gandalfa, więc dla tego tak pokreślone. :razz:

Gra jest super - najlepsza w jaką kiedykolwiek grałem!!! :mrgreen:

P.S. Sorry za pismo :wink:

ragi - Pon 25 Kwi, 2011

Jak zobaczyłem Twoje pismo to przypomniało mi się (nie wiem czemu) jak jakies sto lat temu zagladalo sie do czyjegos zeszytu w szkole i probowalo go odcyfrowac. I o dziwo mimo tak długiej przerwy wszystko odczytałem jakby to było pisane drukowanymi ... ;-)
Gość - Wto 26 Kwi, 2011

ilu z was udało się przejść Przeprawę przez Anduinę solo? grałem kilka razy kombinacjami taktyka-wiedza i taktyka-duch ale nic z tego
Trolla udawało mi się za każdym razem zabić, często z pomocą Gandalfa, ale dalej już mnie wykańczali przeciwnicy (i pech;). Kart spotkań są trudniejsze niż w 1. wyprawie, a np. bagienna żmija jest nie do przejścia..
może jakieś porady co do ułożenia talii pod ten scenariusz?

kowal85 - Wto 26 Kwi, 2011

Już ktoś zapodał takim pomysłem, a wydaje się nie być głupi :-)
Może grając solo, graj jednocześnie swoją talią, i talią hmm "drugiego gracza" ?, myślę że to powinno nieco ułatwić Ci życie ^^

DDP - Czw 28 Kwi, 2011

Moim zdaniem przeprawa (2 scenariusz) jest niewykonalna jesli w momencie przechodzenia karty wyprawy 1B sa jakies karty w strefie przeciwnosci. Patrzac logicznie przy grze 2 osobowej:
- co runde wchodza 3 zamiast 2 kart
- wrogowie nie wchodza w zwarcie - fajnie ale przez to wspolczynnik zagrozenia jest duzy a trzeba 16 zetonow wylozyc na rzeke, mozna nikogo nie atakowac i poswiecac na wyprawe wszystkich ale przyrost zagrozenia z kart zla bedzie zawsze wiekszy od przyrostu postepu na naszych kartach - poza tym jakbym mial nawet dodatni 2-3 to zanim zrobie 16 to na stole bedzie 10-15 wrogow i nie da sie tego ubic.
Gralem z kolega - ublisimy trola i zdobylismy 8 zetonow na karcie 1B ale byly juz 3 karty w strefie przeciwnosci + jedna w zwarciu ze mna, a co runde dochodzily 3 karty co powodowalo za zagrozenie wynosilo po 10-14 na rudne i wez tu tyle wytrzasnij i jeszcze walcz z kims zeby je zmniejszac - jest to niemozliwe. Moim zdaniem scenariusz jest broken - nie da sie go przejsc jesli nie ma sie farta - a co to za granie liczac na to ze beda wychodzic slabi przeciwnicy albo karty podstepu ktore mozna niwelowac (zielona talia). I to ma byc poziom 4/10? To ja nawet nie chce grac w te rzekomo trudniejszu bo to znaczy ze gra opiera sie wylacznie na losie i nie ma znaczenia jak grasz i jakie decyzje podejmujesz. Jeli jest latwo to nie da sie nie wygrac a jak jest trudno to nie da sie wygrac. Po pierwszym banalnym scenariuszu (przeszedlem solo i z kolega bez problemu zadnego) rozczarowalem sie drugim scenariuszem. Mowienie ze dojda karty w dodatkach jest bez sensu, bo po co dawali taki scenariusz do podstawki - trzeba bylo stworzyc adekwatny do posiadanych kart.

Pierwszy zachwyt nad gra zastapilo mocne rozczarowanie.

Kulgan - Czw 28 Kwi, 2011

Przeszliśmy Wyprawę W Dół Anduiny grając w 4-ech a potem koledzy w 3-ech, więc jest do przejścia. Dzisiaj zagrałem sam 2 taliami 50-okartowymi i niedużo brakowało do przejścia, więc to nie jest tak, że się nie da albo da przy wielkim szczęściu. To zależy m.in. od talii, którymi grasz (i od szczęścia oczywiście też). Łatwo nie jest, ale gra jest sporym wyzwaniem, uczy planowania i reagowania na zmieniającą się sytuację. I czasami zmusza do podjęcia ryzyka bądź nawet postawienia wszystkiego na jedną kartę. Dla mnie każda gra jest przygodą, a przegrane uczą wyciągania wnisków na przyszłość.
guciomir - Czw 28 Kwi, 2011

2 scenariusz jest bardzo prosty jeśli grać odpowiednimi taliami:
- grając w 2 osoby: dwie talie, taktyka i duch. Taktyka morduje potwory, duch morduje obszary. Graliśmy 3 razy, 2 wygrane. Ponieważ dociąga się sporo kart to czasami jest za dużo potworów albo za dużo obszarów i wtedy robi się problem.
- grając w 1 osobę: jedna talia - duch. Tego nie da się przegrać, gra jest TAK banalnie prosta, że aż nudna. Chodzi o to, że zaczyna się mając małe zagrożenie i spokojnie można je utrzymywać w okolicach 20 - troll nie atakuje. A gracz korzystając z Woli Zachodu, Podrowienia Galadrimów, Krasnoludzkiego Grobowca może dowoli przewijąc talię i utrzymywać niskie zagrożenie. W międzyczasie z łatwością niszczy obszary i questuje. Dunhern rozwala potwory których nigdy nie będzie za dużo, gdyż 1 karta do strefy przeciwności na turę to wolne tempo. Gandalf to grubsza amunicja. Kiedy już przewiniemy talię kilkukrotnie, kiedy zdobędziemy wszystkie punkty zwycięstwa, kiedy będziemy mieli kilkadziesiąt wolnych zasobów a w grze będą nasi wszyscy sprzymierzeńcy, dobijamy trolla gandalfem (a dwa kolejne gandalfy siedzą u nas na ręce, wraz z możliwością ich reanimacji). W przeciągu 1 tury przechodzimy drugi etap scenariusza. W przeciągu drugiej tury przechodzimy trzeci etap. Taktyka diablo skuteczna, ale nudna i długotrwała. No i działa dobrze jak talia jest prosto z pudełka, tzn jak ma 30 kart + gandalfy, bo podejrzewam, że jak ilość kart wzrośnie do 50 to jej skuteczność znacznie spadnie (choć wiadomo, zależy to od kart z nowych dodatków)

Eahl - Czw 28 Kwi, 2011

khem, którą talię chcesz wielokrotnie przewijać? bo nie wiem czy doczytałeś w instrukcji, ale po przewinięciu swojej grasz tym co masz na ręce i koniec. Nie przetasowuje się. Talia Spotkań owszem, można przewijać.
guciomir - Czw 28 Kwi, 2011

przeczytaj karty. Wola Zachodu, Krasnoludzki Grobowiec. Dzięki nim nigdy nie skończy ci się talia
kowal85 - Czw 28 Kwi, 2011

Synergia fajna, ale ma jedną wadę ^^

Przecież nie chodzi oto aby przetrwać oblężenia kart cienia, czy potworów, które są w strefie przeciwności przez X tur, bo to statystycznie zwiększa poziom zagrożenia, który chcemy osiągnąć jak najmniejszy, mają podchodzić karty zapewniające zwycięstwo czy, przybliżyć nas do tego zwycięstwa, chociaż synergia jest fajna, ale wątpię że będzie grane to kombo, szkoda że nie jest oparte na jednej karcie, coś jak http://gatherer.wizards.c...iverseid=205061 chociaż nawet w mtg, a ta karta nigdzie nawet nie gra :)

Ale brawo za pomysł, nie widziałem tej synergii wręcz jej nie dostrzegałem, za to Ci się należą brawa :)

Chociaż Krasnoludzki Grobowiec, może fajnie działać z Pozdrowieniem Galadrimów, ajej, to już zaczyna się wyższa filozofia czyli konstruowanie talii ^^

Sandking - Sob 30 Kwi, 2011

Wczoraj zagrałem na cztery osoby i powiem wam, że jest megafrajda. Czas gry się zdecydowanie wydłuża, ale ilość kombinowania i pełnia wykorzystania wszystkich bohaterów jest po prostu super. No i nie ma co ukrywać - gra się o wiele łatwiej. Nie mówię, że jest super łatwo, ale przy drugim scenariuszu miałem wrażenie, że gra ma odpowiedni poziom niepewności jeśli chodzi o wygraną i nie miażdży nas ciągłym wrażeniem, że tylko cudem uda nam się przejść przygodę. To oczywiście świadczy o mimo wszystko pewnym braku balansu w grze, ale co tam - fajnie było.
Markus - Sob 30 Kwi, 2011

Sandking napisał/a:
To oczywiście świadczy o mimo wszystko pewnym braku balansu w grze, ale co tam - fajnie było.

to raczej świadczy że gra jest dobrze zbalansowana, graliście scenariusz o poziomie trudności 4, widać że było akurat, jak wyjdą scenariusze lvl 5 , lvl6 i wyższe to czworo graczy będzie mogło poczuć się spełnionych (chętnie przeczytam jak wam poszło z trzecim scenariuszem w 4 osoby ( jest to lvl 7)), dla mnie te różne poziomy trudności to super sprawa, z nowicjuszami siada się do niskich poziomów , z tymi co niejednego pająka i orka ubili siada się do poziomu 4+, nie ma poczucia przytłoczenia dla nowych graczy

Sandking - Nie 01 Maj, 2011

No nie do końca mimo wszystko jednak jest zbalansowana skoro jedynie przy 4 graczach gra się ok, a już przy dwóch jest bardzo trudno, a solo to nawet pierwsza przygoda sprawia trudności. Więc skalowanie/balans gry jednak tak zachowany nie jest.
guciomir - Nie 01 Maj, 2011

To jest gra kooperacyjna, gdzie grasz przeciwko systemowi.

Gra MUSI być trudna, bo inaczej bardzo szybko by się znudziła. To nie jest MTG albo Inwazja gdzie istnieje przeciwnik który stara się nas pokonać. Na różnych forach czytam opinie graczy i są zgodni że LOTR LCG jest łatwiejszy od na przykład Ghost Stories.

To po pierwsze było. Po drugie gra NIE jest przeznaczona dla 4 graczy, tylko dla dwóch bądź jednego. I faktycznie jest trudno, ale tak właśnie ma być, takie są właśnie założenia tego gatunku gier. Grając solo pierwszy etap jest banalny jeśli tylko gracz nauczy się grać. Scenariusz drugi jest również do przejścia solo pod warunkiem że zbuduje się odpowiednią talię, bądź też jeśli gra się talią ducha (prosto z pudełka). Scenariusz trzeci jest bardzo ciężki w solo grze i jak na razie mało kto go przeszedł. Grając w dwie osoby scenariusza numer jeden nie da się przegrać, a scenariusz numer dwa jest w sam raz, częściej się wygrywa niż przegrywa ale czuć wyzwanie. Proponuję połączenia jeden gracz gra taktyką, a drugi duchem albo przywództwem. Trzeci scenariusz grając w dwie osoby również da radę przejść, my graliśmy raz i udało się za pierwszym razem, choć zaznaczę że mieliśmy sporo doświadczenia po grach w poprzednie scenariusze.

Więc podsumowując, nie staracie się wystarczająco. Pierwszy scenariusz to żadne wyzwanie jeśli gracze potrafią grać, a drugi jest w sam raz, czasami się wygrywa, czasami się przegrywa.

Sandking - Nie 01 Maj, 2011

Ze strony FFG "The Lord of the Rings: The Card Game is a cooperative card game that puts 1-2 players (or up to four with two Core Sets!". Więc jednak JEST przeznaczona od 1 do 4 graczy. A fakt, że już o wiele łatwiej jest grając monodeckami używając tylko jednej podstawki mówi samo za siebie.

Poza tym nawet najlepsze umiejętności padną przy źle dobranych kartach w grze solo. Na serio za każdym razem przeszedłeś pierwszy scenariusz solo?

awojdi - Nie 01 Maj, 2011

guciomir napisał/a:
2 scenariusz jest bardzo prosty jeśli grać odpowiednimi taliami:
- grając w 2 osoby: dwie talie, taktyka i duch. Taktyka morduje potwory, duch morduje obszary. Graliśmy 3 razy, 2 wygrane. Ponieważ dociąga się sporo kart to czasami jest za dużo potworów albo za dużo obszarów i wtedy robi się problem.
- grając w 1 osobę: jedna talia - duch. Tego nie da się przegrać, gra jest TAK banalnie prosta, że aż nudna. Chodzi o to, że zaczyna się mając małe zagrożenie i spokojnie można je utrzymywać w okolicach 20 - troll nie atakuje. A gracz korzystając z Woli Zachodu, Podrowienia Galadrimów, Krasnoludzkiego Grobowca może dowoli przewijąc talię i utrzymywać niskie zagrożenie. W międzyczasie z łatwością niszczy obszary i questuje. Dunhern rozwala potwory których nigdy nie będzie za dużo, gdyż 1 karta do strefy przeciwności na turę to wolne tempo. Gandalf to grubsza amunicja. Kiedy już przewiniemy talię kilkukrotnie, kiedy zdobędziemy wszystkie punkty zwycięstwa, kiedy będziemy mieli kilkadziesiąt wolnych zasobów a w grze będą nasi wszyscy sprzymierzeńcy, dobijamy trolla gandalfem (a dwa kolejne gandalfy siedzą u nas na ręce, wraz z możliwością ich reanimacji). W przeciągu 1 tury przechodzimy drugi etap scenariusza. W przeciągu drugiej tury przechodzimy trzeci etap. Taktyka diablo skuteczna, ale nudna i długotrwała. No i działa dobrze jak talia jest prosto z pudełka, tzn jak ma 30 kart + gandalfy, bo podejrzewam, że jak ilość kart wzrośnie do 50 to jej skuteczność znacznie spadnie (choć wiadomo, zależy to od kart z nowych dodatków)


wszystko fajnie ale trzeba mieć chyba w deku 50 kart nie?

sanczo - Nie 01 Maj, 2011

Wrazenia jak na razie mieszane.
Pudelko jak zawsze za duze- to chyba norma. Wszystkie karty zmiescily mi sie w 3 pudelka tej starej karcianki Wladcy. Na minus zasluguje grubosc kart- chyba za bardzo przyzwyczailem sie do tych z Kamienia i Arkham.

Co do samej rozgrywmi- Nie rozumiem jak dokladnie dziala atak/deklarowanie obrony- ile DOKLADNIE postaci trzeba aby mozna bylo zaatakowac i bronic jednoczesnie. Moglby ktos mi WYTLUMACZYC jezeli np: w zwarcie wchodzi z nami 4 potwory a my mamy nie wyczerpane 7 postaci.

Wracajac do kart- rysunki sa calkiem ok ale pomiot moglby nie byc tak bardzo "rozowy".

A skladajac wskazniki zagrozenia trzeba zauwazyc ze te okragle wskazniki nie sa takie same i trzeba dopasowac aby krecily sie normalnie.

guciomir - Nie 01 Maj, 2011

Sandking napisał/a:
Ze strony FFG "The Lord of the Rings: The Card Game is a cooperative card game that puts 1-2 players (or up to four with two Core Sets!". Więc jednak JEST przeznaczona od 1 do 4 graczy. A fakt, że już o wiele łatwiej jest grając monodeckami używając tylko jednej podstawki mówi samo za siebie.

Poza tym nawet najlepsze umiejętności padną przy źle dobranych kartach w grze solo. Na serio za każdym razem przeszedłeś pierwszy scenariusz solo?


Nie. Ale tym większa jest radocha jak się uda.

Źle dobrane karty to żaden argument przeciwko grze, gdyż jest to nieodłączny element wszystkich gier w których jest jakaś talia kart. To nie są szachy gdzie brak jakiegokolwiek losowego elementu. W pokerze najlepszy gracz świata przegra z najsłabszym jeśli będzie miał mega pecha.

Awojdi: 50 kart to wymóg turniejowy i nie oszukujmy się, dopóki nie kupi się 2-3 dodatków to tworzenie własnych talii będzie bardzo ograniczone. A co będzie w tych dodatkach to na razie nie wiadomo

Sanczo: Atakują nas 4 potwory, a my mamy 7 postaci gotowych do akcji. Decydujemy, że nasza pierwsza postać blokuje pierwszego potwora, druga drugiego, trzecia trzeciego, a czwarty potwór nie jest blokowany (każdy z wrogów dostanie kartę cienia, a pozostawienie nieblokowanego potwora często jest złym pomysłem). Następnie przystępujemy do ataku, mamy 4 postacie gotowe (nasi trzej blokerzy nic już nie zrobią). Możemy teraz wybrać że postać pierwsza i postać druga połączą siły i razem robną jednego przeciwnika (ich atak dodajemy, od tego odejmujemy obronę przeciwnika i zadajemy mu obrażenia). A postać trzecia i czwarta zaatakują wspólnie innego orka. Dwa pozostałe potworki nie zostaną zaatakowane.

Yachu85 - Nie 01 Maj, 2011

Mnie się gra BARDZO podoba. Żeby grać w miarę sprawnie trzeba dobrze zaznajomić się z instrukcją oraz trzymać ją w pogotowiu w czasie pierwszych kilku rozgrywek, ale to żadna nowość w świecie gier planszowych i karcianych.

Póki co grywam tylko scenariusz wprowadzający i wczoraj pierwszy raz pokusiłem się o stworzenie własnej talii. Dwójka bohaterów ze sfery wiedzy (Glorfindel i Denethor) i jeden ze sfery ducha (Eowina) i do tego trzydziestokartowa talia złożona w stosunku 2:1. Efekt - scenariusz ukończony z poziomem zagrożenia 22.

Wiem, że to dopiero pierwsze kroki, ale zabawa wydaje mi się przednia. Dużo rozkminiania i korzystania z szarych komórek. No i czuje się klimat (m.in. dzięki świetnym rysunkom i cytatom z książek). Marzy mi się, by za pewien czas istniała możliwość tworzenia tematycznych talii Gondoru, Rohanu, Krasnoludów, Elfów, Hobbitów itd. I jeszcze żeby nie wszystkie przygody oparte były o schemat "przejdź z punktu A do punktu B". Dałoby się przecież przygotować scenariusze oblężeń czy bitew. No i koniecznie scenariusze wielokierunkowe i więcej niż trzystopniowe.

Stephan - Nie 01 Maj, 2011

Cytat:
Marzy mi się, by za pewien czas istniała możliwość tworzenia tematycznych talii Gondoru, Rohanu, Krasnoludów, Elfów, Hobbitów itd.


Dokładnie! Obecnie istniejące Strefy są nieco zbyt zamknięte, brak jest możliwości współpracy postaci o podobnych Cechach, a pochodzących z różnych Stref. Mam nadzieję, że to się będzie zmieniać.

Wielkim plusem jest to, że gra nie skupia się tylko na wydarzeniach z książki (albo, co gorsza, filmu) Władca Pierścieni. Nie musimy ciągle maszerować Frodem z Pierścionkiem z punktu A (Shire) do B (Mordor) unikając po drodze różnych paskudnych stworzeń i "korupcji" Jedynego Pierścienia. W końcu Śródziemie to duży i bogaty świat i aż prosi się o to, by zejść z utartej przez książkę/film ścieżki i poznać więcej zamieszkujących go postaci. Tu widzę wielki potencjał, podobny jak w starej a cudownej karciance Middle-Earth The Wizards. Mam nadzieję, że w tym przypadku kariera LOTR:LCG będzie jednak nieco dłuższa ;)

Sandking - Nie 01 Maj, 2011

W The Wizards nadal grają i nadal można kupić nawet na Allegro karty :]

Ale to prawda - też jestem pozytywnie zaskoczony, że gra jedynie pośrednio nawiązuje do książek. A co do talii tematycznych, to o to bym się nie martwił, ale sądzę, że najpewniej pierwsze takie talie będzie można złożyć zapewne po ukończeniu pierwszego cyklu przygód. Tak czy inaczej warto czekać.

Ja jestem z kolei ciekaw czy (nawiązując znowu trochę to The Wizards) w którymś momencie będą warianty by jeden z graczy grał sługami Saurona przeszkadzając drużynie bohaterów. To oczywiście daleko idące dywagacje, ale podczas ostatniej gry po tym jak padło kilka razy oskarżenie "sługusie Saurona" pomyślałem, że ciekawe by było gdyby np. na początku przygody na 4 osoby rozdane by były tajne karty misji i jedna osoba byłaby tak naprawdę zdrajcą i musiałaby tak grać by pakować innych w kłopoty :]

Yachu85 - Pon 02 Maj, 2011

Jako, że nie mam na razie w domu dostatecznej liczby koszulek na karty, moje wrażenia z gry ograniczają się na razie do przepraw przez mroczną puszczę z pomocą talii ducha i talii wiedzy, ale i tu odkrywam coraz nowsze smaczki.

Gra wymaga tego, czego od niej oczekiwałem, a mianowicie porządnej rozkminy. Wczoraj wybrałem się na przechadzkę z samą tylko Eowiną oraz Dunhernem. Startowy poziom zagrożenia wynosił 17 (a zatem niziutko), co pozwoliło mi na względne uniezależnienie poczynań od potworów wyłażących z talii spotkań. Na starcie skorzystałem z mulligana, żeby dostać na rękę Przewodnika z Lorien. A potem to już sama przyjemność:) Dunhern metodycznie wykańczał kolesi w strefie przeciwności, Eowina dopakowywała się dzięki odrzucaniu z ręki za drogich kart (przy dwóch żetonach zasobów nie widziałem sensu ich trzymania), a dzięki Przewodnikowi (na koniec miałem ich trzech) śmiało można pakować się w odbywanie podróży na obszary! Włóczykij Tuk przydawał się jako "chłopiec do bicia", na wypadek, gdyby z talii spotkań wylazło coś atakującego przy niskim poziomie zagrożenia.

Bezpiecznie doszedłem do trzeciej karty z talii wyprawy i... napotkałem jedyny problem. Ekipa świetnie nadająca się do podróżowania kiepsko radziła sobie z Pomiotem Ungolianty. Dunhern mógł go "chechłać po 1", ale taki styl był ryzykowny ze względu na stale rosnący poziom zagrożenia. Zdecydowałem się więc na wywołanie Pomiotu do zwarcia! Walka trwała w sumie 3 rundy, pochłonęła kilku Przewodników z Lorien i włączyć musiała się do niej też Eowina (dzięki nieoczekiwanej odwadze), ale w końcu udało się zakończyć grę z poziomem zagrożenia 29.

To była pierwsza gra, jaką udało mi się wygrać w dwuosobowej ekipie. Fajne jest to, że LOTR LCG to właściwie kilka gier o różnej mechanice. Akcenty różnie rozkładają się nie tylko w zależności od liczby graczy, ale też w zależności od liczby bohaterów wybranych przez gracza.

DaRKeR - Wto 03 Maj, 2011

hmm dobra zagrałem 1 raz, 1 scenariusz nawet pre constructem wydaje się być nie do przegrania :) Grałem tymi bohaterami z mieczykiem.

Btw. Pomiot Ungolianty padł w 1 turę :)

potem sprawdzę jak to wygląda z tym scenariuszem poziom trudności 4 :P

guciomir - Wto 03 Maj, 2011

jak na razie jest bardzo mało graczy na świecie (forum FFG) którzy przeszliby scenariusz pierwszy korzystając z taktyki (gimli, legolas, thalin - goście z mieczykiem), a ci którym się udało zwracają uwagę na niesamowitego farta którego mieli w rozgrywce. Innymi sferami jest o wiele łatwiej grać solo.
Jeśli ci się udało to gratuluję. Sugerowałbym jednak przeczytanie zasad jeszcze raz, bo pewnie pomijasz jakąś ważną rzecz i przez to gra jest dla ciebie łatwiejsza. Z takich klasyków to na przykład niektórzy gracze myślą że faza wyprawy jest opcjonalna a tak na prawdę jest obowiązkowa, przez co gra taktyką staje się koszmarem, bo postacie w tej talii nie mają siły woli prawie w ogóle.

DaRKeR - Wto 03 Maj, 2011

kluczem do sukcesu było regularne pozbywanie się wszystkiego co się pojawiło w strefie przeciwności, no i Gandalfa dobrałem dość szybko.

Ciężko mi mówić o miarodajności, bo grałem raz :)

A z zasadami raczej nie mam problemu :]

Yachu85 - Wto 03 Maj, 2011

guciomir napisał/a:
Z takich klasyków to na przykład niektórzy gracze myślą że faza wyprawy jest opcjonalna a tak na prawdę jest obowiązkowa, przez co gra taktyką staje się koszmarem, bo postacie w tej talii nie mają siły woli prawie w ogóle.


Inne pułapki to:

- wielokrotne użycie tej samej postaci w tej samej walce (tzn. jako obrońcy, a potem atakującego),
- władowanie obrażeń z niebronionego ataku w sprzymierzeńca, zamiast w jednego z bohaterów,
- uwzględnienie obrony w przypadku ataku niebronionego.

DaRKeR - Wto 03 Maj, 2011

póki co wszystko co piszecie uwzględniałem :)
rhcorvin - Wto 03 Maj, 2011

Cytat:
- wielokrotne użycie tej samej postaci w tej samej walce (tzn. jako obrońcy, a potem atakującego),


a dlaczego nie ? przecież używając bohatera do obrony zostaje on wyczerpany ale istnieje karta pozwalająca przygotować bohatera i jest rzucana jako akcja, więc co stoi na przeszkodzie użycie tej karty aby bohatera który bronił przygotować i nim następnie zaatakować skoro jest przygotowany ?
rhcorvin

DaRKeR - Wto 03 Maj, 2011

chyba im właśnie chodziło o sytuację gdy nie przygotowuje spowrotem bohatera.
Ajgor - Sro 04 Maj, 2011

Ja tylko dodam że Kolega DaRKeR z pewnością poradził sobie z zasadami. :mrgreen:
DaRKeR - Sro 04 Maj, 2011

chyba na prawdę kluczem do wygrania czerwoną talią preconstructem jest Gandalf. Grałem drugi raz i miałem go na 1 ręce.
Znowu bez większego problemu wygrałem.

Powiedzcie mi tylko apropo wyprawy 3B tej gdzie nie dociągam pająków.

Czy ja tam mam grać póki nie wyciągne pomiotu ? czy kończę gdy uzbieram 10 żetonów postępu na wyprawie i w danym momencie nie ma pomiotu w grze. (tzn. wystawionego w torze przeciwności) ?

Ajgor - Sro 04 Maj, 2011

Były różne wypowiedzi na ten temat, moim zdaniem jeśli go nie ma w grze, to go nie ma. Jeśli dociągniesz go przed zakończeniem wyprawy, to masz problem. :wink:
DaRKeR - Sro 04 Maj, 2011

w sumie to nie ma problemu :) Gimli +4 wytrzymałości z 4 obrażeniami na sobie, na prawdę robi masakrę:>
DaRKeR - Sro 04 Maj, 2011

spróbowałem scenariusz PT:4 talią preconstruct na Taktyce. Masakra, jak zobaczyłem 2 etap wyprawy to się załamałem. Gandalf musiałby nie schodzić na koniec tury by to przejść.

I w sumie nic mi specjalnie nie zagrażało, ale co turę 1 poziom zagrożenia, a ja co najwyżej w wyprawach remisuje lub wygrywam o 1..

przy 47 zagrożenia wyrwałem na Twarz "ścigany przez cienie" i po grze :)

guciomir - Sro 04 Maj, 2011

to jak ty questujesz taktyką, że często remisujesz albo wygrywasz za 1? thalin za 1 i gimli za 2 to bardzo często przegrana wyprawa, a obszary gromadzą się szybciej niż niszczy je zdolność legolasa
DaRKeR - Sro 04 Maj, 2011

wtedy miałem jeszcze do dyspozycji tego za 6 beorgina ?

no i teraz jak grałem to raczej wypadały potwory, więc z Obszarami jakiegoś problemu nie było.

Ajgor - Sro 04 Maj, 2011

Beorn-a - "Akcja: Beorn otrzymuje +5[atak]..." Niezły zabijaka. :grin:
Chrostek84 - Czw 05 Maj, 2011

Witam. Mi gra bardzo się podoba. Do tej pory grałem tylko pierwszy scenariusz i to mono-taliami. Wyniki były różne. Niektóre gry przegrałem,uważam przez pech. np. wyciąganie samych obszarów przy grze talią Taktyki lub samych wrogów przy grze talią Przywództwa.
W dwie osoby było juz bardzo łatwo. Mam natomiast pyanie: czy ktoś juz próbował przejść w jednej grze po kolei wszystkie trzy scenariusze? O ile pamiętam taka gra jest proponowana przez instrukcję.

P.S. Podejrzewam, że Ci którzy narzekają na zbyt łatwy poziom gry juz dawno to zrobili tylko nie chce się im chwalić :grin:

DaRKeR - Czw 05 Maj, 2011

hmm taka opcja to moim zdaniem gra dla 2+ graczy ze wskazaniem na 4.

Szybko przebiegniecie po 1 scenariuszu, w drugim się pomęczycie i generalnie dopiero w 3 zaczną się ważyć losy bohaterów :)

Kulgan - Pią 06 Maj, 2011

Przejść trzech Wypraw po kolei nie próbowaliśmy, ale postanowiliśmy zmierzyć się z najtrudniejszą z nich.

Na początku wylosowaliśmy, że nie pogra z nami Eowyna, więc Faza Wyprawy mocno się utrudniła. 1 Sprzymierzeniec na turę w sumie dla wszystkich czterech graczy też dużo skomplikował. W końcu uporaliśmy się z tymi 9-oma żetonami postępu, wzięliśmy Klucz na Glorfindela a następnie uratowaliśmy więźnia. Niestety dalej nie mieliśmy sił, bo zabił nas poziom zagrożenia. Za wolno i zbyt kosztownie robiliśmy Wyprawy bez Eowyny, a zbędnych kart w ręku mieliśmy sporo, jak choćby Sprzymierzeńców, którzy byli na końcu listy użyteczności w grze w danym momencie.

I powstało również pytanie, czy karty Spotkań przydzielone do kart Celów wliczają się do siły zagrożenia, czy też nie?

guciomir - Pią 06 Maj, 2011

Wliczają się
Wacho - Pią 20 Maj, 2011

Jestem po pierwszej partii - "czysta" Talia Przywództwa - partia wygrana - jednakże przy kilku "zawiłościach przepisowych" następnym razem nie będzie tak łatwo... :grin: wrażenia jak najbardziej pozytywne! Gra bardzo klimatyczna (szczególne przy muzyce z filmu), z ciekawą mechaniką. Czasami aż prosi sie o nowe karty - czyli znak, że chwyciło.... :grin: bardzo miła odskocznia - szczególnie po zaciętych bojach w Inwazję :grin:
drapichrust - Pon 23 Maj, 2011

Ja wczoraj nabyłem podstawkę i powiem szczerze jak na razie same porażki;) Mam pytanie czy jeśli podróżujemy do jakiegoś obszaru który mamy aktywny to jego zagrożenie wlicza się do sumy zagrożenia ze strefy przeciwności? Gra bardzo fajna jednak irytuje mnie częste wyciąganie sieci , pajęczyny czy jak ją tam zwał która w zasadzie przeważa o przegranej:(
DaRKeR - Pon 23 Maj, 2011

y0 drapi :)

aktywny obszar do którego podróżujecie nie wlicza się do zagrożenia :)

kowal85 - Pon 23 Maj, 2011

I pamiętaj, że potwory które są już w zwarciu, nie wliczają się do sumy Siły Zagrożenia, tylko to co jest w Strefie Przeciwności, ja też ten błąd na początku robiłem ^^

Dalej już idzie w miarę gładko :)

drapichrust - Pon 23 Maj, 2011

No nie wiem czy tak gładko widocznie jestem jakiś za stary na tą grę. Albo mi poziom zagrożenie urośnie jak diabli albo pajęczyna albo mam w strefie taki poziom zagrożenia że robienie wyprawy mija się z celem a jak jej nie zrobię dostane zagrożenie mocno w górę...
Zielo - Pon 23 Maj, 2011

drapichrust nie poddawaj się :smile: Ja mam już za sobą jakieś 5 partii w pierwszy scenariusz.Wszystkie przegrane. Ale za każdym razem jest coraz bliżej wygranej. Kwestia ogarnięcia zasad i kombinowania z kartami.
Redgarex - Pon 23 Maj, 2011

Ciężko jest wygrać mono deckiem (chociaż najłatwiej fioletowym), bo nie po to zostały one stworzone żeby grać nimi samymi, tylko żeby współpracowały ze sobą, bo każdy z nich posiada możliwości niedostępne dla innych i razem świetnie się uzupełniają. Proponuje zrobienie decka dwukolorowego (i wywalenie śmieciowych kart), albo zagranie w 2 osoby.

Krótki opis talii:
Zielony- leczenie, dociąg kart, pułapka, dobre questowanie
Niebieski- controwanie, niskie zagrożenie, obniżanie zagrożenia, dobre questowanie
Fioletowy- duuużo surowców, dużo jednostek (chociaż słabsze niż u pozostałych), pojedyńcze świetne karty, zrównoważony
Czerwony- świetny w walce i kontroli przeciwników

Ja najczęściej grywam zestawieniem: czerwony (zwabia na siebie stwory i sieka je na plasterki) + zielono-fioletowy(questuje, leczy i zapewnia dociąg kart) i na 3 próby przejścia trzeciego questa udało się 2 razy.
Niebieski jest wg. mnie najsłabszy tak że da się bez niego obejść, bo jak na razie ma za dużo śmieciowych kart :P Chociaż niektóre oczywiście są naprawdę świetne.

Catra - Pon 23 Maj, 2011

Dzizus ... To jest Przywództwo, Taktyka, Wiedza i Duch. A nie jakieś kolory :P Przeciez tego sie czytać nie da....
Vilk - Wto 24 Maj, 2011

Byle nie pojawiły się graveyard i mana, to będzie dobrze :wink:
Redgarex - Wto 24 Maj, 2011

Catra napisał/a:
Dzizus ... To jest Przywództwo, Taktyka, Wiedza i Duch. A nie jakieś kolory :P Przeciez tego sie czytać nie da....


Przyzwyczajenie z MTG ;p

awojdi - Wto 24 Maj, 2011

cholera, nie miałeś innych avatarów? :\
Wacho - Wto 24 Maj, 2011

ja po kilku grach w pierwszy scenariusz - wszystkie monodeckiem (tak dla sprawdzenia wszystkich) - widzę dużą różnorodność w poszczególnych Sferach - po mału można wytypować, własne preferencje dotyczące najlepszego zestawu... gra i scenariusz jak najbardziej utrzymują wysoki poziom grywalności i czsami potrafią nieźle zaskoczyć...
drapichrust - Wto 24 Maj, 2011

Tak się zastanawiam że z czasem jak wyjdzie te parę dodatków to będzie można złożyć jeszcze bardziej optymalny deck;) Mam nadzieje sobie dziś pograć za 20min kończę prace i hola do domu;)
Kulgan - Wto 24 Maj, 2011

jasne :D nowy dodatek przyniesie np. Pieśń, która da postaci ikonę Przywództwa, co z kolei da dodatkowe możliwości ;)
drapichrust - Czw 26 Maj, 2011

Wkoncu udalo mi sie wygrac solo Przeprawe przez puszcze;) i to talia Ducha o dziwo a myslalem ze w niej nie ma potencjalu:)
Moonspell - Pią 27 Maj, 2011

Na 3 proby przejscia puszczy 2 razy przeszlem solo i z siostra przegralem Wrazenia z rozgrywki Fenomenalne :D

Moje talie solo :
-za pierwszym razem taktyka + wiedza ---> Legolas,Gimli,Glorfindel meki przez 45min ale wygrana :D (polegl Gimli)
-za drugim razem przywodztwo + duch --->Aragorn,Gloin,Eowina szybka partia ok 30min i szczescie w kartach pokonany Pomiot Ungolianty (Uratowala mi tylek karta Ponura Determiacja)

Kulgan - Pią 27 Maj, 2011

Ja z kolegami grałem w Ucieczkę z Dol Guldur /graliśmy w trzech/ i 3 razy przeszliśmy, ostatnio nawet bez specjalnego problemu :grin: Gandalfy w ręku, dyżurni Bohaterowie i Sprzymierzeńcy do Wyprawy, inni do obrony a jeszcze inni do ataku i nawet Nazgul okazał się mało straszny. I oczywiście nieco talie przerobiliśmy pod tę Wyprawę :twisted:

Główny warunek, to nie stracić na początku kluczowej postaci /Eowyna, Aragorn, Legolas, Gimli/. I drugi - nie dostać na początku Pomiotu Ungolianty i Wiedzionego przez Cień, a na karty Celów dostać Podstępy :mrgreen: Wówczas gra się miło i przyjemnie :grin:

Niniut - Nie 29 Maj, 2011

Aloha

Do rzeczy. Gierkę mam praktycznie od premiery i sporo partii było mi dane grać, w tym solo i z partnerem. Jedno co mi się nasuwa, to świetnie wyważona gra:). Miło sobie wieczorem przy piwie zasiąść sobie i pozabijać różne plugastwa;). Prawdę powiedziawszy podchodziłem do tej gry z uprzedzeniem, niemniej było to niepotrzebne:) FFG odwaliło kawał dobrej roboty i mam nadzieję, że dodatki sprawią,że gra będzie jeszcze barwniejsza:) Niemniej, wrażenia z rozgrywki - rewelacja!:)

Btw. Bry wszystkim (jestem tu nowy) ;)

Kulgan - Nie 29 Maj, 2011

Ano witamy :D (jestem tu stary) :mrgreen:
crabtree - Pią 03 Cze, 2011

Pierwszy scenariusz zaliczony, to znaczy zmierzyłem się ale poległem. Grałem talią "taktyczną", dokładnego przebiegu tutaj nie przytoczę, ale tak ogólnie. Wystartowałem trójką bohaterów co dało mi poziom zagrożenia 29. Ciężko było dokonywać postępów w fazie wyprawy, zbyt mała siła woli bohaterów dała o sobie znać. W 3 rundzie straciłem Legolasa (nadział się na Orki z Dol Guldur w fazie wyprawy) i wiedziałem że gra się szybko skończy. Jednak udało się znacznie wydłużyć rozgrywkę, ale widać było że nie przejdę scenariusza. W związku z wysokim zagrożeniem potwory same wyłaziły ze strefy przeciwności, prze co nie mogłem się skupić na wyprawie. Ostatecznie dobiłem do 50.
Jaki popełniłem błąd? Nie zmieniłem ręki startowej, mimo że jedynym sprzymierzeńcem był Gandalf, resztę stanowiły przedmioty i wydarzenia. Chyba jednak trzeba zaczynać z kilkoma tanimi sprzymierzeńcami.
Rozgrywkę oceniam na bardzo obiecującą. Czuć nawał roboty do wykonania, nie ma czasu na nudę. Szkoda tylko że blokując atak potwora jakąś postacią nie można w tej samej turze nią zaatakować. No ale to nie Magic :D

Kulgan - Pią 03 Cze, 2011

Jaki popełniłeś błąd? Jak dla mnie żaden wielki. Zagrałeś swoją pierwszą grę, zobaczyłeś, jak ona przebiega, co jest silną a co słabą stroną talii. Straciłeś Legolasa, to robienie Wypraw w fazie walki niemal odpadło, wiec ciężko Ci było przejść scenariusz. Taktyka jest dobra w grze 2-4 osobowej, bo wówczas Thalin rani wrogów w fazie wyprawy, Gimli walczy a Legolas dobija i dodaje żetony postępu. Postaci innych graczy angażują się więcej w wyprawę i kontrolę gry, a Twoje walczą i dobijają /szczególnie Włócznik Gondoru i Konny Łucznik/.

Zagrasz kilka gier różnymi taliami i sam zobaczysz, jakie są możliwości i zagrożenia :grin:

crabtree - Pią 03 Cze, 2011

Masz rację, zresztą po jednej grze ciężko wyciągać daleko idące wnioski. Sporo przecież zależy też od dociąganych kart.
Czy próbowaliście grać 1 bohaterem? Da się wygrać?

Kulgan - Pią 03 Cze, 2011

Nie próbowałem, ale cienko to widzę. Co turę tylko 1 żeton zasobów. Konieczność wysyłania bohatera na wyprawę, bo szybko poziom zagrożenia wzrośnie. Brak obrońcy, chyba że dojdą sami tani, ale oni z kolei są słabsi. Nie wygląda to obiecująco :razz:
DaRKeR - Pią 03 Cze, 2011

przy obecnej bazie kart to nie wyobrażam sobie takiej akcji. Może 2 bohaterami by się dało, przy dobrze złożonym decku z 3 core setów. Ale 1 bohater to za mało.
crabtree - Sro 08 Cze, 2011

Wczoraj rozegrałem drugą partię "taktyką" przeciw najprostszej przygodzie. Wyciągnąłem wnioski i zakończyłem grę z wynikiem 29. Przede wszystkim korzystałem z Legolasa jako niszczyciela wrogów, co sprawiało że wyprawa postępowała. Gimli i Thalin zajęli się samą wyprawą, a sprzymierzeńcy defensywą. Na startowej ręce miałem aż 4 karty sprzymierzeńców i to chyba duży plus. W trakcie gry pojawił się też Gandalf i zdjął Brzęczyrogi :P Czego chcieć więcej? :)
Niedługo wyprawa nr 2.

crabtree - Czw 09 Cze, 2011

Przed zakupem tej karcianki długo się zastanawiałem, wręcz bardzo długo jak na mnie! ;) Co mnie powstrzymywało? Grafiki na kartach... Moja wyobraźnia została spaczona wizją filmową i jakoś nie mogłem się przełamać. Wydawało mi się że to co zrobił P.Jackson było naprawdę fajne i żałowałem że karty z tego nie będą korzystać. Jednak w końcu kupiłem i nie żałuję. Gra ocieka klimatem Tolkiena, a karty wyglądają znacznie lepiej niż na fotkach!
crabtree - Sro 15 Cze, 2011

Wczoraj zdecydowałem się na "spływ kajakowy" czyli misję nr 2. Niestety grając solo "taktyką" dwukrotnie poległem i to dość zdecydowanie. Górski Troll mi napsuł sporo krwi, nadmiarowe obrażenia szły w zagrożenie i szybko dobiłem do 50. Do tego losowałem same kłopotliwe obszary przez co wyprawy kończyły się wzrostem poziomu zagrożenia.
W pierwszej partii zrobiłem błąd decydując się na grę słabą ręką startową. Były w niej tylko dodatki, wydarzenia i Gandalf. A ten jak wiadomo jest kosztowny.
W drugiej rozgrywce pierwszą odkrytą kartą spotkań był "Wódz Orków", a w połączeniu z Trollem stworzyli bardzo trudny do pokonania duet. Poległ Thalin, a później zagrożenie dobiło do 50. W weekend zagram w 2 osoby i powinno być znacznie łatwiej.

Karharoth - Pon 20 Cze, 2011

Wczoraj z kumpelm rozegraliśmy 6 wypraw. 3x Mroczną Puszcze, 2x Anduina i na sam koniec Ucieczka z Dol Guldur. Co ciekawe, więcej trudności sprawił nam pierwszy scenariusz niż drugi :P

Talie:


Ja: Rohan Duch/Przywództwo (18-12)
Laz: Kraśki Taktyka/Przywództwo (20-10)


Pierwsze podejście do Mrocznej Puszczy skończyło się po 6 turach, wyciągnęliśmy Pomiot U. a Gimli z 12 ataku ściął mu łeb jednym machnięciem toporka. Za drugim razem nie było już tak ślicznie, choć udało się szybko dobiec na ścieżkę Beorna, to obie drużyny były wystarczająco pokaleczone aby nie doczłapac do końca, a brzęczyrogi dokończyły dzieła zniszczenia. Trzecie podejście podobne do pierwszego, z tym że nie trzeba było walczyć z pomiotem. Ogólnie na plus, choć trochę monotonnie :)


Spływ w dół Anduiny, grając wyże wymienionymi deckami wydaje się być ultra łatwą przeprawą. Nie mieliśmy rzadnych problemów z przejściem Go. Za każdym razem to samo: Dunhern czyści strefe przeciwności, Zwiadowca z Północy obszary a największych bydlaków bierze na siebie Gimli. W jednej partii pomogło 4 krotne rzucenie Gandalfa :D .(2x atak z zaskoczenia, raz normalnie i raz stawić czoła). A Gimli w jednej partii bez problemu załatwił sobie 2 Górskie trolle.


Talie współpracują ze sobą bardzo dobrze, dochodząc do tego wniosku postanowiliśmy zaszaleć i spróbować Ucieczkę z Dol Guldur. Na początku Theodred został wylosowany i wrzucony do Lochu. Z wielkim trudem udalo się przejść pierwszy etap wyprawy, zdobywając mape Gandalfa i dołączając Ją do Eowiny. Udało Nam się uwolnić więźnia i przebiec przez wieksze pół jaskinii(8żetonów), po czym zostaliśmy przyparci do ściany przez Nazgula i Orki. Na tym partia się skończyła.




Wrażenia? Dawno nie grałem w tak dobrą karciankę. Wyczekuję z niecierpliwością już zamówionego pierwszego AP. Szykuje się długa miłość :]

crabtree - Pon 20 Cze, 2011

Spływ Anduiną rozegrałem samotnie 10 razy talią "taktyczną" i 10 razy poległem. Natomiast zagrałem z siorą w sobotę w ten scenariusz i daliśmy radę bez większych problemów. Ona prowadziła "przywództwo" i miała wyłożonych sporo sprzymierzeńców, przez co łatwo eliminowaliśmy wrogów z SP.
Czy ktoś przeszedł solo tę misję, albo ostatnią z podstawki?

guciomir - Pon 20 Cze, 2011

Duchem nie da się przegrać tego scenariusza, choć gra jest niezwykle nudna i długa (poczytaj na forum FFG albo inne tematy z forum galakty i tam opisane są szczegóły).

Ostatnio spore sukcesy odniosłem również grając 3 sferami - gimli + theodred + eowina. Jedna porażka vs 3 wygrane podczas wyprawy Anduiną. No i talia wygrała dwukrotnie z trzecim scenariuszem (raz uwięziony Gimli, raz uwięziony Theodred) , tyle że porażek było na prawdę wiele i w obecnym stanie potrzeba sporo, na prawdę sporo szcześcia w wyciąganiu kart z talii spotkań.

crabtree - Pon 20 Cze, 2011

3 sferami? To jakaś masakra, przecież wtedy masz 1 zasób z danej sfery na turę? Jak tu wykładać karty?? Chyba że nie rozgraniczasz na rodzaje zasobów :)
kufel - Pon 20 Cze, 2011

Luz! Ja grałem już kilka gier 3 sferami i daje radę! Odpowiednia konstrukcja decku, Theodred, Władca Gondoru i wszystko cacy
Vilk - Pon 20 Cze, 2011

Potwierdzam. Trójsferowa talia potrafi być bardzo ciekawa. Jest sporo niedocenianych kart o niskim koszcie zagrania.
crabtree - Pon 20 Cze, 2011

To co napisaliście tylko potwierdza że gra ma ogromny potencjał choćby w sposobie konstrukcji talii! Mnie to bardzo cieszy, bo nic nie daje takiej satysfakcji jak spersonalizowana talia odnosząca sukcesy :)
Stephan - Czw 23 Cze, 2011

Cytat:
To co napisaliście tylko potwierdza że gra ma ogromny potencjał choćby w sposobie konstrukcji talii! Mnie to bardzo cieszy, bo nic nie daje takiej satysfakcji jak spersonalizowana talia odnosząca sukcesy


Cóż, z natury tej gry wynika, że talię układamy nie tyle pod siebie i swoje preferencje, ile pod konkretny scenariusz. Personalizowanie talii jest, i owszem, cechą karcianek, gdzie gramy przeciwko żywym ludziom. Mając potencjalnie nieograniczoną ilość przeciwników, nie jesteśmy w stanie wymyślić tyluż kombinacji kart na każdego i tworzymy w konsekwencji jedną własną i potem staramy się ją modyfikować, ulepszać.

W przypadku WP mamy na razie dostępnych 3 "przeciwników" (sic!), na dniach ma się ukazać czwarty. Aby uniknąć sytuacji, w której każdy scenariusz jest rozgrywany uniwersalną talią, twórcy zawarli w nich spory czynnik losowy. Niestety, zbyt spory. W konsekwencji, satysfakcja z pokonania każdego scenariusza jest raczej nieporównywalna z satysfakcji płynącej z wygrania z żywym przeciwnikiem. Przypomina rozwiązywanie sudoku albo krzyżówki, gdzie dużą rolę odgrywa los (np. rzucamy kostką, żeby dostać literkę do krzyżówki ;p). Jak już gdzieś napisałem: nie pociąga mnie na razie wizja comiesięcznego kupowania "losowych krzyżówek" tylko dlatego, że podlane są tolkienowskim sosem :/

Kulgan - Czw 23 Cze, 2011

Stephan napisał/a:
W przypadku WP mamy na razie dostępnych 3 "przeciwników" (sic!), na dniach ma się ukazać czwarty. Aby uniknąć sytuacji, w której każdy scenariusz jest rozgrywany uniwersalną talią, twórcy zawarli w nich spory czynnik losowy. Niestety, zbyt spory. W konsekwencji, satysfakcja z pokonania każdego scenariusza jest raczej nieporównywalna z satysfakcji płynącej z wygrania z żywym przeciwnikiem. Przypomina rozwiązywanie sudoku albo krzyżówki, gdzie dużą rolę odgrywa los (np. rzucamy kostką, żeby dostać literkę do krzyżówki ;p). Jak już gdzieś napisałem: nie pociąga mnie na razie wizja comiesięcznego kupowania "losowych krzyżówek" tylko dlatego, że podlane są tolkienowskim sosem :/


Masz prawo mieć swoje zdanie :grin: Mnie bardzo podoba się otrzymywanie comiesięcznej przygody za stosunkowo niewielkie pieniądze :cool: A sos tolkienowski gratis tylko mnie w tym umacnia :mrgreen:

Stephan - Czw 23 Cze, 2011

Ano, to właśnie tolkienowski sos sprawił, że skusiłem się na podstawkę :) Niemniej po spożyciu sosu zostaje danie główne - niezbyt grywalny system z bardzo niejasnymi zasadami, czego dowodzą setki zapytań od graczy odnośnie działania tego czy owego; od razu odeprę zarzut, że wszystkie karcianki tak mają, bo akurat w grze kooperacyjnej, gdzie walczymy z systemem, zasady powinny być jednoznaczne i klarowne. W grze przeciwko żywym graczom ew. niejasności można sobie rozstrzygnąć tak, by żaden gracz nie czuł się pokrzywdzony. W tym wypadku jest to niemożliwe: talia przeciwności i scenariusz głosu nie mają i zawsze przy rozstrzyganiu jakiegoś problemu (choćby sławetny Dunhere) pozostaje cień obawy, że zakłócamy balans gry przyjmując dane rozwiązanie.

I przepraszam, że tak marudzę przy święcie. ;p Wiecie, dwa miesiące czekania na dodatek to wystarczająco długi okres, żeby zapał zgasł. W dodatku gra toczy się w najlepszym ze światów (dlatego ją kupiłem), więc jakoś marzyłoby mi się, żeby zarazem była najlepszą z gier pod względem grywalności. A spójrzmy prawdzie w oczy: tak nie jest. Wychodzi na to, że jest to raczej eksperyment, który po wyjściu paru dodatków wypali się i umrze po cichu. Wątpię, żeby w obecnej formie przyciągnął jeszcze wielu nowych graczy (brak turniejów, sensownej społeczności...), a starych będzie ubywać, gdy znudzi im się comiesięczne nabywanie łamigłówki na jeden wieczór.

Oczywiście modlę się, by tak się nie stało i FFG pchnęło rozwój gry w nieco innym kierunku...

guciomir - Czw 23 Cze, 2011

Gra może się podobać albo nie. Można marudzić na mechanikę, można marudzić na to że gra jest nudna, że za mało kart, że mała grywalność, że rysunki brzydkie, że za trudna itp. Nie zgadzam się z takimi opiniami, bo akurat LOTR przypadł mi do gustu, ale szanuję takie opinie. Każdy ma własny gust przecież.

Jedyne co mnie razi, to to że ludzie marudzą na czynnik losowy. W MtG czy Inwazji wcale nie jest on mniejszy. Ba, inne karcianki są o wiele bardziej losowe , bo zawsze gra się z innym przeciwnikiem. Tutaj przeciwnik ma jedną, ustaloną talię i nie ma szansy żeby zaskoczył czymś nietypowym, czymś nowym. Że niby ułożenie kart w talii to czynnik losowy? A w innych grach kart się nie tasuje?

Jak kogoś razi losowość (nawet w tak małej ilości jaką ma LOTR), to polecam inne "poważniejsze" gry, w których istnieją strategie dające bardzo duże prawdopodobieństwo wygranej.

Redgarex - Czw 23 Cze, 2011

@Stephan
W rankingu BGG gra znajduje się już na 63 miejscu i cały czas pnie się w górę, ma wyższe noty od i Inwazji i MTG, a ty uważasz że gra jest nie grywalna i niebawem umrze. Nie ważne jakie wywody wyprowadzisz, gra jest po prostu bardzo dobra i ludzie to doceniają, a że tobie się nie podoba to trudno, ale nie wiem po co masz przekonywać resztę że gra jest niewypałem :wink:

Kulgan - Czw 23 Cze, 2011

a zarzut, że zasady są niejasne, bo pewne wątpliwości się pojawiły /w dużej mierze z nadinterpretacji zasad/ jest mocno na wyrost - Magic wprost ocieka niejasnościami i sformułowania typu "w odpowiedzi na odpowiedź" oraz "w odpowiedzi na śmierć zabiję Ciebie" są już kanonem :twisted: jak dla mnie zasady Lotra są spójne i logiczne a wątpliwości co do działąnia kart będą zawsze

co do losowości - nadaje ona sens grze, dzieki temu możemy zagrać 10 razy tą samą talią przeciw tej samej Przygodzie i rozegrać ja 10 razy inaczej :D

ale mnie też wkurza to, że tak długo trzeba czekać na dodatek...

Zielo - Pią 24 Cze, 2011

Moim zdaniem zasady są proste. Owszem pojawiło się kilka niejasności ale chyba nie ma gry, która by takich nie miała. Na szczęście FAQ szybko sie pojawiło. A duża ilość pytań i niejasnośći bierze się stąd, że ludzie nie doczytają dobrze instrukcji i później pytają po forach albo kombinują, doszukują się podwójnego znaczenia kart czy zasad, próbują wykorzystać jakieś kruczki w instrukcji (ot taka ludzka przypadłość). Trzeba wszystko brać na "prosty, chłopski rozum" jak zwykł mawiać jeden z moich wykładowców a wszystko będzie cacy :razz: Dla mnie gra naprawdę bardzo dobra i również czekam na dodatki.
crabtree - Pią 24 Cze, 2011

Losowość w grze karcianej jest nieunikniona. Trzeba się z tym pogodzić i na pewno nie będzie przeszkadzać. Losowość w Talizmanie jest jeszcze większa a ludzie w to grają, więc podejrzewam, że WP nie straci na popularności.
Gra jest mocno losowa, ale mimo wszystko gracz ma spory wachlarz działań do wykonania. Często można się zagotować od dylematu, czy blokować czy atakować?
Po zakupie obawiałem się o regrywalność przygód. Nic takiego nie ma miejsca, chętnie zasiada się po raz 10 do scenariusza. Bo każda rozgrywka jest inna, a jeśli jeszcze pomieszamy sfery to już w ogóle.
Co do zasad to nie są zbyt skomplikowane, ale jak to bywa w karciankach obowiązuje "złota zasada" i wtedy mogą być trudności z interpretacją.
Dla mnie największą wadą jest cena dodatku i jego oporne wydawnictwo. Udało mi się fartem zdobyć pierwszy dodatek, ale wolałbym żeby lepiej to funkcjonowało.

Stephan - Sob 25 Cze, 2011

Okej, może i niepotrzebnie tak bardzo marudzę. Bo z jednym muszę się zgodzić (i chyba nawet na fali pierwszego entuzjazmu po nabyciu podstawki napisałem to na tym forum): gra ma ogromny potencjał. Moje zaniepokojenie budzi jedynie fakt, że kierunek, w którym wszystko zmierza, zwiastuje błyskawiczne owego potencjału zmarnowanie. Bo nie sądzę, żeby zabawa w dokupywanie przygód (już nawet nie będę się czepiał ich ceny) co miesiąc (oby, bo na razie czekam przeszło 2) miało wkręcić jeszcze wielu nowych graczy oraz utrzymać obecnych.

Gra miała wielki "hype", w końcu jest oparta na najpopularniejszym uniwersum fantasy. Wiele sierot po LOTR TCG albo wręcz po ME:TW rzuciło się na nią jak na cieplutkiego rogalika. Obawiam się jednak, że aby LOTR LCG pożył porównywalnie długo do choćby The Wizards, musi zaoferować znacznie więcej, niż ukazujące się ze stałym opóźnieniem zestawy po 10 nowych kart do talii gracza + zbędne w nadmiarze karty spotkań (jeżeli gramy w dwójkę i każdy dokupi po jednym Adventure Packu, to połowa kart okazuje się niepotrzebna). Stąd mój sceptycyzm właśnie. Sądzę, że tolkienowskiego paliwa, dzięki któremu gra błyskawicznie wystartowała, nie starczy na długo i w końcu podzieli los pozostałych "śródziemnych karcianek". Oczywiście kibicuję jej mocno, Golluma kupię na pewno (jak w końcu wyjdzie), a na ewentualnym pogrzebie zapalę pierwszą świeczkę ;)

Kulgan - Sob 25 Cze, 2011

Jak widać chociażby na tym Forum, gracze ciągle dochodzą, więc nie jest tak źle ;)

A doświadczenie karcianek LCG wyraźnie pokazuje, że dodatki bardzo ubogacają grę, więc polecam jakiś specyfik na czarnowidztwo :grin: Oczywiście zakładam, że co miesiąc już bez poślizgów będziemy mieli nowy dodatek do zabawy :mrgreen:

crabtree - Nie 26 Cze, 2011

Misja numer 3, czyli Ucieczka z Dol Guldur to jakaś masakra. Z siorą już 4 razy przegraliśmy. Wydaje się że brakuje 3 gracza. Już od początku gry źle to wygląda. Obok 3 celów na samym starcie mamy 3 karty strażników. Jeśli tutaj się wylosuje jakiś lider typu Brzęczyrogi, Pomiot lub Wódz Orków to strasznie ciężko rozkręcić rozgrywkę.
Karharoth - Nie 26 Cze, 2011

crabtree napisał/a:
Misja numer 3, czyli Ucieczka z Dol Guldur to jakaś masakra. Z siorą już 4 razy przegraliśmy. Wydaje się że brakuje 3 gracza. Już od początku gry źle to wygląda. Obok 3 celów na samym starcie mamy 3 karty strażników. Jeśli tutaj się wylosuje jakiś lider typu Brzęczyrogi, Pomiot lub Wódz Orków to strasznie ciężko rozkręcić rozgrywkę.




Oj, w Anduinie na starcie masz Trolla + 2 karty, wychodzi na to samo w sumie. W grze dwuosobowej, na 4 podejścia polegliśmy tylko raz. A było to drugiego dnia po zakupie podstawki ;) . Grunt nie stracić Gimliego/Eowiny i scenariusz powinien dać się przejść.

crabtree - Nie 26 Cze, 2011

No nie to samo bo już w pierwszej fazie wyprawy mamy w SP aż 5 kart, a to czyni różnicę.
Karharoth - Nie 26 Cze, 2011

A w Anduinie to niby ilu? Troll+ po odkryciu 2 wierzchne karty + dwie w fazie wyprawy.
crabtree - Nie 26 Cze, 2011

Masz rację, z tym że talia przeciwności w "Ucieczce" jest znacznie trudniejsza niż w "Anduinie".
crabtree - Pon 27 Cze, 2011

No i udało się zaliczyć pozytywnie misję nr 3! Zespół siory w składzie: Eowina, Theodred i Aragorn oraz mój: Thalin (uwięziony), Legolas i Glorfindel. Eowina pojawiła się po raz pierwszy w naszej grze i poczyniła różnicę. W fazie wyprawy ta postać jest po prostu niezastąpiona! Tak nam jakoś dobrze się ułożyło że nawet bez Gandalfa zdołaliśmy sobie poradzić na tyle skutecznie że wszyscy bohaterowie przetrwali rozgrywkę. Mieszanie sfer jednak się sprawdziło tym razem.
Kulgan - Pon 27 Cze, 2011

Też mam talię Eowyna, Theodred i Aragorn :D Myślę, ze bliskość Eowyny i Aragorna dużo robi, szczególnie na postawę Eowyny :cool:
crabtree - Pon 27 Cze, 2011

Aż dziwne że Aragorn nie ma tekstu typu Wymuszony: "Kiedy Eowina wyrusza na wyprawę, Aragorn musi jej towarzyszyć i razem mają +10 SW" ;)
crabtree - Pon 11 Lip, 2011

Po rozegraniu ponad 30 partii, w większości 2-osobowych udało mi się zrobić prywatną listę minusów WP.

- niektóre talie spotkań nie będą mogły być wykorzystane w przyszłości.

- karty spotkań w dodatkach będą wykorzystane raczej tylko do danego scenariusza. Dlaczego? Bo inaczej gracze byliby zmuszeni kupować wszystkie dodatki, a to nie było by zbyt miłe ze strony FFG.

- niewyważone poziomy trudności przygód w stosunku do liczby graczy. "Przeprawa przez Mroczną Puszczę", dla dwóch graczy nie jest żadnym wyzwaniem. Z kolei już "Podróż w dół Anduiny" jest bardzo trudna dla 1 gracza, przy 2 graczach zazwyczaj lajtowa. "Ucieczka z Dol Guldur" w wariancie 2-osobowym częściej kończy się porażką niż wygraną. Dla mnie przygoda jest atrakcyjna gdy mniej więcej połowa rozgrywek kończy się sukcesem. Wtedy mam satysfakcję z ukończonego scenariusza. W WP te poziomy trudności są od siebie zbyt odległe. Ewidentnie widać że poziom trudności 1 jest stworzony dla 1 gracza, poziom 4 dla 2 graczy, a poziom 3 dla 3 graczy. Coś tutaj nie działa jak powinno. Być może po dodaniu nowych kart to wszystko się jakoś wyrówna, ale myślę że raczej będzie po prostu łatwiej, co nie oznacza fajniej, bo rozgrywka musi być wyzwaniem, ale też nie jakąś katorgą. Chciałbym też wygrywać przy pomocy swoich skutecznych zagrań, a nie dzięki bardzo szczęśliwym zbiegom okoliczności.

Redgarex - Pon 11 Lip, 2011

Ostatnio zagrałem 3 partie solo w 2 scenariusz, drużyną: raz Gimli-Eowina-Theodred i dwa razy Legolas-Eowina-Theodred. Pierwszy raz grałem 3 sferami, ale talia sprawdzała się bardzo fajnie dzięki Theodredowi, który zapewniał te surowce które były najbardziej potrzebne w danym momencie. Jadnak przegrałem 2 na 3 partie. Raz zblokowałem trolla sojusznikiem i kartą cienia okazał się być "ścigani przez cień", czyli atak był niebroniony i poległ Theodred, przez co gra się dalej posypała, a gdyby siadło cokolwiek innego troll by padł, bo atak miałem dokładnie odliczony żeby padł na strzała. W tej sytuacji nie mogłem po prostu nic zrobić... W drugiej rozgrywce padła Eowina, wcześniej zraniona wzrokiem nekromanty a potem dobita Orkami z Dol Guldur (a dokładniej ich umiejętnością Po Odkryciu), kiedy to questowała samotnie, bo całą resztą szykowałem się żeby ściągnąć trolla na strzała. Bez Eowiny gra się posypała, bo zagrożenie w tej turze wzrosło na tyle że poza trolem do zwarcia doszedł jeszcze poskramiacz bestii. W trzeciej rozgrywce poszło gładko, mając na starcie namiestnika gondoru, atak z zaskoczenia i gandalfa na ręce, zakończyłem przygodę z wynikiem 21 pkt.

Zauważyłem że często musimy ryzykować i nie jesteśmy w stanie wszystkiego przewidzieć, a zawsze może się zdarzyć tak że mamy wszystko, ale to wszystko obliczone, wydaje się ze pójdzie już z górki, ale siada jedyna karta która nie powinna teraz siąść, jedyna która psuje wszystko co zaplanowaliśmy, byliśmy gotowi na wszystko inne tylko nie na to. Poza wcześniejszymi przypadkami podam jeszcze jeden: kiedyś miałem sytuację że chciałem zablokować trolla Gimlim, ale żeby mieć pewność że przeżyje dodałem mu +1 pancerza kartą "Mistrzostwo bojowe", wtedy karta cienia dodająca +1 ataku nie była by mu straszna, ale co siadło jako karta cienia? "Broniąca postać nie bierze pod uwagę pancerza...", Gimli padł, a za nim reszta drużyny...
Przez takie sytuacje, gra jest często nieprzewidywalna, co z jednej strony jest dobre, bo trzeba się wysilić, z drugiej trochę dobijające gdy gra potrafi nas uwalić tak po prostu, a my jesteśmy bezsilni.

crabtree - Sro 13 Lip, 2011

Wczoraj rozegrałem 3 partie "Podróży w dół Anduiny", w wariancie 2-osobowym i gra nas "sklepała" dwukrotnie! Za pierwszym razem źle rozegraliśmy zabicie Trolla, który stanowczo za długo zasiedział się w grze. Natomiast przy drugiej porażce mieliśmy po prostu mega-pecha, aż się śmialiśmy na głos! Tak fatalnego układu kart w Talii Spotkań jeszcze nie mieliśmy w żadnej przygodzie i polegliśmy z kretesem!
Atryda - Sro 13 Lip, 2011

łaaaa.... zdarzyło się wam, tak jak mnie, że jakąkolwiek drużyną ( w moim wypadku to Gimli, Eowin, Dunhaernem) przeszedłem drugi scenariusz z podstawki z wynikiem 39, a w pierwszym, tą samą drużyną, dostałem ciężkie baty - poległo dwóch bohaterów, a ostateczny wynik to tylko 55?
crabtree - Czw 14 Lip, 2011

Naprawdę sporo zależy od szczęścia, ale nie tylko. Talia gracza powinna być przygotowana pod konkretną przygodę. Obecnie nie ma wielkich możliwości bo jest zbyt mało kart, ale drobne różnice występują. Jeśli jeszcze dodamy do tego opcję grania ciągle innymi bohaterami to rozgrywka nam się zaczyna mocno urozmaicać. I o to właśnie chodzi.
Wczoraj zagraliśmy "Anduinę" i też mieliśmy pod górkę, bo z Trollem Górskim walczyliśmy dwa razy, ale udało się przejść. Niestety siora straciła Aragorna i Theodreda, więc wyniku punktowego nawet nie liczyliśmy.

kufel - Czw 14 Lip, 2011

A właśnie nie :P Nigdy nie składam talii pod konkretną przygodę, kolega zresztą też i gramy 2-3 różne scenariusze. To jest dopiero wyzwanie :D
crabtree - Czw 14 Lip, 2011

kufel napisał/a:
A właśnie nie :P Nigdy nie składam talii pod konkretną przygodę, kolega zresztą też i gramy 2-3 różne scenariusze. To jest dopiero wyzwanie :D

Wyzwanie to za duże słowo. Na razie nie ma wielkich potrzeb modyfikacji talii. Też mi się często zdarza że nic nie zmieniam, zwłaszcza gdy gramy przygodę za przygodą i szkoda czasu na jakieś kombinacje.
Prawdę mówiąc to tylko "Ucieczka z Dol Guldur" potrafi dać mocno w kość, pozostałe przygody są dla 2 graczy dość przyjemne. Wariant solo to dopiero wyzwanie w tej przygodzie :)

Atryda - Czw 14 Lip, 2011

nie nooo, kurde....., zabrakło mi jednej tury, a bym przeszedł scenariusz "Ucieczka z Dol Guldur". Gdyby tylko nie wypadłby Brzęczyrogi, to bym pokonał Nazgula. Ale z drugiej strony i tak musiałem liczyć na łut szczęścia - brak jakiejś wrednej karty cienia na Nazgula - by myśleć o wygranej:\
crabtree - Pią 15 Lip, 2011

A nam się wczoraj zdarzyła ciekawa sytuacja w walce z Trollem Górskim. Dostał on kartę Cienia, która nakazuje powrócić na rękę jednego wyczerpanego sprzymierzeńca. Ponieważ właśnie ten sprzymierzeniec był wyznaczony do blokowania Trolla, więc atak okazał się niebroniony. No i 6 punktów obrażeń poszło w herosa co go oczywiście zabiło, a nadwyżka zwiększyła zagrożenie. W tym momencie sprawa się bardzo skomplikowała, bo ciężko się gra dwoma bohaterami zwłaszcza gdy jest to dopiero początek przygody.
kufel - Pią 15 Lip, 2011

Hmmm mnie tylko jedno zastanawia... początek rozgrywki i szarżujący troll? Spróbuj może innej konfiguracji postaci tak, aby trzymać PZ na w miarę niskim poziomie.
crabtree - Pią 15 Lip, 2011

Kufel, to akurat nie ma znaczenia kiedy ten Troll wejdzie w zwarcie, bo i tak trzeba go pokonać żeby przejść do 2 etapu przygody. Im szybciej się go wyeliminuje tym lepiej dla przebiegu wyprawy.
kufel - Pią 15 Lip, 2011

No nie do końca... Zmiękczasz go Dunhernem, przygotowujesz np takiego Gloina (Pancerzem itp) na blok i bierzesz go na klatę... Finis Coronat Opus: Legolas z 1-2 Ostrzami Gondolinu rozstrzeliwuje biedaka zaliczając przy okazji kilka żetonów karcie wyprawy.
Poza tym lepiej chyba samemu wchodzić w zwarcie jak już jesteś przygotowany: masz np Gandalfa na stole albo coś w ten deseń ;)

crabtree - Pią 15 Lip, 2011

W moim zespole nie ma Dunherna ani Gloina, więc siłą rzeczy mam inny styl gry. I zawsze biorę Trolla na klatę już w pierwszej rundzie. Blokuję jakimś sprzymierzeńcem, albo rzucam Fintę. Reszta mojego squadu rzuca się na Trolla i zazwyczaj w ciągu 1-2 rund problem się rozwiązuje. Wadą tego rozwiązania jest jednak znaczący wzrost zagrożenia, bo Troll jednak przebija się przez blok ;) Siora w tym czasie popycha wyprawę do przodu, w I etapie trzeba zdobyć tylko 8 punktów.
Możliwości jest sporo, w zależności od "ręki startowej".

Redgarex - Pią 15 Lip, 2011

O takiej sytuacji z trolem pisałem kilka postów wyżej ;p Jak grasz samemu to masz po grze wtedy... Największą wadą trolla jest to że jak masz poniżej 30 zagrożenia to jest praktycznie niegroźny ze swoim 1 zagrożenia.
W sumie teraz zauważyłem jak sprytnie zbudowano 2 scenariusz, tak jakby twórcy przewidzieli że będziesz miał duży wzrost zagrożenia przez ataki trolla i w sumie możesz sobie na niego pozwolić, bo w 2 etapie potworki się nie rzucają, a ja zawsze męczyłem się żeby nie zarobić od niego więcej niż 2 zagrożenia, a najlepiej w ogóle.

Ramjack - Pią 15 Lip, 2011

Ja ostatnio zacząłem grać składem:

Denethor - Eowina - Dunhern

Muszę przyznać, że umiejętność Denethora, która pozwala na sprawdzenie przed wyprawą co się pojawi w talii spotkań jest bardzo przydatna. Bardzo ułatwia planowanie kogo przydzielić a kogo zostawić do walki, np. pojawia się jakiś obszar a nie ma w strefie przeciwności żadnego wroga to można przydzielić wszystkich i nie bać się o otrzymanie obrażeń. :wink:
Niski poziom zagrożenia tej drużyny (25) pozwala przygotować się do walki z trollem w drugim scenariuszu. :smile:

Świetny jest też dodatek, który pozwala za każdą wyrzuconą kartę zwiększyć o 1 pkt siłę woli lub obronę. Raz wyrzuciłem 6 niepotrzebnych mi już kart co pozwoliło mi bardzo szybko pokonać drugi etap "W dół Anduiny". Najlepszy wynik końcowy tą drużyną w tym właśnie scenariuszu to 14pkt. :grin:

crabtree - Pią 15 Lip, 2011

Zdolność Denethora w pełni sprawdza się w rozgrywce 1-osobowej bo wtedy dobieramy 1 kartę z TS. W 2 graczy już dobieramy 2 karty i nie wiemy co jest pod spodem. Zresztą nawet w przygodzie o której mówimy, w 2 etapie dobieramy dodatkową kartę z TS.
Szkoda że zdolność Denethora wymaga wyczerpania go, a nie np. zapłaty zasobem z puli bohatera.
Wczoraj wstawiłem Bilba zamiast Glorfindela i przyznam że możliwość dobierania co turę 2 kart przez pierwszego gracza jest bardzo przydatna. Zwłaszcza w połączeniu z Opiekunem Lorien :)

kufel - Pią 15 Lip, 2011

Bilbo dobry jest, z Opiekunem potrafi nieźle punktować w wyprawie ale również świetnie blokuje ;)
crabtree - Pią 15 Lip, 2011

No i ma niski poziom zagrożenia, co w "Anduinie" ma spore znaczenie :)
crabtree - Nie 17 Lip, 2011

Wczoraj sprawdziliśmy Dunherna w w "Andunie" i jego cecha jest bardzo przydatna, zwłaszcza na słabszych, ale irytujących wrogów.
kufel - Pon 18 Lip, 2011

Z ostrzem Gondolinu albo dwoma po trzykroć lepszy ;) Ściąga całe badziewie i punktuje! :D
crabtree - Pon 18 Lip, 2011

Najlepiej jeśli atakuje Orki to wtedy ma +1 z Ostrzem Gondolinu. Siora zagrywa na niego Znak Dunedainów (a czasem nawet 2!) i wtedy atakując wrogów w SP ma atak 5! Wtedy ma naprawdę sporą moc zdejmowania rywali :)
crabtree - Czw 11 Sie, 2011

Rozgrywka solo jest bardzo trudna i zastanawiam się czy autorzy gry zamierzają coś z tym fantem zrobić? Póki co nie udało mi się przejść żadnego scenariusza o poziomie trudności 4. Tych prób było około 10 (w sumie na Anduinę i Golluma nawet pewnie kilkanaście). Przydałoby się jakieś ułatwienie dla 1 gracza. Do głowy mi przyszły 2 rozwiązania:
- w każdej turze gracz dostaje 1 zasób więcej niż wynika to z liczby bohaterów,
- lub do początkowego poziomu zagrożenia nie dolicza się bohatera o najniższym zagrożeniu,
- lubo gracz może wystawić 4 bohaterów, nie licząc zagrożenia najsłabszego z nich.
- lub gracz co turę dobiera 2 karty.
Dziś spróbuję przetestować te domowe reguły i dam znać co z tego wyszło. Czego oczekuję? Ano większej szansy na zwycięstwo niż do tej pory. Gra musi być trudna ale są pewne granice, których niemożność przekroczenia rodzi pewne frustracje.
A jakie są Wasze doświadczenia z wariantem solo?

kufel - Czw 11 Sie, 2011

Ja znam rozwiązanie... druga podstawka ;) albo i trzecia :D
A tak na poważnie, talia Duch/Taktyka (+trochę Przywództwa: Pieśń Królów, Namiestnik, Kamień) w składzie Eowina-Dunhern-Legolas i "Anduina" oraz "Gollum" nie stanowią problemu. Podstawą gry solo jest zbijanie poziomu zagrożenia (Pozdrowienie, Gandalf)
Wczoraj zaliczyliśmy (2 graczy) Starcie, wynik 45 punktów. Grałem nową talią: Aragorn, Theodred, Frodo ładnie się spisywała :D

Atryda - Czw 11 Sie, 2011

Mój sposób na "Golluma" opierał się na talii Duch/Przywództwo/Wiedza z drużyną Eowina-Aragorn-Bilbo. Wygrana solo z wynikiem 23 pkt, a sukces został osiągnięty dzięki, chyba jeden z najbardziej wartościowych kart jaką jest "Pieśń Królów". Dwie karty tego typu w grze oraz "Namiestnik Gondoru" załatwiły sprawę.
crabtree - Pią 12 Sie, 2011

Wczoraj zagrałem samotnie w Golluma i poległem. Z TS wyjeżdżały same obszary i zagrożenie mnie zniszczyło! :D Po prostu to była wycieczka krajoznawcza :)
Redgarex - Pią 12 Sie, 2011

Do gry solo trzeba złożyć dobra , uniwersalna talię. Polecam skład Ewoina-Gimli-Theodred.
Ewoina quest, Gilmi atak, Theodred quest i dodadkowe surowce. Kart ze sfer jak najtańsze, za max 4 surowce + 3xGandalf.
W talii takie karty jak:
Przywództwo: Faramir, kamień celebriany, namiestnik, atak z zaskoczenia, ew. zwiadowca i za gondor
Taktyka: topornik weteran, ostrze z gindolinu, topor, róg, szybkie uderzenie, finta, ew. pancerz
Duch: zwiadowca, sprawdzian woli, pozdrowienie, nieoczekiwana odwaga, ew. tuk

odmu - Pią 12 Sie, 2011

Co do polowania na golluma to polecam talie czysta wiedza lub czysty duch - jak dla mnie odpowiednio 30 punktów i -3 punkty. Wiem, że nie jest turniejowo, bo po 36 kart, ale ot czekam aż się dopełni do 50 kartami z kolejnych dodatków.
Hugo - Sob 13 Sie, 2011

Właśnie ciekawe jestem jak gracie, bo jak dla mnie różnica między taliami "początkującymi" (trzydzieści parę kart) i "turniejowymi" (min 50) jest ogromna. Mniejszymi taliami grało mi się dużo sprawniej, przy większych czasem jest naprawdę niezła lipa. Generalnie w ogóle zauważyłem, że często sporym problemem jest brak kart na ręku i powolność dobierania. Oczywiście bywają też sytuacje zupełnie odwrotne, masz dużo kart, ale mało surowców :)
kufel - Sob 13 Sie, 2011

Właśnie o to chodzi, nie sztuka złożyć talię 20 (albo mniej) kart, do tego 3x Wola Zachodu i gitara :P Problem w tym aby tak zbilansować koszt kart żeby szło sprawnie
Kulgan - Sob 13 Sie, 2011

Do Golluma bardzo przydaje się przede wszystkim Zwiadowca z Północy i to najlepiej nie jeden :grin:
odmu - Sob 13 Sie, 2011

Dla mnie ta gra to głównie rozgrywki w dwie osoby na taliach jednosferowych. Póki co z jednym dodatkiem 36 kart przekroczyć na talię się nie dało (no i jednym coreset, bo jednak jestem również zwolennikiem jednego), chyba że korzystałbym z 2 lub 3 Gandalfów lub wrzucił pieśni, no ale tu chyba wszyscy zrozumieją, że dodanie ich byłoby nieporozumieniem. A pierwszy deckbuilding zacznie się wraz z 3 dodatkiem, kiedy to talia taktyki przekroczy 50 kart i będę mógł jedną usunąc :D . Więc gra solo często oznacza dosyć ciekawą zabawę, bo przychodzą i karty słabe jak opowieści przy ognisku :) .
Talie wielokolorowe, które opierają się na większej puli kart pozwalają na wyrzucenie części badziewia, więc zostają te najfajniejsze karty i pozostaje póki co głównie uważanie by nie wrzucić zbyt drogich kart.
Z jednej strony talie podstawowe to większa zabawa taktyczna, bo jednak każda talia ma jakąś słabość i trzeba sobie z nią radzić, a z drugiej planowanie talii w wielokolorowcach - obie formy rozgrywki fajne, zależnie co kto woli.

Stephan - Sob 13 Sie, 2011

odmu napisał/a:
talie podstawowe to większa zabawa taktyczna, bo jednak każda talia ma jakąś słabość i trzeba sobie z nią radzić


Nie chcę się znowu wyzłośliwiać, ale co to za gra karciana, gdzie słabsza talia = lepsza zabawa :razz:
Ja bym więc powyższe ujął inaczej: większa jest satysfakcja z ułożonego pasjansa (czyt: "przejdzionego" scenariusza), gdy do jego układania używamy talii złożonej z kart jednej strefy. Nie warto kupować zbyt wielu dodatków/core setów, bo pasjans będzie wychodził za często i frajda z gry spadnie :wink:

odmu - Sob 13 Sie, 2011

Skupiałem się na zabawie taktycznej. Będę teraz improwizował by pokazać sprawę Załóżmy talie wielokolorową opartą na Gloinie, Beravorze i powiedzmy Eowinie (kurczę - Eowina to silna karta, ale równocześnie jest najnudniejsza spośród bohaterów). Jak wygląda taka gra - założenie mówi, że chcę kupę surowców z Gloina dopakowanego leczeniem, do tego Beravora zapewni mi dużo kart, a Eowina pcha wyprawę. No i sobie pcham taki scenariusz - Eowina zapewni trochę punktów na wyprawie, Beravora wszechstronnie pododaje karty lub czasem zaatakuje, Gandalf atakujący z zaskoczenia załatwi opozycję. Z czasem wrzucę sojuszników i wystabilizuje całkiem rozgrywkę. Opracowałem 3/4 sytuacji już na etapie budowania talii i lekko będę dalej improwizował. Zabawa polegała na złożeniu + teraz oglądanie mojej skuteczności - no i to jest fajna zabawa pod warunkiem, że nie ściągamy tych decków z neta.

No a w talii jednosferowej muszę czasem trochę więcej pomyśleć, bo jak zagram przywództwem i raz zablokuje Gloinem to już go nie wyleczę, jak zagram wiedzą to może będę miał dużo kart, ale nie będę miał na nie surowców, a grając duchem będę miał problemy z walką (choć Frodo pewnie pomoże w tym aspekcie, ale jeszcze go nie testowałem). Mam więc więcej decyzji jak radzić sobie w danej sytuacji, częściej zastanowię się czy słać zwiadowców z północy na wyprawę, bo akurat pojawił się jakiś przeciwnik, a wyskakujący drugi zrobi klops z gry. I wydaje mi się, że zabawa z samej rozgrywki jest większa, lecz tracimy aspekt budowy talii.

Nie miałem tu na celu wartościowania, bo wszystko zależy co kto bardziej lubi.

No i też nie traktuję władcy jako karcianki, lecz bardziej jak planszówkę.

Stephan - Sob 13 Sie, 2011

odmu napisał/a:
No i też nie traktuję władcy jako karcianki, lecz bardziej jak planszówkę.


A jednak nie jestem jedyny :grin:

pan_satyros - Pon 22 Sie, 2011

Poskładałem dziś talię solo na drugi scenariusz, oparta na 2 sferach: Przywództwo + Duch (Aragorn, Theodred, Eowina), mniej więcej po równo kart z każdej strefy, 3 Gandalfy, w sumie z bohaterami 50 kart.
Bazowałem na 2 posiadanych zestawach podstawowych.

Jak na razie wynik to mój osobisty rekord: 5 punktów

Duży power dzięki zestawowi atak + Gandalf na pierwszej ręce, a wynik ostatecznie doszlifowany na samym końcu gry za sprawą 3x Pozdrowienia Galdrimów i 2x Krasnoludzkiego grobowca na ręce. W ekonomi pomógł Aragorn z doczepionym Namiestnikiem i Kamieniem.
W strefie przeciwności na ostatnim etapie wyprawy leżały tylko Wrony, które nie atakowały z racji wysokiego kosztu zwarcia.

Mogło być lepiej, ale i tak wynik cieszy ;)

kufel - Pon 22 Sie, 2011

Ostatnich kilka gier gram podobną drużyną z tym, że zamiast Eowiny mam Dunherna, Gorn z Kamieniem i Namiestnikiem (po 3 w decku) to taki Eowina wersja PRO.
W "parówce" kumpel ma Dunherna więc gram Frodem, bierze na klatę Trolle i inne paskudztwa a ja Gandalfem i Pozdrowieniem zbijam zagrożenie.
Dunhern ze 1-2 Znakami i Ostrzem Gondolinu ściąga badziewie (Gobliński Strzelec i inne) i na dodatek kładzie żetony postepu :D

crabtree - Wto 23 Sie, 2011

pan_satyros napisał/a:

Jak na razie wynik to mój osobisty rekord: 5 punktów
....
Mogło być lepiej, ale i tak wynik cieszy ;)

Jaja sobie robisz?? Taki wynik to dla mnie marzenie, nie mówiąc już o tym że drugiego scenariusza jeszcze nie udało mi się zaliczyć solo.
Zazwyczaj grałem Thalinem, Legolasem i Glorfindelem, ale wczoraj postawiłem na Gimlego, Thalina i... Eowinę mimo że w talii nie mam ani jednej karty Ducha! Eowina gromadziła zasoby i zasponsorowała występ Gandalfa! "Victory was near"... ale jednak popełniłem błąd wędrując na Zaklęty Strumień i wszystko szlag trafił. Pojawiały się jak na złość same obszary i nic nie mogłem zrobić. Ale w tym zestawieniu grało się bardzo przyjemnie. Eowina wiadomo, nie dość że atrakcyjna to jeszcze nieugięta ;) Thalin likwidował te cholerne Crebainy ze Wschodu! Natomiast Gimli, z pancerzem cytadeli zabijał rywali jednym ciosem.
Reasumując... ogromną siłą gry są różne konfiguracje sfer i bohaterów. Dzięki temu można naprawdę nieźle się pobawić.

kufel - Wto 23 Sie, 2011

eee no bez jaj, jak masz zasoby Ducha to czemu nie wcisnąć choćby Pozdrowienia Sprawdziany Woli! Te karty to must have w prawie każdej grze! Czekam tylko na "pieśń ducha" bo bez zbijania zagrożenia w takim np. Massing of Osgiliath nie ma szans (choć ostatnio przeszedłem scenariusz solo zagrywając tylko 1 Gandalfa :D )
crabtree - Wto 23 Sie, 2011

Eowinę sobie przygruchałem raczej z ciekawości. Siora ma Ducha i nie chcę jej grzebać w talii. Nawet bez kart Ducha chyba przejdę ten scenariusz :P
pan_satyros - Wto 23 Sie, 2011

http://www.cardgamedb.com...ch__1#entry1902

Tu moja talia, którą zrobiłem te 5pkt.

kufel - Wto 23 Sie, 2011

Gram podobnym aleeee w przeciwieństwie do Ciebie mam przewagę Przywództwa.
Nie brakuje zasobów Ducha? Gram 3 Kamieniami ale potrafią nie przyjść ( :/ ) i wtedy nie ma jak grać drogich sprzymierzeńców. Niby można mianować Eowinę Namiestnikiem Gondoru ale to jakoś tak dziwnie... baba zamiast Gorna? ;)

pan_satyros - Wto 23 Sie, 2011

kufel napisał/a:
Gram podobnym aleeee w przeciwieństwie do Ciebie mam przewagę Przywództwa.
Nie brakuje zasobów Ducha? Gram 3 Kamieniami ale potrafią nie przyjść ( :/ ) i wtedy nie ma jak grać drogich sprzymierzeńców. Niby można mianować Eowinę Namiestnikiem Gondoru ale to jakoś tak dziwnie... baba zamiast Gorna? ;)


Jak wiadomo losowość jest w tej grze mocno odczuwalna i czasem zasobów faktycznie brakuje. Na początku ratuję się Theodredem podrzucając Eowinie 1 sztukę, później zazwyczaj karty podchodzą. Naturalnie dokonałbym zmian w tali mając trzeci CS (co niebawem stanie się zapewne faktem).

kufel - Wto 23 Sie, 2011

Ostatnio grałem (kilka razy Anduina, Starcie, Massing, 1 - 2 graczy) czymś takim:
(póki co tekstowo bo czeka na akceptację na CardgameDB :D )

Steward Gorn & co

Hero (3)
Aragorn (Core) x1
Dunhere (Core) x1
Theodred (Core) x1

Ally (19)
Faramir (Core) x2
Gandalf (Core) x3
Guard of the Citadel (Core) x3
Longbeard Orc Slayer (Core) x3
Northern Tracker (Core) x2
Silverlode Archer (Core) x3
Snowbourn Scout (Core) x3

Attachment (13)
Celebrian's Stone (Core) x3
Dunedain Mark (THfG) x2
Dunedain Warning (CatC) x2
Steward of Gondor (Core) x3
Unexpected Courage (Core) x3

Event (18)
A Test of Will (Core) x3
Dwarven Tomb (Core) x3
Hasty Stroke (Core) x2
Sneak Attack (Core) x3
Stand and Fight (Core) x2
The Galadhrim's Greeting (Core) x3
Valiant Sacrifice (Core) x2

Rozważam upchnięcie jakoś Synów Arnoru i Zawsze Czujnych, w połączeniu z zylionem postaci i zdolnością Faramira można Barad-dur'y przenosić!

edit:
Próbowałeś "Stawić czoła"? Piękna sprawa!
Masz kupę zasobów? fetchujesz Gandalfa ze swojego lub kolegi discarda, mało zasobów? grasz Zwiadowcę lub coś podobnego

pan_satyros - Wto 23 Sie, 2011

kufel napisał/a:

(póki co tekstowo bo czeka na akceptację na CardgameDB :D )


Też czekałem 2 dni - nie przyszło, zmieniłem @ z rejestracji na gmailowy i przyszło w ciągu kilku sekund.

Lazuś - Wto 23 Sie, 2011

crabtree napisał/a:
Rozgrywka solo jest bardzo trudna i zastanawiam się czy autorzy gry zamierzają coś z tym fantem zrobić? Póki co nie udało mi się przejść żadnego scenariusza o poziomie trudności 4. Tych prób było około 10 (w sumie na Anduinę i Golluma nawet pewnie kilkanaście). Przydałoby się jakieś ułatwienie dla 1 gracza. Do głowy mi przyszły 2 rozwiązania

Szczerze mówiąc nie są to potrzebne rozwiązania. Twórcy gry wiedzą co robią, jeżeli teraz tego nie widzisz, to jestem pewien, że wkrótce to dostrzeżesz.

Gra solo nie jest "bardzo trudna", wystarczy pomyśleć trochę nad złożeniem talii. "scenariusze o poziomie trudnoście 4" nie będą sprawiały większych problemów, do takiego Polowania na Golluma wystarczy "Zwiadowca z północy"- świetnie rozbraja obszary, które wychodzą z Talii Przeciwności, natomiast przeciwnikami zajumje się Gimli (przynajmniej w mojej talii) a co do "Podróży wzdłuż Anduiny" Gimli + nieoczekiwana Odwaga powinny wystarczyć, oczywiście mając w polu mojego ulubinego sprzymierzeńca Zwiadowce (nieoceniony podczas podróży), który zajmuje się obszarami, które nieubłagalnie wyłaniają się z talii przeciwności, właściwie nigdy nie zaczynam bez niego scenariusza, chyba że mulligan mi na to nie pozwoli :wink:

crabtree - Wto 23 Sie, 2011

Twoja teoria upada na twarz jeśli chciałbym zagrać samą taktyką. Bez mieszania sfer jest ciężko.
kufel - Wto 23 Sie, 2011

No ale przecież nikt nie każe składać talii mono tym bardziej z 1 podstawki! To raczej niewykonalne.
crabtree - Sro 24 Sie, 2011

kufel napisał/a:
No ale przecież nikt nie każe składać talii mono tym bardziej z 1 podstawki! To raczej niewykonalne.

I to jest właśnie największa wada gry, że talia mono się nie sprawdza w grze solo :P
Ja mam jedną podstawkę i nie planuję kupować dodatkowych i zbędnych kart TS. Być może wydawca wypuści w końcu jakiś pack samych kart graczy z podstawki. Wiele kart by się przydało w więcej niż jednej kopii, ale nie zamierzam za to tyle płacić. Zresztą niepotrzebny mi jest kolejny karton, znaczniki, żetony, instrukcja i talia spotkań :)

Karharoth - Sro 24 Sie, 2011

[quote="crabtree" Być może wydawca wypuści w końcu jakiś pack samych kart graczy z podstawki. [/quote]


Nie łudziłbym się. Sam się długo zastanawiałem nad zakupem kolejnej podstawki i to zrobiłem, bo nie ma żadnych szans na tego typu packa, nie opłacało by się wydawcy.

crabtree - Sro 24 Sie, 2011

Wszystko jest kwestią ceny. Za 60zł bym kupił taki pack! ;) Nie wydam kolejnych 60zł na coś co wyrzucę przez okno, czyli kartony i inne dodatki, które nie są mi potrzebne.
kufel - Sro 24 Sie, 2011

pan_satyros napisał/a:
kufel napisał/a:

(póki co tekstowo bo czeka na akceptację na CardgameDB :D )


Też czekałem 2 dni - nie przyszło, zmieniłem @ z rejestracji na gmailowy i przyszło w ciągu kilku sekund.

http://www.cardgamedb.com...ard-gorn-co-r87
oooo szybko! :D

Avael - Pon 05 Wrz, 2011

crabtree napisał/a:
Wszystko jest kwestią ceny. Za 60zł bym kupił taki pack! ;) Nie wydam kolejnych 60zł na coś co wyrzucę przez okno, czyli kartony i inne dodatki, które nie są mi potrzebne.


Crabtree widać mamy podobne poglądy odnośnie Lotra. Też nie zamierzam kupować kolejnych podstawek. Przymierzam się nawet do gry we 3 i 4 graczy korzystając tylko z jednego egzemplarza podstawki. Wszystko się da. Potrzeba tylko kartki i ołówka ;)

Gra sama w sobie jest świetna. Przyznaję, że dosyć trudna na początku, ale ten etap mam już za sobą.

crabtree - Pon 05 Wrz, 2011

Od kilku dni zastanawiam się co się wydarzy po wydaniu cyklu "Mrocznej Puszczy"? Co planują autorzy? Jak rozwiążą problem nowych, uniwersalnych kart przeciwności? W zestawie startowym były uniwersalne sety o oznaczeniach: pająk, rzeka, czaszka. Były one wykorzystywane w kolejnych przygodach ale w innych miejscach (poza Mroczną Puszczą) będą raczej nieprzydatne.
Czy po opuszczeniu Mrocznej Puszczy pojawi się jakiś większy zbiór kart na kolejny cykl?

guciomir - Pon 05 Wrz, 2011

Większość fanów spodziewa się "big boxa", tak przynajmniej działają inne LCG, big box, kilka małych, big box, kilka małych itd
kufel - Pon 05 Wrz, 2011

Pogawędki i gdybania "What's next?"
http://www.fantasyflightg...=4&efidt=533874
Ciekawe na ile to wishlist a na ile prawda.

Avael - Pon 05 Wrz, 2011

guciomir napisał/a:
Większość fanów spodziewa się "big boxa", tak przynajmniej działają inne LCG, big box, kilka małych, big box, kilka małych itd


Więc będzie kolejna niekończąca się opowieść :cool:

Martwi mnie myśl, że aby zagrać w kolejny cykl przygód znowu trzeba będzie wybulić sporo kasy. Nic za darmo :cry:

kufel - Wto 06 Wrz, 2011

Avael napisał/a:

Więc będzie kolejna niekończąca się opowieść :cool:

Oby.. oby! :)
Gra jest świetna ale ja ciągle czekam na to czym zaskoczą nas autorzy ;)

Avael napisał/a:

Martwi mnie myśl, że aby zagrać w kolejny cykl przygód znowu trzeba będzie wybulić sporo kasy. Nic za darmo :cry:

Live is hard! Z drugiej strony to i tak dużo mniej niż trzeba inwestować w CCG żeby być z kartami i deckami na bieżąco.

kufel - Pią 09 Wrz, 2011

Wczoraj graliśmy z kumplem w Rhosgobel. 2 Athelasy pod bohaterami, 1 wolny od strażnika czekający na zabranie, Wilyador ma 14 ran.
2 Etap, faza wyprawy, trzeba położyć 8 żetonów...śmiech bo questują: Aragorn z Kamieniem, Theodred, Radagast, 3x Zwiadowcy z Północy, Przewodnik z Lorien, Eowina, Dunhern i jeszcze kilku sprzymierzeńców, na stole Faramir co by w razie czego zboostować Siłę woli... odkrywamy kartę... zonk Ropiejące rany, jak na złość nikt nie ma cancela na ręce :? na stole zostaje Theodred i Faramir... składamy zabawki mieliśmy 26 i 29 zagrożenia (czy jakoś tak) Nauczka: w tym scenariuszu obowiązkowy jest Duch choćby dla canceli (a najlepiej jeszcze Eleanora!) :) Żeby było śmieszniej obaj mieliśmy po 3 Sprawdziany woli w talii ale jakoś się nie dociągnęły :D

pan_satyros - Pią 09 Wrz, 2011

4 porażki w 2 scenariusz pod rząd (solo).. coś chyba dziś mam "dobrą rękę" do tasowania, bo tak marnie dawno karty mi nie szły.
Avael - Sob 10 Wrz, 2011

Pochwalę się :) Przeszedłem drugi scenariusz. Dokonałem tego składakiem duch/wiedza i to za pierwszym razem, kiedy złożyłem sobie taką talię. Gram tylko jedną podstawką więc tym bardziej mnie to cieszy. Na samym początku od razu trafiła mi się leśna pułapka, więc troll miał przekichane.
Próbowałem przejść również innymi taliami i kombinacjami, ale efekt był mizerny. Zawsze tego życia brakowało moim bohaterom.

pan_satyros - Nie 11 Wrz, 2011

Zastanawiam się czy 3 scenarusz jest do przejścia solo. Jeszcze nie próbowałem, ale przeczytawszy karty misji nieco zdębiałem - ten scenariusz właściwie nijak się nie skaluje. Na wstępie 3 przeciwności, blokada bohatera i 1 sprzymierzeniec na ture przy dochodach 2, później te koszmarne cele-dodatki.

Teoretycznie Wiedza wydaje się być koniecznym elementem talii + może Przywódctwo dla zasobów z namiestnika (Na razie nie dorzucam kart z dodatków i bazuję na cs x3).
/edit
Doczytałem odpowieni wątek i tak jak myślałem wygrana wymaga skrajnego szczęścia.

Kulgan - Nie 11 Wrz, 2011

A ja zagrałem sobie z kolegą wszystkie 5 scenariuszy pod rząd :twisted:

Po przejściu każdej Wyprawy dokładaliśmy kolejną, stosując się do niej. Nie odnawialiśmy poziomu zagrożenia, nie zdejmowaliśmy obrażeń z Bohaterów, nie wtasowywaliśmy stosu kart odrzuconych itp. Grało się miło i przyjemnie. A najprzyjemniej było na samym końcu, kiedy za jednym zamachem wtłukliśmy czterem Trollom :mrgreen:

Skończyliśmy z poziomami zagrożenia 40 (Legolas, Beravora i Thalin) oraz 38 (Aragorn, Theodred i Eowyna). Grupa mieszana Legolasa walczyła zawzięcie z wrogami, a Eowyna z panami dbała o postępy w Wyprawie (oczywiście i Legolas się dokładał do wspólnego dzieła).

Epicka przygoda trwała jakieś 3 - 4 godziny (nocne :razz: ) i naprawdę dostarczyła fantastycznej rozrywki :grin:

orions - Pon 12 Wrz, 2011

Kurdesz, rispekt. My spróbowaliśmy wersji "nightmare" (przechodzenie kolejno scenariuszy bez resetu zagrożenia, ran i kart graczy) jeszcze za czasów samej podstawki + gollum. Polegliśmy na drugim scenariuszu, trolle nas rozjechały (wyszły dwa na start).
kufel - Pon 12 Wrz, 2011

Pewnie, że wyczyn jest godny pogratulowania!
Aleeee z drugiej jednak strony, zaczynanie np. Ucieczki z Dol Guldur z hordą sprzymierzeńców, Namiestnikiem i napakowanymi postaciami itp. może naprawdę pomóc ;)
Trzeba będzie spróbować, zorganizować kilka godzin, słuszny zapas browaru i można grać! :D

Kulgan - Pon 12 Wrz, 2011

Przy takiej rozgrywce długodystansowej potrzebnych jest kilka rzeczy:

1. Dobrze złożone uzupełniające się talie.
2. Kontrola poziomu zagrożenia i obniżanie go sobie lub partnerowi na bieżąco.
3. Przechodzenie Wypraw i poszczególnych ich części we właściwym momencie /często ze zdolności Legolasa/.
4. Chomikowanie kart na ręku na szczególne okazje.

Jeśli nie padniemy w walce z Trollem na początku Podróży w dół Anduiny to mamy szansę na to, żeby się szybko rozkręcić. W czasie Ucieczki z Dol Guldur mamy już dość sprzymierzeńców, więc ograniczenie ich wstawiania specjalnie nas nie boli. Bohaterowie mają potrzebny Ekwipunek a właściwe karty czekają na okazję, żeby ich użyć. Jeżeli nie popełnimy jakichś rażących błędów lub nie spotka nas ogromny pech, to powinniśmy spokojnie dać sobie radę.

Polecam taki maraton - gra może trwać długie godziny, które miną tak szybko, ze nawet się nie spostrzeżecie. Poza tym można sprawdzić działanie i przydatność różnych kart w poszczególnych scenariuszach, które są bardzo różnorodne i wymagają nieco innego podejścia do nich.

A od strony fabularnej to my decydujemy kogo wyślemy, by zmagał się z niebezpieczeństwami i zyskał nieśmiertelną sławę wśród bohaterów Śródziemia lub też oddał życie w walce ze złem. Każdy z nas inaczej ją sobie zaplanuje i los różnie go potraktuje, ale przygoda jest warta poświęcenia jej odpowiedniego czasu.

Tak więc czekam na kolejne wrażenia :grin:

bartosh - Sro 14 Wrz, 2011
Temat postu: Dramatyczna przeprawa Anduiną
Witam
Na wstępie muszę napisać, że gra jest znakomita - mnóstwo emocji, cały czas coś się dzieje, prawdziwe kino akcji w kartach :) Czasem wydaje się, że jesteśmy nie do ruszenia, aż tu nagle coś krzyżuje nam szyki, innym razem ciężką sytuację ratuje nieoczekiwana pomoc i udaje się zwyciężyć.

Po rozpracowaniu wraz z żoną poszczególnych talii na pierwszym scenariuszu, postanowiliśmy złożyć dwie talie dwustrefowe i wyruszyć na wyprawę Anduiną (kompletnie nie znając scenariusza i jego kart spotkań).
Rozgrywka była prawdziwym horrorem, połączonym z dramatem z iście hollywoodzkim zakończeniem :D
Wyruszyli: Aragorn, Theodred, Bilbo (w mojej talii łączącej Przywództwo z Wiedzą) oraz Eowina, Gimli i Legolas.

Na początku przy wykładaniu kart dała nam popalić Mroczna Fala. I tu mam pytanie odnośnie zasad. W przygotowaniu wykłada się 2 karty. Czy jeśli pierwsza karta ma mroczną falę oraz druga podobnie - uznaje się, że wyciągnięta została tylko jedna karta (a pozostałe dwie to po prostu efekt mrocznej fali) i należy dociągnąć drugą kartę (która de facto staje się czwartą? Ja tak to zinterpretowałem, przez co od razu wyskoczyło na nas w grupie pościgowej z Mrocznej Puszczy 4 wrogów plus troll.

Udało nam się ich wytrzebić (ranny Gimli z toporem, Legolas, Aragorn jako wartownik, łucznik znad srebrnej żyły atakujący dystansowo). Troll i wrony nas w pierwszej chwili nie zauważyły, co dało nam czas na zajęcie się innymi przeciwnikami.
Zanim zdążyliśmy dobiec to tratwy pojawił się kolejny troll, ale i on poległ pod naporem Gimliego, Legolasa i elfiego łucznika.

Potem zaczęły się schody (już na rzece). Najpierw straciłem Bilba (atak Wargów z efektem cienia), potem Theodreda (cholerna burza). Zostałem z Aragornem, z mnóstwem kart wiedzy na ręce. Na szczęście zdążyłem wcześniej przydzielić mu tytuł opiekuna z Lorien i to nas uratowało - pompowałem mu tymi kartami wolę na wyprawach (moc Galadrieli dawała mu nadludzkich sił przy wiosłach ;) ), przez co udało nam się z trudem, znękanym ciągłą walką i pokiereszowanym, dotrzeć do brzegu.

Na stole leżały same obszary. Cztery końcowe odkryte karty nie ujawniły żadnych wrogów, którzy mogliby zorganizować zasadzkę na brzegu. Za to dostrzegł nas Sauron (na szczęście żadna postać nie była w tym momencie wyczerpana - wzrok nekromanty) i - co gorsza - rozpętała się Złowroga Burza. Pioruny zabiły Gimliego, Eowinę i Aragorna. Wygraliśmy rzutem na taśmę - został nam jedynie Legolas, który wraz z Faramirem w dotarli bezpiecznie do Lorien.

Niesamowita rozgrywka :)

Scenariusz dużo trudniejszy od pierwszego, karty spotkań naprawdę bywają mordercze i frustrujące (rozpacz, złowroga burza, wredni goblińscy strzelcy chowający się za plecami innych wrogów, wargowie atakujący i wracający do strefy przeciwności, sporo mrocznej fali).

Dużo wrednych efektów spowalniających wyprawę (usuwanie żetonów - np. gobliny z gór mglistych) i podnoszących zagrożenie (troll, ścigani przez cień, bagienna żmija).

Podsumowując - przednia zabawa. Z emocji zapomniałem zliczyć punkty :D

Podoba mi się bardzo, że chociaż to "tylko" karcianka, twórcy wkładają dużo wysiłku w to, aby poszczególne karty miały fajne fabularne uzasadnienie (jasne, malkontenci zaraz zaczną znowu swoje o toporach znajdowanych w rzece i namiestniku Gondoru...). Daje to dużo radochy, gdy Gandalf zachowuje się jak Gandalf (pojawia się, robi siwy dym i znika), Gimli im bardziej ranny, tym bardziej wściekły), Eowina choć delikatna ma potężną siłę woli, Frodo może umknąć przed atakiem wkładając pierścień - bo tak można tłumaczyć jego zdolność), wargowie atakują właśnie jak wilki - podchód i odskok, wron nie da się zabić, a jedynie odstraszyć, trolle w czasie walki robią straszny harmider, przyciągający uwagę złych sił, orły przelatują nad polem bitwy by bronić oddalonych sojuszników itd. Bardzo to pomaga we wczuciu się w klimat gry i w "zawieszeniu niewiary".

Nawet miejsca w scenariuszu fajnie dobrano - a tu brzegi Anduiny, a tu mokradła Pola Gladden, strumień. Jedyne co mnie zdziwiło to Brunatne Pola - zrobili sobie tam chwilę odpoczynku, czy co? :)

Jutro polegniemy spektakularnie na trzecim scenariuszu, a potem bierzemy się za Golluma :)

Kulgan - Sro 14 Wrz, 2011
Temat postu: Re: Dramatyczna przeprawa Anduiną
bartosh napisał/a:
Na początku przy wykładaniu kart dała nam popalić Mroczna Fala. I tu mam pytanie odnośnie zasad. W przygotowaniu wykłada się 2 karty. Czy jeśli pierwsza karta ma mroczną falę oraz druga podobnie - uznaje się, że wyciągnięta została tylko jedna karta (a pozostałe dwie to po prostu efekt mrocznej fali) i należy dociągnąć drugą kartę (która de facto staje się czwartą? Ja tak to zinterpretowałem, przez co od razu wyskoczyło na nas w grupie pościgowej z Mrocznej Puszczy 4 wrogów plus troll.


Dobrze to zinterpretowałeś :grin:

Migdal - Czw 15 Wrz, 2011

Witam
Minęło już trochę czasu od wydania Władcy i w związku z tym mam pytanie; Jak teraz oceniacie regrywalność? Dalej wracacie do pierwszej misji? Gra dalej was zaskakuje? jak tam sprawują się dodatki warte zakupu?
Pytam bo zastanawiam się nad kupnem ale mocno się waham, mam sporo kart do Warhammera Inwazji ale mam ogromny problem ze znalezieniem graczy. A jak juz znajdę to pojawia się problem wolnego czasu. Jakbym sie zdecydował na Władce to musiał bym pozbyć sie Warhammera bo ciągnąć dwie karcianki i życie to raczej niezbyt prosta sprawa. Tak więc Panie i Panowie co możecie mi powiedzieć po tych kilku miesiącach o Władcy Pierścieni? Dalej warto? :wink:

bartosh - Czw 15 Wrz, 2011

Grę mam dopiero od kilku tygodni, więc nie powinienem może się wypowiadać, niemniej kilka uwag istotnych w odniesieniu do Twojej sytuacji:

1. W sytuacji problemów z dostępem do graczy LOTR jest sensowną alternatywą dla WH:I ze względu na tryb solo, chociaż gra dwu/kilkuosobowa jest ciekawsza.

2. Wydaje mi się, że regrywalność jest wysoka ze względu na nieograniczoną liczbę możliwych kombinacji: z jednej strony chodzi o układanie talii i tu możliwości rosną z każdym dodatkiem, z drugiej o losowość "wychodzenia" kart spotkań. Każda rozgrywka przebiega inaczej i konfiguracje mogą zaskoczyć nawet po wielu partiach w ramach danego scenariusza.

3. Powoli kończy się cykl o Mrocznej Puszczy i zbliża się pierwszy duży dodatek poświęcony krasnoludom i Morii (Khazad Dum), co - wraz z nowym cyklem dodatków zapewni graczom sporo zabawy w nowym roku. Powoli wyłonią się prawdopodobnie możliwości konstruowania bardziej jednolitych/spójnych tematycznie talii (orły, Rohan, krasnoludy), co dodatkowo uatrakcyjni grę.

Być może gracze dłużej bawiący się w LOTR mają odmienne opinie na temat "żywotności" gry, sam się chętnie zapoznam.

Stephan - Czw 15 Wrz, 2011

bartosh napisał/a:
Wydaje mi się, że regrywalność jest wysoka ze względu na nieograniczoną liczbę możliwych kombinacji [...] Każda rozgrywka przebiega inaczej i konfiguracje mogą zaskoczyć nawet po wielu partiach.


To samo rzec można o klasycznej grze w "Wojnę" 24-kartową talią. Jako dzieciak potrafiłem w to grać całymi dniami i cieszyć się jak głupi, gdy "10ką" udało mi się zabrać asa. Władca przypomniał mi swoją mechaniką i stopniem losowości owe rzewne czasy :razz:

Ale do rzeczy. Piszesz, Migdal, że masz sporo kart do Warhammera. Ja chętnie wymienię kompletny Core Set władcy za Core Set młotka. Jeśli jesteś zainteresowany, pisz na PW. Pozro!

kufel - Czw 15 Wrz, 2011

Migdal napisał/a:
mam ogromny problem ze znalezieniem graczy

Ja mam problem z czasem, dlatego gram solo kiedy mi pasuje ;)
Oczywiście to nie to samo co gra w kilka osób ale jak się nie ma co się lubi... :D

crabtree - Czw 15 Wrz, 2011

Stephan napisał/a:
bartosh napisał/a:
Wydaje mi się, że regrywalność jest wysoka ze względu na nieograniczoną liczbę możliwych kombinacji [...] Każda rozgrywka przebiega inaczej i konfiguracje mogą zaskoczyć nawet po wielu partiach.


To samo rzec można o klasycznej grze w "Wojnę" 24-kartową talią. Jako dzieciak potrafiłem w to grać całymi dniami i cieszyć się jak głupi, gdy "10ką" udało mi się zabrać asa. Władca przypomniał mi swoją mechaniką i stopniem losowości owe rzewne czasy :razz:

Każda gra karciana jest bardzo losowa.

A teraz odnośnie WP. Gra jest bardzo grywalna skoro solo rozegrałem około 50 partii, a z siorą w duecie pewnie ze 100 ale raczej więcej. I ciągle mamy ochotę praktycznie taką samą jak na początku. Warunkiem chyba jest zamiłowanie do tego świata. W każdy weekend gramy minimum 10 partii, w zależności od sukcesów i porażek. Im więcej porażek tym większa motywacja do ponownej rozgrywki!

Avael - Czw 15 Wrz, 2011

Oprócz grywalności, kolejne plusy to:
- zajmuje mało miejsca na stole (duże brawaaaaa)
- zasady są stosunkowo łatwe do pojęcia
- kwestia walki, obrony itp. jest prosta jak budowa cepa (w tym miejscu Horror w Arkham rządzi w zawiłościach)
- stosunkowo krótki czas rozgrywki (partyjka zajmuje około godziny, chyba, że jak pewien nasz kolega gra ktoś we wszystkie dostępne scenariusze jeden po drugim ----> ukłon w stronę Kulgana:)
- klimat!
- nie trzeba rzucać kostką :D Czyli brak ryzyka, że takowa się zgubi, hehe :)
- ogromny plus dla miłośników - wizerunki postaci na kartach nie pochodzą z filmu - jak dla mnie bomba.

Można by jeszcze wymieniać, ale nie ma to większego sensu. Minusem tej gry jest to, że wciąga. I siłą rzeczy chce się kupować dodatki. A tych zapowiada się sporo. Więc do pracy rodacy, bo chleb chlebem, ale dodatki trzeba mieć :) )

Kulgan - Czw 15 Wrz, 2011

Gra ma wciągający klimat. Możesz w nią nie grać jakiś czas a później, jak powrócisz, wraca również radość z gry. To nie jest pasjans, to przygodówka z ulubionymi bohaterami Tolkiena :grin:

Każdy nowy dodatek przynosi nową przygodę, którą trzeba przejść inaczej. Niby kładziemy ciągle żetony postępu, zabijamy wrogów, ale za każdym razem inaczej rozłożone są zagrożenia. Gra żyje i rozwija się. Zależnie od nastawienia i nastroju możesz wybrać sobie którąkolwiek przygodę i ja próbować przeżyć, ale możesz też próbować przejść blokami, jak również całość za jednym zamachem.

Wariantów jest sporo a z każdym dodatkiem coraz więcej. Gra ma wiele zalet - co napisali przedmówcy - i zasadniczą zaletę /lub wadę, jak kto inny napisał żartem/ - wciąga :mrgreen: Strzeż się więc, bo i na Ciebie może to przyjść po kupnie podstawki - żebyś potem nie mówił, że Ciebie nie otrzegaliśmy :mrgreen:

Stephan - Czw 15 Wrz, 2011

Crabtree napisał/a:
Warunkiem chyba jest zamiłowanie do tego świata.


Ja akurat uważam coś zupełnie innego; tego świata trzeba wyjątkowo nie lubić/nie znać. Moim zdaniem to, co FFG zrobiło tutaj ze Śródziemiem, można porównać do tego, co pan Uwe Boll zrobił z Alone In The Dark (tudzież innymi adaptacjami gier komputerowych). Niemniej życzę udanej zabawy, której mnie nie dane było z Władcą doświadczyć. Mieszkam w Krakowie (nie daleko Ciebie, Midgal) więc chętnie się tego kukułczego jajka pozbędę za podstawkę Warhammera :mrgreen:

Kulgan - Czw 15 Wrz, 2011

Jak widać zdarzają się wyjątki, jak wszędzie. Miejmy nadzieję, ze ktoś wreszcie uwolni Stephana od koszmarnych wspomnień WP i przygarnie jego podstawkę dla dobra Śródziemia :mrgreen:
bartosh - Czw 15 Wrz, 2011

Ja również mam taką nadzieję. Trzymam kciuki za udane pozbycie się podstawki i uwolnienie nas od tych ciągłych (dość powtarzalnych i męczących) utyskiwań.
kufel - Pią 16 Wrz, 2011

Kulgan napisał/a:
Jak widać zdarzają się wyjątki, jak wszędzie. Miejmy nadzieję, ze ktoś wreszcie uwolni Stephana od koszmarnych wspomnień WP i przygarnie jego podstawkę dla dobra Śródziemia :mrgreen:

Ale flejm na forum i tak zostanie... ;)

crabtree - Pią 16 Wrz, 2011

Stephan napisał/a:
Crabtree napisał/a:
Warunkiem chyba jest zamiłowanie do tego świata.


Ja akurat uważam coś zupełnie innego; tego świata trzeba wyjątkowo nie lubić/nie znać.

Trzeba mieć naprawdę sporo złej woli żeby nie zauważyć ścisłego związku gry ze światem Tolkiena.
Stephan, świat Warhammera wg mnie jest nędzny, sztuczny i wtórny więc na pewno nie będzie Ci aż tak "przeszkadzał" w grze ;)

Stephan - Pią 16 Wrz, 2011

bartosh napisał/a:
Ja również mam taką nadzieję. Trzymam kciuki za udane pozbycie się podstawki i uwolnienie nas od tych ciągłych (dość powtarzalnych i męczących) utyskiwań.


Oj tam oj tam :razz: A ja myślałem, że rzeczową dyskusją pomagam Wam jedynie uświadomić sobie i umocnić w przekonaniu, że to rewelacyjna gra (tak przynajmniej stwierdził Kulgan). Rzeczowa dyskusja z takim heretykiem jak ja jest chyba lepsza, niż ślepe uwielbienie bez cienia autorefleksji, nie?

Crabtree napisał/a:
Trzeba mieć naprawdę sporo złej woli żeby nie zauważyć ścisłego związku gry ze światem Tolkiena. Stephan, świat Warhammera wg mnie jest nędzny, sztuczny i wtórny więc na pewno nie będzie Ci aż tak "przeszkadzał" w grze


Oj, tu się na pewno zgadzam! Owo uniwersum (Warhammer) powstało specjalnie na potrzeby przemysłu rozrywkowego; jest banalną i bezpretensjonalną dekoracją przygód, w których tak naprawdę chodzi tylko o znalezienie topora +2, zwoju ognistej kuli i pakowanie statystyk postaci. Jako takie, na pewno nie będzie mi "przeszkadzać" w grze.

Śródziemie to co innego. Jest to świat literacki, pełen głębi, niuansów, klimatu... Aby dokonać jego udanej adaptacji na potrzebę gry trzeba czegoś więcej niż ładne ilustracje. Konieczna jest też mechanika, która odzwierciedla "realia" świata przedstawionego (a nie mechanika, pod którą się owe realia nagina). Nie mówię, gdybym wykazał dobrą wolę, to pewnie bym tu odnalazł cień tolkienowskiego klimatu. Podobnie gdybym bardzo się uparł, to i w grze w Piotrusia znalazłbym elementy dramaturgii obecnej w bitwie na polach Pelennoru. Ale jestem wybredny, zwłaszcza, jeśli chodzi o Śródziemie i nie dam się łatwo złapać na byle przynętę z napisem "Lord of the Rings". Gra musi zachwycić (a jadąca na popularności Władcy Pierścieni nawet podwójnie), ta - nie zachwyca wcale. I kropka. Dlatego oddam ją w dobre ręce. No, to kto skróci moje męki :?: :mrgreen:

kufel - Pią 16 Wrz, 2011

Obiecałeś napisać o WP dopiero jak FFG ogłosi zakończenie projektu, długo nie wytrzymałeś... A może ukierunkujesz inaczej swoje frustracje, po co to wszystko?
Skomentuj coś na pudelku czy innych portalu dla idiotów...

Robaczyw - Pią 16 Wrz, 2011

Stephan napisał/a:
Dlatego oddam ją w dobre ręce. No, to kto skróci moje męki :?: :mrgreen:

Jeśli tak bardzo Cię mierzi jej posiadanie, mogę ją wziąć od Ciebie za darmo ;) Przyda mi się druga podstawka :roll:

Stephan - Pią 16 Wrz, 2011

kufel napisał/a:
Obiecałeś napisać o WP dopiero jak FFG ogłosi zakończenie projektu, długo nie wytrzymałeś... A może ukierunkujesz inaczej swoje frustracje, po co to wszystko?
Skomentuj coś na pudelku czy innych portalu dla idiotów...


Owszem, taki miałem zamiar. Ale skoro nowy użytkownik (Migdal) zadał na forum konkretne pytanie, czemu nie miałbym także ja udzielić odpowiedzi?

Przypominam przy tym, że jestem takim samym użytkownikiem tego forum jak i Ty. To, że moje poglądy nie są tu głównonurtowe, zaś Ty ze swoimi należysz do większości, nie uprawnia Ciebie do obrażania kogokolwiek i decydowania, kto i gdzie ma pisać komentarze. Zwłaszcza, że w mojej krytyce WP starałem się unikać wycieczek osobistych i nikt nie ma prawa powiedzieć, że go w taki czy inny sposób uraziłem, tudzież złamałem netykietę. Jeżeli więc nie chcesz podnieść żadnych moich argumentów lub po prostu wymienić młotka na władcę, to proszę: wyluzuj :wink:

Pokój? :grin:

kufel - Pią 16 Wrz, 2011

Nikogo nie obraziłem, przeczytaj jeszcze raz dokładnie co napisałem. Jeśli naruszyłem regulamin obrażając kogoś zgłoś to do administracji (ban albo coś jeszcze gorszego)
Poza tym offtopujesz w każdym poście

bartosh - Sob 17 Wrz, 2011

Chodzi po prostu o to, że męczysz innych użytkowników, nie wnosząc nic nowego ani odkrywczego. Wszyscy zainteresowani już wiedzą, że nie podoba Ci się gra, więc czemu ma służyć powtarzanie tego z uporem maniaka? Jasne, że masz do tego prawo, ale przypomina mi to trochę zachowanie faceta w restauracji, w której wszyscy zajadają ze smakiem, a on znalazł włos w zupie i zamiast zmienić lokal chodzi całymi dniami między stolikami i zamęcza klientów (oraz potencjalnych klientów przed wejściem) opowieściami o tym, jakie jedzenie w tym lokalu jest okropne. Oczywiście panuje wolność słowa, niemniej to zachowanie jest dość dziwaczne i męczące, przynajmniej moim skromnym zdaniem (choć raczej nie tylko moim).

Rozsądniejsza wydaje mi się po prostu zmiana lokalu na taki, gdzie podają jedzenie bliższe Twoim gustom, niż prześladowanie tych, którym danie smakuje, swoim znalezionym w zupie włosem :) W naszych talerzach nie ma włosa, przyjmij to może do wiadomości i idź przegryź coś innego gdzie indziej? ;)

guciomir - Sob 17 Wrz, 2011

bartosh napisał/a:
Chodzi po prostu o to, że męczysz innych użytkowników, nie wnosząc nic nowego ani odkrywczego. Wszyscy zainteresowani już wiedzą, że nie podoba Ci się gra, więc czemu ma służyć powtarzanie tego z uporem maniaka? Jasne, że masz do tego prawo, ale przypomina mi to trochę zachowanie faceta w restauracji, w której wszyscy zajadają ze smakiem, a on znalazł włos w zupie i zamiast zmienić lokal chodzi całymi dniami między stolikami i zamęcza klientów (oraz potencjalnych klientów przed wejściem) opowieściami o tym, jakie jedzenie w tym lokalu jest okropne. Oczywiście panuje wolność słowa, niemniej to zachowanie jest dość dziwaczne i męczące, przynajmniej moim skromnym zdaniem (choć raczej nie tylko moim).

Rozsądniejsza wydaje mi się po prostu zmiana lokalu na taki, gdzie podają jedzenie bliższe Twoim gustom, niż prześladowanie tych, którym danie smakuje, swoim znalezionym w zupie włosem :) W naszych talerzach nie ma włosa, przyjmij to może do wiadomości i idź przegryź coś innego gdzie indziej? ;)


Dobrze powiedziane.

Wacho - Wto 20 Wrz, 2011

Witam, drobna refleksja zmieniająca trochę temat – wczoraj udało mi się pomyślnie zakończyć „Polowanie na Golluma” – dodam, że tym bardziej jestem pod wrażeniem, że dokonałem tego za PIERWSZYM RAZEM ! – a biorąc pod uwagę przygody z podstawki to dla mnie prawdziwy szok :grin: . Przygoda z pierwszego dodatku fajnie „odcina” się od tych z podstawki – pokazuje to, że gra ma potencjał i swobodnie poradzi sobie z powtarzalnością… dodam jeszcze, że przygoda była krwawa a poziom zagrożenia wygenerowany przez dopakowanych „Łowców z Mordoru” x 2 - plus karty obszarów wynosił miejscami 22 punkty! :grin:
bartosh - Wto 20 Wrz, 2011

A czy możesz (bez zbytniego spoilerowania, bo jeszcze się nie wziąłem za Golluma, ciągle testuję różne strategie i talie na Przeprawie przez Anduinę :) ) napisać w jakim sensie się odcina?
kufel - Wto 20 Wrz, 2011

Eeee tam, odcina... dla mnie Polowanie to taka Anduina 2 ;)
Stephan - Wto 20 Wrz, 2011

kufel napisał/a:
Rozsądniejsza wydaje mi się po prostu zmiana lokalu na taki, gdzie podają jedzenie bliższe Twoim gustom, niż prześladowanie tych, którym danie smakuje, swoim znalezionym w zupie włosem W naszych talerzach nie ma włosa, przyjmij to może do wiadomości i idź przegryź coś innego gdzie indziej?


To nie takie proste. Jeżeli ktoś wskaże mi inny lokal, działający pod szyldem "Gra Karciana Władca Pierścieni" - chętnie doń się udam i opuszczę ten. Niestety - rynek gier karcianych jest wąski. Jedna karcianka o tematyce tolkienowskiej zapycha niszę i na drugą nie ma w tym samym czasie miejsca. Stąd moje rozgoryczenie. Tak bardzo czekałem na "śródziemną" karciankę, która choćby dorówna LOTR LCG (nie mówiąc o ME: TW... marzenie!), że teraz mój poziom frustracji jest spory. Nie chodzi mi także o prześladowanie tych, którym smakuje (czyli Was), ale o ostrzeżenie innych, chcących wejść do knajpy: uwaga! danie, które tu serwują, nie spełnia oczekiwań!

Przyznam się przy tym, że mam także własny interes w straszeniu nowych klientów: nadzieja, że knajpa zbankrutuje, nisza się zwolni i ktoś wyda tolkienowską karciankę o niebo lepszą, niż ta. Oby! :mrgreen:

guciomir - Wto 20 Wrz, 2011

Ludzie mają już dość twojego ciągłego marudzenia i powtarzania się. Jak nie masz nic nowego do powiedzenia, to nie mów albo chociaż odzywaj się czasami, a nie przy każdej okazji. Mowa srebrem, milczenie złotem.
kufel - Wto 20 Wrz, 2011

Stephan napisał/a:
kufel napisał/a:
Rozsądniejsza wydaje mi się po prostu zmiana lokalu na taki, gdzie podają jedzenie bliższe Twoim gustom, niż prześladowanie tych, którym danie smakuje, swoim znalezionym w zupie włosem W naszych talerzach nie ma włosa, przyjmij to może do wiadomości i idź przegryź coś innego gdzie indziej?

ale to nie moje słowa...

Wacho - Wto 20 Wrz, 2011

"Odcina" - chodziło mi o inny charakter zadania czekającego na drużynę :grin:
Wskazówki, dokładanie kart w strefire przeciwności - podczas różnych etapów przygody, umacniający się wrogowie, nowe obszary - wszystko to nowe "odcinające się" smaczki :grin: pozostaje tylko czekać na Boromira - bo to moja ulubiona postć z książek Mistrza :mrgreen:

Kulgan - Wto 20 Wrz, 2011

Stephan napisał/a:
Przyznam się przy tym, że mam także własny interes w straszeniu nowych klientów: nadzieja, że knajpa zbankrutuje, nisza się zwolni i ktoś wyda tolkienowską karciankę o niebo lepszą, niż ta. Oby! :mrgreen:


Na to akurat nie masz co liczyć :twisted: Jak na razie żadna karcianka pod szyldem LCG nie zbankrutowała i na to się nie zanosi. Skoro Call of Cthulhu nie padł a Gwiezdne Wojny zmierzają szybkimi krokami w naszą stronę to końca akurat Władcy bym nie wieszczył :mrgreen:

I to tym bardziej, że niedługo przestaniemy biegać za Gollumem i zejdziemy do Morii, która chowa dla nas wiele niespodzianek :grin:

fifithebest - Wto 20 Wrz, 2011

ja , dla odmiany, napiszę swoje wrażenia z rozgrywki.
jestem obecnie po 5 partii, raz grałem sam pierwszy scenariusz, dwa razy w dwie osoby pierwszy również i dwa razy drugi scenariusz z podstawki.
na razie grą jestem zachwycony, 4/5 gier wygranych, ale głównie z powodu różnego rodzaju błędów i niezamierzonych oszustw:P.
Gra na razie wydaje się niesamowicie przyjemna, raczej świetne replayability z racji dość dużej losowości w kartach spotkań i wyraźnych różnic w sposobie gry każdą z 4 talii z podstawki.
Dużą zaletą jest też tona klimatu oraz poczucie zagrożenia. Istotą rozgrywki jest kooperacja i wspólne planowanie, bez tego nie da się wygrać, więc osoby uwielbiające rywalizację chyba nie do końca znajdą się w tej grze. Zastanawia mnie tylko czy uda się WP LCG zmieścić się na malutkich blatach w przedziale pociągu. Sprawdzał ktoś?;)

bartosh - Sro 21 Wrz, 2011

No to ja też wrażenia :)

Przeprawa w dół Anduiny - ja i żona :)

Poprzednio dobraliśmy sobie największych zakapiorów (Aragorn, Glorfindel, Legolas, Gimli itd.) wygraliśmy cudem i rzutem na taśmę (z całej ekipy przetrwał tylko Legolas i Faramir), tym razem postanowiliśmy zmodyfikować strategię i stworzyć drużynę bardziej "cichociemną", aby robić jak najmniej hałasu i wykańczać wrogów podstępnie :)

U mnie wystąpili Dunhern, Thalin i Eowina. Założenie było proste - Eowina i Thalin na wyprawy, Dunhern nęka wrogów w strefie przeciwności. Czyli Thalin rani każdego na wejściu, a Dunhern dokańcza sprawę - niski wyjściowy poziom zagrożenia plus Gandalf i Pozdrowienia... miały uławić taki manewr oraz dać nam czas przygotować się na atak trolla.

Po stronie żony: Denethor, Bilbo, Gloin.

Wszystko poszło zgodnie z planem. Dunhern szybko wyposażony z znaki dunedainów, toporek i miecz okazał się prawdziwym egzekutorem w strefie przeciwności (zwłaszcza w połączeniu z zaklinaczami koni). Obniżanie poziomu zagrożenia plus leśne pułapki i inne wynalazki (np. światło w ciemnościach, finta) pozwalały nam kontrolować wrogów), dodatkowy dociąg za sprawą Bilba i bogactwa lorien zwiększał nasze możliwości strategiczne, Łaski Pani, opiekun lorien, minstrele i ostrze gondolinu rozwiązały problem wypraw, a orły (w połączeniu z "orły nadlatują) dopakowały nam obronę. Do tego leczenie (instynkt samozachowawczy, córki Nimrodel). Zasoby - Gloin oraz namiestnik Gondoru.

Poszło jak z płatka, chociaż Bilbo zginął (cholerna burza, wyłazi podobnie jak wzrok nekromanty zawsze w najmniej spodziewanym momencie; innym problemem było "ścigany przez cień", który krzyżował nam plany - np. zlazły do nas dwa trolle, na szczęście jednemu pomachałem pochodnią przed oczami i zwiał na chwilę :) Ciachnęliśmy oba trolle, żmiję i wodza Ufthaka. Niestety jak zwykle zapomniałem z emocji zliczyć punkty :D

Jutro damy się zabić w Dol Guldur :)

bartosh - Czw 22 Wrz, 2011

Jak zapowiedziałem, tak zrobiliśmy. Wyruszyliśmy do Dol Guldur, by ponieść szybką i straszliwą klęskę. Makabra z tą misją - najpierw uwięzili nam Gloina, potem Orki z Dul Guldur zabiły Bilba (nauczka - nie posyłać Bilba na wyprawy) i zostaliśmy z czwórką bohaterów. Wszystko mimo to wydawało się pod kontrolą, uzbrojony Dunhern już zaczął zdejmować wrogów ze sfery przeciwności, aż tu nagle jak nie gruchnie nam zagrożenie (Wiedziony przez Cień, o ile dobrze pamiętam) - cały plan się posypał, wrogowie nas przedwcześnie przyuważyli i zrobiła się rzeźnia. Nie zdołaliśmy nawet dotrzeć do jaskiń - wyrżnęli nas w wieży.

Cóż, chwilowo odpuszczamy Dol Guldur i bierzemy się za polowanie na Golluma. Nie ma się co porywać od razu na Nazgula :D

Avael - Czw 22 Wrz, 2011

Bartosh, zaiste jesteś błogosławiony gdyż masz gracza w postaci żony :) U mnie owe błogosławieństwo nie miało miejsca, dlatego też moja żona widząc mnie z kartami w dłoni wykonuje pewien gest wysuwając palec wskazujący prawej ręki i uderza nim dwa razy o czoło swe :) )

Ratuje mnie kuzyn. Razem przeszliśmy pierwsze dwa scenariusze z podstawki. Na trzeci też przyjdzie pora. Raz próbowałem przejść go sam, ale przetrwałem może z 4 tury... O ile wyobrażam sobie przejście pierwszej fazy wyprawy, o tyle nie wyobrażam sobie gry posiadając wszystkie cele wyprawy. Jak wiadomo, każdy z nich coś niedobrego wnosi i albo bohater nie może atakować, albo jakieś inne coś.
Dla jednego gracza - masakra :)

crabtree - Czw 22 Wrz, 2011

Ciężko przejść solo bo 3 cele mają słowo kluczowe ograniczenie, więc np. jeden bohater ich wszystkich nie podejmie. Zresztą zaczynać grę z 2 bohaterami jest zapewne bardzo ciężko. Gdy gramy z siorą to osoba z uwięzionym bohaterem trochę wegetuje. 2 zasoby co rundę, zwłaszcza z różnych sfer to przeraźliwie mało. Zależy też od kart na ręce i tego co się dobierze w trakcie. Z tą przygodą mamy bilans remisowy (od kilkunastu dni zapisujemy zwycięstwa i porażki przeciwko każdej z przygód).
bartosh - Czw 22 Wrz, 2011

Co do błogosławieństwa - zgadzam się w pełni, zaiste Łaski Pani ;)

Może spróbuj zastosować wobec żony taktykę podstępu? Działa to tak: zaczynasz od jakiejś lightowej gierki, która ma szansę się jej spodobać. Najlepiej coś prostego i w klimatach odpowiadających Twojej połówce (może np. Dixit?). Potem stopniowo intensyfikujemy bodźce, przesiadając się na coś pośredniego (np. cięższe zasady, ale tematyka mocno kobieca, jak Pret-a-Porter - tu trzeba zagryźć zęby ;) , aż niepostrzeżenie dochodzimy do LOTR LCG. Psychologowie nazywają to chyba habituacją :D
Niebezpieczeństwo polega na tym, że jak mechanizm się nie sprawdzi, można do sądnego dnia projektować kolekcje ubrań w Pret a Porter, zamiast podróżować po Śródziemiu ;)

A mówiąc serio, ja z żoną zaczynałem od Ghost Stories i od razu złapała bakcyla. Potem pykaliśmy w Horror w Arkham, a wreszcie sama na stoisku z grami wybrała LOTR LCG. Wessało nas oboje i gramy wieczorami - dużo fajniejsza rozrywka, niż gapienie się w ekran TV.

Co do scenariusza Ucieczka z Dol Guldur to nie próbowałem nawet do niego podchodzić solo. Jak dla mnie jest on makabrycznie trudny nawet we dwójkę. Kartami celów nie miałem okazji się przejmować, gdyż w naszym ataku na twierdzę Saurona nie weszliśmy w posiadanie nawet jednej (była możliwość, ale doszliśmy do wniosku, że nie ma sensu się z tym spieszyć, bo - tak jak napisałeś - powodują one różne przykre sytuacje).

Na razie odpuścimy sobie Ucieczkę i weźmiemy się za Polowanie.

Kulgan - Czw 22 Wrz, 2011

Z kart Celów najlepsza jest Mapa Gandalfa - dostaje ją Eowyna, która i tak nie walczy, tylko całą sobą angażuje się w Wyprawę :grin:
bartosh - Pią 23 Wrz, 2011

Po wczorajszej klęsce w Dol Guldur odpaliliśmy scenariusz z Gollumem i przygotowaliśmy się na srogą bitwę. Tym razem okazało się, że nasze przygotowania trafiły kulą w płot, bowiem problemem nie byli wrogowie, lecz obszary i - ogólnie - zagrożenie. Namnożyło się ich (obszarów) niemiłosiernie i polegliśmy na drugim etapie. Obszary w polowaniu na Golluma ogólnie są dość paskudne, a do tego jeszcze inne efekty spowalniające wyprawę i zwiększające poziom zagrożenia (przeklęci Łowcy z Mordoru!)

Takie są skutki braku analizy scenariusza (karty wyprawy plus karty talii spotkań) zanim się usiądzie do gry... Z drugiej strony to też część zabawy - dać się zaskoczyć, a potem wyciągnąć wnioski, zmodyfikować talie i ruszyć do ataku bogatszym o doświadczenie. Następnym razem dorzucimy więcej kart kontrolujących zagrożenie i wyprawę, kosztem zbyt wielu sprzymierzeńców. No i Tuk odzyska swoje utracone miejsce w talii.

Świetnie, że poszczególne scenariusze preferują odmienne zdolności i możliwości. Strasznie fajne to kombinowanie - co poszło źle i jak zmodyfikować talie.

Ciekawe czy po tych modyfikacjach damy sobie radę.

Avael - Pią 23 Wrz, 2011

Bartosh --- to se ne da z moją żoną :) Jej się podoba tylko SUPER FARMER i nic poza tym :D Ale nie narzekam, może na starość się skusi i zagramy sobie w Lotra z całą setką dodatków :)

.........................
Panowie, a może zrobimy sobie dział na forum z naszą punktacją za zaliczone wyprawy?

bartosh - Sob 24 Wrz, 2011

Spróbowałem dzisiaj solo Polowanie na Golluma - jedna porażka (Łowcy z Mordoru...) i jedno zwycięstwo - w tym ostatnim wypadku z pomocą przychodził mi wielokrotnie Gandalf (Gandalf nr 1 - stawić czoła - Gandalf wraca - krasnoludzki grobowiec - wraca karta stawić czoła - wraca Gandalf - Gandalf nr 2 - Gandalf nr 3. W sumie końcowa wartość zagrożenia wynosiła 16 punktów. Gandalfem obniżałem zagrożenie i chodziłem na wyprawy, dzięki czemu udało mi się przebić przez upierdliwe karty wyprawy - Łowy rozpoczęte i Zjawił się nowy stwór. Pomógł też Legolas oraz dwóch przewodników z Lorien i dwie karty Siła woli. Generalnie dobrze spisało mi się połączenie taktyki i ducha, z Legolasem (atak - żetony postępu), Eowiną (plus Łaski Pani - oczywiście wyprawa) i Dunhernem (plus toporek - ataki w strefie przeciwności). Problemem jest słaba obrona i brak leczenia. Oczywiście jeśli karty nie podejdą - nie ma mocnych. Zwłaszcza kombo typu wskazówki w grze i Łowcy z Mordoru jest załamujące.
orions - Sob 24 Wrz, 2011

My mieliśmy prześmieszną probe Polowania za pierwszym razem. Wygladało to mniej więcej tak:

1 tura - w przygotowaniu wyszły dwie wskazówki od razu, w fazie przeciwności wyszedł jeden łowca, którego napoczęliśmy, ale nie ubiliśmy.
2 tura - w fazie przeciwności wyszła trzecia wskazówka i dwóch łowców... nagle okazało się, że przewidywany na 14-15 poziom strachu wynosi 32, każdy z nas dostał po +16 do zagrożenia (koleżanka w tym momencie zwinęła talię z 51 zagrożenia), po czym w fazie walki weszło na nas trzech łowców z siłą 8...
3 tura - nie odbyła się :)

kufel - Sob 24 Wrz, 2011

Mieliśmy podobnie, nie pamiętam czy skończyliśmy w 3 czy 4 turze ale było szybko :D
Karharoth - Sob 24 Wrz, 2011

A ja wczoraj ustanowiłem mój nowy rekord w Straciu U Stóp Samotnej Skały. A dokładniej -1 . Ciekawe, czy taki wynik w ogóle jest akceptowalny, brak informacji na temat punktacji minusowej...
Robaczyw - Sob 24 Wrz, 2011

Akceptowany. Na BGG już poruszano ten temat przy okazji Journey down the Anduine ;)
link

odmu - Sob 24 Wrz, 2011

Mnie dzisiaj rozwaliła moja pierwsza dwuosobowa wyprawa do Rhosgobel. Gram zawsze na taliach startowych z dodawanymi kolejnymi kartami z dodatków tak więc talie mają obecnie po 48 kart, więc wybaczcie póki co, że o dwie za mało do relacji z taliami turniejowymi ;) .

Do misji wyruszyły dwie ekipy - z mojej strony wiedza, aby leczyć i tu Glorfindel, Beravora i Denethor, a u współgraczki duch z Eowiną, Frodem i Eleanorą. Pierwsza tura spokojnie i jedyną zagraną kartą były Łaski Pani dla Eowiny. Wyruszamy na wyprawę - Glorfindel, Beravora, Eowina, Frodo - silna ekipa stawia oka zbliżającym się przeciwnościom i na horyzoncie pojawiają 2 stada z mrocznej puszczy, które w połączeniu z cieniami wiszącymi nad Rhosgobel nie wystarczają by przeciwstawić się naszej sile i pierwszy etap wyprawy już za nami. Szybka decyzja o podróży do Rhosgobel i póki co pozostawiamy przeciwników na niebie. Szybkie spojrzenie Denethora na zbliżający się los i szybka decyzja o chęci walki z nietoperzami. Po szybkim przegrupowaniu i krótkiej naradzie wojennej decyzja - idziemy pełną parą. Do gry wchodzą dwie Eskorty z Edoras, Haldir oraz korzystając z naszej wiedzy szybko leczymy Wilyadora. Na najbliższej wyprawie tylko Eleanora osłania nasze tyły podczas gdy wszyscy stawiają czoła przeciwnościom. Przed nami stają wspomniane już wcześniej nietoperze i jakaś lokacja, lecz nic to dla nas - przebijamy się przez wszystko i już w drugiej turze kończy się ten etap naszej podróży.
Czasem jednak losowość jest rozwalająca we władcy - choć w tym przypadku bardzo miło mi się ją wykorzystało - jedyny efekt, który mógł rozwalić drugą turę to atak pomiotu ungolianty, lecz i tu szczęśliwie nic się nie pojawiło :) .

Drugie podejście do scenariusza, choć z początku wydawało się bardzo ciężkie (szybka śmierć Eowiny) ostatecznie skończyła się porażką o włos, lecz o tym nie ma już co mówić.

Karharoth - Nie 25 Wrz, 2011

Robaczyw napisał/a:
Akceptowany. Na BGG już poruszano ten temat przy okazji Journey down the Anduine ;)
link




Oooo, dzięki :grin:

tygrys - Pon 26 Wrz, 2011

Hmm moja przecudowna Żona sprawiła mi urodzinowy prezent w postaci Władcy Pierścieni póki co trzy rozgrywki w tym dwie solo "za nami" wszystkie przegrane (pierwszy scenariusz). I tak się zastanawiam to kwestia pecha czy nieznajomości kart czy? W sumie z nieznajomości kart i zasad poległem w pierwszej rozgrywce grając przywództwem i mając nadzieję, ze w końcu trafi się jakaś karta uzdrawiania, których jak się później przekonałem w przywództwie nie ma :) .
Druga partia przywództwo Żona ja duch - zeżarł nas poziom zagrożenia a wcześniej mich wszystkich bohaterów wycięło bo jak na złość nie mogłem wylosować prawie żadnych sprzymierzeńców. Wczoraj grałem sam taktyką i też poległem dość szybko z uwagi na marne postępy w wyprawie i rosnący poziom zagrożenia. Mam już pomysł na talię mieszaną ale chciałbym jeszcze wypróbować solo wiedzę. No i chciałbym też zapytać czy pozostałe talie mono dają radę jeśli chodzi o pierwszy scenariusz i pozostałe czy nie?

crabtree - Pon 26 Wrz, 2011

Pierwszy scenariusz solo talią mono jest jak najbardziej do przejścia, ale wiedza o kartach i ich możliwościach jest tutaj niezbędna ;)
Natomiast kolejne przygody solo są znacznie trudniejsze i wymagają mieszania sfer.

asertus - Pon 26 Wrz, 2011

tygrys napisał/a:
Hmm moja przecudowna Żona sprawiła mi urodzinowy prezent w postaci Władcy Pierścieni póki co trzy rozgrywki w tym dwie solo "za nami" wszystkie przegrane (pierwszy scenariusz). I tak się zastanawiam to kwestia pecha czy nieznajomości kart czy? W sumie z nieznajomości kart i zasad poległem w pierwszej rozgrywce grając przywództwem i mając nadzieję, ze w końcu trafi się jakaś karta uzdrawiania, których jak się później przekonałem w przywództwie nie ma :) .
Druga partia przywództwo Żona ja duch - zeżarł nas poziom zagrożenia a wcześniej mich wszystkich bohaterów wycięło bo jak na złość nie mogłem wylosować prawie żadnych sprzymierzeńców. Wczoraj grałem sam taktyką i też poległem dość szybko z uwagi na marne postępy w wyprawie i rosnący poziom zagrożenia. Mam już pomysł na talię mieszaną ale chciałbym jeszcze wypróbować solo wiedzę. No i chciałbym też zapytać czy pozostałe talie mono dają radę jeśli chodzi o pierwszy scenariusz i pozostałe czy nie?


Ja dwa razy wygrałem mono Duchem pierwszy scenariusz. Dodaj do niego Gandalfy i spróbuj grać. Bardzo szybko robi się postępy w wyprawie, ale cięzko pokonać niektórych wrogów.

bartosh - Pon 26 Wrz, 2011

Nie przejmuj się, początek rzeczywiście może frustrować.
Znajomość kart jest ważna, szczęście też się przydaje - nawet najlepsza talia i strategia może zostać pokrzyżowana przez niesprzyjające okoliczności (czytaj: kolejność talii spotkań i gracza).

Scenariusz pierwszy po kilku próbach będziecie przechodzili z marszu w znacznej większości wypadków, zarówno we dwoje, jak i solo (wiem z doświadczenia, też gram z żoną oraz sam).

Talie mono są dość trudne w obsłudze, każda ma poważny feler. Wydaje mi się, że najłatwiej grać pierwszy scenariusz przywództwem. Duch bardzo przyspiesza wyprawę, ale można polec na walce. Wiedza to świetne leczenie i możliwość "zaglądania w przyszłość", ale z walką też bywają tu problemy. Z kolei taktyka świetnie walczy, ale słabo podróżuje. Mimo to da się przepchnąć pierwszy scenariusz taktyką, wykorzystując zdolność Legolasa (zwłaszcza jak się mu dołoży jedno, czy dwa ostrza gondolinu).

Generalnie dużo łatwiej gra się mieszanymi taliami, które neutralizują słabości poszczególnych sfer (np. przywództwo plus duch). Problemem mogą być zasoby, ale niektóre karty (np. pieśń królów) problem ten ograniczają. Spróbujcie złożyć sobie po dwie talie i zagrać mieszanymi (my gramy przywództwo + duch i taktyka + wiedza).
Trzeba też zwracać uwagę na zagrożenie - zarządzanie nim jest bardzo ważne. Nie zawsze najlepszym pomysłem jest zabieranie w podróż najpotężniejszych (ergo robiących dużo hałasu i przyciągających uwagę Saurona) bohaterów. Gandalf, pozdrowienia Galadrimów i inne sztuczki umożliwiające zarządzanie zagrożeniem (np. Tuk) to ważne karty w talii. Trzeba też zdejmować wrogów i podróżować na obszary (no i przydzielać odpowiednie dużo siły woli na wyprawy) - inaczej zagrożenie błyskawicznie urośnie i po sprawie.

asertus - Pon 26 Wrz, 2011

Powiem tak, że Duch może wydawać się dosyć trudny do Grania - szczególnie jak wylosujemy walczenie z pomiotem - ja miałem sporo szczęścia i pokonałem go Gandalfem + Stawić czoła do jego wskrzeszenia w następnej turze.
leander - Pon 26 Wrz, 2011

Powiem autorytanie- duch jest nakprostszy, tylko trzeba umieć nim grać. Najmniejsze zagrożenie startowe, 2*pozdrowienie galadrimów (zagrożenie -6), 3* gandalf (zagrożenie -5) powoduje że większość wrogów nawet nie wychyli się ze strefy przeciwności skąd łupie ich dunhern wspomożony nieoczekiwaną odwagą (dwa ataki na rundę ;) ).
bartosh - Wto 27 Wrz, 2011

Uciąłem sobie przed snem partyjkę Polowania na Golluma solo (Thalin, Dunhern, Eowina). Wszystko szło pięknie, na drugiej karcie wyprawy było już 7 żetonów, aż tu nagle zaatakowały mnie obszary i - tadaaaam! - Łowcy z Mordoru przy czterech wskazówkach w grze... + 10 do zagrożenia z jednej karty... Klęska niestety.
dadoprso - Wto 04 Paź, 2011
Temat postu: Na przekór wszystkiemu - czyli Solo za Gollumem!!!
Witam
oto skrócony opis kampani ZŁAP GOLLUMA
Bohaterowie kampanii
1) Eowina; 2) Theodred; 3) Denethor
1. Etap: Polowanie na Golluma.
Zaczeło się spokojnie podróż przez Pola Gladden 2x3pz, znaleziono 2 ślady tej małej istoty. Do drużyny dołączył Eomund, Przewodnik, Kowal, Hadir, Gildor. Trafił się pościg straciliśmy jeden ze śladów. Wywiązała się walka z orkami, podstępy Saurona zadziałały i straszny niefart z cieniem. Eowina prawie umarła 2r, Theodred trochę krwawił 2r. niefart trwał w nejlepsze na ręce szybki atak ale brak Gandalfa boli. Galadrimowie też nie chcieli nas pozdrowić. Zagrożenie rosło szybko 42. Theodred został Namiestnikiem Gondoru i się ruszyło. Eowina została uleczona. Wpadł Gandalf na chwile z szybkim atakiem a potem zawitał jeszcze raz. Już nie czuliśmy na sobie oddechu pościgu. Zagrożenie zmalało 39. w oddali zamajaczyła nam Samotna Skała. :grin:
2. Etap: Starcie u stóp Samotnej Skały.
Wędrując w stronę Skały uleczyliśmy Theodreda a do wyprawy przyłączył się przewodnik, Glowin. Znaleźliśmy najlepsze konie. Pozdrowili nas dwukrotnie Galadrimowie. Nie czuliśmy strachu Pz 31. Denethora pobłogosławiła Lorien i stał sie bardzo odważny. przeszliśmy mozolnie Pola Gladden pz3. Dołączył do nas Beorning i ...... w samą porę. Eowina pospieszyła się z podejściem na skałę i zaskoczyły ją trolle. wywiązała sie duża walka. zadziałaly dwie leśne pułapki. do czterech trolli dołączył wredny troll górski. Większośc ataków przyjął Beorning co go bardzo osłabiło. Denethor pobłogosławiony przez Lorien sam przyjął Atak górskiego Trolla. Po długiej bitwie zginęły wszystkie trolle. w bitwie zginał Eoumund. Drużyna jest cięzko przestraszona pz 42. A przed nią długa droga do Rosgobel.
c.d.n. :grin:

bartosh - Wto 04 Paź, 2011

No ambitna wyprawa, nie powiem :)

Ja wczoraj miałem niezłe przejścia z polowaniem na Golluma.
Bohaterowie: Eowina, Thalin, Dunhern.

Pierwsze podejście wykończyło mnie hordą wrogów (z talii wylazło od razu stado Łowców z Mordoru i innego tałatajstwa, nie udało mi się obronić).

Drugie podejście to były prawdziwe poszukiwania tropu Golluma. Ilekroć dochodziłem do ostatniego etapu wyprawy, zawsze gubiłem trop (a to na skutek rany niosącego wskazówkę bohatera, a to na skutek karty cienia, a to na skutek fałszywego tropu) i musiałem się cofać do etapu Zjawił się nowy stwór. Doszło do tego, że przeczesywałem próg mrocznej puszczy błyskawicznie (Eowina + 2xŁaski Pani, dwóch Zwiadowców,dwóch Przewodników, Opiekun Lorien) i musiałem natychmiast się cofać, bo nie miałem wskazówki. Błądziłem tak, a zagrożenie rosło (na szczęście zajmował się nim często nas odwiedzający Gandalf i Galadrimowie). Wskazówki zeszły jako cień i musiałem przewijać resztę talii spotkań, a potem czekać, aż znowu podejdą. W końcu udało mi się zdobyć i utrzymać wskazówkę przez cały ostatni etap, ale to były naprawdę wyjątkowo żmudne poszukiwania.

Muszę przyznać, że świetnie oddali istotę tego scenariusza, czyli poszukiwania tropu. Oznacza, to, że mechanika gry ma naprawdę - wbrew pozorom - ogromny potencjał i przy bogatej wyobraźni designerów może nam zaoferować bardzo różnorodne przygody.
Gubienie tropu, konieczność cofania się i poszukiwania go od nowa, konkurencja w postaci Łowców, którzy poszukują tych samych śladów i wykazują największą determinację, gdy ślad taki wykryją, fakt, że zraniony tropiciel gubi trop i musi go ponownie odnaleźć - wszystko to świetnie oddaje istotę scenariusza - choć w moim wypadku oznaczało wczoraj trzygodzinne poszukiwania :D Skończyłem jednak z wynikiem 20, więc nie było tragicznie.

BTW, używacie może quest loga na stronie FFG? Bardzo fajny wynalazek.

dadoprso - Wto 04 Paź, 2011

Spoko opis :grin:
dadoprso - Wto 04 Paź, 2011
Temat postu: cd na przkór wszystkiemu - czyli solo za gollumem
etap 3. powrót do Rosghobel. Znaleźliśmy Rannego orła Wilyadora który poprosił nas o pomoc. Mieliśmy zaprowadzić go do Rosghobel i tam go uleczyć. znaleźliśmy kolejnego pomocnego Istari Radagasta który leczył w trakcie podróży rannego orła. znaleźliśmy 2 athelasy których pilnowały nietoperze i inne paskudztwa. nie obyło się bez ofiar.polegli glidor, zwiadowca, eskorta i wielu innych. poważnie ranni są eowina, denethor i theodred. na szczęście w rosghobel jest cisza i spokój pz32 więc czas szykować się na marsz we wzgórza Emun Myil.
Kulgan - Wto 04 Paź, 2011

dadoprso - Tolkien byłby z Ciebie dumny :grin: pokazałeś, że karcianka ma swój klimat, że jest przygodówką z własną, ciągle inną fabułą - dzięki Ci za Twój trud kronikarski :grin: i czekam na kolejną relację z przygód grupki śmiałków w Śródziemiu :grin:
dadoprso - Czw 06 Paź, 2011
Temat postu: parę przemyśleń o klimacie gry.
Witam
Poczucie klimatu gry jest najważniejsze.

Obserwuje to forum już od dawna czyli od początku jego istnienia.
Uważam że poczucie klimatu każdej gry jest miarodajnym wskażnikiem naszego zadowolenia. Jeżeli koledzy piszą o swoich przygodach, dokonaniach, rekordach i porażkach, to znaczy że ta gra ich wciąga. Ja sam siedze w tym troszkę, chodzi mi o gry. Rpg warhammer , oko Yrhedessa. Zaczynałem od Doomtropera poprzez wielki MtG, kult, Dark Eden , gry planszowe wszelkiej maści od magi i miecz po ciężkie strategie historyczne. Czytało się kiedyś kupę komiksów Batman, Spider i wiele innych. A do czego zmierzam. Może być super graficznie, figurkowo i nawet technicznie zrobiona gra ale jak komuś nie podejdzie to nie załapie jej klimatu. A potrafi to zepsuć naprade mały szczgół.
LotR LCG dle mnie ma mega klimat. Takiej gry wcześniej nie było i podejrzewam że narazie nie będzie. masz wykonać quest (misje) i czerpać z tego przyjemność. Świat tej gry jest poprostu stworzony do podróży, odkrywania, walki i ratowania go. Pozwala na zaistnienie rzeczy nieracjonalnych w naszym świecie i dlatego może nie wszyscy są go w stanie zaakceptować. Ostatnie zdanie jest skierowane do niejakiego Stephana. Wygląda na to ze kolega tak trzyma się kurczowo swojej wizji świata śródziemia, że nie może już zobaczyć np. orła w Morii. To jest to małe coś przez które nie będzie już czuł klimatu gry. :neutral: Znam takich ludzi co im filmowy Władca nie pasował bo Gollum był za brzydki :lol: Natomiast wielu ludzi takich jak Kulgan, Crabtree, Kufel i inni klimat będą czuli bo fascynuje ich ten świat gry oraz jego nieodgadnięte możliwosci. AMEN

Stephan - Czw 06 Paź, 2011

dadoprso napisał/a:
Wygląda na to ze kolega tak trzyma się kurczowo swojej wizji świata śródziemia, że nie może już zobaczyć np. orła w Morii. To jest to małe coś przez które nie będzie już czuł klimatu gry


Heh, widzę, że orły stały się już niemal przysłowiowe :mrgreen: Ponieważ jednak zostałem wywołany do tablicy, napiszę o co mi chodzi z orłami po raz kolejny i mam nadzieję, że ostatni.

Otóż orzeł w Morii nie jest jakimś odstępstwem od klimatu Śródziemia. On jest odstępstwem od jakiejkolwiek logiki. Nie jestem ornitologiem, ale o orłach wiem mniej więcej tyle, że poruszają się wykorzystując powietrzne prądy - szybują na nich, a nie fruwają jak kanarki czy nietoperza, które aby unosić się w powietrzu, machają skrzydełkami i dzięki temu mogą fruwać w zamkniętych pomieszczeniach. Co więcej - siła orłów tkwi w ich taktyce ataku - nurkowanie na przeciwnika, atak szponami oraz dziobem, odejście i kolejna "szarża" (jak niemieckie "stukasy" w II WŚ). Tymczasem w ciasnych korytarzach Khazad-Dum (tak, tak, takie też tam są, nie tylko wielkie hale, w których orzeł i tak nie poleci, bo powietrze jest tam nieruchome) orzeł jest groźny w takim samym stopniu, jak wielka gęś. Równie dobrze drużyna mogłaby do Morii zabrać rekina - niewątpliwie zabójczą bestię w akwenach wodnych, ale na suchym lądzie nadającą się w zasadzie tylko do spożycia. :wink:

Tworząc grę wypada być konsekwentnym. Wyobraźmy sobie kartę "Ciężki Berdysz". Gdybym ja był jej autorem, starałbym się, żeby mechanika takiej karty jak najwierniej oddawała "berdyszowatość". Pewnie ów dodatek miałby +3 do ataku (krasnale + 4) i nie mógłby być dołączany do postaci ze słowem kluczowym hobbit. To pewne minimum, które pozwalałoby zachować elementarna logikę (już nie mówię klimat, bo Eowina z berdyszem też dziwnie by wyglądała, ale na upartego jestem sobie to w stanie wyobrazić i nie czepiałbym się). Podobnej konsekwencji oczekuję od twórców gier, którym płacimy ciężkie pieniądze za stertę kartoników oczekując, że owe kartoniki pozwolą nam odtworzyć w miarę sensowną przygodę, która będzie mogła być alternatywą dla książkowych wydarzeń. Takie babole, jak przysłowiowe orły w Morii, skutecznie to uniemożliwiają.

Oczywiście można bronić WP LCG twierdzeniem, że inne karcianki też tak mają. Tak, owszem - mają. Ale w innych karciankach jest to równoważone przez czynnik rywalizacji. Tam, aby mieć dobrą i skuteczną talię, którą pokonam rywala, mogę przełknąć nawet orły w Morii. Ale nasz WP to co innego. Tu nie chodzi o zwycięstwo w danym scenariuszu. Tu esencją jest sama rozgrywka. Tak naprawdę bowiem WP LCG nie jest GRĄ karcianą. To RPG karciane, w którym mistrza gry zastępują karty oraz mechanika. Tyle tylko, że o ile w zwykłej GRZE różne kwiatki przejdą (bo wola zwycięstwa czyni na to ślepym), to już w RPG - nie. Szczerze - gdyby mój Mistrz Gry podczas przygody w jaskiniach rzucił tekstem "Nagle zza stalaktytów wylatuje na was stado orłów!" - byłoby po sesji. :mrgreen:

guciomir - Czw 06 Paź, 2011

"Realność" i prostota nie idą w parze. Gra o której piszesz, w której każda z broni (np Berdysz) ma 10 linijek tekstu określającego kiedy można a kiedy nie można go użyć (temperatura ostatniej zwiedzonej lokacji między 10 a 25 stopniami celcjusza, wilgotność maksymalnie 80%, nie może padać, a wiatr nie może przekraczać metra na sekundę), jakie modyfikatory ma konkretna rasa (hobbit nie może, krasnal bonus +1, elf -1, krasnoludoelf zależnie od tego czy ojciec był elfem czy krasnoludem +0.5 lub -0.5) itp, byłaby grą którą byliby zainteresowani BARDZO nieliczni gracze.

Po prostu nie ruszałaby mnie gra w której atakując orłem muszę porównać prędkość wiatru z prędkością poruszającego się celu i wziąć jeszcze pod uwagę to że lekko ranny orzeł będzie miał słabsze przyspieszenie, a ponieważ jeden pazur ma uszkodzony, to będzie miał ujemny modyfikator do ataku.

Nie jesteś klientem docelowym tej karcianki, gra celuje w odmienne i zarazem znacznie szersze grono odbiorców i robi to bardzo skutecznie. Zaakceptuj to.

Stephan - Czw 06 Paź, 2011

Nie redukujmy swoich poglądów do absurdu, bo to działa w obie strony. Ja jedynie postuluję prostotę nie godzącą w realia. Na przykładzie tych nudnych orłów: wystarczy, że scenariusz, dziejący się w podziemiach, będzie miał adnotację: "nie można zagrać sojusznika ze słowem kluczowym orzeł." I tyle. To takie skomplikowane?

guciomir napisał/a:
Nie jesteś klientem docelowym tej karcianki, gra celuje w odmienne i zarazem znacznie szersze grono odbiorców i robi to bardzo skutecznie.


Hehe, to zupełnie jak z muzyką grupy Feel :razz: Inna sprawa, że ja nigdy nie zaliczałem się do "szerszego grona odbiorców" i ciężko mnie prostą masówką zadowolić :mrgreen: Czego i Wam życzę!

odmu - Czw 06 Paź, 2011

Zaraz zaczniemy zarzucać Tolkienowi, że stworzył nieklimatyczne orły, bo jak mogły osiągnąć tak olbrzymie rozmiary? Tak, że były w stanie nieść kogoś na grzbiecie? Przecież z prostych względów nie może się to osadzać jedynie na zwiększaniu skali - orły Tolkiena są może podobne do prawdziwych, ale funkcjonować muszą na innych zasadach. Skąd więc wiedza, że orły z śródziemia latały wykorzystując prądy powietrzne w sposób tak znaczący, że bez nich nie mogą latać?
kacek - Czw 06 Paź, 2011

Trochę późno dostałem w swoje ręce tę grę, ale warto było jak jasna cholera. Rozegrałem właśnie pierwszą wyprawę w 2 os. (i to nie do końca, bo syn już padał ze zmęczenia). Niesamowite przeżycie. I to z naciskiem na przeżycie. Nie spodziewałem się aż takich emocji. Myślałem, że to kolejna karcianka, że walka itd. Tutaj naprawdę klimat cię otacza. Nieważne było dla nas, czy wygramy czy nie. Myśmy walczyli o życie naszych drużyn i serio czuliśmy presję pędu przez mroczną puszczę i konieczność siekania potworów. Ja grałem talią taktyki i rżnąłem wszystko, co mi wpadło pod miecz, a syn leciał duchem i biegł jak szalony na wyprawy. Jego karty pozwoliły mi zejść trochę z zagrożenia. Na szczęście, bo już czychały na mnie brzęczyrogi, co zakończyłoby żywot jednego z moich bohaterów.
Jeszcze nie znamy wszystkich właściwości kart, więc było to raczej szalone gonienie po omacku, ale emocje są niesamowite. Trochę nie potrafiłem znaleźć jakiegoś super zastosowania dla mojego Legolasa, ale trochę praktyki, i się może bardziej przyda.
Ech, ale gra. Niestety, to była chyba ostatnia moja gra w 2 osoby, więc muszę zacząć ćwiczyć w pojedynkę. Z tego, co wyczytałem, raczej nie ma szans na wygraną solo monotalią, ale na szczęśie idzie właśnie do mnie druga podstawka, to pewnie zacznę się bawić w składanie fajnych talii.
Swoją drogą, to chyba nie ma na tym forum wątku o taliach poskładanych przez forumowiczów.
Pozdrawiam

kowal85 - Czw 06 Paź, 2011

Stephen masz bardzo płytką wyobraźnie, normalnie aż mi Ciebie jest żal, to tak jakbyś się upierał i kupił dwa lizaki w sklepie, i poszedł byś do sklepowej z pyskówką, iż jeden był mniej słodki i mniej kolorowy jak ten drugi...

Chłopie ile Ty masz lat ? 13 ?, bronisz się tak zażarcie swoich 'dziwnych tez', że aż samemu mi się robi dziwnie gdy to czytam, skoro masz szeroką wyobraźnie to dam Ci przykład rzeczy realnej, która wydaję się tak nie realna że aż chora:

1cm^3 czarnej materii waży tyle co nasz Słońce, no nie możliwe, nie ?, zmieści się do kieszeni, ale mały problem aby to unieść i aby tym rzucić, czy sobie porzuć we wolnej chwili ?

Masz wyobraźnie to ją użyj, a tu zamiast pokazać Twój szeroki zakres możliwości w Śródziemiu to próbujesz je zamknąć szczelnie, w takiej małej właśnie kostce sześciennej...

Działasz jak premier Tusk, dużo obiecujesz, a mało robisz :P

leander - Czw 06 Paź, 2011

Stephan- ty naprawdę kulejesz z wyobraźnią, i wymagasz prowadzenia za rączkę.

Gandalf walczył z Balrogiem w Morii, tak?
Walka zaprowadziła go na nieskończone schody na Caradras, tak?
Z Caradrasu zabrał go ORZEŁ, tak? To masz ORŁA w Morii...


Rozwieję drugi twój ulubiony problem, 'Namiestnictwa'. Otóż wyobraź sobie (choć widać że to dla ciebie trudne) że ta karta symbolizuje wpływ, przyjaźń, estymę jaką Namiestnik Gondoru daży nosiciela tej karty. Wszak nie masz w tekście "Mianuj bohatera namiestnikiem Gondoru, Królestwa Numenoru na Wygnaniu". Mogę Tobie tak mnożyć i obalać każdą wydumaną przez ciebie teorię i płacz, dowodzące tylko jak krucho u ciebie z imaginacją...

guciomir - Pią 07 Paź, 2011

Stephan napisał/a:
Nie redukujmy swoich poglądów do absurdu, bo to działa w obie strony. Ja jedynie postuluję prostotę nie godzącą w realia. Na przykładzie tych nudnych orłów: wystarczy, że scenariusz, dziejący się w podziemiach, będzie miał adnotację: "nie można zagrać sojusznika ze słowem kluczowym orzeł." I tyle. To takie skomplikowane?


Oczywiście, że skomplikowane. Bo jak za pół roku pojawią się Jastrzębie jako nowy gatunek sprzymierzeńców, to trzeba będzie robić erraty do wszystkich kart, w których Jastrzębie byłyby nieklimatyczne ;)

Berestaszek - Pią 07 Paź, 2011

Może nie przesadzajmy z tymi jastrzębiami :P Ale entowie jak najbardziej wejdą w łaski i kolejny problem dla naszego Stephena ;P (pewnie wtedy też zacznie kombinowac jak to jest możliwe że w ogóle taki twór istnieje i jak się odżywia ale to trzeba poczekac aż wyjdą i się zacznie..)
Wallenstein - Pią 07 Paź, 2011

leander napisał/a:
Stephan- ty naprawdę kulejesz z wyobraźnią, i wymagasz prowadzenia za rączkę.
Gandalf walczył z Balrogiem w Morii, tak?
Walka zaprowadziła go na nieskończone schody na Caradras, tak?
Z Caradrasu zabrał go ORZEŁ, tak? To masz ORŁA w Morii...


Szczyt góry to jednak nie Moria. Jak już chcemy argumentować to nie naciągajmy.


leander napisał/a:
Rozwieję drugi twój ulubiony problem, 'Namiestnictwa'. Otóż wyobraź sobie (choć widać że to dla ciebie trudne) że ta karta symbolizuje wpływ, przyjaźń, estymę jaką Namiestnik Gondoru daży nosiciela tej karty. Wszak nie masz w tekście "Mianuj bohatera namiestnikiem Gondoru, Królestwa Numenoru na Wygnaniu". Mogę Tobie tak mnożyć i obalać każdą wydumaną przez ciebie teorię i płacz, dowodzące tylko jak krucho u ciebie z imaginacją...


I wtedy karta nazywała by się "Przyjaźń namiestnika" lub podobnie, a nie "Steward of Gondor" (nie mam wersji PL) gdzie jasno jest wzkazane, że to tytuł. :grin:

Nie da się ukryć, że gra ma parę niedorzeczności, ale JEST TO TYLKO GRA. Jednym się podoba (tu mogę się zaliczyć, choć na parę rzeczy muszę przymknąć oko) a innym nie.

Kulgan - Pią 07 Paź, 2011

Stephan napisał/a:
Oczywiście można bronić WP LCG twierdzeniem, że inne karcianki też tak mają. Tak, owszem - mają. Ale w innych karciankach jest to równoważone przez czynnik rywalizacji. Tam, aby mieć dobrą i skuteczną talię, którą pokonam rywala, mogę przełknąć nawet orły w Morii. Ale nasz WP to co innego. Tu nie chodzi o zwycięstwo w danym scenariuszu. Tu esencją jest sama rozgrywka. Tak naprawdę bowiem WP LCG nie jest GRĄ karcianą. To RPG karciane, w którym mistrza gry zastępują karty oraz mechanika. Tyle tylko, że o ile w zwykłej GRZE różne kwiatki przejdą (bo wola zwycięstwa czyni na to ślepym), to już w RPG - nie. Szczerze - gdyby mój Mistrz Gry podczas przygody w jaskiniach rzucił tekstem "Nagle zza stalaktytów wylatuje na was stado orłów!" - byłoby po sesji. :mrgreen:


Dlaczego uważasz, że w Lotrze LCG nie ma rywalizacji? Oczywiście, że jest. Zmienia się tylko istota rywalizacji. Nie jest to już przeciwnik z własną talią kart, ale "gra" z własną talią kart. Emocje są podobne, podejście również, ale dodatkowo jeszcze dochodzi wyobraźnia i klimat (fakt, że w niektórych karciankach na czymś wzorowanych, także jest klimat).

Poza tym pojawia się coraz więcej klimatycznych obserwacji graczy, a Ty z uporem maniaka ciągle nawiązujesz do swoich mocno naciąganych argumentów, ignorując wszystko pozostałe.

Stephan - Pią 07 Paź, 2011

Kowal85 napisał/a:
Stephen masz bardzo płytką wyobraźnie, normalnie aż mi Ciebie jest żal (...) Chłopie ile Ty masz lat ? 13 ?

Kolego, na tym poziomie nie zamierzam z Tobą w ogóle dyskutować. Pozdro.

Tych jednak, co martwią się o moją wyobraźnię, muszę uspokoić: z pewnością nie jest ona aż tak wybujała, jak Wasza. Ogranicza mi ją zdrowy rozsądek i nieco podstawowej wiedzy, co pozwala odsiać idee skrajnie absurdalne od pozostałych. I wy, koledzy, też nie przesadzajcie z bujaniem w obłokach. Ponoć ludzie o najbogatszej wyobraźni lądują tam, gdzie bohater "Lotu nad kukułczym gniazdem" :mrgreen:

Kulgan napisał/a:
Dlaczego uważasz, że w Lotrze LCG nie ma rywalizacji? Oczywiście, że jest. Zmienia się tylko istota rywalizacji. Nie jest to już przeciwnik z własną talią kart, ale "gra" z własną talią kart. Emocje są podobne, podejście również, ale dodatkowo jeszcze dochodzi wyobraźnia i klimat (fakt, że w niektórych karciankach na czymś wzorowanych, także jest klimat).


Tak, ale to zupełnie inny rodzaj rywalizacji. We Władcy więcej satysfakcji będziemy mieć z partii przegranej, ale długiej, emocjonującej i pełnej zwrotów akcji, niż z łatwego zwycięstwa, które osiągnęliśmy małym nakładem sił, gdyż akurat mieliśmy fuksa i fajnie ułożyły nam się karty przeciwności.

Po naszych zażartych dyskusjach zdałem sobie sprawę, że Władca LCG ma o wiele więcej cech klasycznego RPGa, niż rasowej karcianki. Zupełnie bowiem jak w grach fabularnych wymaga otwartego umysłu, zgranej ekipy, nastawienia na "fun" a nie na rywalizację i zwycięstwo za wszelką cenę, "wczucia" się oraz odrobiny wyrozumiałości dla mistrza gry :wink:

Doskonale rozumiem, że takie "Role Card Game" może kogoś satysfakcjonować. Pragnę tylko zauważyć, że za ułamek ceny startera i 4 APków (300 zł za 7 questów!!!) możemy kupić podręcznik RPG i bawić się ze znajomymi w to samo, tylko dłużej i lepiej. No, chyba że mamy odwieczny problem z wyborem mistrza gry. Wtedy rzeczywiście pozostaje nam stara, dobra talia przeciwności :wink:

odmu - Pią 07 Paź, 2011

Obecnie 20% mniej niż kwota, którą podałeś dzięki promocji w pewnej dużej sieci sklepów :) , więc to już mniej niż za niektóre podręczniki podstawowe ;) .

A ogólnie przerzucając temat na RPG odwracasz sprawę od kwestii kluczowej, czyli mechaniki, która w przypadku tego tytułu jest bardzo dobra - mimo że losowa to jednak zapewnia bardzo rozmaite rozgrywki. Nie sposób znaleźć takiego tytułu RPG, który w sposób tak elegancki prowadziłby graczy i dawał kupę radości odbiorcy. Osobiście można mieć inne zdanie, ale obecna 50 pozycja w rankingu BGG pokazuje, że gra musi łączyć w sobie i klimat i mechanikę dla naprawdę wielu osób. Nie zdziwię się jeśli Władca otrzyma najbliższe wyróżnienie graczy w konkursie Gra Roku.

bartosh - Sob 08 Paź, 2011

Hej

To ja może dla odmiany opiszę swoje wrażenia z rozgrywki w Polowanie na Golluma, w nieco podrasowanej formie :)

Oczywiście pewnie rzeczy nie mają sensu - to raczej moja swobodna (nad)interpretacja (bo nie zgadzają się daty, bo Eowiny nie miało tam prawa być - urodziła się za późno itd.)
Nie szkodzi - dla mnie gra ma fantastyczny klimat Śródziemia i nikt mi nie wmówi, że czarne jest czarne ;)


Polowanie na Golluma. Opowieść Teralira z Lorien.

Rozdział Pierwszy: Łowy rozpoczęte

Wyprawa się rozpoczęła, lecz ja nie towarzyszyłem jej od początku.

Niewielu zostało nas w Lothlorien, gdy przybył ponownie Olorin, Powiernik Narji, ten, którego zwą na tych ziemiach Gandalfem Szarym. Wiele dni wcześniej Pani Galadriela powiadomiona przez wysłanników Thranduila, syna Orophera i króla Elfów Szarych, o jego podejrzeniach odnośnie przyczyn zła pleniącego się w Wielkim Zielonym Lesie zwołała ponownie Białą Radę.

Olorin od dawna przekonywał, iż przyczyn szukać należy w Dol Guldur, albowiem zamieszkujący twierdzę Nekromanta to w istocie Nieprzyjaciel. Tym razem nawet Saruman Biały, którego przewodnictwo Pani Nasza zawsze nazywała pierwszym krokiem w długiej drodze do klęski, musiał przystać na szturm. Taka była bowiem wola większości władców Eldarów, zasiadających w radzie i nawet złoty język Sarumana nie zdołał ich skłonić do zmiany zdania.

Złote hufce elfów zebrały się w Lothlorien, by ruszyć ku Dol Guldur. Kilka tygodni później wraz z posłańcami, którzy przynieśli nam wieści o zdobyciu twierdzy przybył także i Olorin. Nieprzyjaciel umknął do Mordoru i zdołał zaszyć się niedostępnym dla Wolnych Ludów Barad-Dur. Gandalf rzekł mi jednak, iż nie zaprzestanie on poszukiwań Jedynego Pierścienia i że jego słudzy nadal przeczesują Pola Gladden, gdzie poległ Isildur.

Jestem Teralir z Lothlorien. Księga mych dni jest długa. Pamiętam Isildura i Ostatnie Przymierze. Pamiętam Wielką Bitwę na równinie Dagorlad. Pamiętam, jak począwszy od 3434 roku Drugiej Ery przez siedem lat oblegaliśmy Barad Dur. Stałem u boku Anariona, gdy zginął, trafiony pociskiem z okna Czarnej Wieży. Widziałem, jak Aeglos, Śnieżne Ostrze, włócznia Gil-Galada sieje spustoszenie w szeregach Mordoru. Były to dni straszne, pełne mroku i chwały, a my, słudzy Pani Galadrieli, nie dopuścimy, by się powtórzyły.

Gandalf szary rzekł mi, iż poprosił trzech przyjaciół o pomoc w odnalezieniu nieuchwytnej istoty zwanej Gollumem. Napomknął mi o wieściach przyniesionych przez orły – Mordor wysłał swych czarnych łowców, aby schwytali stwora, albowiem posiadać on miał wiedzę, która mogła zniszczyć nas wszystkich.

Poszukiwania rozpocząć mieli w Dolinie Anduiny, między Mroczną Puszczą a Górami Mglistymi.

- Istari – rzekłem – To teraz niebezpieczne miejsca, pełne goblinów, jadowitych bestii i pułapek zastawionych przez sługi Nieprzyjaciela. Jakże mogłeś wysłać tak niewielki oddział w równie złowrogą drogę? Pozwól mi ruszyć za nimi. Znam sekretne przejścia, dogonię ich szybko i pomogę odnaleźć trop.

- Armie elfów zajęte są gdzie indziej – odrzekł Gandalf - Zbyt liczna grupa przyciągnie czujny wzrok Czarnej Wieży, a tego właśnie chcę uniknąć. W drodze do Lorien zasłyszałem, iż leśni ludzie opowiadają historie o istocie, która niczym upiór wysysa krew z żywych. Być może wysłannicy moi szukają w złym miejscu. Odszukaj ich przyjacielu i wspomóż w ich zadaniu.

Skinąłem głową.

Wyruszyliśmy wczesnym rankiem – ja, mój brat Garvin i dwóch ludzi z Westernesse, spadkobierców chwały Numenoru, których śmiertelni ludzie zwą Strażnikami. Wielcy to wojownicy, lecz także zwiadowcy niezrównani, którzy w lasach Ennoru czują się równie dobrze jak moje plemię. Szybko trafiliśmy na trop wyprawy, mimo iż poranna mgła spowijała dolinę gęstym całunem. Krasnoludy nie słyną z lekkiego chodu, a Thalin, zbrojny po zęby, w ciężkiej zbroi i pancernych butach, robił szczególnie dużo hałasu. To właśnie mnie niepokoiło, albowiem w dziczy czaiło się coś więcej niż pospolite bestie.

Prócz Thalina z wyprawą podróżowali Dunhern, przywódca ludu zamieszkującego Harrowdale, wasal króla Rohanu Theodena, a z nim także Eowina, słynąca ze stalowej determinacji księżniczka z ludu Rohirrimów oraz dwóch włóczników. Gandalf rzekł mi, iż pieczę nad wyprawą sprawują orły, zaniepokojone – jak wszystkie Wolne Ludy Śródziemna – poczynaniami Nieprzyjaciela w Ennorze.

Zanim ujrzeliśmy członków wyprawy, doszedł do naszych uszu straszny krzyk, łopot skrzydeł i szczęk oręża. Rzuciliśmy się biegiem w kierunku zgiełku i gdy przekroczyliśmy szczyt wzgórza, naszym oczom ukazał się chaos bitwy. Zakuci w czarne pancerze wysłannicy Nieprzyjaciela, wspólnie z drapieżnymi, wrzeszczącymi coś w swym ohydnym języku goblinami napierali na skromne siły naszych sojuszników. Jeden z włóczników leżał martwy, z rozpłataną głową. Drugi bronił się resztką sił. Rumak bojowy Dunherna miotał się wściekle, rozdając kopniaki, sam Dunhern zaś, krwawiąc z głębokiej rany na ramieniu, uderzał mieczem na prawo i lewo. Wrzeszczący w khuzdulu Thalin wymachiwał wielkim krasnoludzkim toporem. Oszołomionej, wyraźnie wyczerpanej Eowiny broniły zaś dwa wielkie orły, ścierające się z orkami w szumie piór i zgrzycie szponów.

Nie było czasu do namysłu. Towarzyszący nam ponurzy Dunedainowie bez słów dobyli oręża i pomknęli ku bitwie. Garvin i ja, nie wahając się, nałożyliśmy strzały na cięciwy i łuki nasze zaśpiewały mroczną pieśń.

Ziemia spłynęła krwią i nim minęło kilka chwil bitwa była skończona. Straciliśmy obu włóczników i nie było nawet czasu, aby ich pochować, o ile chcieliśmy trafić na ślad Golluma nim zapadnie mrok. Orły odleciały ku swym górskim dziedzinom i pozostało nas jedynie siedmioro.

- Nie ma tu śladu istoty, której szukacie – rzekłem i powtórzyłem słowa Gandalfa o opowieściach leśnych ludzi.

- W takim razie, chłopcze – wymamrotał niezdarną quenyą Thalin – Prowadź nas do swego lasu i poszukajmy tego upiora.

bartosh - Sob 08 Paź, 2011

Jeśli chodzi o dalsze próby wmówienia forumowiczom, że w ich zupie jest włos (Stephen nadal nie chce zmienić lokalu ;) :

Twierdzisz, że jesteś fanem Tolkiena, jednocześnie odwołując się do "zdrowego rozsądku" oraz umiejętności "oddzielania idei skrajnie absurdalnych od innych".
To jest niespójna argumentacja. Posługujesz się rozumowaniem adekwatnym do Weberowskiego "odczarowanego świata", ale to nijak się ma to tego, o co chodziło Tolkienowi. Nie rozumiem, jak można mieć pretensje o orły w Morii, ale nie zauważać "absurdalności" tego, jak to na przykład świat został powołany do życia muzyką Ainurów. A czy nie przeszkadzają Ci insekty wielkości dorodnego konia? Tchawki i przetchlinki nigdy nie mogłyby zapewnić takiej wydajności tlenowej. Przecież to niedorzeczne...

Orły zdolne do przenoszenia ciężkich ładunków na wielkich dystansach? Absurd aerodynamiczny znacznie większy niż orły w Morii (ogromne przestrzenie poprzebijane na najwyższych poziomach licznymi skalnymi "oknami" spokojnie mogłyby wytworzyć te osławione "prądy powietrzne", ponadto skoro nietoperze bez trudu latają w jaskiniach, może i Tolkienowskie orły by sobie poradziły? :)

Do czego zmierzam? Opowieści Tolkiena to nie przestrzeń "odczarowanego", ale "zaczarowanego" świata. Przestrzeń mitów i archetypów. W dodatku ubrano ją w formę rekonstrukcji rozmaitych źródeł, często niespójnych, przekazujących zapomnianą i zniekształconą wiedzę o "dawnych wiekach Świata". Tropienie niespójności logicznych w rzekomo doskonale spójnej całości mija się tu z celem (mniej więcej podobnie jak tropienie podobnych nieciągłości w mitach starożytnej Grecji).

Oto co Christopher Tolkien pisze we wstępie do Silmarillionu: "Doskonałej konsekwencji, czy to w obrębie niniejszego tomu, czy też pomiędzy nim a innymi opublikowanymi dziełami mego Ojca nie należy się doszukiwać; jeśli w ogóle dałoby się ją osiągnąć, to jedynie wielkim i niepotrzebnym kosztem. Zresztą Ojciec pojmował opowieść o Silmarilach jako kompilację opracowaną po wielu latach na podstawie wielu różnorodnych źródeł (poezji, kronik i przekazów ustnych), które przetrwały w odwiecznej tradycji (...) z tych samych przyczyn napotykamy także w innych fragmentach różnice tonu i punktów widzenia, pewne niejasności, a nawet tu i ówdzie niekonsekwencje".

W opowieściach Tolkiena nie idzie o spójność logiczną i doskonałą konsekwencję narracji oraz przyczynowo-skutkowych zależności. To zupełnie "inna bajka".

Teraz odnośnie narzekania, że "ciasna" przestrzeń scenariuszy karcianki nie oddaje epickiego rozmachu i oddechu dzieł Tolkiena, że mamy tu linearne wyprawy z punktu A do punktu B, a nie wielkie panoramy. Przecież Hobbit, czy Władca Pierścieni to właśnie zapisy takich wypraw z punktu A do punktu B (nawet najbardziej rozbudowane tło pozostaje jedynie tłem dla tej najważniejszej z podróży, która sama w sobie jest oczywiście metaforą i archetypem). Mity opowiadają o życiu człowieka w świecie, a owo życie to właśnie taka podróż pomiędzy punktami, między narodzinami a śmiercią. Ponadto kluczowym zarzutem krytyków schematów współczesnej literatury fantasy jest uzależnienie od Tolkienowskiego wzorca "wyprawy po artefakt", więc generalnie dziwnie brzmi dla mnie marudzenie, że karcianka odzwierciedla taką arcytolkienowską perspektywę.

Oczywiście pewne niedorzeczności i niekosekwencje w karciance mają miejsce z punktu widzenia świata przedstawionego (namiestnik Gondoru, niezgodności czasowe i fabularne itd.). Gra ma inną strukturę i inne wymogi niż linearna narracja. Warto jednak przymknąć na to oko i raczej przyjrzeć się temu jak wiele wysiłku włożono w to, aby LOTR LCG oddawała ducha, a nie literę dzieła Tolkiena. Jak znakomicie oddano w mechanice cechy postaci (Frodo i Pierścień!) oraz wydarzenia fabularne (poszukiwania tropu Golluma) i cechy rzeczywistości Śródziemia (czujny wzrok Saurona), jak oddano ducha miejsc opisanych przez Tolkiena (Pola Gladden itd.). Moim zdaniem nawet ślepy by dostrzegł wielką miłość i szacunek do spuścizny Tolkiena w tej grze.

Jest takie powiedzenie: jeśli jedna osoba Ci mówi, że jesteś pijany, możesz to zbagatelizować. Jeśli jednak mówi Ci tak dziesięć osób, idź się lepiej położyć... Oczywiście indywidualne gusta i wybory estetyczne nie podlegają dyskusji, a zwłaszcza arbitralnym uzgodnieniom, ale zwracam się ponownie z prośbą, Stephen - przestań przekonywać nas, że Twoja racja jest Twojsza i udaj się do innego lokalu. To jak u Gombrowicza - nie możemy Cię przekonać, że "zachwyca, skoro nie zachwyca", ale obowiązuje też zależność odwrotna. Argumenty się powtarzają i ta dyskusja jest bez sensu. To, co jednego porusza, innego obrusza. To, co jedni uważają za właściwe odczytanie danego dzieła, inni za profanację (tak było także z filmami Jacksona). Nie przekonamy się nawzajem, więc może dajmy sobie już spokój.

Kulgan - Sob 08 Paź, 2011

bartosh napisał/a:
i nikt mi nie wmówi, że czarne jest czarne ;)


Uważaj, bo zostaniesz oskarżony o łamanie ciszy wyborczej :razz:

A przy okazji - kolejny dobry sposób na relację z Przygody :grin:

Stephan - Sob 08 Paź, 2011

bartosh napisał/a:
W opowieściach Tolkiena nie idzie o spójność logiczną i doskonałą konsekwencję narracji oraz przyczynowo-skutkowych zależności. To zupełnie "inna bajka".


Oczywiście nie mogę się nie zgodzić z tym zdaniem jak i całym wywodem je poprzedzającym. Sądzę jednak, że z jakiegoś powodu Tolkien zadał sobie niemały trud spisania kalendarium tysięcy lat historii Sródziemia. Stworzył rozbudowane genealogie bohaterów i władców. Stworzył alfabety oraz całe języki wraz z ich regułami gramatycznymi, a jego syn, Christopher, z zapisków ojca zrekonstruował geografię całej krainy. Każdy, kto czyta "Niedokończone opowieści" zostanie wręcz przytłoczony setkami przypisów, w których roztrząsa się takie "pierdoły", jak przeciętną liczebność oddziału konnych Rohirrimów, miejsca wydobycia takiego czy innego kruszcu czy strategiczne znaczenie konkretnych zamków. To wszystko każe nam dojść do jednego wniosku: Śródziemie to nie jest zwykła "nibylandia", gdzie "wszystko się może zdarzyć". To nie jest "inna bajka". Rzecz jasna, sam Tolkien nie uniknął pewnych wpadek, co przy tak monumentalnym dziele było nie do uniknięcia. Ale, na Boga, nie usprawiedliwiajmy tym jawnych absurdów i kompletnej dowolności w używaniu motywów zaczerpniętych z jego twórczości! I czym innym jest lekko przymknąć oko, a czym innym trzymać oboje oczu "szeroko zamkniętych". Dokładnie tego trzeba, by przełknąć Gimlego Namiestnika czy orły w Morii.

bartosh napisał/a:
Przecież Hobbit, czy Władca Pierścieni to właśnie zapisy takich wypraw z punktu A do punktu B


To również prawda. Tyle tylko, że zarówno Bilbo, jak i Frodo, czyniąc pierwsze kroki swej wyprawy, mieli zaledwie mgliste pojęcie celu. A już zupełnie nie wiedzieli, jakie ścieżki do owego celu ich zaprowadzą. Dopiero po wszystkim można było taką podróż przedstawić jednowymiarowo na osi "A-B", zaś sam proces pokonywania kolejnych jej etapów nie jest nijak zdeterminowany ani z góry oczywisty. I to właśnie powinna oddawać gra nieliniowa i epicka. Wykładając pierwszą lokację nigdy nie wiem, czy los poprowadzi mnie przez knieje Mrocznej Puszczy, nurty Anduiny czy pustkowia Arnoru. Każdy kolejny krok powinien zależeć od decyzji gracza, zaś gra powinna dawać możliwość wyboru alternatywnej ścieżki. Kilka razy przypominałem już scenę sprzed wrót Morii, kiedy drużyna dumała nad wyborem dalszej drogi: iść przez przełęcz Karadrasu, korytarze Morii czy bramę Rohanu? Każdy wybór niósł inne nadzieje i inne zagrożenia. I takich właśnie dylematów oczekiwałbym od kooperacyjnej gry w tolkienowskim uniwersum! Poczucia swobody i przestrzeni! Tymczasem mamy tu "sztywno" wyznaczony przez autorów tor przeszkód, który trzeba pokonać w jak najbardziej optymalny i szczęśliwy sposób. I z góry proszę: nie sprowadzajcie potem moich poglądów do absurdu pisząc, że Stephan oczekuje pełnej swobody, która w karciankach jest niemożliwa. Tu odsyłam do ME:TW, który dawał to o czym piszę i jest w tej kwestii jak na razie wzorem. Naprawdę: da się.

bartosh napisał/a:
Nie przekonamy się nawzajem, więc może dajmy sobie już spokój.


Proszę nie przypisywać mi intencji, których nie posiadam. Ja naprawdę nie chcę przekonać Ciebie, Kulgana czy Crabtree (nie mówiąc nawet o Kowalu). Wam się gra bardzo podoba i tym bardziej cenię sobie tę (pokojową :grin: ) wymianę argumentów. Punktując wady gry mam na celu jedynie umożliwienie przyszłym i ewentualnym nabywcom wyrobienie sobie zdania o grze, która nie kosztuje przecież 10 złotych i ewentualny zawód może być dość nieprzyjemny. To chyba dobrze, że mogą poznać także poglądy "spoza głównego nurtu" ;)

Podobnież nie zgodzę się z stwierdzeniem, że jestem jedynym, który nie dostrzegł w tej grze niczego poza zwykłym produkcyjniakiem jadącym po modnym temacie. Swego czasu podobne zdanie wyraził tutaj użytkownik o pseudonimie Vilk. Trochę żałuję, że zaraz potem zniknął i zostawił mnie na placu boju samego.

Aby jednak oddać Wam honor przyznam, że "nieco" :wink: pomyliłem się w kwestii popularności gry. Jak na razie WP trzyma się faktycznie nieźle i przyznam, że bardziej mnie to zastanawia, niż cieszy.

Pozdrawiam!

Kulgan - Nie 09 Paź, 2011

Stephan napisał/a:
Aby jednak oddać Wam honor przyznam, że "nieco" :wink: pomyliłem się w kwestii popularności gry. Jak na razie WP trzyma się faktycznie nieźle i przyznam, że bardziej mnie to zastanawia, niż cieszy.Pozdrawiam!


Bo widzisz, większość graczy nie robi z igieł wideł. Nie twierdzi, że skoro Gimli może być Namiestnikiem Gondoru a Orły latać w Morii, to gra jest beznadziejna. Doceniają grafiki, innowacyjność podejścia /kooperacja/, nieprzewidywalność Przygody, grę ulubionymi bohaterami, przeżywanie ciągle nowych i bardzo różnorodnych Przygód oraz możliwość wczucia się w klimat Śródziemia. Skupiają się na zaletach i nie wyolbrzymiają wad (prawdziwych czy też nie).

Vilk - Nie 09 Paź, 2011

Skoro mnie, Stephan, wywołujesz do tablicy, to skrobnę parę słów.
Nie zniknąłem całkiem i czytam to, co tu wypływa od czasu do czasu. Czytam też moje stare komentarze i mogę tylko uśmiechnąć się z zażenowaniem, jaki byłem początkowo zadowolony z gry, a teraz z ulgą się jej pozbyłem.
Nie rozpaczam jednak. Ot, dałem się skusić pięknej oprawie graficznej. Gdzieś w tle czaiło się wyposzczenie długim okresem przerwy od karcianek, które zawsze lubiłem. Kooperacja, można grać solo..., hmm... Do tego powszechnie znany i lubiany przeze mnie temat i pochopnie wpadłem.
Minął pierwszy zachwyt, nadeszło chłodniejsze spojrzenie.

I wiem, że to nie dla mnie. Jeśli cię to podbuduje, to mam odczucia podobne do twoich i podtrzymuję to, co napisałem na Grach-Planszowych. Władca Pierścieni LCG jest kolorową pykanką, zbytnio zorientowaną na aspekt bezpośredniej nawalanki, do tego mocno trzymającą za gardło poczucia swobody i różnorodności decyzji. I stanowczo zbyt wiele kosztuje, jak na to, co oferuje w kolejnych paczkach kart.
Szybka, prowadząca za rękę zabawa, luźno wiążąca mechanikę z tematem.

I tyle. Mogę tylko pozazdrościć tym, którzy znaleźli w niej radość i wkręcili się w rozrywkę oraz życzyć kackowi powodzenia i nienaruszonej paczki przy odbiorze :)

Ja na razie poczekam na coś innego.

Kulgan - Nie 09 Paź, 2011

Szanuję Twoje odczucia, Vilk. Jak widać gra nie musi trafić do wszystkich, gra może się znudzić czy rozczarować, bo jakichś oczekiwań nie spełniła. Też mam trochę takich gier, w które zacząłem grać zafascynowany a obecnie już nie gram. Wdzięczny Ci jestem jednak, że w kilkudziesięciu postach nie wylewasz swoich frustracji, że nie jest tak, jak liczyłeś.

Wielu osobom gra się podoba i swoimi wrażeniami z rozgrywki właśnie tu się dzielimy. I niech tak pozostanie :grin:

bartosh - Nie 09 Paź, 2011

Kulgan napisał/a:
Szanuję Twoje odczucia, Vilk. Jak widać gra nie musi trafić do wszystkich, gra może się znudzić czy rozczarować, bo jakichś oczekiwań nie spełniła. Też mam trochę takich gier, w które zacząłem grać zafascynowany a obecnie już nie gram. Wdzięczny Ci jestem jednak, że w kilkudziesięciu postach nie wylewasz swoich frustracji, że nie jest tak, jak liczyłeś.

Wielu osobom gra się podoba i swoimi wrażeniami z rozgrywki właśnie tu się dzielimy. I niech tak pozostanie :grin:


Amen. Na szczęście nie wszyscy mają głęboką potrzebę regularnie dzielić się swoim niesmakiem i rozczarowaniem z tymi, którym smakuje :)
Ja mam zupełnie odmienne odczucia - im więcej czasu spędzam z grą, tym bardziej mi się podoba, a już zapowiedź Dwarrowdelf... mniam :)
Swoją drogą, do głowy by mi nie przyszło ślęczeć na forach związanych z formami aktywności, którymi się rozczarowałem, czy znudziłem, aby odradzać je innym i upierać się, że "mam rację". Po prostu zmieniam adres i zaczynam zajmować się czymś innym.

Carnage - Nie 09 Paź, 2011

Kulgan napisał/a:
Wielu osobom gra się podoba i swoimi wrażeniami z rozgrywki właśnie tu się dzielimy. I niech tak pozostanie :grin:


Przepraszam, że się wtrącę ale ten temat chyba zwie się wrażenia z rozgrywki, a nie "pozytywne wrażenia z rozgrywki - jak masz inne to spadaj bo Cię tu nie chcemy".
Szczerze mówiąc wiele do tej pory o grze nie napisałem, ale moje zdanie niewiele różni się od zdania Stephana i Vilka. Bardzo przykro mi czytać kolejne posty Kulgana i jego klakierów wytykające Stephanowi że nie ma racji i burzące się że za każdym razem kiedy Stephan im cierpliwie odpowiada i przedstawia swoje argumenty.
Czyżby na tym forum działała zasada - jak ci się gra nie spodobała to nie masz prawa o tym napisać i wytknąć co jest według Ciebie nie tak...?
Od siebie dodam tylko, że generalnie idea lcg kooperacyjnych jest niezwykle chybionym pomysłem o czym przekonałem się po Władcy. W tego typu grach gracz tylko na początku po kupieniu podstawki ma przez pewien czas trudność w ustawieniu decku który będzie przechodził kolejne scenariusze. Po pewnym czasie dochodzisz do tego jaka talia jest skuteczna na każdy scenariusz (w przypadku Władcy dwa pierwsze niemal za każdym razem, co do trzeciego to nie da się zrobić decka który non stop przechodzi bez wpadek ale można dobrać najbardziej optymalny układ kart) i potem gra zaczyna się już nudzić.
Następnie po wyjściu każdego nowego dodatku sytuacja się powtarza tylko już znacznie szybciej dochodzimy do tego jak ułożyć talię przechodzącą kolejny scenariusz i gra przestaje cieszyć ponownie.

crabtree - Nie 09 Paź, 2011

Krytyka powinna być konstruktywna, a to co pisze tutaj Stephan już od dawna przestało nią być.
WP nie jest grą idealną i każdy sobie z tego zdaje sprawę w większym lub mniejszym stopniu.


Carnage, ile razy zagrałeś że uważasz że jedną talią można przejść każdy scenariusz? Bo ja rozegrałem 200 partii i praktycznie na każdą przygodę używam innych kart, a nawet bohaterów.

bartosh - Nie 09 Paź, 2011

Wszystko pięknie, ale negatywne wrażenia z rozgrywki ma się chyba tylko raz, może dwa, bo potem grę się rzuca w kąt i zmienia na inną. Co wnosi do tego wątku nieustanne powtarzanie, że gra jest niefajna i okropna? Trudno to nazwać wrażeniami z rozgrywki, bo Stephen przecież już w LOTR nie gra. Napisał już wielokrotnie dlaczego gra mu się nie podoba i przyjęliśmy to do wiadomości.

Czy idea kooperacyjnej gry LCG jest chybiona? Niby dlaczego? Moim zdaniem jest wręcz przeciwnie, to świetny pomysł, odświeżający wytarty schemat gry karcianej. Poza tym śmieszy mnie wygłaszanie opinii na temat uniwersalności decków, czy ograniczeń mechaniki w sytuacji, gdy nie mamy nawet jeszcze pierwszego dużego dodatku, a gra jest w stadium niemowlęctwa.

Dainus - Nie 09 Paź, 2011

Kupiłem grę w piątek, zagrałem z małżonką trzy razy. Brakowało nam, jak każdej jesieni, klimatu tolkienowskiego Śródziemia. W mojej skromnej opinii, niedzielnego gracza, gra jest stworzona dla osób które w jesienno-zimowe wieczory, przy filiżance herbaty, chcą wspólnie spędzić miłe chwile w świecie Śródziemia. Gramy również w Inwazję, którą oboje lubimy, ale tych gier nie da się porównać, obie są wyjątkowe i zapewniają fajną zabawę w zupełnie innych klimatach. Polecam tę grę, jest wyjątkowa. Być może ta gra jest dla domatorów w kapciach a nie maniaków turniejowych :wink:
Stephan - Nie 09 Paź, 2011

Vilk, Carnage: dziękuję za odsiecz :mrgreen: Jakkolwiek jednak Carnage piszesz, że generalnie idea lcg kooperacyjnych jest niezwykle chybionym pomysłem, to ja muszę powiedzieć, że niekoniecznie tak musi być. Swego czasu znalazłem opis pewnej kooperacyjnej gry fantasy, której tytułu tutaj nie podam, żeby nie było, że robię reklamę. W ową tajemniczą grę nie grałem, więc nie wiem, jak to, co poniżej zacytuję, działa w rzeczywistości, niemniej jednak, gdyby pod X podłożyć "Władca pierścieni" byłaby to z pewnością gra idealna :wink: Otóż przed Państwem opis:

Cytat:
Nieprzyjaciel jest wspólny, a zatem gracze, by zwyciężyć, muszą współpracować – wspólnie realizują kolejne wyprawy i decydują o dalszym kierunku gry. Współpracy partneruje jednak mechanizm rywalizacji, o ile bowiem strategiczne sojusze są konieczne, by pokonać mechanizmy gry, spośród graczy wyłoniony zostaje jeden zwycięzca – inaczej, niż w konwencjonalnych grach kooperacyjnych. Najważniejszym zadaniem staje się zatem utrzymanie równowagi pomiędzy osobistą korzyścią, pozwalającą osiągnąć przewagę nad pozostałymi graczami, a wspólnym działaniem przeciwko grze. O ile bowiem zwycięzca jest pojedynczy, w razie porażki przegrywają wszyscy.

Zło korumpuje – i nie inaczej jest w grze X. Zbyt intensywne dążenie do własnej korzyści i gra przeciwko pozostałym może spowodować, iż bohater gracza przejdzie na stronę nieprzyjaciela, zdradziwszy dotychczasowy cel.


I takie właśnie kooperacyjno-rywalizacyjne "coś" pasowałoby do świata Tolkiena jak ulał :)

bartosh - Nie 09 Paź, 2011

Moim zdaniem słabo by pasowało: we Władcy Pierścieni nie chodzi o rywalizację, lecz o walkę ze wspólnym wrogiem - nie ma tu miejsca na wyłanianie zwycięzcy, bo zwyciężają, albo przegrywają wszystkie Wolne Ludy. Po prostu każdy ma tu swoją rolę do odegrania, ale wszyscy się na swój sposób poświęcają. Tu nie chodzi o popisy egotyzmu, czy realizację ambicji, ani o "osiąganie przewagi nad sojusznikami", tylko właśnie o przekroczenie partykularyzmów, wspólną walkę ze złem oraz przywrócenie porządku moralnego w świecie. I dlatego taka właśnie logika rozgrywki (kooperacja i wspólne zwycięstwo lub przegrana) oraz mechanika jaką widzimy w LOTR LCG idealnie oddaje - moim zdaniem - ducha Władcy Pierścieni.
Kulgan - Nie 09 Paź, 2011

Carnage napisał/a:
Kulgan napisał/a:
Wielu osobom gra się podoba i swoimi wrażeniami z rozgrywki właśnie tu się dzielimy. I niech tak pozostanie :grin:


Przepraszam, że się wtrącę ale ten temat chyba zwie się wrażenia z rozgrywki, a nie "pozytywne wrażenia z rozgrywki - jak masz inne to spadaj bo Cię tu nie chcemy".
Szczerze mówiąc wiele do tej pory o grze nie napisałem, ale moje zdanie niewiele różni się od zdania Stephana i Vilka. Bardzo przykro mi czytać kolejne posty Kulgana i jego klakierów wytykające Stephanowi że nie ma racji

Carnage, jeśli chcesz coś napisać, to najpierw to przemyśl, potem napisz i przed wysłaniem przeczytaj jeszcze raz. Temat dotyczy wrażenia z rozgrywki, więc wypowiadają się ludzie, którzy w tę grają i mają swoje odczucia. Ty, Vilk i Stephan przestaliście grać, bo Wam się gra nie spodobała i napisaliście to. Ok, szanujemy Wasze opinie, mimo że się z nimi nie zgadzamy i polemizujemy. Nie widzę jednak powodu, żebyś Ty wyzywał forumowiczów od moich klakierów tylko dlatego, że mamy podobne zdanie a inne od Twojego.

Stephan napisał/a:
Nieprzyjaciel jest wspólny, a zatem gracze, by zwyciężyć, muszą współpracować – wspólnie realizują kolejne wyprawy i decydują o dalszym kierunku gry. Współpracy partneruje jednak mechanizm rywalizacji, o ile bowiem strategiczne sojusze są konieczne, by pokonać mechanizmy gry, spośród graczy wyłoniony zostaje jeden zwycięzca - inaczej, niż w konwencjonalnych grach kooperacyjnych. Najważniejszym zadaniem staje się zatem utrzymanie równowagi pomiędzy osobistą korzyścią, pozwalającą osiągnąć przewagę nad pozostałymi graczami, a wspólnym działaniem przeciwko grze. O ile bowiem zwycięzca jest pojedynczy, w razie porażki przegrywają wszyscy.

Zło korumpuje - i nie inaczej jest w grze X. Zbyt intensywne dążenie do własnej korzyści i gra przeciwko pozostałym może spowodować, iż bohater gracza przejdzie na stronę nieprzyjaciela, zdradziwszy dotychczasowy cel.

Pomysł niewątpliwie ciekawy, ale rywalizacja w kooperacji w świecie Tolkiena to chybiony pomysł, który nie spodobał mi się w Małych Powstańcach. Tylko wspólna walka daje szansę na zwycięstwo z Sauronem i jego sługami, co już ktoś przede mną zdążył zauważyć. Ale każdy może mieć swoje zdanie. Poza tym, gdyby pojawiła się jeszcze jedna karcianka w świecie Śródziemia, to chętnie zagrałbym w nią :mrgreen:

Stephan - Nie 09 Paź, 2011

bartosh napisał/a:
Moim zdaniem słabo by pasowało: we Władcy Pierścieni nie chodzi o rywalizację, lecz o walkę ze wspólnym wrogiem - nie ma tu miejsca na wyłanianie zwycięzcy, bo zwyciężają, albo przegrywają wszystkie Wolne Ludy.


Spójrz na motywacje poszczególnych członków drużyny pierścienia. To nie była wcale doskonale współpracująca drużyna altruistów. Znasz takiego pana jak Boromir? On naprawdę chciał zwycięstwa Wolnych Ludów, zarazem pragnąc chwały Gondoru, pod którego sztandarami owo zwycięstwo miało nadejść. A Gimli i Legolas? Krasnolud i elf od początku sobie nie ufali. Każdy członek chciał prowadzić drużynę według własnego uznania, co ostatecznie doprowadziło u wodogrzmotów Rauros do rozbicia Drużyny. Boromir "zdradził", Frodo i Sam poszli własną drogą... A z resztą nie będę spojlerował, bo może nie wszyscy czytali :razz:

W każdym razie wizja grupy śmiałków, którzy ramię w ramię maszerują niczym droidy bojowe, masakrując trolle i odbywając kolejne "wyprawy", a wszystko wzdłuż z góry wyznaczonej linii prostej nie za bardzo oddaje ducha powieści. Bez mechaniki przywracającej "podmiotowość" poszczególnym bohaterom, z których każdy pracuje nie tylko na wspólne, ale i na własne konto gra jest o wiele uboższa, niż mogłaby być...

Kulgan napisał/a:
Poza tym, gdyby pojawiła się jeszcze jedna karcianka w świecie Śródziemia, to chętnie zagrałbym w nią


Widzisz, wszyscy zgadzamy się co do jednego: obecny Władca idealny nie jest. Jednym się podoba bardziej, innym wcale, ale to i owo mógłby mieć lepsze. I choćby ze względu na to warto wspólnie podyskutować o naszym ideale gry karcianej, tak, aby ta "jeszcze jedna karcianka w świecie Śródziemia" była lepsza. Abyśmy wtedy mogli na forum nowego Władcy wspólnie się nim pozachwycać. Aby twórcy gier wiedzieli, że nie jesteśmy tylko biernymi konsumentami i łykniemy wszystko, co nam rzucą, że mamy także pewne oczekiwania, z którymi wypada się liczyć. Zakończę więc pompatycznie i politycznie: "Bracia! Wspólnie walczmy o lepszego Władcę!"

No i pozdrowię serdecznie szanownych adwersarzy :smile:

kowal85 - Nie 09 Paź, 2011

Cytat:
W każdym razie wizja grupy śmiałków, którzy ramię w ramię maszerują niczym droidy bojowe, masakrując trolle i odbywając kolejne "wyprawy", a wszystko wzdłuż z góry wyznaczonej linii prostej nie za bardzo oddaje ducha powieści. Bez mechaniki oddającej "podmiotowość" poszczególnym bohaterom, z których każdy pracuje nie tylko na wspólne, ale i na własne konto gra jest o wiele uboższa, niż mogłaby być...


No ale dobrze wiesz, że bardzo ciężko w karciance uchwycić te cechy, które teraz sugerujesz że były by dobre. To raczej w grach fabularnych prędzej znajdziesz takie dokładne odwzorowanie postaci, chociaż jak dobrze wiesz i tak każdy odgrywa postaci na własną modłę, co najwyżej może się inspirować książkowymi bohaterami :)

No po prostu nie da się odwzorować dokładnie kropka w kropkę wszystkich cech, charakterystyk, bo tego nie da się opisać w punktach rozumiesz, Siła, Obrona, i różne inne cechy to przecież ma tylko mniej/więcej zobrazować jak daną postać wyobrażają sobie autorzy gry.

No po prostu nie da się dogodzić Wszystkim odbiorcom, każdy ma swój sposób odbierania bodźców zewnętrznych i estetycznych. Sam to wiesz dobrze.

Hmm a grałeś już w to '7' ?, wiesz nie można oceniać książki po okładce :D , bo czasem idzie się rozczarować :D

Edit.

Mam nadzieje, że moderator nie usunie mi tego linku ^^, tu masz komentarze do Twojej gry :P

Klik tutaj

odmu - Nie 09 Paź, 2011

Postawmy po prostu kropkę przy tej dyskusji. Gra Władca Pierścieni jest grą bardzo dobrą, pod warunkiem że:
-jesteś casualowym karciarzem (nie robisz spiny nad najefektywniejszą talią tylko chcesz się tym bawić);
-lubisz czystą kooperację;
-nie przeszkadza Ci losowość, która powoduje, że 20% rozgrywek jest albo zbyt łatwych albo zbyt trudnych i nic się na to nie poradzi - ale tez zarzut trzeba postawić chyba każdej grze kooperacyjnej (te z motywem zdrajcy trochę kompensują te zbyt łatwe, ale chyba nie tak bardzo);
-jesteś w stanie przymknąć oko na niektóre niedociągnięcia fabularne i logiczne - ale ten zarzut trzeba postawić chyba każdej karciance, choć tutaj bardziej kłują w oczy, bo więcej osób zna dobrze świat gry;
Mam nadzieję, że to podsumowanie wszystkich zarzutów. Jeśli żaden z nich Cie nie odstrasza, to Władca Pierścieni może być grą właśnie dla Ciebie anonimowy czytelniku forum myślący o zakupie.

Kulgan - Nie 09 Paź, 2011

Stephan napisał/a:
Spójrz na motywacje poszczególnych członków drużyny pierścienia. To nie była wcale doskonale współpracująca drużyna altruistów. Znasz takiego pana jak Boromir? On naprawdę chciał zwycięstwa Wolnych Ludów, zarazem pragnąc chwały Gondoru, pod którego sztandarami owo zwycięstwo miało nadejść. A Gimli i Legolas? Krasnolud i elf od początku sobie nie ufali. Każdy członek chciał prowadzić drużynę według własnego uznania, co ostatecznie doprowadziło u wodogrzmotów Rauros do rozbicia Drużyny. Boromir "zdradził", Frodo i Sam poszli własną drogą... A z resztą nie będę spojlerował, bo może nie wszyscy czytali :razz:

W każdym razie wizja grupy śmiałków, którzy ramię w ramię maszerują niczym droidy bojowe, masakrując trolle i odbywając kolejne "wyprawy", a wszystko wzdłuż z góry wyznaczonej linii prostej nie za bardzo oddaje ducha powieści. Bez mechaniki przywracającej "podmiotowość" poszczególnym bohaterom, z których każdy pracuje nie tylko na wspólne, ale i na własne konto gra jest o wiele uboższa, niż mogłaby być...

Nie spierali się o przywództwo, bo pozycja Gandalfa była niepodważalna, a później Aragorna również pewna. Tylko tak naprawdę Boromir nie pasował do tej ekipy i dlatego zginął. Dlatego teza, że każdy pracował lub pracowałby na własny rachunek jest co najmniej na wyrost. Ostatni Sojusz Elfów i Ludzi a później współpraca Gondoru, Rohanu, Elfów, Krasnoludów, kilku Hobbitów, Orłów, Entów a nawet życzliwa neutralność Wosów zapewniły zwycięstwo w walce z Sauronem i jest to fakt niezaprzeczalny. W pojedynkę nie daliby rady. Tak więc próba zrobienia Władcy, gdzie każdy bohater może zdradzić, jest dla mnie nie do przyjęcia ze względu na klimat, który zaszczepił Tolkien.

kowal85 napisał/a:
Hmm a grałeś już w to '7' ?, wiesz nie można oceniać książki po okładce , bo czasem idzie się rozczarować

Mimo że pytanie nie dotyczyło mnie, to pozwolę sobie odpowiedzieć. Grałem w 7 i mocno się rozczarowałem. Kooperacja jest do czasu a potem to gracz ma wyjście: albo dam komuś innemu wygrać, albo wszyscy przegramy. Czyli inaczej mówiąc: skoro ja przegram i tak, to lepiej przegrajmy wszyscy. Nieporozumienie, mimo cudnej oprawy graficznej.

Stephan napisał/a:
wszyscy zgadzamy się co do jednego: obecny Władca idealny nie jest. Jednym się podoba bardziej, innym wcale, ale to i owo mógłby mieć lepsze. I choćby ze względu na to warto wspólnie podyskutować o naszym ideale gry karcianej, tak, aby ta "jeszcze jedna karcianka w świecie Śródziemia" była lepsza. Abyśmy wtedy mogli na forum nowego Władcy wspólnie się nim pozachwycać.


Pomysł oczywiście godny wprowadzenia w życie, ale nie w tym miejscu, gdyż tu piszemy o konkretnym kooperacyjnym Władcy według pomysłu FFG. Znajdź więc Stephan odpowiednie forum, zaproś nas do dyskusji i chętnie o tym porozmawiam, popolemizuję, pokrytykuję oraz pochwalę, co się da :grin:

kufel - Pon 10 Paź, 2011

Stephan napisał/a:
Vilk, Carnage: dziękuję za odsiecz :mrgreen:

No comment...

Stephan - Pon 10 Paź, 2011

Jak pisałem, Kowal85, nie grałem w '7' i nie wiem, jak ta gra realizuje przedstawione założenia. W każdym razie wydają mi się one na tyle ciekawe, że chętnie ujrzałbym je w grze dziejącej się w Śródziemiu. Jakkolwiek zdaję sobie sprawę, że stworzenie mechaniki oddającej owe założenia do prostych nie należy, to jednocześnie uważam, że można by to zrealizować jakoś tak: drużyna wspólnie pokonuje kolejne etapy podróży, wspomagając się dzielnie i kooperując (bo w pojedynkę daleko nie zajdziemy). W pewnym momencie mówimy jednak "pas" i podliczamy punkty, by wyłonić zwycięzcę. Ewentualnie ryzykujemy i brniemy dalej; jednakowoż w razie porażki gracze dostają mniej punktów, niż gdyby wycofali się wcześniej. Takie zarządzanie ryzykiem, kooperacja i lekkie "podgryzanie" sojusznika byłoby świetne. Co więcej: taki system uczyniłby z WP: LCG już grę turniejową! Niepotrzebny byłby sędzie przy każdym stoliku, gdyż gracze sami patrzyliby sobie na ręce.

Kulgan napisał/a:
Nie spierali się o przywództwo, bo pozycja Gandalfa była niepodważalna, a później Aragorna również pewna. Tylko tak naprawdę Boromir nie pasował do tej ekipy i dlatego zginął. Dlatego teza, że każdy pracował lub pracowałby na własny rachunek jest co najmniej na wyrost. Ostatni Sojusz Elfów i Ludzi a później współpraca Gondoru, Rohanu, Elfów, Krasnoludów, kilku Hobbitów, Orłów, Entów a nawet życzliwa neutralność Wosów zapewniły zwycięstwo w walce z Sauronem i jest to fakt niezaprzeczalny. W pojedynkę nie daliby rady. Tak więc próba zrobienia Władcy, gdzie każdy bohater może zdradzić, jest dla mnie nie do przyjęcia ze względu na klimat, który zaszczepił Tolkien.


Zwróć uwagę, że wydarzenia z WP LCG dzieją się jeszcze na długo przed wojną o pierścień. W czasach, gdy o starych sojuszach nikt nie pamiętał, a nowe - wobec wroga stojącego u bram - nie były jeszcze zawiązane. Krasnoludowie drążyli korytarze w poszukiwaniu złotego kruszcu, Elfowie pragnęli świętego spokoju i ukradkiem spoglądali w kierunku Szarej Przystani, o Hobbitach mało kto słyszał (a i hobbitów niewiele interesowało z tego, co działo się poza granicami Shire), zaś Gondor i Rohan zajmowały się własnymi sprawami. W "Hobbicie" każdy potencjalny sojusznik (Beorn, Thranduil...) był przecież do krasnali nastawiony co najmniej niechętnie (by nie rzec: wrogo). Nawet świadomość wspólnego przeciwnika nie była w stanie zbytnio zbliżyć do siebie przedstawicieli Wolnych Ludów. Wszak po zwycięstwie w bitwie Pięciu Armii doszło wśród aliantów do sporów o łupy - skarby po Smaugu. Wciąż jeszcze partykularne interesy poszczególnych plemion odgrywały rolę większą niż abstrakcyjne "dobro wspólne".

W związku z powyższym jestem przekonany, że model kooperacyjno-rywalizacyjny lepiej oddawałby ducha Śródziemia z okresu na kilka, klikanaście lat przed wyprawą Froda. I nie tylko to: byłby po prostu znacznie ciekawszy i bardziej grywalny.

odmu - Pon 10 Paź, 2011

Pewnie masz rację co do tej wizji Śródziemia wtedy, może gra byłaby atrakcyjniejsza... ale okazałaby się fiaskiem. Bo większość ludzi wychowana jest na filmie i taka wizja świata nie pasowałaby im do realiów gry - osób narzekających byłoby więcej, bo uznałoby, że klimat jest do bani. I portfele większości zagłosowałyby nad upadkiem pomysłu. No i pomysł 'ryzykujemy i brniemy dalej lub liczymy punkty' byłby z pewnością przeciw duchowi książki, bo czy można było przerwać wyprawę z pierścieniem. Takie moje zdanie. Jak już trzeba by pchnąć to w innej tematyce.

EDIT - Stephan - przyjrzyj się Nazgulowi :). Może spełni Twoje oczekiwania
http://www.boardgamegeek....he-rings-nazgul
Mam nadzieję, że nie łamię tym regulaminu forum. A przy okazji nie miałbym nic przeciwko gdyby galakta o tym myślała :).

bartosh - Pon 10 Paź, 2011

Stephan napisał/a:
Spójrz na motywacje poszczególnych członków drużyny pierścienia. To nie była wcale doskonale współpracująca drużyna altruistów. Znasz takiego pana jak Boromir? On naprawdę chciał zwycięstwa Wolnych Ludów, zarazem pragnąc chwały Gondoru, pod którego sztandarami owo zwycięstwo miało nadejść.


I Tolkien pokazuje, że taka postawa prowadzi do klęski, bo w tej walce nie ma miejsca na partykularne odruchy - tylko współpraca, jedność i gotowość do poświęceń oraz zdystansowania się od indywidualnych i "plemiennych" ambicji w imię wspólnego dobra mogą ocalić Wolne Ludy. Czego uczą się także Legolas i Gimli. Po prostu Władca Pierścieni nie jest opowieścią o rywalizacji Gondoru z Lothlorien, czy Shire z Rohanem - kłaść na to nacisk byłby moim zdaniem całkowicie chybione z punktu widzenia ducha powieści i jej przesłania.[/b]

Avael - Pon 10 Paź, 2011

Panowie, bardzo was proszę, zakończcie już tę gadaninę rodem "Co autor miał na myśli pisząc Władcę Pierścieni?". I tak nie przekonacie siebie nawzajem a potencjalnym nabywcom robicie wodę z mózgu. LOTR jest jaki jest. Ma zasady jakie ma. Długo można pisać co by zmienić, ulepszyć itp. Ale po co? Uszanujcie, moi drodzy, tę grę, jej zasady i to, że znajdują się w niej rzeczy sprawiające problem z logiką. Nie jest możliwe aby wszystkim dogodzić.
Dziękuję natomiast za ciekawe interpretacje WP. Zrobiła się z tego prawdziwa lekcja historii :) Ale małe sprostowanie jest potrzebne.
Cytat:
Wszak po zwycięstwie w bitwie Pięciu Armii doszło wśród aliantów do sporów o łupy - skarby po Smaugu.

No właśnie, nie po bitwie, tylko przed bitwą Pięciu Armii to miało miejsce. Odsyłam do "Hobbita".

Tym, którzy czują niedosyt polecam wylewanie swoich żali przy szachach. Ich przynajmniej nikt się nie czepia, a przecież dałoby się wprowadzić tyle nowych figur :D

bartosh - Wto 11 Paź, 2011

Avael napisał/a:
Panowie, bardzo was proszę, zakończcie już tę gadaninę rodem "Co autor miał na myśli pisząc Władcę Pierścieni?". I tak nie przekonacie siebie nawzajem a potencjalnym nabywcom robicie wodę z mózgu. LOTR jest jaki jest. Ma zasady jakie ma. Długo można pisać co by zmienić, ulepszyć itp. Ale po co? Uszanujcie, moi drodzy, tę grę, jej zasady i to, że znajdują się w niej rzeczy sprawiające problem z logiką. Nie jest możliwe aby wszystkim dogodzić.


Masz rację. Milknę w tej sprawie, co ułatwi mi fakt, że dzisiaj odebrałem Starcie u stóp Samotnej Skały, Podróż do Rhosgobel i Wzgórza Emyn Muil, więc zabieramy się z żoną za rozpracowywanie scenariuszy :)

kacek - Sob 15 Paź, 2011

Właśnie po raz pierwszy zagrałem Przeprawę swoim własnym złożonym deckiem (Dunhern / Eowina / Legolas) i kompletna porażka. Patrząc jakie przepakowane karty wsadziłem do talii byłem przekonany, że moja drużyna dosłownie przebiegnie po puszczy, ale dwukrotnie poniosłem sromotną porażkę.
Pewnie wpakowałem za dużo dobrego, bo nie mogłem się doczekać mocnych kart.
Będę dalej kombinować z proporcjami talii, bo ta zabija mi wszystkich bohaterów.
Ta gra jest świetna, bo natychmiast sprowadza zbyt pewnych siebie śmiałków na ziemię, co z kolei zmusza do dalszych prób pokonania jej.
Nawet nie próbowałem jeszcze innych scenariuszy poza pierwszym, a rozegrałem go już pewnie ze setkę razy i wcale nie mam go dość. Niebywałe. Przy innych grach już bym palił kartami w piecu przy tej ilości porażek albo rzucał się na kolejne scenariusze.
Pozdrawiami idę próbować jeszcze raz.

kufel - Sob 15 Paź, 2011

Hmm muszę Ci powiedzieć, że drużynę masz wprost stworzoną do Anduiny :D
Obniżanie zagrożenia, Dunhern strzelający do wrogów w SP, Przewodnik i Strażnik do ściągania obszarów. Popracuj nad talią i nie powinno być problemów! Pomyśl nad Pieśnią Przywództwa+Namiestnik+Znaki, Dunhern z 2 znakami i 1-2 Ostrzami Gondolinu... miód!

bartosh - Pon 17 Paź, 2011
Temat postu: Starcie u stóp Samotnej Skały - sprawozdanie
W piątym podejściu udało nam (to znaczy mnie i żonie) się wygrać - rzutem na taśmę - Samotną Skałę.
Dla nie grających w to jeszcze ostrzeżenie - spoilery!

Trudny ten scenariusz. Nie można podróżować zbyt szybko - bo trolle, za mało sił i brak Grimbeorna. Nie można podróżować zbyt wolno - bo Pochwycony i zagrożenie. W pewnych momentach może brakować woli, w innych wola wręcz szkodzi (np. zaszła sytuacja, w której Legolas musiał się bronić, zamiast atakować, bo jego zdolność wypuściłaby na nas przedwcześnie trolle. W pewnych momentach wszystko jest "na styk" - nie wiadomo kogo dać do wyprawy, bo albo wleziemy w kryjówkę trolli, albo np. wyskoczy obszar dodający 5 do zagrożenia i zeżre nas zagrożenie. Horror :)

Do tego karty spotkań - a to jadowite żmije, zabijające uciułanych z trudem sprzymierzeńców, a to górskie trolle, zwiększające zagrożenie, a to wyjątkowo wredna Przerażona bestia, no i oczywiście gwiazda w tym zespole - Pochwycony.

Nasze talie:
Ja - Theodred, Eowina, Eleanora (mieszana talia przywództwo + duch, z naciskiem na sprzymierzeńców, karty neutralizujące efekty i obniżanie zagrożenia oraz pomoc Gandalfa)
Żona - Thalin, Bilbo, Legolas (mieszana talia taktyka + wiedza).

Dlaczego ci bohaterowie?
Theodred - generowanie zasobów. Eowina - wiadomo, wyprawy. Eleanora (negowanie zabójczych podstępów i obrona - ze zbroją i ostrzeżeniem Dunedainów całkiem niezły z niej tank :) )
Thalin - rany na wrogów. Bilbo - szybsze przebijanie się przez talie. Legolas - maszyna do zabijania (broń plus znak Dunedainów)

Nasza rozgrywka wyglądała jak film Hitchocka - zaczęło się od górskiego trolla, a potem napięcie rosło :)
Muszę przyznać, że mieliśmy ogromnie dużo szczęścia (choć i pecha sporo, bo Grimbeorn zszedł jako cień, podobnie jak dwa pszczele pastwiska, dopiero pod koniec talii spotkań wylazło trzecie pastwisko).

W czym przejawiało się szczęście?

Bardzo szybko podeszła mi Pieśń Królów i Namiestnik Gondoru, więc mogłem nie tylko generować szybko zasoby, ale do tego dwusferowe - świetna sprawa.
Potem (i dzięki powyższemu) mieliśmy prawdziwe komba Gandalfowe, jedno po drugim - właściwie Gandalf był z nami niemal cały czas :) Urodzony w chmurach (a ja myślałem, że to słaba karta :) ), dwa ataki z zaskoczenia i karta umożliwiająca wyjęcie sprzymierzeńca z talii kart odrzuconych powodowały, że Gandalf robił prawdziwe spustoszenie, a było w czym, bo wrogowie wyłazili stadami, począwszy od trolla górskiego.
Do tego tuż po pochwyceniu jednego z bohaterów żonie na rękę wszedł Górnik z Żelaznych Wzgórz i tak oto jedyna możliwość, żeby pozbyć się cholerstwa akurat się nam nadarzyła :)

Przebiliśmy się przez prawie całą talię spotkań, gdy wreszcie dotarliśmy na pszczele pastwiska. Potem zaczęło się cyzelowanie - żeby nie podnieść zagrożenia za bardzo, nie wyjść na Samotną Skałę i zdążyć uzbierać na Grimbeorna (a i Brok i Gandalf jeszcze by się przydali...).

Udało się przyłączyć Beorninga, ale z zagrożeniem było coraz bardziej krucho. Doszliśmy do Samotnej Skały i wyskoczyły na nas trolle. Teraz dopiero zaczęła się jatka :D Nie dość, że straszne z nich zakapiory, to jeszcze Samotna Skała i ich zdolności dodają im w sumie po 2 do ataku i obrony - makabra.
Na szczęście mieliśmy jedną leśną pułapkę - pojawiło się pytanie, czy złapać w nią trolla zwiększającego zagrożenie przy ataku (bo szykowała się katastrofa), czy może tego wtasowującego Pochwyconych do talii (a w talii zostało dosłownie kilka kart, więc mielibyśmy ogromną szansę na eliminację bohatera lub dwóch). Pułapka wylądowała na tym drugim, a na pierwszym finta.

Rozpoczęła się bitwa. Jako że mieliśmy Grimbeorna i małą armię sprzymierzeńców, a za chwilę ponownie wpadł z wizytą Gandalf, wydawało się, że może się udać. Padł jeden troll, potem kolejny. Po drodze wyciągnęliśmy Pochwyconego, ale odbiłem go kartą negującą efekt karty spotkań.
Potem z kolei wydawało się, że Grimberon padnie, bo był już mocno ranny, a z cienia wylazł efekt neutralizujący tarczę. Ten efekt cienia też odbiłem kartą - prawdziwa desperacja :D

Ostatnia tura:
Miałem 46 punktów zagrożenia. Troll atakujący (mocno już potrzaskany) podnosił zagrożenie o 3. Czyli gdybyśmy go nie zabili w tej rundzie, byłoby po nas. A do tego dochodził problem z wyprawą - bo oprócz zabicia trolli trzeba zwiać z Samotnej Skały i położyć jeden żeton na wyprawie. Nic to, obliczyliśmy, że uda się go zabić, a i wyprawa się powiedzie (Eowina i ekipa).
Tymczasem z talii wyskoczył najpierw obszar z dwoma punktami zagrożenia, a potem... Przerażona bestia.

Załamka - podnosiło to zagrożenie o cztery (bo jeszcze samotna skała), czyli w moim wypadku do 50. Klęska w ostatniej chwili? To niesprawiedliwe!! :D

A jednak olśniło mnie - Eleanora nas uratowała swoją zdolnością :)
I tak oto udało się w fazie wyprawy położyć żeton na ostatniej karcie, a potem ubić trolla.
Moje końcowe zagrożenie wynosiło 49 :D

To była moja najlepsza rozgrywka w LOTR - ze zdenerwowania aż mi ręce latały :D Nie pamiętam kiedy jakakolwiek gra dostarczyła mi takich emocji. Rewelacja. Wszystko na ostrzu noża - gdybyśmy w odpowiednich momentach nie mieli odpowiednich kart i gdyby zabrakło np. Eleanory, czy Bilba - pozamiatane. Zupełnie jak na tych filmach (włącznie z LOTRem :) ), gdzie ratunek zawsze nadciąga w ostatnim momencie

(Co prawda zorientowaliśmy się potem, że przecież został nam jeszcze troll schwytany w pułapkę, więc powinniśmy przegrać, ale z drugiej strony zorientowaliśmy się też, że zapomnieliśmy, że Grimberon mógł nie tylko bronić - i to po kilka ataków trolli, ale również atakować w tej samej rundzie, więc na jedno wyszło i tak czy siak byśmy wygrali :D ))

Mnie uderzyło to, jak do rozmaitych scenariuszy trzeba dobierać zupełnie odmienne talie - udało nam się wygrać dopiero po kilkukrotnych modyfikacjach talii dokonywanych na podstawie doświadczeń z porażek. Najpierw trolle nas rozsmarowały, w przedostatniej grze zabiliśmy już jednego z nich, aż wreszcie nadeszło upragnione zwycięstwo :) Podwójna zabawa - w ułożenie optymalnej talii oraz sama rozgrywka.

Problem Samotnej Skały został rozwiązany i jutro możemy ruszać ku dalszym poszukiwaniom Golluma (Podróż do Rhosgobel).

Teraz pytanie do Was o Wasze wrażenia z gry w ten scenariusz. Jak graliście, jakimi bohaterami, jakimi taliami, no i jak udało wam się to cholerstwo wygrać. Strasznie jestem ciekawy jak to u Was wyglądało.

crabtree - Pon 17 Paź, 2011
Temat postu: Re: Starcie u stóp Samotnej Skały - sprawozdanie
bartosh napisał/a:

Po drodze wyciągnęliśmy Pochwyconego, ale odbiłem go kartą negującą efekt karty spotkań.

Pochwyconego nie można w ten sposób zanegować, przeczytaj dokładnie opis tej karty.

Ta przygoda jest bardzo wymagająca i jest prawdziwym wyzwaniem. Z siorą wygrywamy średnio 1 na 10 partii, ale myślę że z każdą rozgrywką nabieramy doświadczenia i będzie lepiej!
Siora gra Duchem i Przywództwem, a ja całkowicie Taktyką.
Dobrą dla nas taktyką jest "skradanie się" i budowanie armii sprzymierzeńców. Gdy dochodzimy do poziomu zagrożenia około 35-36 to wtedy przechodzimy do 2 etapu, trolle wchodzą w zwarcie, po dwóch na gracza. W pierwszym ataku generują 6 punktów zagrożenia więc warunkiem koniecznym jest zabicie Louisa w pierwszej rundzie walki. Jeśli to się uda to dalej jest z górki.
Kolejnym założeniem jest odwiedzenie Samotnej Skały. Jest to o tyle trudne że nie działa na nią zdolność Legolasa i trzeba ją zdejmować w fazie wyprawy.
Wszystko zależy od kart, bo jeśli wejdą na rękę takie karty jak Finta, Gąszcz Włóczni, to jest dużo łatwiej.
Największym problemem w tej misji są dwa Górskie Trolle, które mogą się w każdej chwili pojawić i lepiej żeby to zrobiły na początku niż do spółki z innymi Trollami!
Nie wspomniałem tutaj o Grimbeornie więc już wyjaśniam. Kiedy zaczynaliśmy rozgrywać tę przygodę nie wyobrażaliśmy sobie że można wygrać bez Grimbeorna. Jednak z czasem przestaliśmy na niego liczyć, bo jego odnalezienie jest często trudne, nie mówiąc już o koszcie 8 zasobów (dlaczego akurat ze sfery Przywództwa tego nie wiem? powinny być z każdej sfery żeby każdy mógł zapłacić.) I bez Grimbeorna też można wygrać.

bartosh - Pon 17 Paź, 2011

Z Pochwyconym to się mi pozajączkowało z emocji - miałem na myśli Przerażoną bestię - obie karty mnie skrajnie wnerwiają, przez obie przegrywamy i obie na "P" :D

Wydaje mi się, że przywództwo reprezentuje... przywództwo (czyli m.in. autorytet i zdolność przekonywania) - dlatego aby zwerbować Grimbeorna nie wystarczają jakiekolwiek zasoby, bo wiedza, siła, ani determinacja nie robią na nim wrażenia :)

My gramy podobnie - skradanie się, rekrutacja sprzymierzeńców, wyposażenie w dodatki plus oczekiwanie na Grimbeorna - jak się uda zagrać dobrze Gandalfem (obniżanie zagrożenia), to można przetrzymać prawie całą talię spotkań, aż wyłoni się Grimbeorn, czy pszczele pastwiska. A kluczem do rekrutacji jest Namiestnik Gondoru (generalnie przywództwo nie ma problemu z zasobami, bo i Theodred i Gloin to maszynki do ich produkcji). Nagromadzenie przeciwności jest jednak w tym scenariuszu zabójcze - stado trolli, żmije, wzrost zagrożenia, pochwycenia itd., prawdziwa masakra.

rudy_stp - Pon 17 Paź, 2011

bartosh napisał/a:

Teraz pytanie do Was o Wasze wrażenia z gry w ten scenariusz. Jak graliście, jakimi bohaterami, jakimi taliami, no i jak udało wam się to cholerstwo wygrać. Strasznie jestem ciekawy jak to u Was wyglądało.


Podobnie gram z bratem... idąc na wymianę ciosów. Ale udało mi się również dwa razy przejść ten scenariusz solo na trzy próby (pojawienie się 6 trolli to już dużo za dużo;]

Talia Wiedzy + Przywództwa.
Bohaterowie: Glorfindel, Beravora, Gloin. Jest to ciekawe połączenie bo każdy może bronić, każdy może atakować, każdy może iść na wyprawę. A dokładniej: potrzebujemy zasobów - Glorfinder i Beravora na wyprawę. Gloin zbiera obrażenia i są zasoby. Potrzebujemy kart? Beravora nie idzie na wyprawę tylko czeka. Jak w fazie przeciwności nie wyskoczy wróg wyczerpujemy ją i mamy dwie karty.

W moich taliach mam masę możliwości dobierania kart jak i zdobywania zasobów więc praktycznie zawsze mam na ręce to co chcę. Muszę wprowadzić Gandalfa (mam na to czas od zagrożenia 31 do 37 więc licząc optymistycznie 6 rund (w sumie to skrają opcją jest zagrożenie nawet 42 bo dzięki "atakowi z zaskoczenia" wprowadzam Gandalfa raz a drugi dzięki dużej liczbie zasobów). Najważniejsze jest żeby w momencie kiedy Trolle wchodzą do gry nie przegrać fazy wyprawy bo przeważnie od 34 dzielą mnie wtedy 1-2 punkty. Ale możliwości jest masa: "Faramir", karty wydarzeń, "Gandalf" idący na wyprawę (a potem jeszcze atakujący albo broniący dzięki "zawsze czujny"). Więc zawsze to jakoś idzie. W żadnej z wygranych nie potrzebowałem Grimbeorna bo trolle wykańczałem pojedynczo a dzięki zdolności Bormira i paru sprzymierzeńcom udało mi się "samotną skałę" usunąć od razu.

Zatem moją taktyką jest po prostu nieatakowanie trolli póki nie jest się gotowym...nie próbować wymiany ciosów a wykańczać Trolle pocichutku... jeden po drugim.

Avael - Wto 18 Paź, 2011

W ostatni weekend razem z kuzynem przeszliśmy trzeci scenariusz z podstawki. Nie mam jeszcze żadnych dodatków więc trochę rzuciliśmy się z motyką na słońce, aleeee za trzecim razem przeszliśmy :) Było ciężko, w pokoju aż gorąco było z naszych myślących mózgów. Najlepsze jest to, że z sytuacji najbardziej beznadziejnych często znajduje się wyjście.
Skład bohaterów:
- Aragorn, Eowina i Theodred
- Legolas, Denethor, Beravora (nie dam głowy za pisownię jej imienia)

Uwięzionym bohaterem była Beravora.
Scenariusz jest bardzo ciężki, zwłaszcza z uwagi na ograniczenie wypuszczania sprzymierzeńców (w sumie jeden na rundę). Trochę krzyżowało to moje ulubione combo w postaci ataku z zaskoczenia i Gandalfa. Przeżyliśmy jakoś i się udało.

Pozdrawiam

kufel - Wto 18 Paź, 2011

Avael napisał/a:

Scenariusz jest bardzo ciężki, zwłaszcza z uwagi na ograniczenie wypuszczania sprzymierzeńców (w sumie jeden na rundę). Trochę krzyżowało to moje ulubione combo w postaci ataku z zaskoczenia i Gandalfa. Przeżyliśmy jakoś i się udało.
Pozdrawiam

Zagrywając Atak nie łamiesz tej zasady! Owszem, możesz zagrać z ręki tylko 1 sprzymierzeńca, ale efekt Ataku z zaskoczenia to co innego. Sprzymierzeniec pojawia się w grze jako efekt karty a nie jest zagrywany. Podobnie jest ze Stawić czoła. Możesz spokojnie, zgodnie z zasadami zagrać sprzymierzeńca, potem Atak z zaskoczenia i jeszcze Stawić czoła jako rodzynek ;)

crabtree - Wto 18 Paź, 2011

Dokładnie tak, w oficjalnym FAQ jest ten temat poruszony.
Avael - Wto 18 Paź, 2011

No to dodatkowo utrudniłem sobie życie. Dzięki za wyjaśnienie.
kufel - Wto 18 Paź, 2011

my z kumplem dłuuuugi czas graliśmy, że nadmiarowe żetony postępu położone na obszarze przepadają :D (zamiast wskoczyć na kartę wyprawy)
l33tm4st3r - Wto 18 Paź, 2011

EDIT - sorry, myślałem że chodzi o wyprawę, z obszarami to wiedziałem :P

ja bardzo długo robiłem ten błąd, że potworów/lokacji dających punkty zwycięstwa nie odkładałem na bok tylko do kosza, a potem wracały do gry przy przetasowywaniu :P

kufel - Wto 18 Paź, 2011

No bo wracają po przetasowaniu :P Punkty se licz na kartce a nie usuwaj tych co lepszych przeciwników z talii spotkań :D
Kulgan - Wto 18 Paź, 2011

kufel napisał/a:
No bo wracają po przetasowaniu :P Punkty se licz na kartce a nie usuwaj tych co lepszych przeciwników z talii spotkań :D


Jakżeż tak można :shock: karty zwycięstwa odkładamy i ich nie wtasowujemy (przynajmniej tak stanowi instrukcja), chyba że, o zgrozo, chcemy w ten sposób sobie punkty podrasować :razz:

l33tm4st3r - Wto 18 Paź, 2011

tak jak napisał Kulgan :)
inaczej przygoda z 4 dodatku byłaby nie do przejścia :P

bartosh - Sro 19 Paź, 2011

Ja dla odmiany o wrażeniach z rozgrywki :)

Czwarte podejście we dwójkę do Rhosgobel, wreszcie wygrane, ale jak zwykle rzutem na taśmę.

Bohaterowie żony: Glorfindel, Legolas, Beravora (i oczywiście talia taktyka/duch)
Moi: Aragorn, Eowina, Eleanora (do niwelowania wrednych podstępów).

Tali ataktyki zbudowana wokół orłów.

Początek jak po grudzie, bo padł Glorfindel, ale potem zwiadowcy pozdejmowali nam obszary i z czterema athelasami zdołaliśmy przemknąć przez ostatni etap jak burza, przydzielając kogo się dało do wyprawy. Wilyador na końcu miał 19 punktów obrażeń :D

Wkurzające karty podstępu i cienia, no i trzeba pamiętać o wrogach, na których nadają się tylko orły i postacie z cechą dystans (Haldir niezastąpiony).

Zasoby nie były problemem (Pieśń Królów, Namiestnik Gondoru, Pożegnalne podarki), podobnie zagrożenie (zupełnie inaczej niż w przygodzie z trollami), podstawowym problemem były obrażenia - co chwilę teksty typu "zadaj obrażenia wyczerpanym postaciom", "postaciom bez dodatku", "wszystkim postaciom" itp. itd. No i mało kart na ręce - Beravora miała teoretycznie zastąpić nieco delikatnego Bilba w dobieraniu kart, ale się okazało, że zawsze jest potrzebna do czego innego - jednak automatyczna zdolność Bilba (bez wyczerpywania) jest niezastąpiona.

To co najmniej mi się podoba w tym scenariuszu to zbyt wiele powtarzających się kart w talii spotkań. Ogólnie jednak jak zawsze świetna zabawa i satysfakcja z uratowanego orła :)

bartosh - Czw 20 Paź, 2011

Tak z innej beczki: czy zdarza się Wam po grze (wygranej lub przegranej) zorientować się, że przegraliście lub wygraliście ze względu na pomyłkę w zastosowaniu zasad (pominięcie jakiegoś efektu karty, błędne zastosowanie innego itd.)?
Zastanawiam się, czy to tylko ja mam sklerozę, czy innym też się zdarzają wpadki, które sobie po fakcie uświadamiają :D

crabtree - Czw 20 Paź, 2011

Oj zdarzają się błędy proceduralne, na korzyść gracza ale także przeciwko. Ja np. kiedyś cieszyłem się z pierwszego zaliczenia Anduiny solo, ale okazało się że w II etapie odkrywałem 1 kartę spotkań gdy trzeba przecież 2 (jedną więcej niż zwykle) :) W pojedynku z Trollami z początku nie stosowaliśmy efektu wymuszonego Louisa dla wszystkich trolli tylko dla niego samego! :D W każdej przygodzie czasem trafiały się jakieś przypadkowe wałki, ale tak to jest gdy kuleje czytanie kart ;)
Berestaszek - Czw 20 Paź, 2011

Jestem właśnie po próbie koszmaru (tylko scenariusze z core) pierwsze dwa scenariusze po prostu przeleciały, ale kiedy już doszedłem do trzeciego to już wszystko zaczęło się sypac. ręka dwukrotnie nie podeszła zabrali mojego dunherna i nic nie mogłem uczynic :/

Czy podczas koszmaru powinno się wszystkie karty usuwac i zostawic tylko bohaterów z ich obrażeniami oraz punkty zagrożenia?

rudy_stp - Czw 20 Paź, 2011

Berestaszek napisał/a:

Czy podczas koszmaru powinno się wszystkie karty usuwac i zostawic tylko bohaterów z ich obrażeniami oraz punkty zagrożenia?


Tak, należy je usunąć ale spowrotem do swojej talii. W polskim faq jest niestety błąd, którego nadal nikt nie poprawił:/
Bohaterów zostawiamy z obrażeniami które otrzymali i zaczynamy z zagrożeniem z jakim ukończyliśmy poprzednią przygodę. Ale nigdy nie może być niższe niż suma zagrożenia naszych bohaterów.

"1) All non-hero cards in play and in hand are shuffled
into their owner’s decks. All encounter cards are
returned to their encounter sets so they are available
for the next scenario, if needed. This includes cards in
players' victory display."

Berestaszek - Czw 20 Paź, 2011

czyli jak skończyłym mroczną puszczę z -10 to muszę wrócic do liczenia PZ z bohaterów i takie ustawic tak?
l33tm4st3r - Czw 20 Paź, 2011

jakim -10 ??? Przecież chodzi o zagrożenie, a nie o punktacje - nie odejmuje się punktów od zagrożenia

minimalnie można mieć 0, bo tyle można mieć najmniej na wskaźniku

a jeśli grasz kampanie w trybie koszmar, to minimalna wartość zagrożenia z jakim zaczynasz scenariusz to suma początkowego zagrożenia wszystkich twoich bohaterów
a jeśli skończyłeś poprzedni scenariusz z większym zagrożeniem to z takim zaczynasz kolejny

Berestaszek - Czw 20 Paź, 2011

no wychodziło mi -10 bez punktów zwycięstwa :P Tak ładnie obniżarki podleciały :D Ale ok zapamiętam że wtedy mam tylko 0 ;]

Udało się komuś z was przejśc solo 3 scenariusz z podstawki i wzgórza carrock? Bo ile razy do nich podchodzę to już po paru chwilach totalnie powątpiewam w swoje zdolności :/

guciomir - Czw 20 Paź, 2011

Solo?

Carrock na forum FFG uchodzi za jeden z najłatwiejszych scenariuszy. Do zwycięstwa potrzeba trochę kart obniżających zagrożenie. Najlepiej decydować się na przejście do 2B kiedy na stole ma się całkiem sporo sojuszników, starego Grimbeorna oraz zagrożenie koniecznie niższe niż 34, a następnie zabijąć trolle po kolei. Tak na prawdę to jedyne co mnie zabija w tym scenariuszu to pierszoturowa bagienna żmija , kiedy brak sojuszników (zdarzyło się raz!) albo bardzo szybkie pochwycenie bohatera (zdarzyło się może z dwa razy, z czego raz udało mi się wygrać). Oraz jest jeszcze niebezpieczny moment kiedy na stole pojawiają się 4 trolle i trzeba przejść jedną wyprawę. Jeśli wyciągniętą kartą z talii przeciwności będzie coś co podniesie zagrożenie, to niekontrolowany atak 4 trolli na raz może być zabójczy (zdarzyło się raz, ale i tak wygrałem, choć +12 do zagrożenia od Louise było przestraszne).

Dol Guldur to morderca. Głównie dlatego, że grając solo aby mieć szansę w większości scenariuszy, gracze decydują się na talie 3 sferowe (czasami dwusferowe). No i poprzez ograniczenie ledwo 3 bohaterów, są oni zazwyczaj wyspecjalizowani. Ciężko więc przebić się do drugiego etapu. Jeśli to się uda, to jest już znacznie lżej. Oczywiście dwusferówki mają łatwiej niż trójsferówki, ale i tak jest mega ciężko. Mi udało się kilka razy wygrać ten scenariusz trójsferówką, ale głównie dzięki szczęściu (łatwe karty broniły celów, do tego brak bohatera nie przeszkadzał tak bardzo). Jak dla mnie Dol Guldur jest trudniejsze solo niż Massing at Osgiliath.

Multi?

Carrock robi się trudniejszy trochę, bo trudniej o dobre zarządzanie postępem w wyprawie, a nie ma nic gorszego niż przypadkowe, zbyt wczesne przejście do 2B. No i szansa na pochwycenie mocno wzrasta (bo po pierwsze więcej kart jest wyciąganych, a po drugie kopii pochwycenia też jest więcej)

Dol Guldur staje się łatwiejsze, bo utrata jednego z sześciu bohaterów nie boli tak bardzo jak utrata jednego z trzech.

kufel - Czw 20 Paź, 2011

... za to Massing już w 2 osoby rozwala... 6 Scoutów na dzień dobry to nic miłego ;)
rudy_stp - Pią 21 Paź, 2011

Berestaszek napisał/a:
no wychodziło mi -10 bez punktów zwycięstwa :P Tak ładnie obniżarki podleciały :D Ale ok zapamiętam że wtedy mam tylko 0 ;]


Ciągle mnie to inryguje więc wreszcie zapytam. Jak Wy zbijacie tak zagrożenie? Przy grze 3 bohaterami oscyluje ono początkowo koło 30... Gandalfa jeżeli uda się go wprowadzić 4 razy ("atak z zaskoczenia") zbije nam o 20... Jak mamy jeszcze talię ducha to mamy dwie karty zbijające zagrożenie o 6 dla jednego gracza lub dwa dla każdego (nie pamiętam nazwy) i oto koniec kart zmniejszających zagrożenie... Można jeszcze użyć kart powodujcych powrót tych "zbijaczy" ze stosu kart odrzuconych ale to już jak dla mnie wszystko...

Zatem jak to robicice że zbijacie zagrożenie do wartości 0?

pan_satyros - Sob 22 Paź, 2011

rudy_stp napisał/a:
Berestaszek napisał/a:
no wychodziło mi -10 bez punktów zwycięstwa :P Tak ładnie obniżarki podleciały :D Ale ok zapamiętam że wtedy mam tylko 0 ;]


Ciągle mnie to inryguje więc wreszcie zapytam. Jak Wy zbijacie tak zagrożenie? Przy grze 3 bohaterami oscyluje ono początkowo koło 30... Gandalfa jeżeli uda się go wprowadzić 4 razy ("atak z zaskoczenia") zbije nam o 20... Jak mamy jeszcze talię ducha to mamy dwie karty zbijające zagrożenie o 6 dla jednego gracza lub dwa dla każdego (nie pamiętam nazwy) i oto koniec kart zmniejszających zagrożenie... Można jeszcze użyć kart powodujcych powrót tych "zbijaczy" ze stosu kart odrzuconych ale to już jak dla mnie wszystko...

Zatem jak to robicice że zbijacie zagrożenie do wartości 0?


1. Wiele osób ma więcej niż 1 CS
2. Przy 3 Pozdrowieniach i 3 Grobowcach można zbić zagrożenie o 30 pkt (3x cofając pozdr na rękę), Gandalf z Urodzonym w przestworzach (bodaj Born Aloft z dodatku "Starcie...") i Atakiem może zostać zagrany w sumie 9x co daje 45pkt. W sumie 75pkt. Naturalnie to teoria i wymaga 3CS.

Berestaszek - Sob 22 Paź, 2011

nie trzeba miec 3 core setów wystarczy dobrze ułożony deck + fart na dociągnięcie obniżarek :] ja mam tylko 3 sposoby na powrót gandalfa na rękę (wydarzenie ducha za koszt X (nie pamiętam jak się nazywa), atak z zaskoczenia i z dodatku Carrock Urodzony w chmurach ) do tego duch ma swoją obniżarkę :D . A taki wynik niestety udało mi się uzyskac przez złą znajomośc kart bo wyciągając 3 scenariusz z mrocznej puszczy mogłęm wybrac jedną kartę pająka i umieścic w SP a ja głupi dobierałem karty aż w końcu wyjdzie ten głupi pomiot ungolianty....
Karharoth - Sob 22 Paź, 2011

Za pomocą "Stawić Czoła" nie można cofnąć Gandalfa, gdyż nie nalezy do żadnej sfery.
guciomir - Sob 22 Paź, 2011

Karharoth, źle mówisz.

Nieoficjalnie, jeden z graczy na forum FFG dostał odpowiedź od twórców gry, że inaczej interpretują kartę stawić czoła ("musi" zamiast "może" .. "należeć do dowolnej sfery"). Dopóki nie zostanie wydana nowa wersja FAQ, w której pojawi się errata do stawić czoła (czy też jak kto woli doprecyzowanie), to nic nie stoi na przyszkodzie żeby ożywiać sobie gandalfa.

Potencjalna errata tak bardzo spodobała się graczom, że wielu z nich (w tym ja) przestało używać stawić czoła. Tylko co zrobić jeżeli gracz który te rewelacje ze sobą przyniósł, po prostu je zmyślił? :)

Wracając do tematu, gram 1 core setem i bez problemu zbijam zagrożenie. Pomagają takie karty jak urodzony w chmurach w połączeniu z gandalfem, a także ataki z zaskoczenia. W normalnej grze nie potrzeba zbijać zagrożenia do 0 (co zresztą jest dość trudne, bez specjalnej talii, ale o tym może później), ale wystarczy trzymać się zazwyczaj poniżej 35 albo 30, zależnie od scenariusza. Ogólnie to trzeba kombinować z konstrukcją talii, na przykład słabiutkie karty drugie śniadanie czy jakoś tak, można użyć na urodzonego w chmurach i dzięki temu ponownie wracać gandalfa. Jest jeszcze taki krasnal z wiedzy, który też powróci na łapę urodzonego.

Jak zbić zagrożenie do 0? Sztuczkę da radę zrobić jeśli gra się talią opartą na duchu i ma się kilka kluczowych kart, w tym Dunherna. Zbija się zagrożenie, wrogów wykańcza z dystansu, northern tracker niszczy obszary. Ważne jest żeby założyć locka na talię przeciwności, na przykład w Anduinie można trzymać długo trolla w strefie przeciwności i nie przechodzić do etapu drugiego. W tym czasie spokojnie przewija się całą talię gracza, wysypuje się na stół wszystkich sprzymierzeńców, zagrywa się wszystkie obniżania zagrożenia a potem wtasowujemy zużyte karty ponownie do talii (potrzeba do tego pewnej konkretnej karty ducha, nie pamiętam nazwy). Powtarzamy wiele razy. W międzyczasie można wyciągnąć z talii przeciwności wszystkie karty, które mają w sobie punkty zwycięstwa. Jak już mamy 0 zagrożenia, wszystkie możliwe punkty zwycięstwa, 3 gandalfy na łapie, 2 ataki z zaskoczenia , tysiąc sprzymierzeńców na stole, to błyskawicznie przechodzimy wszystkie etapy. Skuteczne, ale BARDZO nudne i BARDZO długie. No i ta taktyka faktycznie ucierpiała ze względu na potencjalne osłabienie stawić czoła.

Dainus - Pon 07 Lis, 2011

Jako niedzielny gracz pragnę przekazać radę innym niedzielnym graczom. Wczoraj z żoną udało nam się w końcu zmontować całkiem fajne talie (Przywództwo - Duch, Taktyka - Wiedza). Grało nam się świetnie (Anduina) Sprytnie załatwilismy jednego trolla a potem zaraz drugiego. Ale w końcu PZ nas wykończyły. Ponieważ odkryliśmy w końcu ukryty potencjał w kooperacji wszystkich stref, postanowilśmy grać dalej i zobaczyć do ilu dojdzie nam PZ. Było to ciekawe doświadczenie, bo moglismy spokojnie przećwiczyć swoje talie w demonstracyjnych warunkach (grając po przekroczeniu 50 PZ) Po takiej próbnej przygodzie mamy znacznie wiekszą świadomość działania wszystkich kart i to pozwoli na skuteczniejsze planowanie w "przepisowych" partiach. Podsumowując: polecam nowicjuszom zagranie różnymi kombinacjami talii nie zważając na granicę 50 PZ. Będziecie mogli sprawdzić czego waszym taliom brakuje, co możecie poprawić w taktyce. Zobaczcie na jakim poziomie PZ skonczyliście grę - jeśli przeżyjecie walkę.

Druga myśl, która mi się nasuneła to taka: szkoda że talie spotkań zieją tylko mrokiem. Fajnie by było gdyby twórcy gry pomysleli też o przyjaznych spotkaniach losowanych z talii spotkań, oraz o przyjaznych miejscach (a to karczma, a to jakieś miasteczko czy wioska gdzie moznaby się za kasę np. wyleczyć). Grało by się dłużej i klimat byłby mniej mroczny. :mrgreen:
pozdrawiam

rudy_stp - Pon 07 Lis, 2011

Dainus napisał/a:

Druga myśl, która mi się nasuneła to taka: szkoda że talie spotkań zieją tylko mrokiem. Fajnie by było gdyby twórcy gry pomysleli też o przyjaznych spotkaniach losowanych z talii spotkań, oraz o przyjaznych miejscach (a to karczma, a to jakieś miasteczko czy wioska gdzie moznaby się za kasę np. wyleczyć). Grało by się dłużej i klimat byłby mniej mroczny. :mrgreen:
pozdrawiam


Fajny pomysł. Może powstanie kiedyś przygoda uniemożliwijąca wystawianie sprzymierzeńców a jedynie oferujący pomoc napotkanych postaci z talii spotkań, podobnie było by z miejscami. Może kiedyś twórcy wpadną na taki pomysł.

Dainus - Pon 07 Lis, 2011

Moznaby maila sklecić po amerykańsku do FFG z petycją :mrgreen:
guciomir - Pon 07 Lis, 2011

Przyjaznych spotkań może nie ma wiele, ale są. Na przykład Grimbeorn Stary w przygodzie Carrock, albo rangerzy w Massing
Dainus - Pon 07 Lis, 2011

Znaczy się ktoś już im podpowiedział. Uważam że to fajny pomysł (tym bardziej że sam na niego wpadłem) :mrgreen:
l33tm4st3r - Czw 17 Lis, 2011

Dzisiejszy wieczór był wieczorem solowania Wzgórz Emyn Muil :D

ostateczna talia, którą zmontowałem po 2 testach i 1 próbnym podejściu pozwoliła mi ukończyć scenariusz w 6 turze z wynikiem końcowym 59p (według nowego systemu, według starego byłoby to 9p), co uważam za dobry wynik :)

talia, którą złożyłem dla tego scenariusza wygląda następująco:
(mam 1 podstawkę i pierwsze 4 APy)

Heroes

• Éowyn Core Set 7
• Eleanor Core Set 8
• Théodred Core Set 2

Deck

2x • Faramir (Core Set 14)
2x Son of Arnor (Core Set 15)
2x For Gondor! (Core Set 22)
2x Sneak Attack (Core Set 23)
2x • Steward of Gondor (Core Set 26)
1x • Celebrían's Stone (Core Set 27)
2x Northern Tracker (Core Set 45)
2x Strength of Will (Core Set 47)
2x A Test of Will (Core Set 50)
1x Unexpected Courage (Core Set 57)
3x • Gandalf (Core Set 73)
3x Westfold Horse-Breaker (The Hunt for Gollum 6)
2x Song of Kings (The Hunt for Gollum 10)
2x Dúnedain Warning (Conflict at the Carrock 26)
3x • Éomund (Conflict at the Carrock 30)
3x Escort from Edoras (A Journey to Rhosgobel 55)
3x Ancient Mathom (A Journey to Rhosgobel 56)
3x The Riddermark's Finest (The Hills of Emyn Muil 77)
3x Ride to Ruin (The Hills of Emyn Muil 78)
2x Song of Travel (The Hills of Emyn Muil 81)
2x Guard of the Citadel (Core Set 13)
3x Snowbourn Scout (Core Set 16)

Total 50

myślę, że talia jest dość oczywista, ale jakby ktoś miał pytania, to śmiało :)

(a jakby ktoś miał ochotę na porównywanie wyników w QLogu to zapraszam - mój nick na stronie FFG jest taki sam jak tu :P )

bartosh - Czw 17 Lis, 2011

Jaki jest ten nowy system punktacji?

A jak Wam idą Martwe Bagna? Ja zagrałem do tej pory raz z żoną i wygraliśmy ku swojemu zdziwieniu, bo założenia wyglądały teoretycznie dość słabo. Test wyprawy, potem ewentualnie test ucieczki z karty podstępu, a potem (pod koniec fazy wyprawy) kolejny test ucieczki - wydawało się, że zabraknie nam bohaterów i woli. Wzięliśmy jednak Frodo, który od razu na początku otrzymał węzeł (do tego m.in. Eowina) i poszło całkiem nieźle - Gollum ani razu się nam nie "zerwał".

Dzisiaj przeczytałem, że w środę wychodzi Powrót do Mrocznej Puszczy. Co oni tacy szybcy, nie wyrabiam się z funduszami, miałem to przewidziane w zakupach grudniowych:D Chodzi o premierę Khazad-Dum w grudniu?

l33tm4st3r - Czw 17 Lis, 2011

według nowej punktacji do wyniku końcowego dodajesz 10p za każdą SKOŃCZONĄ kolejkę (czyli nie dodajesz 10p za kolejkę, w której kończysz misję)
AdamK - Sro 30 Lis, 2011

Witam po raz pierwszy tutaj :)

Musze powiedzieć, że gra jest niesamowicie motywująca: mimo, że przegrałem ponad 10 razy, w końcu przeszedłem czystą talia ducha 1. scenariusz.

A 10 razy przegrałem, bo nie doczytałem w instrukcji, że przeciwnicy nie wychodzą ze zwarcia, i liczyłem ich do wyprawy, co zrobiło oczywiście wersję hardcore na sterydach, gdyż gra grała jednocześnie na zabicie i na zagrożenie.

Ale przyjemność z tej gry jest nieprawdopodobna :) więc po 10 przegranych, gdy znalazłem w FAQ uzupełnienie o niecofaniu postaci, jak student jakiś całą noc spędziłem, kombinując raz za razem, no i w końcu, co za satysfakcja :) już wiem, że zainwestuję w dodatki :)

Pytanie: CS wyszedł w Polsce tylko w jednym wydaniu, z tą właśnie instrukcją?

Pozdrawiam
A.

kufel - Sro 30 Lis, 2011

Wyszła tylko jedna wersja z jedna instrukcją.
Też uważam, że gra jest niesamowita :)
Powodzenia w kolejnych przygodach!

Galron - Czw 01 Gru, 2011

To samo miałem na początku mojej przygody z tą grą. Porażka za porażką. Ale teraz jestem w stanie wygrać pierwszy scenariusz każdą talią z osobna. Zrozumienie działania poszczególnych kart, oraz znalezienie zależności miedzy nimi to klucz do wygrywania.
crabtree - Czw 01 Gru, 2011

Po Martwych Bagnach załapałem kryzys chęci grania we Władka, ale w weekend sprawdzam nową przygodę która zapowiada się bardzo ciekawie! Mimo tego zastoju uważam, że WP jest jedną z lepszych gier w jaką grałem. Rozegrałem około 200 partii bo ta gra ma potencjał (mam tu na myśli grywalność), coś co sprawia że się chętnie do niej zasiada. Z niecierpliwością czekam na Morię!
Stephan - Czw 01 Gru, 2011

AdamK napisał/a:
Ale przyjemność z tej gry jest nieprawdopodobna więc po 10 przegranych, gdy znalazłem w FAQ uzupełnienie o niecofaniu postaci, jak student jakiś całą noc spędziłem, kombinując raz za razem, no i w końcu, co za satysfakcja już wiem, że zainwestuję w dodatki


Ja natomiast poradzę Ci: poczekaj trochę. I ja początki z grą miałem hurraentuzjastyczne. Dość długi czas jednak, jaki upłynął między wydaniem CS a pierwszym APkiem, pozwolił mi nieco ochłonąć i spojrzeć na produkt bardziej trzeźwo. Nie będę powtarzał starych argumentów, o które pokruszyliśmy z Kolegami z forum niejedną kopię, możesz ich poszukać także w tym wątku. Zajrzyj również na forum BGG, gdzie pojawiło się kilka bardziej obiektywnych recenzji gry, w których zwraca się uwagę na takie czy inne wady tego tytułu.

Pomyśl, że inwestując w grę "uzależniasz" się od FFG, gdyż gra będzie żyła tak długo, jak długo będą do niej wychodziły kolejne dodatki. Zauważ, że nawet najwięksi entuzjaści Władka podkreślają, że wciąż czekają na kolejne i kolejne dojonka... (Sam Crabtree twierdzi powyżej, że ma mały kryzys i dopiero nowa paczka kart może go na nowo usadzić przed Władcą.) To pokłosie takiego a nie innego formatu gry: bez nowych scenariuszy szybko się ona nudzi, zaś kolejne misje słono kosztują. Kiedy FFG odpuści Władka, gra natychmiast umrze. A za kasę, jaką do tego momentu wydasz, kupisz kilka (naście?) dużo lepszych gier. Z karcianych choćby Warhammera Inwazję czy AGOT, które na pewno przeżyją FFG, nie mówiąc nawet o LOTR:LCG.

AdamK - Pią 02 Gru, 2011

Stephan napisał/a:

Ja natomiast poradzę Ci: poczekaj trochę. I ja początki z grą miałem hurraentuzjastyczne. Dość długi czas jednak, jaki upłynął między wydaniem CS a pierwszym APkiem, pozwolił mi nieco ochłonąć i spojrzeć na produkt bardziej trzeźwo. [...]

Pomyśl, że inwestując w grę "uzależniasz" się od FFG, gdyż gra będzie żyła tak długo, jak długo będą do niej wychodziły kolejne dodatki. [...] To pokłosie takiego a nie innego formatu gry: bez nowych scenariuszy szybko się ona nudzi, zaś kolejne misje słono kosztują. Kiedy FFG odpuści Władka, gra natychmiast umrze. A za kasę, jaką do tego momentu wydasz, kupisz kilka (naście?) dużo lepszych gier. Z karcianych choćby Warhammera Inwazję czy AGOT, które na pewno przeżyją FFG, nie mówiąc nawet o LOTR:LCG.


Doskonale :) moja odpowiedź może być nieco zabarwiona racjonalizacją już dokonanego wyboru ;) ale ogólnie masz rację.

Oczywiście jest jedno ale: zakładasz klasyczny model gry. Cóż. powiedzmy sobie szczerze: od kiedy urodził mi się pierwszy syn, nie grałem praktycznie w nic (pomijając go), od sześciu lat czeka na mnie kampania Morrowinda do dokończenia. LOTR:LCG to pierwsza gra nieabstrakcyjna (powiedzmy...), w którą w dodatku mogę grać sam, co jest dosyć istotne, gdy widzisz, jakie spustoszenie wśród nadających się do spędzenia wieczoru przy stoliku znajomych następuje tak gdzieś po 32 roku życia (lub po pierwszym właśnie dziecku). Nie obawiam się śmierci gry, gdyż a) mam dość dużo dodatków przed sobą, co gwarantuje kilka lat zabawy solo i ze znajomymi i b) mam dwóch synów, których wciągam w planszówki, co gwarantuje dużo zabawy w kolejnym cyklu, i w kolejnym ;)

Tak wiec, jak widzisz, jeśli dodatek za 30zł da mi przynajmniej tyle satysfakcji, co książka za 30zł, nie będę uważał ich za zmarnowane. Co nie oznacza, że zakleszczyłem sie na LOTR: na Mikołaja czeka Dixit, wkrótce dotrze do mnie dungeoneer, i bedę jednym z pierwszych klientów galakty, gdy wyda genialne Once upon a time.

A.

crabtree - Pią 02 Gru, 2011

Stephan, tylko zauważ ile ja rozegrałem partii! Dużo więcej niż w inne gry razem wzięte, a to już sporo znaczy. Np. w Puerto Rico rozegrałem około 20 partii i już bardzo ciężko mnie namówić na kolejną rozgrywkę. Co do Władcy, to już dziś zabieram się za nową przygodę i po kilkunastu dniach przerwy z nowym animuszem wracam do gry. Myślę że nawet za kilka lat będę do niej chętnie wracał bo gra ma w sobie coś fajnego. Jak każda karcianka jest to wyciągacz kasy, ale jeśli dodatek kosztuje tyle co książka to czemu nie kupić? Do tego wariant solo, który jest świetnym rozwiązaniem na brak towarzystwa. Ostatnio właśnie kupuję tylko takie gry, które zawierają w sobie tryb samotnika.
kufel - Pią 02 Gru, 2011

Gra sama w sobie jest świetna, a to, że można w nią grać solo to mega plus! A do tego magia świata Tolkiena, proste zasady, oraz prześliczne ilustracje.
Wraz z kolejnymi rozszerzeniami gra ciągle się zmienia, nowe scenariusze, nowe karty graczy.
Mam masę obowiązków (praca, praca po godzinach, dom na utrzymaniu, dwójka łobuzów) a czasu na granie prawie w ogóle. Co z tego, że chętnie pograłbym też np. w Inwazję jak nie mam na to czasu :D
A czemu to wszystko piszę? Skoro ktoś może cały czas wylewać jad ja doleję trochę miodu :D
Trzymam kciuki za karciankę!
P.S. Szkoda, że Blood Bowl: TM nie ma opcji gry solo ;)

Avael - Pią 02 Gru, 2011

Stephan, masz sporo racji w tym co piszesz.

Uzależnienie się od nowych przygód i chęć posiadania nowych kart, a więc wydawanie kolejnej kasy, są i będą stałym elementem tej gry. W tym momencie mam CSx1 i trzy AP do tego. Do tego woreczki i mamy sumę 250,00zł. Gdyby doliczyć kolejne 3 AP-ki i duży krasnoludzki dodatek, który niebawem wyjdzie... no, sporo wyjdzie:) A w kolejce czekają następne AP-ki do kolejnego cyklu przygody.

W moim przypadku stanąłem na rozdrożu - czy dalej ciągnąć ten tasiemiec, czy go przerwać? Z jednej strony gra bardzo przypadła mi do gustu - z drugiej: to fura kasy, która z miesiąca na miesiąc krzyczy: Wydaj mnie! :)

I tak toczy się odwieczna walka serca z rozumem :) :)
Skończy się chyba na tym, że poczekam na Wojnę o pierścień i zaoszczędzoną na dodatkach kasę wydam właśnie na to.

Nie mniej WP LCG polecam każdemu... kogo na to stać :) . 40 zł miesięcznie to niedużo - powiedzą sympatycy tej gry. Dokładnie - o czym wie również machina zarabiająca na tej grze. Jednak przy sumowaniu wyjdzie całkiem sporo, a przecież diabeł tkwi w szczegółach.

crabtree - Pią 02 Gru, 2011

Avael napisał/a:

Skończy się chyba na tym, że poczekam na Wojnę o pierścień i zaoszczędzoną na dodatkach kasę wydam właśnie na to.

A co to jest ta Wojna o pierścień, Precious?

Berestaszek - Pią 02 Gru, 2011

Niedawno Galakta co nieco napisała na ten temat ;]

http://galakta.pl/newspost_329.html

kufel - Pią 02 Gru, 2011

Gra świetna ale solo nie pograsz ;)
@Avael: 40zł niedużo... zakładając, że się kupuje tylko 1 grę, ja gram we WP, WH:I, niedługo wychodzi BB:MD a w przyszłym roku Star Wars! :???: Poor me!

guciomir - Pią 02 Gru, 2011

Dla osoby która żyje z kieszonkowego 45 zeta to duża kasa, szczególnie jeśli miałaby ją wydawać co miesiąc.

Z drugiej strony, jeśli ktoś sam się utrzymuje to patrzy na to inaczej. 45 zeta = 1 wyjście do kina dla dwóch osób, czyli raptem półtorej godziny, często wątpliwej rozrywki. Jeśli takiej osobe LCG się podoba, to zdecydowanie lepiej i taniej na nim wyjdzie.

odmu - Pią 02 Gru, 2011

Jeśli ktoś ma wątpliwości czy wydawać kasę na władcę to wystarczy brać tylko duże dodatki - co duży dodatek i podejrzewam, że grać się będzie świetnie. Wydaje mi się, że w takim układzie gra jest mniej zasobożerna niż runebound czy horror w arkham, a 3 całkiem nowe scenariusze rozwijają tytuł bardziej niż te do wymienionych gier (mogę się mylić bo nie inwestowałem w te gry).
crabtree - Pią 02 Gru, 2011

odmu napisał/a:
Jeśli ktoś ma wątpliwości czy wydawać kasę na władcę to wystarczy brać tylko duże dodatki

Czy ja wiem? Core Set zawiera tak naprawdę tylko dwie bardzo grywalne przygody: Anduinę i Ucieczkę. Zestawy przygodowe są słabsze lub gorsze. Nie trzeba mieć wszystkich żeby się dobrze bawić ale na samym starterze i dużym dodatku ciężko ujechać.

odmu napisał/a:

Wydaje mi się, że w takim układzie gra jest mniej zasobożerna niż runebound czy horror w arkham, a 3 całkiem nowe scenariusze rozwijają tytuł bardziej niż te do wymienionych gier (mogę się mylić bo nie inwestowałem w te gry).

Mam Runebounda i powiem Ci że bez dodatków ta gra by była bardzo mało grywalna.

kufel - Pią 02 Gru, 2011

crabtree napisał/a:

Czy ja wiem? Core Set zawiera tak naprawdę tylko dwie bardzo grywalne przygody: Anduinę i Ucieczkę.

Dodam tylko, że powstało kilka ciekawych przygód autorskich bazujących na CS.

aramir - Pią 02 Gru, 2011

gdzie mozna je znaleść ??
kufel - Pią 02 Gru, 2011

Forum FFG
http://www.fantasyflightg...=517732&efpag=0
Lub bezpośrednio ze strony autora Ninjadorg:
http://ratdorg.blogspot.c...ninjadorgs.html

Post na BBG "The Lord of the Rings: The Card Game - Adventure Database"
Scenariusze, ranking wśród graczy itp
http://www.boardgamegeek....me-adventure-da

Stephan - Pią 02 Gru, 2011

AdamK napisał/a:
Oczywiście jest jedno ale: zakładasz klasyczny model gry. Cóż. powiedzmy sobie szczerze: od kiedy urodził mi się pierwszy syn, nie grałem praktycznie w nic (pomijając go), od sześciu lat czeka na mnie kampania Morrowinda do dokończenia. LOTR:LCG to pierwsza gra nieabstrakcyjna (powiedzmy...), w którą w dodatku mogę grać sam


Zgadzam się, możliwość samotnej zabawy jest na pewno plusem Władka. Ale zastanów się, czy solo nie lepiej pograć jednak w (genialnego!) Morrka tudzież inną grę komputerową? Zawsze uważałem, że plansze, karty, żetony i całe to ślicznie zadrukowane plastikowo-drewniano-kartonowe tałatajstwo jest jedynie pretekstem do zabawy w fajnym gronie, przy jednym stole i piwie (no, piwie czasem więcej niż jednym :grin: ). Natomiast kupowanie karcianki tylko po to, by grać w nią samemu, gdy na przejście czeka Morrowind? Czy naprawdę dobrze to przemyślałeś??? :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Tym bardziej, że nie podzielam Twojego optymizmu co do żywotności Władcy. Jeden dodatek - to jeden scenariusz. Przejdziesz go raz, drugi, dziesiąty... W końcu się znudzi i zażądasz nowego, potem kolejnego. To jak z puzzlami: zapaleniec ułoży ten sam zestaw może i 20 razy, ale w końcu będzie chciał nowe pudełko, nowy obrazek. A co, jak FFG zaprzestanie wydawania gry? I nie ma się co łudzić, że sytuację uratują scenariusze fanowskie. Są one raczej ciekawostką, niż istotnym czynnikiem przedłużającym żywotność rozgrywki i nie ma ich znowuż tak wiele. Poza tym o ile jeszcze można sobie wydrukować od biedy 2-3 karty misji, to już nie za bardzo jest możliwość tworzenia i drukowania do nich nowych zestawów kart przeciwności - a to one przecież stanowią o jakości scenariusza! Z resztą sam NinjaDorg odpuścił sobie na razie tworzenie kolejnych questów i coraz chłodniej wypowiada się o grze na forum BGG.

Kolejna sprawa to cena Władka. Nie zgadzam się z bałamutnymi argumentami, jak ten podany przez Guciomira, gdzie porównuje się cenę APka z wyjściem do kina. A co ma jedno z drugim wspólnego? Na tej samej zasadzie mogę porównać skok na bunjee i gazetę z krzyżówkami. Skok: 100 zł i 5 sekund lotu. Krzyżówki: 5 zł i tydzień główkowania. To po jaką cholerę ludzie skaczą jeszcze na bunjee, zamiast rozwiązywać krzyżówki? Aby być miarodajnym, porównajmy cenę Władcy i innych karcianek. A tutaj już nie wypada tak różowo. Gra kosztuje zdecydowanie za dużo jak na to, co sobą oferuje. Amen.

Niemniej, AdamK, zrobisz jak chcesz :grin: Podzieliłem się z Tobą swoim doświadczeniem, ostrzegłem Cię. Jeżeli jednak będziesz inwestował dalej w grę, to życzę Tobie i Twoim synom wielu emocjonujących wypraw z talią kart w ręku!

kufel - Pią 02 Gru, 2011

Stephan napisał/a:
Podzieliłem się z Tobą swoim doświadczeniem, ostrzegłem Cię.

A co to jakaś krucjata? :twisted:

Kulgan - Pią 02 Gru, 2011

Stephan napisał/a:
Zgadzam się, możliwość samotnej zabawy jest na pewno plusem Władka. Ale zastanów się, czy solo nie lepiej pograć jednak w (genialnego!) Morrka tudzież inną grę komputerową? Zawsze uważałem, że plansze, karty, żetony i całe to ślicznie zadrukowane plastikowo-drewniano-kartonowe tałatajstwo jest jedynie pretekstem do zabawy w fajnym gronie, przy jednym stole i piwie (no, piwie czasem więcej niż jednym :grin: ). Natomiast kupowanie karcianki tylko po to, by grać w nią samemu, gdy na przejście czeka Morrowind? Czy naprawdę dobrze to przemyślałeś??? :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Aż nie mogę się oprzeć z porównaniem, że Twój powyższy wywód to nawiązanie do działania biblijnego szatana :twisted:

Ja gram we Władcę rzadko, zazwyczaj z kumplem na jakiejś nocce jako główny punkt programu. Jeśli zaczniemy już grać we Władcę, to jest niewielka szansa, że ruszymy coś jeszcze. I gramy bez piwa, bo jakoś nie jest to dla nas pozycja obowiązkowa. Niedawno znudziła mi się moja talia, więc złożyłem sobie nową. Kart jest tyle, że spokojnie 3 talie mogą sobie funkcjonować obok siebie. A niedługo powstanie talia Krasnoludów, a potem pewnie Elfów i ... zobaczymy jeszcze :mrgreen:

Mimo, że gram rzadko, to jednak kupuję wszystkie dodatki i to często po 2 komplety. Dlaczego? Żeby na nocce móc zagrać w wybrany scenariusz albo żeby zobaczyć sobie jak działają różne karty z dodatków. I dlatego, że zbieram karcianki. Nie wyobrażam sobie inaczej.

Mógłbym oczywiście zainwestować czas i pieniądze gdzie indziej, ale ... Gry komputerowe jakoś mnie nie wciągają, poza tym ile można siedzieć przy kompie? Oczu szkoda. Rubebound? To nie dla mnie, po 2-3 grach stwierdziłem, że na następną partyjkę nie mam ochoty. Inne planszówki? Jasne, jak najbardziej, w gronie znajomych i uczniów bardzo chętnie. Ale pójście na wyprawę Aragornem i stoczenie walki z potworami Gimlim to jednak zaleta sama w sobie - na to czas musi się znaleźć :grin: Każdy lubi to, co lubi i o gustach się nie dyskutuje, więc decyzja to indywidualny wybór. Ja postawiłem na Władcę Pierścieni LCG i nie żałuję :grin: I nieustannie czekam, kiedy wyjdzie następny dodatek, a po nim następny - bo gra jest warta swojej ceny :grin:

Stephan - Pią 02 Gru, 2011

Kulgan napisał/a:
I nieustannie czekam, kiedy wyjdzie następny dodatek, a po nim następny


Aż pewnego razu kolejnego doda nie będzie i d... blada :/ Wtedy trzeba będzie wałkować w koło Macieju prowadzenie Golluma wzdłuż i wszerz Mrocznej Puszczy. A to trochę jak gumkowanie Sudoku, żeby rozwiązać je po raz kolejny.

Jeśli jednak kogoś na to stać...

Marcussz - Sob 03 Gru, 2011

Stephan napisał/a:
Aż pewnego razu kolejnego doda nie będzie i d... blada :/ Wtedy trzeba będzie wałkować w koło Macieju prowadzenie Golluma wzdłuż i wszerz Mrocznej Puszczy. A to trochę jak gumkowanie Sudoku, żeby rozwiązać je po raz kolejny.


Ale to samo można powiedzieć chyba o wszystkim. Czy wspomniane wcześniej gry komputerowe, czy jakakolwiek inna gra planszowa. Jeżeli będziesz ciągle w koło grał w to samo bez jakiegokolwiek urozmaicenia wszystko ci się znudzi, czy to będzie Władca, czy Runebound, czy szachy.

Stephan - Sob 03 Gru, 2011

Marcussz napisał/a:
Ale to samo można powiedzieć chyba o wszystkim. Czy wspomniane wcześniej gry komputerowe, czy jakakolwiek inna gra planszowa. Jeżeli będziesz ciągle w koło grał w to samo bez jakiegokolwiek urozmaicenia wszystko ci się znudzi, czy to będzie Władca, czy Runebound, czy szachy.


To nie do końca to samo. Kupując np. szachy kupuję grę "kompletną", zamkniętą. Natomiast z LCG (a szczególnie z Władcą, którego żywotność wyjątkowo zależy od dopływu nowych scenariuszy) jest inaczej - trochę jak z kupowaniem pizzy we fragmentach - najpierw jajka i drożdże, za miesiąc ser, za dwa miesiące - pieczarki i tak dalej. Władcę kupujemy w "ratach", za każdym razem dostając nieco "śmieciowych" kart, które swoją moc mają pokazać dopiero wraz z ukazaniem się kolejnych dodatków (pierwszy przykład z brzegu - Nor Am I A Stranger). Tak więc z każdym rozszerzeniem mamy niekompletną grę (plus jeden nowy quest na pocieszenie), która wręcz domaga się kolejnych zakupów. Chciałem tylko uświadomić AdamK, że pewnego dnia FFG zrezygnuje z wydawania kolejnych rozszerzeń - i Władek zostanie grą w pewien sposób niepełną. Takimi szachami bez wszystkich figur, którymi można pograć, ale wciąż będzie czegoś brak.

kufel - Sob 03 Gru, 2011

Stephan napisał/a:
...Chciałem tylko uświadomić AdamK...

Ok, ale wciąż nie mogę pojąć PO CO? Masz jakąś misję od Boga? Może od konkurencji? Sam wydajesz karciankę? Czy po prostu nasza cecha narodowa: wrodzona upierdliwość? :D

Stephan - Sob 03 Gru, 2011

Kufel napisał/a:
Ok, ale wciąż nie mogę pojąć PO CO?


Jej, a co za różnica? Czy moje intencje zmieniają w jakikolwiek sposób postać rzeczy? Przedmiotem dyskusji jest Władca - jego zalety ale też wady, a nie intencje użytkowników forum. Równie dobrze Ty możesz być pracownikiem Galakty i zachwalać wadliwy produkt, prawda? :mrgreen:

Kulgan widzi we mnie szatana, więc może odpowiem cytatem z Jezusa: "Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?" :wink:

kufel - Sob 03 Gru, 2011

Stephan napisał/a:
odpowiem cytatem z Jezusa: "Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?" :wink:

Hmmm jednak Bóg przez Ciebie przemawia ROTFL :lol: :twisted: :mrgreen:

guciomir - Sob 03 Gru, 2011

Hihi zabawnie wam to wyszło :)

Wracając do tematu: posiadam obecnie 6 dodatków i podstawkę. Wciąż mam ochotę wracać do poprzednich scenariuszy. Kiedy wychodzi nowy dodatek i wraz z nim nowe karty gracza próbuje tworzyć nowe talie, przebudowuje już istniejące, a następnie zaczynam maraton i gram kilkukrotnie istniejące , stare przygody. FFG nie przestanie wydawać gry w najbliższym czasie, zbyt dobrze się sprzedaje. To nie ma być zabawa na całe życie, wystarczy że będzie sprawiać radość przez kilka lat. A w dodatku sądzę, że będę do niej wracał, bo ilość questów i kart graczy będzie ogromna gdy gra przestanie być wydawana.

Kulgan - Sob 03 Gru, 2011

Stephan napisał/a:
Aż pewnego razu kolejnego doda nie będzie i d... blada :/ Wtedy trzeba będzie wałkować w koło Macieju prowadzenie Golluma wzdłuż i wszerz Mrocznej Puszczy. A to trochę jak gumkowanie Sudoku, żeby rozwiązać je po raz kolejny.

Jeśli jednak kogoś na to stać...


Czy to samo piszesz fanom Władcy Pierścieni TCG, Vampire'a czy Doom Troopera? Bo te karcianki któregoś razu się skończyły. I d... blada... I gracze muszą teraz grać tylko tymi kartami, które wyszły - "w koło Macieju". Nie żal Ci ich? Bo z tego, co wiem, to im samym nie jest siebie żal.

Ciągle nie rozumiem, czemu wieszczysz upadek Lotra LCG. Póki co, żadna karcianka LCG wydawana przez FFG nie upadła, więc czemu miałoby to spotkać Lotra? Bo Ty tak chcesz? Za wysoko cenisz swoją osobę. Nie masz na to najmniejszego wpływu, na szczęście dla nas wszystkich :mrgreen:

Galron - Nie 04 Gru, 2011

Amen.
Stephan - Nie 04 Gru, 2011

Kulgan napisał/a:
Czy to samo piszesz fanom Władcy Pierścieni TCG, Vampire'a czy Doom Troopera? Bo te karcianki któregoś razu się skończyły. I d... blada...


Ale żadna, podkreślam ŻADNA z tych karcianek nie była aż tak uzależniona od nowych dodatków. Wychodziły one w setach, które stanowiły zamkniętą całość. Ich "regrywalność" nie polegała li tylko na ciągłym dokupowaniu rozszerzeń, by podtrzymać toto na życiu, tylko na inwencji jak za pomocą tego, co mam, pokonać przeciwnika. Mój przeciwnik zmieniał talię (bądź spotykałem innego przeciwnika), więc i ja ją zmieniałem i tak bez końca.

Zauważ, że w "tysiąca" ludzie grają od dziesiątków lat za pomocą 24 kart, nie będąc zmuszani co miesiąc do wydawania 40 zł na nowe zestawy. I podobnie jest choćby z Warhammerem, który mimo, iż jest także LCG i można go sobie rozszerzać, to jednak stanowi "zamkniętą" całość, za pomocą której można świetnie się bawić także bez inwestycji w dojonka.

Ale nie uwierzę, że przeciętny gracz będzie wciąż i wciąż latami przechodził Mroczną Puszczę, płynął wzdłuż Anduiny czy uciekał z Dol Guldur za pomocą tych samych kart. Władca jest tak mocno zorientowany na kupowanie kolejnych rozszerzeń, że bez nich umrze od razu. W Młotka, Magica, Władcę TCG czy inne "normalne" karcianki ludzie będą grać aż do końca świata nawet, jeśli kiedyś wydawca z nich zrezygnuje (bądź już zrezygnował) - bo są one zgrabnymi mechanikami, zaklętymi w kartach, za pomocą których możemy grać przeciwko tysiącom niepowtarzalnych graczy. We Władcę możemy grać jedynie przeciwko 11 scenariuszom (na razie i licząc Mrok Nad Osgiliath, co w sumie kosztuje 447,2 zł (!) - cena po zsumowaniu na stronie Galakty; do tego koszt wysyłki). Scenariuszom, które, w przeciwieństwie do żywych graczy, nie zaskoczą nas niczym nowym, nie zmienią talii czy strategii rozgrywki i jako takie - muszą kiedyś się znudzić. Po prostu muszą.

Kulgan napisał/a:
Ciągle nie rozumiem, czemu wieszczysz upadek Lotra LCG. Póki co, żadna karcianka LCG wydawana przez FFG nie upadła, więc czemu miałoby to spotkać Lotra? Bo Ty tak chcesz? Za wysoko cenisz swoją osobę. Nie masz na to najmniejszego wpływu, na szczęście dla nas wszystkich


I znów, Kulgan, próbujesz doszukiwać się u mnie jakichś ukrytych intencji. Odpuść sobie, naprawdę. Są one proste jak drut i dla jasności wyłożę je jeszcze raz: kocham uniwersum Tolkiena, lubię gry karciane, nie jestem bardzo zamożny i lubię pomagać innym. Złóżmy teraz te czynniki do kupy: kupiłem drogą grę, która zawiodła moje oczekiwania, niecnie wykorzystując wspaniały świat Śródziemia i zjadając mój budżet, który mogłem przeznaczyć dużo lepiej. Teraz próbuję uchronić innych przed równie wielkim rozczarowaniem. Nie twierdzę, że każdy się zawiedzie - przykład Ty, Kufel czy Crabtree, którzy grę pokochaliście i tego Wam gratuluję, a nawet - zazdroszczę. Niemniej chcę stworzyć innym, zainteresowanym grą, luksus, jakiego ja nie miałem, gdy kupowałem Władcę przedpremierowo i przedstawić drugą stronę medalu, by ich wybór był bardziej świadomy. Mam do tego takie samo prawo, tak jak i Wy, kiedy przedstawiacie grę w superlatywach.

I odpuść sobie wycieczki w stylu "za wysoko cenisz własną osobę", bo nie mam żadnej własnej osoby, a co najwyżej własne auto. I jego też za bardzo nie cenię, bo ma 12 lat i zaczyna korodować :mrgreen:

aramir - Nie 04 Gru, 2011

a nie żal ci osób które grają w WoW i co miesiąc wydaja 10 euro i gdy tylko przestaną płacić zostają bez niczego ?
Stephan - Nie 04 Gru, 2011

Aramir napisał/a:
a nie żal ci osób które grają w WoW i co miesiąc wydaja 10 euro i gdy tylko przestaną płacić zostają bez niczego ?


Nie wiem, nie grałem, nie gram i nigdy w to nie będę grał, Warcraft to nie moja bajka. Ale niech Ci będzie: żal mi ich :mrgreen: Podobnie jak dzieci w Afryce, kobiet w Arabii czy kotów w schroniskach. Ale forum jest o Władcy i może na razie do niego ograniczę swoje żale :razz:

aramir - Nie 04 Gru, 2011

dlatego są różne gry i różne sposoby na granie w nie. My za 40 zł dostajemy nową misje nowa przygodę gra sie rozkręca przez co może za rok będziemy mieli całkiem inne zasady w przygodach. Taki styl gry jest chyba pierwszy raz wprowadzony i dopiero czas pokaże co i jak. Ja grałem w Veto i po roku grania wydaniu ok 1000zł mam bezużyteczna talie i nie mam szans z graczami którzy na bieżąco kupują dodatki dlatego upadek takich gier wychodzi na plus graczom. My mamy scenariusze i nic nie stoi na przeszkodzi żebyś sam jakieś zrobił na podstawie kart jakie masz.
Stephan - Nie 04 Gru, 2011

aramir napisał/a:
Taki styl gry jest chyba pierwszy raz wprowadzony i dopiero czas pokaże co i jak.


Dokładnie tak. Tu się zgadzamy, różnimy się jedynie co do przewidywań. Jak dla Ciebie, widzę, nie jest to pierwsza karcianka; na Veto wydałeś około 1000zł i pewnie nie będzie wielkim problemem, gdy po wydaniu 1000 zł na Władcę jego także odłożysz na półkę. Zapewne nie jest to także jedyna karcianka, w którą obecnie inwestujesz i nie zostaniesz w razie czego "sierotą po LOTR LCG" :wink:

Ale są też osoby (w tym i ja), które nie mogą sobie pozwolić na tak szeroko zakrojone inwestycje. Jedni kupią wszystko jak leci (naprawdę, nie piszę akurat o Tobie, nie bierz tego do siebie!) - nawet, gdyby to było "M jak Miłość: The Card Game" i kosztowało 200 zł za paczkę + co miesiąc 50 zł za rozszerzenie. Inni szczypią się jak mogą z każdą złotówką i jeżeli już coś kupują (zwłaszcza, jeśli to coś wymaga stałego dokładania co miesiąc połowy dniówki) to muszą być pewni, że produkt ten ma wysoki współczynnik jakość/cena, ale też będzie służył długo i intensywnie.

Akurat karcianka+Śródziemie to dla mnie temat specjalny. Jako dzieciak na przełomie podstawówki i liceum, po krótkim epizodzie z M:TG, wiele ciupałem z kumplem w ME:TW. Pewnie nie zainwestowałem w karty więcej, niż 100 zł (starter+3-4 boostery), ale zabawy miałem na prawie 2 lata! Potem lokalny sklep z grami padł, a ja w przypływie nagłej potrzeby finansowej sprzedałem karty kumplowi.

Wtedy wypadłem z obiegu na dłuższy czas i na LOTRa od Deciphera się już nie załapałem. Booster boxa Two Towers kupiłem dopiero rok temu na allegro. Pograłem z żoną całkiem sporo, ale gra była już martwa, zaś informacje o nadchodzącym LOTR LCG sprawiły, że nastawiłem się na karciankę od FFG. Core set Władka miałem tuż przed premierą i mimo pierwszego zauroczenia, zacząłem dostrzegać coraz więcej i więcej wad gry. Wizardsom czy LOTR TCG nie dorasta ona nawet do pięt. Teraz mnie wkurza, że na następną grę karcianą, opartą na tolkienowskim uniwersum, będę musiał czekać kilka ładnych lat. Przynajmniej dopóty, dopóki niszę rynkową zajmował będzie "nasz" Władek :evil:

Zdaję sobie sprawę, że jest wiele osób w podobnej sytuacji. Nie są geekami, kupującymi wszystko jak leci, ale szukają ciekawej, niebanalnej i ambitnej rozrywki w swym ukochanym uniwersum. Przy okazji liczą się jednak z innymi wydatkami i nie chcą inwestować na ślepo w coś, co może okazać się niewypałem, zaś LOTR LCG znalazł się w orbicie ich zainteresowań. To z nimi dzielę się swoimi spostrzeżeniami i do nich właśnie apeluję: wstrzymajcie się jeszcze i poczekajcie, na razie Władca trafia w bardzo... hm... specyficzne gusta; potrafi zauroczyć ale szybko może okazać się, że król jest nagi, drogi i nieciekawy (co starałem się rzetelnie wykazać w tym i innych wątkach na tym forum).

Karharoth - Nie 04 Gru, 2011

Hej, ale Lotr TCG żyje i ma się całkiem nieźle :D W lutym Mistrzostwa Polski u Ciebie w Krakowie, lepszej okazji na dokładne zapoznanie się możesz nie mieć!
Karharoth - Nie 04 Gru, 2011

Noooo i...jeśli wszystko dobrz epójdzie to za rok ukaże się nam There And Back Again CCG od Deciphera, jest to opcja wręcz prawie pewna.
Stephan - Nie 04 Gru, 2011

No na mistrzostwa to raczej nie mam z czym startować :) Ale może wpadnę pokibicować. A z tym There And Back Again to mnie zaciekawiłeś i poprawiłeś humor :mrgreen: Oj, będę czekał!
Marcussz - Nie 04 Gru, 2011

Stephan napisał/a:
To z nimi dzielę się swoimi spostrzeżeniami i do nich właśnie apeluję: wstrzymajcie się jeszcze i poczekajcie, na razie Władca trafia w bardzo... hm... specyficzne gusta; potrafi zauroczyć ale szybko może okazać się, że król jest nagi, drogi i nieciekawy (co starałem się rzetelnie wykazać w tym i innych wątkach na tym forum).


Tylko pomyśl co się będzie działo jak osoby które teraz zachęcisz by poczekały, za powiecmy pół roku dojdą do wniosku "LORT LCG to coś dla mnie". Nagle się okaże że wydatek będzie o x-set złotych droższy. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć tylko że kupowanie systematyczne jest lepsze niż kupienie na raz iluś tam dodatków.

guciomir - Nie 04 Gru, 2011

Ależ te wszystkie osoby nie muszą czekać i mogą już teraz kupować LOTRa. Głosy na "nie" są tak nieliczne, że ledwo się je zauważa.
Kulgan - Nie 04 Gru, 2011

@ Stephan

Od długiego czasu już nie grasz a ciągle wypowiadasz się o grze, jak byś był znawcą. I ciągle używasz tych samych argumentów tylko w nieco innym opakowaniu. Tak jakbyś uczestniczył w jakiejś krucjacie, jak celnie zauważył Kufel.

Każda karcianka wymaga nowych kart, inaczej się znudzi. Oczywiście maniacy zawsze będą grali w swoją ukochaną, ale dla większości graczy dokupowanie kart jest niezbędne. A to droga zabawa. A Władca LCG jest w tym przypadku tańszy, serwuje nam komplety potrzebnych kart za jedyne 45 zł. albo i mniej. Za Snapcastera z Magica kupię sobie 2 dodatki do WP, a za Liliankę - 3. Za Duala kupię całe 6 dodatków, a za Moxa... No właśnie - na Magica z nowego dodatku wydałem dużo więcej niż za wszystkie karty Władcy. Powiesz, że widać mogę sobie na to pozwolić. Owszem - mogę i chcę. Bo nie jest droższy od karcianek kolekcjonerskich i kupując zawsze wiesz, co trafisz :mrgreen:

Władca Pierścieni LCG jest grą nowatorską i jak widać ciągle znajduje nowych fanów. Jak każda gra z czasem kogoś zniechęca, ale to nieuniknione. Uważam jednak, że każdy sam powinien dojść do tego, czy chce w coś grać, czy też nie. Jeśli gra się nie spodoba, znajdzie sobie sporo innych, zaś jeśli mu przypadnie do gustu, to zdanie kogokolwiek innego nie będzie miało znaczenia.

AdamK - Pon 05 Gru, 2011

Kulgan napisał/a:
A Władca LCG jest w tym przypadku tańszy, serwuje nam komplety potrzebnych kart za jedyne 45 zł. albo i mniej. Za Snapcastera z Magica kupię sobie 2 dodatki do WP, a za Liliankę - 3. Za Duala kupię całe 6 dodatków, a za Moxa... No właśnie - na Magica z nowego dodatku wydałem dużo więcej niż za wszystkie karty Władcy. Powiesz, że widać mogę sobie na to pozwolić. Owszem - mogę i chcę. Bo nie jest droższy od karcianek kolekcjonerskich i kupując zawsze wiesz, co trafisz :mrgreen:


Cóż. Moje talie MTG skończyły sie rozwijać tak gdzieś z dwa rozszerzenia po V edycji, ich trzon to trzecia ed. z takimi zabytkami, o których nikt już nie pamięta, jak Arabian Nights. Talie, które są warte mały majątek leżą sobie na półce a Jester śmieje się spod swojego zmrożonego epoką lodowcową kapelusza, szyderczo mówiąc "z kim sobie mną pograsz?". Z tymi kartami nie mam się co pokazywać. Każda karcianka umiera, jeśli w nią nie inwestujesz. pytanie: czy ożyje, gdy ją weźmiesz do ręki po 20 latach? MTG nie. WP ma tutaj wielki potencjał, jak książka, którą znajdujemy w pudle u babci na strychu. Dzięki opcji solo właśnie bardziej przypomina książkę, niż cokolwiek innego, co znam ze świata gier (karcianych) A i tak czas pokaże :)

Berestaszek - Pon 05 Gru, 2011

dosyc istotną rzeczą jest to że WP nie ma czegoś takiego jak boostery które dają losowe karty. Zawsze dostajesz takie same jak każdy inny gracz to już od Ciebie zależy tylko jak zbudujesz swoją talie. Nie musisz polowac na allegro czy gdzie indziej na daną kartę. (no chyba że jesteś maniakiem i musisz miec wszystkie karty z core seta w 3 kopiach..)
Karharoth - Pon 05 Gru, 2011

Berestaszek napisał/a:
dosyc istotną rzeczą jest to że WP nie ma czegoś takiego jak boostery które dają losowe karty. Zawsze dostajesz takie same jak każdy inny gracz to już od Ciebie zależy tylko jak zbudujesz swoją talie. Nie musisz polowac na allegro czy gdzie indziej na daną kartę. (no chyba że jesteś maniakiem i musisz miec wszystkie karty z core seta w 3 kopiach..)



Mam 2 kumpli, którzy właśnie dlatego NIE chcą grać w Władce LCG : ) . Czyli nie jest to raczej żaden wyznacznik.

crabtree - Pon 05 Gru, 2011

Każda karcianka kosztuje, a gdy w boosterach są losowe karty to już jest masakra. Moja przygoda z MtG skończyła się na przełomie IX i X edycji. Zauważyłem że w przypadku takiej gry trzeba mieć naprawdę sporo kasy której mi było żal bo są przecież inne gry do kupienia. Rozpakowanie każdego kolejnego boostera przynosi tylko rozczarowanie bo karty się coraz częściej powtarzają im więcej ich mamy ;) Dlatego standard LCG mi pasuje idealnie! A czy gra staje się prostsza z każdym dodatkiem? No nie wiem... wczoraj z siorą 3 razy polegliśmy na Polowaniu na Golluma. Talia spotkań przygody się nie rozwija, ale karty mogą się pojawić w takiej konfiguracji że gra się mocno komplikuje. I ta losowość jest siłą WP.
aramir - Pon 05 Gru, 2011

[quote="AdamK"]
Kulgan napisał/a:
A Władca LCG jest w tym przypadku tańszy, serwuje nam komplety potrzebnych kart za jedyne 45 zł. albo i mniej. Za Snapcastera z Magica
Cóż. Moje talie MTG skończyły sie rozwijać tak gdzieś z dwa rozszerzenia po V edycji, ich trzon to trzecia ed. z takimi zabytkami, o których nikt już nie pamięta, jak Arabian Nights. Talie, które są warte mały majątek leżą sobie na półce a Jester śmieje się spod swojego zmrożonego epoką lodowcową kapelusza, szyderczo mówiąc "z kim sobie mną pograsz?". Z tymi kartami nie mam się co pokazywać. Każda karcianka umiera, jeśli w nią nie inwestujesz. pytanie: czy ożyje, gdy ją weźmiesz do ręki po 20 latach? MTG nie. WP ma tutaj wielki potencjał, jak książka, którą znajdujemy w pudle u babci na strychu. Dzięki opcji solo właśnie bardziej przypomina książkę, niż cokolwiek innego, co znam ze świata gier (karcianych) A i tak czas pokaże :)


w 100% sie ztoba zgadzam dodatowo powiem że po roku bez inwestowania w inna karcinkę karcianke byłem strasznie w plecy z władca tak nie ma bo kupujesz nowa przygode i zawsze możesz przejsc ja tym co masz.

himramir - Wto 03 Lip, 2012

Mam pytanie. Czy gdy wylosuję kartę "podstępu", na której pisze "po odkryciu: zadaj po jednym pkt. obrażeń..." to czy można anluwoać ten efekt kartą, która może anulować efekt "podstępu" lub inną kartą anulująca "efekt odkrycia" ? czyli jedną albo drugą ?
schen - Wto 03 Lip, 2012

Można go anulować i jedną i drugą kartą.
Radziol88 - Sro 04 Lip, 2012

Ogólnie jak karta ma Odpowiedź, to oznacza natychmiastową reakcję, która pozwala anulować, lub wykorzystać na swoją korzyść jakieś wydarzenie.
blazius - Sro 04 Lip, 2012

Jest prośba żebyście w tym wątku trzymali się wrażeń z rozgrywki. Śledzę uważnie choć gry nie miałem w rękach ani razu.
himramir - Czw 05 Lip, 2012

Ja zadałem pytanie nie w tym wątku co trzeba, ze co przepraszam.
Może napiszę o swoich wrażeniach. Graj jest cholernie trudna i cholernie wciągająca. Na tapecie mam przejście "ucieczka z dol guldur" solo :)

blazius - Czw 05 Lip, 2012

Trudna czy po prostu losowa?
himramir - Czw 05 Lip, 2012

Wydaje mi się, że wszystko po trochu. Po części jest losowa ale daje to właśnie ten dreszczyk emocji. :-) Nie ukrywam, że bez taktyki się nie obejdzie
stforek - Pią 06 Lip, 2012

Co tu dużo gadać, gra jest genialna!

Ostatnio grałem sam czterema taliami (mono), zupełnie inna gra niż solo czy we dwójkę!
Mnóstwo kombinowania, czasami jedną rundę rozkminiam z 15 minut i znajduję rozwiązanie.

blazius - Pią 06 Lip, 2012

Bo zgodnie z naturą otwartych kancianek im dalej, tym mniej powinno być losowości.

Ile cor setów na dzisiaj wypada mieć?

himramir - Pią 06 Lip, 2012

A czy jedno nie jest wystarczające ?
wojo - Pią 06 Lip, 2012

W tej grze nie ma turniejów więc kupujesz tyle zestawów podstawowych ile uznajesz za sensowne.

Jeden jest całkiem wystarczający. Ja kupiłem (wymieniłem się na) drugi bo chciałem mieć szerszą pulę kart ale trzeciego nie zamierzam kupować dla tych kilku kart które mi brakuje w 3 kopii.

Ludzie stosują proxy (ksero karty w koszulce i inną nie używaną kartą) z powodzeniem - mnie to jednak estetycznie nie pasuje ale można.

himramir - Pią 06 Lip, 2012

Jasne, można dokupić ale czy to nie jest jakieś naginanie/naciąganie ? Mając talię z różnymi 3x najlepszymi kartami z podstawki mija się chyba z założniami gry - nie wiem, tak tylko strzelam. Oczywiście o nic nie oskarżam, tylko głośno myślę
blazius - Pią 06 Lip, 2012

Założeniem wydawcy na pewno było żeby były kupowane 3 x cor sety. Sprytny numer z silnymi jedynkami znam z Inwazji. Przed chwilą był dodruk cor seta.
himramir - Pią 06 Lip, 2012

Coś w tym jest. W końcu dozwolone są max 3 te same karty w talii gracza :)
TomB - Pią 06 Lip, 2012

W tę grę można grać na dwa sposoby - dla najlepszego wyniku lub jako wyzwanie.
Wyzwaniem może być przejście wybranego scenariusza talią kart z jakimś ograniczeniem (np. tylko 1 core setem, tylko wiedzą, z dwoma bohaterami itd.)
Granie na wynik to już granie wszystkimi dostępnymi kartami i zakup drugiej podstawki jest (chyba) konieczny. Jak ktoś bardzo potrzebuje 3-karty do kompletu, to i trzecie pudełko kupi.

Dla mnie gra była początkowo irytująca, dopiero po zakupie drugiego pudła zaczęło się wszystko układać i dziś mogę wrócić do grania jednym corem - dlatego, że już wiem, że można go spokojnie używać do gry. Na początku wydawał się mało grywalny.

Słowem - im więcej masz, tym więcej możesz. I nie musi to oznaczać, że masz łatwiej. Masz więcej.

himramir - Pią 06 Lip, 2012

No ale więcej to i łatwiej. Skoro z jednym setcorem gra Cię irytowała a z dwoma już nie bo "wszystko zaczęło się układać" to po prostu jest łatwiej ;) aczkolwiek może sam kupie drugą podstawę :)

Może ktoś napisać czy z dodatkami przychodzą nowe fajne karty ? Mam na razie golluma i te dodatkowe są słabiutkie (przynajmniej jak na razie)

JollyRoger1916 - Sob 07 Lip, 2012

Już gdzieś pisałem. Jak ktoś zaczyna teraz przygodę lepiej kupić 1 CS + wszystkie dodatki, megamocarne karty z CS tracą na znaczeniu, teraz każda sfera ma coś koło 90 kart, można składać decki masakratory bez konieczności wpychania na siłę kart. Nie dajcie się zwariować, żaden turniej się nie odbędzie, a do grania dla fun`u kart jest aż nadto, składanie talii 50 kartowej to wyzwanie nawet jesli składana jest pod 1 sferę, dlatego staram się składać "pod klimat" jest wtedy troszkę łatwiej. Jeśli ktoś chce koniecznie kupowac 3 CS to spoko, do mnie to totalnie nie przemawia w obecnej sytuacji, chociaż nie ukrywam, że gdybym zbierał WP od początku, kiedy nie było aż tylu dodatków to prawdopodobnie kupiłbym jeszcze 1, czy 2 CS`y.
blazius - Sob 07 Lip, 2012

Dzięki za wyjaśnienie sytuacji. Bo widzicie żeby np. sensownie wdepnąć w te nową karciankę Racial Wars to na wstępie wypada mieć dwa ichnie cor sety które nazwali zestawami bitewnymi. I grają tym tylko dwie osoby. Na razie.
JollyRoger1916 - Sob 07 Lip, 2012

Jeśli chodzi o RW z tego co rozumiem sprawa wygląda tak, że jest CS, który zawiera oba zestawy bitewne i to jest dla ludzi, którzy planują kupić to sami i mieć pełną grę, jeśli będą mieli ochotę sobie zagrać z kimś, kto nie grywa w karcianki, ale jak planujesz grać z kumplem, który tez chce zbierać, to wystarczy, że każdy z Was kupi sobie po zestawie bitewnym i macie razem to co w CS.
blazius - Sob 07 Lip, 2012

Piszesz o zestawach lidera. 2 zestawy lidera = zestaw bitewny. Niestety gra jest na razie pomyślana tak żebyś kupił dwa bitewne lub cztery lidera. I grasz tylko z jednym kumplem.
w każdej karciance trzeba się na początku dobrze zastanowić w co się wchodzi.
Ale jak rozumiem Władca LCG ma niewielkie przełożenie na prawidłowości z innych karcianek.
Jest tak inną grą że jest szansa że jeszcze trochę pożyje.

JollyRoger1916 - Sob 07 Lip, 2012

Dokładnie nie wiedziałem jak to hula w RW. WP, nie dość, że LCG, to jeszcze co-op, więc faktycznie jest szansa, że gra pożyje mimo braku turniejów, bo oprócz fanów karcianek zainteresowali się nia zatwardziali planszówkowicze jak ja :) O dziwo zacząłem się interesować karciankami niekolekcjonerskimi, ale nie dzięki WP, tylko za sprawą Rune Age.
blazius - Sob 07 Lip, 2012

A propos to w drugiej edycji RW ma być wariant solo i być może specjalne zestawy startowe dla solistów. Strzelam że będzie w nich coś w rodzaju scenariuszy do solo. Być może obie gry trochę się upodobnią do siebie.
JollyRoger1916 - Nie 08 Lip, 2012

Strzelam, że raczej upodobni się do RA, w którym na 4 scenariusze w 2 da radę pograć solo.
mackoff - Pon 09 Lip, 2012

Uważam że gra jest świetna - chyba najlepsza karcianka w jaką grałem.

Sama idea coop jest świetna, możliwość gry solo, a to wszystko w uniwersum Śródziemia - miód i orzeszki po prostu. :)

Ilustracje są bardzo ładne a gra ma niepowtarzalny przygodowy klimat.

Jeżeli ktoś jeszcze czytając ten wątek waha się nad kupnem Władcy to polecam szczerze - nie pożałujesz.

Stephan - Pon 09 Lip, 2012

To ja, naczelne trolliszcze, znów zgłoszę swoje votum separatum. Na Władka wylałem tu już wszystko i nie będę się powtarzać, ale jedną herezję będę zwalczał póki sił mi starczy. Jej zdanie kanoniczne brzmi mniej więcej tak:

Cytat:
gra ma niepowtarzalny klimat, a to wszystko w uniwersum Śródziemia


Tymczasem to, co FFG zrobiło ze Śródziemiem, do złudzenia przypomina filmowe adaptacje gier, kręcone przez Uwe Bolla. Niby są tu motywy zaczerpnięte z adaptowanego świata, pozornie zgadzają się imiona postaci czy nazwy miejsc. Ale sposób, w jaki owe elementy są ze sobą posklejane, to istny misz-masz, pomieszanie z poplątaniem i groch z kapustą, a wszystko do bólu efekciarskie (nie mylić z "efektownym"). Nie inaczej mamy tutaj. Gra obfituje w takie kwiatki, że człowiek zarażony Tolkienozą dzięki wielokrotnym kontaktom z lekturą dzieł mistrza tudzież wszelakich tolkienaliów (a nie jeno po obejrzeniu filmu!!!) natychmiast dostanie apopleksji. Czegóż tu nie ma! Eowina (w tym czasie przecież najwyżej kilkuletnia księżniczka Edoras) jako niezrównany podróżnik, znająca bezdroża Śródziemia lepiej niż sam Aragorn; szlachetny Gimli jako szalony berserker; Denethor robiący za Thranduilowego listonosza oraz polujący sobie na Golluma; Legolas mianowany (chyba pod nieobecność tego ostatniego) namiestnikiem Gondoru; do tego pancerze znajdowane w środku puszczy, topory na środku rzeki czy krasnoludzkie grobowce w lochach Dol Guldur. Wymieniać można tak do znudzenia.

Dodatkowo każda przygoda, miast wspaniałej, epickiej podróży po bezkresnych przestrzeniach Śródziemia oferuje coś, co przypomina granie w chodzone mordobicia arcade'owe, szalenie popularne przed laty w osiedlowych salonach gier. Idzie trzech chłopa, klepiąc hordy wrogów, unikając różniastych pułapek i zbierając power-upy by na końcu etapu skarcić wielkiego bossa. Niestety: ów schemat do prozy Tolkiena pasuje jak pięść do nosa.

Berestaszek - Pon 09 Lip, 2012

Nie zgodzę się z mackoffem. Gra nie jest dla każdego odbiorcy. Zwłaszcza jeżeli nie jest fanem Władcy Pierścieni (Ci co obejrzeli film i przeczytali trylogię nie są moim zdaniem fanami). Jednak nie trzeba być fanem aby polubić tę grę. Jednak są pewne elementy które mogą denerwować graczy. Np podliczanie wyprawy. tu dodaj tam odejmij i jak jest większa to dodaj tam a jak mniej to tyle zwiększ swój poziom zagrożenia... W pewnym momencie to się robi trochę denerwujące. Grafiki rzeczywiście są niezłe. Niestety, aby cieszyć się grą będziesz potrzebować nowych dodatków, które wprowadzą dodatkowe scenariusze. Mimo wszystko radzę sprawdzić grę przed zakupem.
wojo - Wto 10 Lip, 2012

Dobrze, że pojawiły się głosy ludzi, którym gra się nie spodobała i chyba warto pokreślić, że gra nie jest dla każdego. Mam docelowo zamiar napisać recenzję, w której chciałbym dobrze określić, komu się spodoba, ale wciąż nie do końca udało mi się tego namierzyć.

Natomiast niesamowicie intrygujący jest dla mnie fakt, że te same rzeczy potrafią dla jednej osoby być wadą a dla innej zaletą. Weźmy np. to, co napisał Stephan dla niego wadą jest to, że FFG nie do końca trzyma się materiału źródłowego, że przesuwa linie czasu, że zajmuje się mniej znanymi obszarami i wydarzeniami. A dla mnie właśnie to jest siłą tej gry, nie odtwarza ona historii Władcy Pierścieni - już tyle było gier, o Frodo i drużynie, że naprawdę dobrze, że ta gra wybrała inny kierunek. Daje nam do dyspozycji postacie, miejsca i tworzy używając ich ciekawe historie - nie epickie, ale o dziwo nie banalne. To nie jest gra w Władce Pierścieni, ale gra w świecie Władcy Pierścieni (nawet lekko zakrzywionym) - zdecydowanie nie dla purystów, ale dla tych, którym ten świat się, choć trochę podoba. I nie chcę tu nikogo przekonywać - nie tego oczekujesz to daj znać FFG nie kupując i nie grając. Natomiast FFG wie, co robi - nie udałoby im się stworzyć gry, która zadowoli purystów i byłaby ciekawa jako zbiór mechanik.

Zgadzam się Berestaszek - sprawdzić grę najpierw - czy to pożyczyć, czy kupić z opcją sprzedaży, jeżeli nie podejdzie. Natomiast czy porównywanie siły woli z zagrożeniem jest tak paskudne? Według mnie niczym się nie różni od porównywania siły ataku z obroną to drugie jednak ludzie są skłonni łatwo zaakceptować a to pierwsze uważane jest za mało tematyczne. Dla mnie jest to właściwy poziom abstrakcji, (bo nie chcemy przecież w karciance oddawać każdego ciosu - od tego są figurkowce) i do tego mechanicznie spójny z resztą gry.

Jeszcze tylko jedna obserwacja: FFG udało się stworzyć nową bestię - grę kolekcjonerską która żyje bez turniejów, wydarzeń w którą wreszcie można pograć na takim poziomie na jakim ma się ochotę. W innych albo musisz mieć grupę znajomych na podobnym poziomie zbieractwa, albo uczestniczyć w turniejach i kupować na bieżąco. Tutaj wszystkie powyższe wymagania zniknęły i to moim zdaniem jest niezwykle innowacyjne i stanowi klucz do sukcesu tej gry. I choćby dlatego warto pograć nawet jeżeli okaże się że gra jest nie dla mnie.

Stephan - Wto 10 Lip, 2012

Nigdy nie twierdziłem, że wadą gry jest to, iż nie odtwarza ona historii Władcy Pierścieni. Jest wręcz odwrotnie! Moim zarzutem jest tylko ten, że gra - wykorzystując motywy zaczerpnięte z uniwersum stworzonego przez angielskiego pisarza-lingwistę - przekracza często granicę absurdu. Zamiast tworzyć alternatywną historię Śródziemia (jak np. w ME:TW, której osnową była rywalizacja czarodziejów i próba zwołania Rady - genialne!) mamy do czynienia po prostu z czystą abstrakcją.

Może przykład z innej beczki. Otóż na fali popularności bijatyk 3D a'la Tekken ukazało się coś takiego, jak Masters od Teras Kasi. Gierka owa, umieszczona w universum Star Wars, pozwalała stoczyć epicki pojedynek Han Solo vs Chewbacca czy Luke vs Leia. Fani przyjęli toto dość chłodno, bo całość, choć czerpała ze świata Lucasa pełnymi garściami, z klimatem i realiami GW nie miała nic wspólnego. Dokładnie takie same uczucia budzi we mnie Władca.

wojo - Wto 10 Lip, 2012

Stephan - wielki szacun (nie jest to kpina) że pomimo że gra Ci nie podeszła wciąż masz ochotę o niej rozmawiać.

W momencie kiedy wchodzimy na tereny "co by było gdyby" i wychodzimy z okowów materiału źródłowego trafiamy na problem jak daleko od niego możemy odejść. Dla Ciebie gra odeszła za daleko łamiąc linię czasu. Dla mnie to z kolei plus bo mogę zobaczyć w jeden drużynie Eowyne, Denethora próbujących uleczyć rannego orła. Bardzo też ciekawe jest dla mnie gdy czytam posty graczy którzy chcąc pozostać wierni materiałom źródłowym tworzą decki tylko z postaci które mogły w tym czasie faktycznie "działać". U mnie tolerancja na zmiany materiału źródłowego jest duża - zwłaszcza że Tolkien sam nie uniknął sprzeczności.

Dla mnie zdecydowanie ważniejsze jest to że gra jest wg. mnie dobra mechanicznie niż żeby pozostawała w zgodnie z fabułą - naturalna jest konieczność abstrakcji pewnych rzeczy i uważam że FFG nieźle wybrało co wybrać do tego procesu. Oczywiście np. że znalezienie pancerza w środku puszczy raczej by się nie zdarzyło - jednak mechanicznie tak to działa i czyni grę ekscytującą.

Oczywiście wiele rzeczy FFG nie rozegrało idealnie - choćby wystarczyło zmienić nazwę "Steward of Gondor" na "Support of Gondor" i już byłoby mniej kontrowersyjnie. Jednak ja takie rzeczy łatwo widać z intencji ich działania co z kolei pozwala mi o nich myśleć "bardziej fabularnie".

JollyRoger1916 - Wto 10 Lip, 2012

Dorzucę swoje 3 grosze. Dzięki dodatkom, w tym momencie można śmiało składać drużyny i talie dla Tolkienowskich purystów. Sam staram się składać pod klimat, chociaż często gra jest przez to bardziej upierdliwa. Największą głupotą ze strony FFG jest zamieszczenie timeline`u (ja go olewam), powinna być wzmianka, że wydarzenia dzieją się w nieokreślonym czasie pomiędzy Hobbitem, a WP i po sprawie. Jest kilka bolączek, np. z Froda nie korzystam, z Eowyny korzystałem w dwóch misjach, jak składaliśmy talie pod Rohan. Klimat taki: 2 pierwsze scenariusze z dośpiewaną historią, że ekipa z Rohanu wraz z Dhenetorem odwiedzali w celach dyplomatycznych kraje powstałe po pokonaniu Smauga, wracając postanowili odwiedzić Thranduila, u którego biesiadował Aragorn i zostali poproszeni o przeniesienie wieści do Lorien, gdyż w drodze w drodze powrotnej mieli się udać także tam. Trochę to naciągane, ale często przed grą uzasadniamy fabularnie dobór bohaterów daje nam to sporą frajdę i zmienia grę z suchego składania talii i przechodzenia misji w prowadzenie konkretnej przygody, dodatkowo uzupełnia te krótkie, żałosne wstawki fabularne zaserwowane nam przez FFG. Frodo irytuje mnie nawet bardziej, bo oprócz wieku, jego zdolność świadczy pośrednio o tym, że jest już w posiadaniu pierścienia, taką zdolność zdecydowanie powinien posiadać Bilbo. Teraz wychodzi dodatek pod Hobbita, o ile nie będzie tam zasad dotyczących złożenia drużyny, będzie można używać tam np. Froda, czy Denethora. Ja nie mam zamiaru, bo gram dla klimatu, ale nie wszyscy mają tak nasrane, więc będą składać talie pod ich efektywność. Każdy może grać jak chce i to jest niewątpliwa zaleta tej gry. Miałem na początku poważne opory i nie kupowałem swojego egzemplarza, bo mogłem pograć w cudzy, ale teraz cieszę się, ze w końcu się przemogłem. Gra nie jest idealna, ale i gracze nastawieni na wyniki, jak i na klimat są w stanie wyciągnąć z niej sporo przyjemności, z tym, że gracze nastawieni na klimat muszą się trochę bardziej postarać.
mackoff - Wto 10 Lip, 2012

Grałem w tą grę z wieloma osobami - wiele z nich widziało ją na oczy pierwszy raz - każdemu podoba się tak samo i jest nią zafascynowany (parę osób po pierwszej grze kupowało boostery zwiększając nasze wspólne możliwości gry co jest piękne).

Gra się nie nudzi - można do niej wracać. Próbować nowych trybów gry (np. wariant mistrzowski) nowych talii, rozwiązań...

Wg. mnie to świetna gra w porównaniu np. z takim M:TG czy Inwazją w którą grałem krótko.

Co do tego że nie jest 100% zgodna z faktami z uniwersum Śródziemia to niezgodność jeżeli rzeczywiście występuje to jest nieznaczna i wcale nie razi.

Nie uważam się za wielkiego fana tolkiena ale przeczytałem Hobbita, trylogię i Silmarilion - ta gra mnie nie razi a daje świetną zabawę z przyjaciółmi, której nie dała mi do tej pory inna karcianka.

Uważam że wiele w tej materii zależy od nastawienia.

TomB - Wto 10 Lip, 2012

Wszystkie znane mi gry opierają się na matematyce (mechanizm), na którą jest nałożony temat (niezależnie od tego, co stanowiło punkt wyjścia twórcy gry). Nie wiem, czy są gry inaczej zbudowane, może są?
Ja grę kupiłem dlatego, że obiecywała, dzięki formatowi kolekcjonerskiej karcianki, wiele wyzwań i wiele możliwości dla pojedynczego gracza lub w wersji co-op. Początkowo możliwości były mocno ograniczone, ale z czasem jest coraz lepiej i na tym polu gra spełnia swoje zadanie. Argument, że to dużo kosztuje jest bez znaczenia, bo koszty nie były ukryte. Znałem dokładną zawartość podstawki przed zakupem, instrukcja była do przeczytania, rozumiałem formułę i zdawałem sobie sprawę z dalszych wydatków. Nie czuję się oszukany itp. (To tak, na wszelki wypadek, gdyby ktoś jeszcze próbował wytoczyć argument ceny.)

Klimat to inna sprawa. Zarzuty Stephana z jego przedostatniego postu, brawurowo postawione, są z grubsza słuszne. Nie mogę powiedzieć, że świat tolkienowski był przy zakupie bez znaczenia, ale nie jestem purystą. W licytacji, kto więcej Tolkiena przeczytał, nie plasowałbym się nisko, ale kompletnie mnie nie interesuje, co zrobiono z jego światem. Popkultura przeżuwa swoje dzieci i wypluwa, a kto się chce w tej wypluwce grzebać, musi wiedzieć, ze bywa z tym różnie. FFG strzeliło samobója z informacją o lokalizacji wydarzeń w czasie, korzystając jednocześnie z postaci książkowych. Każdego co innego w tym drażni. Mi np. trudno wytłumaczyć córce, dlaczego szukamy Golluma Gimlim i Legolasem, skoro ci spotkają się dopiero za kilka lat.
Generalnie: pojedyncze karty (zasada i grafika) starają się trzymać klimat, ale w połączeniu z innymi kartami już wychodzą kwiatki (przykład: piękny rysunek ukrytego w drzewie kołczanu i łuku na Skrytce Dunedainów (Dunedain Cache) ma nam pokazać, że znaleźliśmy łuk i postać bez łuku może odtąd pruć do wszystkich z daleka - dzięki czemu niestety berserker Gimli może tłuc z łuku lepiej niż jego niedościgły w tej sztuce elfi (przyszły) przyjaciel).
Dużo zależy od podejścia gracza, ale dla mnie klimatu nie ma za wiele. Coś tam można nadrabiać fantazją i bardzo ogólnym wyobrażeniem całej przygody (tak ratuję scenariusze w oczach córki), ale tak naprawdę ważne jest, żeby cyferki i napisy z gry okazały się gorsze od cyferek i sztuczek z moich kart. A mogę to zrobić na coraz więcej sposobów. I to jest w tej grze niepowtarzalne i warte dalszych pieniędzy.

I jeszcze jedno: gra jako co-op sprawdza się bardzo dobrze, bo jeśli wypracuje się fajny system komunikacji bez podawania nazw kart to wynik mocno zależy od sposobu gry każdego z graczy. Trzeba się dobrze zgrać, żeby wygrać.

Berestaszek - Wto 10 Lip, 2012

co do tej mechaniki wyprawy to może powinienem uściślić o co mi konkretnie chodziło. Sam system nie byłby zły gdyby liczenie nie było do załóżmy 10 gdzie każdy jeden umysł nie ma z tym większych problemów. Jednak gdy wchodzą w grę liczby dwucyfrowe może być już drobny kłopot... Mój rekord to było ponad 30 siły woli (tryb przechodzenia kampanii bez usuwania sojuszników i żetonów) gdzie w strefie przeciwności było zagrożenie ponad 10 co robi się już trochę problematyczne. A sama gra moim zdaniem jest dobra dla młodszego grona osób.

Tak dodam na zakończenie że gra mi się podoba, ale jak to każda jedna gra ma swoje wady ;)

stforek - Wto 10 Lip, 2012

Berestaszek napisał/a:
co do tej mechaniki wyprawy to może powinienem uściślić o co mi konkretnie chodziło. Sam system nie byłby zły gdyby liczenie nie było do załóżmy 10 gdzie każdy jeden umysł nie ma z tym większych problemów. Jednak gdy wchodzą w grę liczby dwucyfrowe może być już drobny kłopot... Mój rekord to było ponad 30 siły woli (tryb przechodzenia kampanii bez usuwania sojuszników i żetonów) gdzie w strefie przeciwności było zagrożenie ponad 10 co robi się już trochę problematyczne. A sama gra moim zdaniem jest dobra dla młodszego grona osób.

Tak dodam na zakończenie że gra mi się podoba, ale jak to każda jedna gra ma swoje wady ;)


To młodsze osoby nie będą miały problemów z podliczeniem wyprawy? Chyba że przez młode rozumiesz nie w wieku emerytalnym :mrgreen:

A na poważnie, rzeczywiście znajomość matematyki zdecydowanie ułatwia rozgrywkę.

Moim skromnym zdaniem mechanika jest świetna! Jej elastyczność pozwala na wprowadzanie reguł pod konkretny scenariusz jak np. pilnowanie Golluma, zabłądzenie w Morii itd., itp.

A rozdzielenie drużyny (osobne strefy przeciwności dla każdego gracza) i późniejsze odnajdywanie się w 'Foundations of Stone' to już mistrzostwo świata.

Rozegrałem już kilkaset gier i dalej mi się nie znudziło. Nie ma na rynku zbyt wiele takich gier.

Pozdrawiam!

JollyRoger1916 - Wto 10 Lip, 2012

@TomB Jak pisałem wcześniej niedociągnięcia fabularne przy składaniu drużyn i talii, niwelują dodatki, a timeline z instrukcji polecam ignorować. Mam to szczęście, że własny egzemplarz nabyłem gdy już na rynku było 10 AP i 1 duży dodatek, w tym momencie jestem na bieżąco, a szybkie pozbieranie całości zaowocowało możliwością składania drużyn i talii pod klimat danej przygody. Grając w nie swój egzemplarz gdzieś w połowie cyklu CMP tez mnie irytował mały stosunkowo wachlarz tworzenia drużyny. Co prawda 2 bohaterów już nam się powtarza, ale są przypisani innym sferom i już można naprawdę w miarę zgodnie z wizją Tolkiena cieszyć się grą. W moich grach już Legolas i Gimli nie walczą ramię w ramię. Co do mechaniki, nie jest ona jakaś wybitna, ba po pierwszych grach psioczyłem na nią niemożebnie i zapierałem się rękami i nogami, że w życiu nie kupię tej gry, ale po kilku grach się przyzwyczaiłem i nawet ją polubiłem. Mechanicznie nie jest to majstersztyk, ale przy dobrym podejściu gra jest naprawdę fajna, a jej miodność rośnie wraz z każdym nowym dodatkiem.

Berestaszek napisał/a:
co do tej mechaniki wyprawy to może powinienem uściślić o co mi konkretnie chodziło. Sam system nie byłby zły gdyby liczenie nie było do załóżmy 10 gdzie każdy jeden umysł nie ma z tym większych problemów. Jednak gdy wchodzą w grę liczby dwucyfrowe może być już drobny kłopot... Mój rekord to było ponad 30 siły woli (tryb przechodzenia kampanii bez usuwania sojuszników i żetonów) gdzie w strefie przeciwności było zagrożenie ponad 10 co robi się już trochę problematyczne. A sama gra moim zdaniem jest dobra dla młodszego grona osób.

Tak dodam na zakończenie że gra mi się podoba, ale jak to każda jedna gra ma swoje wady ;)


Prawie 30 SW nazbierałem w 2 scenariuszu CS jak kilka rund przygotowywałem się to zmasakrowania Trolla i sprintu przez drugi etap :)

Co do stwierdzenia, że gra jest dobra dla młodszych graczy - kłóciłbym się ;) Czasami grywamy w towarzystwie, gdzie jestem najmłodszy, a w tym roku pyknie mi 30. Raczej średnia ze mnie młodzież ;)

TomB - Wto 10 Lip, 2012

JollyRoger1916 napisał/a:
...niedociągnięcia fabularne przy składaniu drużyn i talii, niwelują dodatki, a timeline z instrukcji polecam ignorować...


Zgadzam się absolutnie. Nie jest tak, że zupełnie daję sobie spokój z klimatem. Póki co, nie wlatuję orłami do Morii i nawet nie zakładam dwóch pancerzy na jednego bohatera. Ale gdy mi się zachce lub gdy wyczerpią mi się opcje do talii (to mało prawdopodobne, bo dodatki robią swoje i nudy nie ma) to konie Rohirrimów wypełnią fugi w korytarzach Khazad-Dumu miazgą z orków, a Gimli będzie wyglądał jak stalowa cebula. Oczywiście w ramach zasad.

Berestaszek napisał/a:
A sama gra moim zdaniem jest dobra dla młodszego grona osób.


Mogę albo podziękować za komplement, albo potwierdzić w imieniu córki. Albo jedno i drugie.

darkart - Wto 10 Lip, 2012

Witam. Władca to bardzo dobra gra. Losowość i klimat to dla mnie główne atuty tej gry. Emocje gdy już jesteśmy na końcu a przeciwność nas wykańcza są bezcenne :) .
Ja z żonką gramy tak by było z klimatem wiec orły nie szaleją w morii , hobbit nie walczy 2 toporami. itp :) nie ma to znaczenia ze będzie trudniej bo ma być trudno mamy myśleć a nie lecieć po kolei przygody.
Dodatkowo po przygodzie przegranej lub nie zapisuję sobie w kilku zdaniach najważniejsze wydarzenia np."Drużyna wybrała sie do mrocznej puszczy ...... napotkawszy lesnego pająka który dotkliwie ukąsił Aragorna musieli cofnąć się na skraj by uleczyc rany ...." itp .
Po kilku partiach powstaje ciekawa historia .
Tak jeszcze sobie jeszcze utrudniliśmy grę , że gdy dany bohater "zginie" rzucamy k6
6-postac jest martwa nie gra już :)
1-jest ranna na jedną przygodę
2- na dwie i tak dalej

A tak z innej beczki .
Który z bohaterów według was jest najgorzej narysowany bo według mnie najgorsza grafike ma Eowina .

Stephan - Wto 10 Lip, 2012

No proszę, jak pięknie udało się wskrzesić martwą, zadawałoby się, dyskusję. Wynika z niej ciekawa sprawa: fani karcianego Władcy dzielą się z grubsza na tych, co kochają mechanikę i przymykają oko na braki klimatu oraz tych, co uwielbiają klimat i jego kosztem gotowi są przecierpieć wady mechaniczne. Nawiasem dodam, że obie strony mają, w mojej opinii, przynajmniej połowę racji: zarówno mechanicznie, jak i klimatycznie gra leży.

TomB napisał/a:
Wszystkie znane mi gry opierają się na matematyce (mechanizm), na którą jest nałożony temat (niezależnie od tego, co stanowiło punkt wyjścia twórcy gry). Nie wiem, czy są gry inaczej zbudowane, może są?


Święte słowa. Sztuka tworzenia dobrych gier polega wszakże na tym, aby temat był nałożony na mechanizm, a nie naciągnięty siłą: tak, że aż szwy trzeszczą i sprężyny na wierzch wyłażą. Tutaj mądre ludzie wyróżniają dwa podejścia charakteryzujące twórców gier: mechaniczne (eurogry) i klimatyczne (ameritrash). W pierwszym przypadku temat jest jedynie pretekstem dla prezentacji arcyciekawej mechaniki. Nie ważne, czy pasiemy owce, budujemy katedrę czy zasiedlamy wyspę, liczy się bowiem silnik gry. Temat dorabia się później.

W drugim przypadku jest dokładnie odwrotnie. Najpierw dobiera się temat - często oparty na drogiej licencji konkretnego universum - a później dorabia doń mechanizm, który ma jak najwierniej oddać realia świata przedstawionego. LOTR LCG to właśnie taki klasyczny ameritrash. Niestety - w tym przypadku temat został skopany, co wykazaliśmy, wymieniając w poprzednich postach różne "kwiatki". A mechanika? Być może sama w sobie jest ciekawa, nie będę się upierał, ale do tego konkretnego universum ma się ona nijak. Po prostu nie oddaje realiów Śródziemia. Podam może taki przykład:

Wyobraźmy sobie, że mamy stworzyć grę przygodową, fantasy. Drużyna bohaterów wędruje sobie po konkretnych lokacjach, walczy, zdobywa przedmioty itd. Nihil novi. Pytanie: jak w realiach fantasy bohater zdobywa, np. magiczny miecz? Ano poprzez spełnienie questa: znajduje miecz w lochach, dostaje w nagrodę za uwolnienie córki czarodzieja, kradnie jakiemuś paladynowi, względnie kupuje za pieniądze zdobyte podczas innego questa... ZAWSZE jest jakiś warunek, po spełnieniu którego heros wchodzi w posiadanie upragnionego utensylium. Gra, pragnąca zachować klimat, musi to mechanicznie odzwierciedlać. A jak rozwiązano to we Władcy? Iście genialnie! Okazuje się, że każdy bohater to jakaś kopalnia, tudzież fabryka, produkująca zasoby (sic!). Wystarczy, że kopalnio-bohater zgromadzi tych abstrakcyjnych zasobów tyle a tyle i już! Puf! - miecz materializuje się w samym środku lasu. Pięknie. Tym samym odpadają charakterystyczne dla gier przygodowych dylematy: czy drużyna podąży do opuszczonych kopalń (Orkowie!), by tam zagrać kartę "Krasnoludzki Topór", czy też do elfiej wioski (Pająki!), gdzie otrzyma "Elficki Łuk"? Za to mamy niezwykle klimatyczną i iście tolkienowską kalkulację: tu dodaj tam odejmij i jak jest większa to dodaj tam a jak mniej to tyle zwiększ swój poziom zagrożenia... (cyt za Berestaszek)

Prawdą jest jednak to, co napisał był mackoff: Uważam że wiele w tej materii zależy od nastawienia. Jak się człowiek dobrze nastawi, przymknie oko tu i ówdzie, na to nie zwróci uwagi a tamto sobie sam dopowie, to nawet filmy Uwe Bolla mogą okazać się świetnymi dziełami :wink:

TomB - Wto 10 Lip, 2012

Gra mechanicznie chyba nie leży. Skoro trochę ludzi gra to mechanizm działa. Inna sprawa, czy ten mechanizm komuś odpowiada, czy nie. Czy zaś pasuje do świata LOTR-a to trudno ocenić? Przy zastosowanych rozwiązaniach fabularnych (owe kwiatki) - raczej kiepsko. Czy można było dopasować inne rozwiązania? Ja nie wiem, może ktoś...?
Argumentacja Stephana do mnie trafia, ale nie mam z nią problemu. Dla mnie temat potrzebny jest po to, żeby zamiast mówić "nie mogę dać cztery teraz, bo mi potem dwa zabraknie, żeby mi trójka nie zdjęła czwórki, bo w następnej rundzie zostanie dwójka" móc powiedzieć "Aragorn nie idzie na wyprawę, tylko broni przed Goblinami, bo inaczej Eowinę diabli wezmą i zostaną sami zwiadowcy". Czy zaproponowana mechanika jest aż tak dobra, żeby się bawić bez klimatu? Tak, bo to jedyna gra solo lub co-op, gdzie mam tyle (najwięcej?) możliwości.

@Stephan - przysięgam, bez kpiny - natchnąłeś mnie. Jeśli nic się nie pojawi, to następną tego typu grę postaram wymyślić sobie sam - więcej klimatu, więcej zróżnicowanego kombinowania. Oczywiście jeśli mi czasu starczy, bo teraz Władca zajmuje go za dużo...

darkart napisał/a:

A tak z innej beczki .
Który z bohaterów według was jest najgorzej narysowany bo według mnie najgorsza grafike ma Eowina .

Mam wrażenie, że Aragorn i Glorfindel zostali zdublowani, żeby m.in. podmienić im fatalne pierwotne wizerunki. Ogólnie gra jest graficznie super - dla mnie zwłaszcza grafiki z elfami. Chyba pierwszy raz widzę, żeby ktoś znalazł rozwiązanie dla piękna i groźby w ich postaciach (np.Legolas lub Leśny Elf Tropiciel). Wcześniej widywałem tylko rozanielonych, zniewieściałych fircyków bez żadnego potencjału do bitki.

guciomir - Sro 11 Lip, 2012

Nie wchodźcie z nim w dyskusje, takich jak on nie należy karmić.

Stephan wiele razy prowokował tą samą kłótnię, wiele razy używał tych samych argumentów. Przypomina to już wkładanie kija w mrowisko. Oczywiście nic z tego nie wynika, oprócz tego że:
- wiele osób się wkurza czytając erystyczne zabiegi Stephana
- Stephan chyba odczuwa niezłą radochę z kłótni

wojo - Sro 11 Lip, 2012

Stephan - faktycznie powoli Twoje posty zaczynają być powtarzaniem się i być może guciomir ma rację. Ja jestem nowy na tym forum i czasem łatwo dać się sprowokować do tak bezsensownej dyskusji.

Napiszę tylko o jednym elemencie bo być może to co napiszę będzie ciekawe dla innych:
[Moja interpretacja]
Co według Was oznaczają zasoby bohaterów? Według mnie to nie są monety ale czas i zdolności bohaterów które mogą być wykorzystane przez nich do osiągnięcia pomniejszych celów które mają zapewnić powodzenie całej wyprawy.

I tak wydając zasoby aby wystawić sprzymierzeńca nie myślę o tym że Aragorn zapłacił Faramirowi aby ten się z nimi przeszedł ale poświęcił czas i zdolności przywódcze (reprezentowane przez zasoby) aby go przekonać że ta sprawa jest ważna i powinien przybyć na pomoc. Podobnie z bronią Gimli płacąc zasoby nie wyczarowuje topora ale porostu idzie do pobratymca i prosi go o pomoc w postaci topora - to dokładnie abstrakcja questa o którym była mowa. Tak tak wiem że niektóre wyprawy są tematycznie umieszczone w jednym miejscu i krótkim czasie (np. Muchy i Pająki w przeciwieństwie do np. do Polowania na Golluma która trwa tygodniami czy nawet miesiącami).

Zwróćmy uwagę jednak na jeszcze jedną rzecz - co według Was oznacza budowanie talli? Według mnie to właśnie zbieranie drużyny. Kompletowanie ekwipunku, narada przed wyprawą - nie wszyscy poproszeni o pomoc dotrą na czas (wyjdą na rękę), przygotowany plan B może nie dojść do skutku (wydarzenie będzie musiało zostać odrzucone) itd.

Wiem że puryści Tolkienowscy mają problem z linią czasu - ich zarzuty są słuszne. Jednak poziom abstrakcji w tej grze jest idealnie dobrany a w ogólności każdą nawet najbardziej tematyczną grę można sprowadzić do absurdu używając tak skonstruowanych argumentów. Jeżeli gra ma być grywalna pewne rzeczy muszą być oddane skrótem myślowym.

Stephan - Sro 11 Lip, 2012

Pokój, bracia! Guciomir, ależ tu nie ma żadnej kłótni! Nastąpiła bardzo ciekawa wymiana argumentów, w wyniku której TomB dostał natchnienia - czekam na efekty i liczę, że jeżeli Twoja, Tomie, gra zostanie wydana, gdzieś na końcu instrukcji pojawi się małym druczkiem podziękowanie dla Stephana! :wink:

Dyskusja była dość rzeczowa, pierwszego argumentu personalnego użyłeś Ty, Guciomir, czyniąc tym samym dyskusję nierzeczową (Nie wchodźcie z nim w dyskusje, takich jak on nie należy karmić.). Ok, ale nie zastanawia cię to, że coś musi w tej trawie piszczeć, skoro dyskusja za każdym razem jest jednak podejmowana i pojawiają się (całkiem sensowne) kontragrumenty? A że ktoś wkurza się, czytając erystyczne zabiegi Stephana. Jak rany - czyż nie ma innych problemów na świecie?

mackoff - Sro 11 Lip, 2012

Cytat:
No proszę, jak pięknie udało się wskrzesić martwą, zadawałoby się, dyskusję. Wynika z niej ciekawa sprawa: fani karcianego Władcy dzielą się z grubsza na tych, co kochają mechanikę i przymykają oko na braki klimatu oraz tych, co uwielbiają klimat i jego kosztem gotowi są przecierpieć wady mechaniczne. Nawiasem dodam, że obie strony mają, w mojej opinii, przynajmniej połowę racji: zarówno mechanicznie, jak i klimatycznie gra leży.


Bzdura.

Nie zaliczam się do żadnej z dwóch grup wymienionych przez Ciebie Stephan.

Po prostu czerpię radość z tej gry wraz ze znajomymi i nie zastanawiam się czy klimat czy mechanika mi ją zapewniają

Jestem graczem a nie wydawcą/developerem.

Wydaje mi się że taki zbyt analityczny tok myślenia zabija często radość z wielu gier - a przecież Władca jest piękny przygodowo i spokojnie z satysfakcją można popuścić wodze fantazji.

Podsumowując: Baby have fun! :)

JollyRoger1916 - Sro 11 Lip, 2012

@ Stephan Z całym szacunkiem, bo fajnie dyskutuje się z kimś, kto jest tak zdecydowanie na nie, ale argumentacją z twojego poprzedniego posta pogrążę całą masę gier począwszy od znajdowania artefaktów na polach w T:MiM, kończąc na kretyńskiej modzie na crafting w crpgach. Dodam, że początkowo byłem nastawiony do WP:LCG na nie i miałem pogląd podobny do twojego, ale z czasem się przekonałem i niekoniecznie jest tak tragicznie jak piszesz :) Szanuję twoje zdanie i nie uważam, że twoje posty to trolling, bo argumentujesz swoje wypowiedzi, tylko te ostatnie argumenty jakoś do mnie nie przemówiły.
@ wojo
Cytat:
Co według Was oznaczają zasoby bohaterów? Według mnie to nie są monety ale czas i zdolności bohaterów które mogą być wykorzystane przez nich do osiągnięcia pomniejszych celów które mają zapewnić powodzenie całej wyprawy.


Podobnie odbieram sens funkcjonowania w tej grze zasobów.

@ TomB
Cytat:
Tak, bo to jedyna gra solo lub co-op, gdzie mam tyle (najwięcej?) możliwości.


Polecam planszówkę Gears of War.

tomtom - Sro 11 Lip, 2012

Wiadomo, że mechanika>>>klimat. Mnie przelatuje koło pióra spójność ontologiczna z literacką inspiracją, dopóki gra sprawia przyjemność. Załamywanie rąk nad orłami w kopalni względnie hobbitem z dwuręcznym toporem w łapach przypomina marudzenie na ekranizację Trylogii, że "nie było tak jak w książce". Pewnie, że nie było, bo nie mogło, z oczywistych przyczyn. Umocowanie tematyczne gry w jakichśtam "realiach" jest elementem marketingu; poniekąd skutecznym, bo bez tego moja żona nie zainteresowałaby się tematem i w życiu bym się z grą nie zetknął.
Wallenstein - Sro 11 Lip, 2012

tomtom napisał/a:
...przypomina marudzenie na ekranizację Trylogii, że "nie było tak jak w książce". Pewnie, że nie było, bo nie mogło, z oczywistych przyczyn.


I pewnie z tych oczywistych przyczyn musiała się wydarzyć odsiecz "zielonego środka na paskudy" pod Minas Tirith? Parę innych rzeczy również.

Ale wracając do tematu. Stephanowi marzy się coś pokroju METWa (mnie zresztą też) i rację ma pisząc o jakichś niespójnościach. Mi osobiście mechanika bardziej pasuje do wędrówki po krainach magii jakichś czarodziejów (którzy kumulują moc, a karty są czarami które moga za jej pomocą rzucać) niż do Śródziemia.

Chociaż grę posiadam (z dodatkami) to jestem zdania, że jest przeciętna i FFG poszło na dużą łatwiznę wypuszczając taki produkt/mechanikę w tym uniwersum. Ostatnio zdarza im się to coraz częściej - patrz BLOOD BOWL - gra o budowaniu drużyny bez elementu budowania drużyny...

wojo - Sro 11 Lip, 2012

Wallenstein napisał/a:
Chociaż grę posiadam (z dodatkami) to jestem zdania, że jest przeciętna i FFG poszło na dużą łatwiznę wypuszczając taki produkt/mechanikę w tym uniwersum.


Wiele można zarzucić FFG w kwestii tej gry (większość pewnie już poruszyliśmy) ale nie pójście na łatwiznę. Pamiętajcie że jest to pierwsza solo/kooperacyjna gra kolekcjonerska i złamała tyle schematów że łączyło się to z olbrzymi ryzykiem ze strony wydawcy (i Galakty również). Do tej pory wiele osób słysząc o grze w której zbieramy karty i nie tłuczemy innego zbieracza stwierdza że to nie może działać i oni wolą W:I.

Co do Twoich skojarzeń z magami to wg mnie wynikają one z myślenia przez pryzmat MtG - warto od nich odejść i spróbować zinterpretować przez pryzmat tego co faktycznie jest w grze. A co do METW - to nie grałem ale sam opis że raz wcielamy się w dobrego raz w złego ma się do Władcy co najmniej słabo (choć mechanicznie może było świetne).

stforek - Sro 11 Lip, 2012

wojo napisał/a:


Wiele można zarzucić FFG w kwestii tej gry (większość pewnie już poruszyliśmy) ale nie pójście na łatwiznę. Pamiętajcie że jest to pierwsza solo/kooperacyjna gra kolekcjonerska i złamała tyle schematów że łączyło się to z olbrzymi ryzykiem ze strony wydawcy (i Galakty również). Do tej pory wiele osób słysząc o grze w której zbieramy karty i nie tłuczemy innego zbieracza stwierdza że to nie może działać i oni wolą W:I.



Amen!

BTW, czy tylko ja odnoszę wrażenie, że kolega Stephan ma jakąś małą obsesję związaną z tą grą? Mi by się po prostu nie chciało pisać w kółko o tym, że nie możesz znaleźć topora w lesie..

Pozdrawiam!

kufel - Sro 11 Lip, 2012

Proszę w temacie "Wrażenia z rozgrywki" opisywać swoje wrażenia z rozegranych partii a nie dyskutować o sensowności lub bezsensowności gry.
JollyRoger1916 - Sro 11 Lip, 2012

Jak na mój gust dywagowanie na temat sensowności mechaniki bezpośrednio dotyczy na wrażeń z rozgrywki.
crabtree - Czw 12 Lip, 2012

JollyRoger1916 napisał/a:
Jak na mój gust dywagowanie na temat sensowności mechaniki bezpośrednio dotyczy na wrażeń z rozgrywki.

Dokładnie tak. Dyskusja ma wiele wątków i bardzo dobrze że się odbywa. Dobrze że jest ktoś taki jak Stephan, bo przynajmniej jest jakaś przeciwwaga dla ultrasów WP :P

Grze brakuje momentami przestrzeni, możliwości decyzyjnych. Zdarza się że gracz niewiele może zrobić, co potrafi frustrować. Niektóre partie są zbyt łatwe, innym razem nie wiadomo dlaczego ponosi się porażkę. Brakuje klasycznie epickich i ryzykownych zagrań o których by się później wspominało w rozmowach. Szczęście, szczęście i jeszcze raz szczęście, to w głównej mierze klucz do sukcesu. Jeśli talia spotkań się źle ułoży to można stawać na rzęsach, a i tak się polegnie.

wojo - Czw 12 Lip, 2012

Moim zdaniem lepiej byłoby aby wrażenia z rozgrywki oddzielić od dyskusji o grze ogólnie, ale musiałby to zrobić moderator bo organicznie to się nie uda.

Co do szczęścia to nie różni się ono specjalnie od innych karcianek - w MTG jak Ci podejdą same lądy albo zero lądów to nic nie ugrasz choćbyś stawał na rzęsach. Władca Pierścieni to pojedynek dwóch (lub więcej) talli - z tym że jedną przygotowuje FFG a pozostałe gracze. Wpływ szczęścia ogranicza się porostu optymalizując swoja talię i grając kilka rozgrywek z rzędu - jeżeli wygrywam 4 (lub więcej) partii na 6 przeciwko danemu scenariuszowi to stwierdzam że moja talia jest bardzo dobrze przygotowana - jeżeli nie trzeba ją dopracować. Przy większej ilości rozgrywek statystyka działa (zresztą dlatego w turniejach karcianek rozgrywa się więcej niż jeden mecz na wyższych poziomach).

Co do decyzji to znowu nie widzę różnicy między WP a innymi karciankami - strategia przy budowaniu talli, taktyka przy rozgrywce.

Co do wspominania to tych momentów mam pełno - kiedy udało się wygrać Anduine z jednym żywym bohaterem (świetne zagrania używając kart taktyki), gdy udało się pokonać dwa trolle które wylazły na raz (jeden padł nawet nie wchodząc w zwarcie), gdy odkryłem sposób na Samotną Skałę. Na forum FFG i nawet tutaj ktoś z dumą opisuje jak udało mu się sprytnie załatwić to czy owo przeciwieństwo - gracze którym gra podeszła zdecydowanie znajdują takie legendarne zagrania.

stforek - Czw 12 Lip, 2012

crabtree napisał/a:
Brakuje klasycznie epickich i ryzykownych zagrań o których by się później wspominało w rozmowach.


Chyba tobie :razz:

Rozwiązanie zagadki na Drzwiach Durina ostatnią kartą na ręce przy totalnej padaczce na stole, pokonanie 15 wrogów w zasadzce nad Anduiną w grze na 3 osoby, Gandalf przychodzący na rękę po desperackim dociągu i ratujący grę w ostatniej chwili.

I wiele, wiele innych.

Poza tym, czy ty przypadkiem nie jesteś na emeryturze WP? Emeryci i renciści głosu nie mają :wink:

Stephan - Czw 12 Lip, 2012

Jak widzę, potrzeba dyskusji wśród ludu grającego miast i wsi jest jednak duża. I bardzo dobrze. Ktoś może złośliwie nazwać to "typowym polskim narzekaniem", szukaniem dziury w całym i skwitować najbardziej ciętą ripostą wszech wag: "oj tam oj tam". Ale to właśnie dzięki malkontentom i marudom gry planszowe i karciane zeszły z drzewa. Podziękujmy więc tym, którzy zamiast radować się chińczykiem, dywagowali, jak go ulepszyć. A prawda jest taka, że w przypadku Władcy jest co ulepszać.

W ogóle na owej półeczce, na której ktoś powiesił karteczkę "Gry karciane oparte na licencji Władcy Pierścieni" nie dzieje się najlepiej. Genialny i niedościgniony ME:TW (by ICE) miał następcę w postaci niezłego, ale do pięt mu niedorastającego LOTR:CCG (by Decipher). Ten zaś abdykował na rzecz jeszcze słabszego LOTR:LCG (by FFG). Jeżeli chcemy (a chcemy?) żeby kolejny karciak w realiach Śródziemia (że taki nastanie, to pewne; pytanie tylko: kiedy?) godnie zastąpił swoich przodków, nie bójmy się trochę ponarzekać! Mackoff pisze:

Cytat:
Po prostu czerpię radość z tej gry wraz ze znajomymi i nie zastanawiam się czy klimat czy mechanika mi ją zapewniają

Jestem graczem a nie wydawcą/developerem.


I nikt Ci nie zamierza tej radości odbierać! Zauważ jednak, że przynajmniej połowa odpowiedzialności za jakość wydawanych produktów leży po stronie nas, graczy. Wydawca chce po prostu zarobić, za co trudno go winić. To, czy wydany produkt będzie na odpowiednim poziomie jest - wobec zysków - dla wydawcy sprawą drugorzędną. To my, gracze-konsumenci, musimy pilnować, by nie zalała nas bezwartościowa papka. A możemy to robić właśnie choćby w ten sposób: krytycznie oceniając otrzymany produkt, licząc, że pewne błędy nie będą powtórzone w przyszłości.

Dlatego może warto stworzyć nowy temat (i przenieść tam naszą "kłótnię"), gdzie będzie można spokojnie i bez "napinki" pokrytykować Władcę? Zwłaszcza, że ostatnio poziom forum znacząco wzrósł, głównie dzięki nowym użytkownikom (TomB, JollyRoger1916, Wojo) z którymi wymiana argumentów jest wreszcie prawdziwą przyjemnością. A jeżeli kogokolwiek ów wątek przyprawia o szewską pasję, będzie mógł omijać go szerokim łukiem. Co Wy na to, Panowie?

crabtree - Pią 13 Lip, 2012

stforek napisał/a:

Rozwiązanie zagadki na Drzwiach Durina ostatnią kartą na ręce przy totalnej padaczce na stole, pokonanie 15 wrogów w zasadzce nad Anduiną w grze na 3 osoby, Gandalf przychodzący na rękę po desperackim dociągu i ratujący grę w ostatniej chwili.

ŁAŁ, jestem pod wrażeniem geniuszu taktycznego!! Jak przekonałeś los żeby pozwolił dobrać Gandalfa w takim momencie?? Naprawdę szacun! Zastosuję podobną "strategię" jeśli kiedyś może wrócę do grania! :D

stforek napisał/a:

Poza tym, czy ty przypadkiem nie jesteś na emeryturze WP? Emeryci i renciści głosu nie mają :wink:

Jeśli renciści nie mają głosu to dzieci tym bardziej :P

mod: Ze swoimi uszczypliwymi komentarzami proponuję przenieść się na inne fora (albo podpisy pod zdjęciami w Interii lub podobne), staramy się utrzymać tu trochę wyższy poziom dyskusji.
Zamiast szydzić może Ty podzielisz się z nami ciekawymi momentami ze swoich gier?

wojo - Pią 13 Lip, 2012

Pozwoliłem sobie zmienić kolejność wypowiedzi Stephana
Stephan napisał/a:
Dlatego może warto stworzyć nowy temat (i przenieść tam naszą "kłótnię"), gdzie będzie można spokojnie i bez "napinki" pokrytykować Władcę?

Jeżeli masz pragnienie kontynuowania tematu to powinieneś założyć nowy - tutaj nie miejsce na te dywagacje.

Stephan napisał/a:
Jeżeli chcemy (a chcemy?) żeby kolejny karciak w realiach Śródziemia (że taki nastanie, to pewne; pytanie tylko: kiedy?) godnie zastąpił swoich przodków, nie bójmy się trochę ponarzekać!

Ja nie chcę :) Jest to obecnie jedyna kanciarka kolekcjonerska na świecie, w którą wg. mnie jest sens grać (nie potrzeba drugiego kolekcjonera do grania). Dopóki nie pojawi się konkurencja/wybór mam nadzieję że Władca w tej postaci będzie wydawany. Niestety zbliżająca się od FFG gra osadzona w świecie "Gwiezdnych Wojen" jest jeszcze mniej tematycznie atrakcyjna niż Władca.

Stephan napisał/a:
Zauważ jednak, że przynajmniej połowa odpowiedzialności za jakość wydawanych produktów leży po stronie nas, graczy. Wydawca chce po prostu zarobić, za co trudno go winić. To, czy wydany produkt będzie na odpowiednim poziomie jest - wobec zysków - dla wydawcy sprawą drugorzędną. To my, gracze-konsumenci, musimy pilnować, by nie zalała nas bezwartościowa papka.

Kilka punktów:
- Znaj swe miejsce/znaj miarę - pojedynczy gracz ma bliski zeru wpływ na sukces/porażkę/zmiany w grze karcianej. Dopiero w dużej grupie mamy coś do powiedzenia. Patrz niżej.
- Amerykanie mają powiedzenie "vote with your dollar" - które w tym kontekście można najprościej przetłumaczyć "Wspieraj lub krytykuj swoimi zakupami".
- Wydawca aby zarobić musi wypuścić produkt, który kupi odpowiednia liczba ludzi. To jest cały sekret "po prostu zarobić", który niestety części wydawców i większości graczy ucieka. Zastanów się kto kupiłby Twojego wymarzonego karcianego "Władca Pierścieni" bo może się okazać, że takich osób byłoby kilka a wtedy gra nigdy by nie osiągnęła tego o czym marzysz.

TomB - Pią 13 Lip, 2012

Jak widać, termin "wrażenia z rozgrywki" jest rozmaicie rozumiany - jako klimatyczne doznania lub mechaniczne zmagania (czy jeszcze inaczej). Przypomnę tylko, że Sky, założyciel tego historycznego wątku pisał o mechanice, ale wtedy chodziło chyba o ogólne pierwsze wrażenia. Może rzeczywiście warto założyć nowy wątek - np. "Czy WP jest grą klimatyczną?" - z nastawieniem na offtop lub ogólnie "Wady i zalety gry" - ale nie wiem, czy wolno lub wypada na forum wydawcy? No, i nie wiem, czy jest jeszcze sens o tym gadać w nowym wątku. Co ja mogę jeszcze napisać w tej sprawie, chyba niewiele? Gra jest dobra, mimo wad i więcej obietnic spełniła, niż nie spełniła.

@wojo - Też nie chcę nowej podobnej gry, bo LotR mógłby pójść w odstawkę, ale dopóki głosujemy portfelami to FFG i Galakta też się w to bawią.

Mi ten wątek kiedyś pomógł podjąć decyzję, bo mimo dawnych narzekań m.in. Stephana reszta graczy mnie przekonała, że gra ma wiele zalet. I mogę dziś powiedzieć - mieli(ście) rację.

kszyhu - Pią 13 Lip, 2012

Siema, domyślam się, że wiele osób tutaj grało w lotr tcg. Moglibyście powiedzieć jak się ma nowy władca do starego? Jako, że nie ma tu rywalizacji to jest to chyba coś jak gra planszowa, czy tak? No i z kim się wygrywa jeśli nie z przeciwnikiem?:)
JollyRoger1916 - Pią 13 Lip, 2012

Wygrywa, albo przegrywa (całkiem często) się z grą. Żadna nowość na polu planszówek, za to na polu karcianek z tego co mi wiadomo owszem.
chelcho - Pią 13 Lip, 2012

Gram w WP od pewnego czasu i muszę przyznać, że pomimo wielu rozgrywek gra się mi nie znudziła i cały czas znajduje w niej smaczki i elementy, dzięki którym da się pokombinować z budową talii i taktyką.
Mechanika jest naprawdę ciekawa, przemyślana i dająca szansę nie tylko na zagrania typu "must have". Sporo w grze zależy od szczęścia, a że czasem może go zwyczajnie zabraknąć i przez to można przegrać - no cóż - takie jest życie. Ale można grać trochę bardziej asekuracyjnie i być bardziej przygotowanym na różne niespodzianki z talii spotkań.
Zaletą wg mnie jest to, że WP upodabnia się do przygodowej gry planszowej, a dodatkowo karty zajmują niewiele miejsca i da się talię zmieścić dosłownie wszędzie. Sama rozgrywka nie zajmuje też zbyt wiele miejsca i nie trwa długo (max 1h).
Myślę, że gra jest stworzona dla ludzi, którzy czasem lubią (lub są zmuszeni) pograć sami.
Jestem teraz na etapie opowiadania dzieciom bajek na dobranoc i przyznam się, że zdarza mi się opowiadać właśnie co rozegrane partie. Dodatkowo dzieciaki cieszą się, że mogą "fizycznie" zobaczyć postacie o których opowiadam. Oczywiście staram się opowieść odpowiednio ubarwić i myślę, że mi się to choć trochę udaje :)
Ponieważ bardzo lubię świat Tolkiena grałem też w inne karcianki: ME:TW , LOTR:CCG z którego została mi pokaźna kolekcja kart. WP jest zdecydowanie inna od wcześniejszych i wg mnie lepsza. To, że FFG wycofał się w końcu z gier CCG uważam za śmiały ruch w dobrym kierunku. Kiedyś oprócz grania handlowałem kartami i niespieszno mi wydawać setki złotych co 3 miesiące na nowy dodatek.
Wg mnie wystarcza na początek podstawka, aby poczuć klimat. Kilka dodatków sprawią, że nie będziemy już czuli potrzeby kupna następnego zestawu podstawowego, a jeśli bardzo chcemy to chyba lepiej karty proxować niż wydawać 2x kasę na to samo. Może ta rada jest nie do końca w moim interesie, bo też mam sklep i sprzedaje WP, ale sam tak zrobiłem i nie żałuje :)
A malkontentom radzę aby nie obrzydzali życia innym i spróbowali zrobić grę swoich marzeń. Kto wie może FFG to wyda?

blazius - Sob 14 Lip, 2012

Obrzydzali to złe słowo. Miarkujcie słowa.
Kulgan - Pon 16 Lip, 2012

Wyjechałem sobie na kilkanaście dni a tu się pojawiło ponad 50 postów o ... wrażeniach z gry? Jakoś nie bardzo. O ile niektóre wypowiedzi dotykały w pewnym stopniu tego tematu, to na pewno dyskusja z malkontentem Stephanem już na pewno nie. Przecież Stephan już dawno w grę nie grał, więc gdzie możemy mówić o wrażeniach z rozgrywki? To jest tylko do znudzenia powtarzana mantra: "Lotr LCG jest zły, zły, beznadziejnie zły".

A wracając do tematu. Dawno już nie dzieliliśmy się w tym wątku wrażeniami z rozgrywki. Gra ktoś w przygody z cyklu Dwarrowdelf? Ma jakieś ciekawe doświadczenia w związku z nimi? Bo odkąd się pojawiły, to z kumplem wychodzimy z założenia, żeby je rozpoznać bojem. Zakładamy, że pierwszą grę możemy przegrać, by przekonać się, jak ją przejść. I dlatego zdarzyły nam się takie cuda, jak karta Oplatany! dołączona do jedynego Bohatera startowego kumpla (taka eksperymentalna talia) lub też nietrafienie Sukcesu przy wyrzuceniu 7-u kart z ręki. Może to ktoś nazywać losem, ale dla mnie to jest raczej ekscytująca niespodzianka w niebezpiecznej podróży :mrgreen: Dzięki temu nie ma nigdy pewności, że, mimo super złożonej talii, przygoda zakończy się happy endem :razz:

Szacun dla Ciebie, chelcho, za ciekawy pomysł na bajki dla dzieci czerpiące inspirację prosto z gry :grin:

durtu - Sro 18 Lip, 2012

Mam kilkanascie partii za soba, na pewno gra skusiła mnie tym, iz można grac solo, ponieważ na tych pieknych wioskach gdzie mieszkam gry karciane sa dla ludzi takim samym zjawiskiem jak Ufo czy koncert Dody :) O ile słyszac o takim zjawisku ludzie sa ciekawi to potem juz nedza, mało komu chce sie czytac, myslec i grac. Najchętniej toby chcieli wygrywać oraz wygrywać z kims, by potem czuc sie dumnymi "winnerami". Miało byc o wrazeniach z rozgrywki, więc wracam do tematu.

Zaiste, duzym plusem jest że gra potrafi zaskoczyc dobre talie przeznaczone by zjadac scenariusze co zmusza do kombinowania oraz daje niesamowita radosc z przejscia scenariusza. Jeszcze do niedawna poziom poczatkowy zagrozenia i losowosc miały dla mnie bardzo negatywny bodziec w grze, jednak od kiedy mieszam kolory i eksperymentuje, cała rozgrywka robi sie ciekawa, nieprzewidywalna do konca, zupęlnie jakbym brał udział w sesji RPG gdzie akurat złośliwy usmieszek Mistrza Gry to nic innego jak 3 karty z Mroczna Fala pod rząd :) To dośc duża zmiana w moim przypadku, gdzie lata grania w MTG, A Game of Thrones wyrobiły "schemat" myslowy w stosunku do stylu gry jak i pewnego rodzaju przeswiadczenie, że wiem czego sie spodziewac skoro przeciwnik gra takim kolorem/rami czy domem. Tu tego nie ma, jest za to niepewnosc, choc z czasem jak sie ogram i ujrze pewnego rodzaju kombinacje to zapewne bedę bardziej ogarniał multum mozliwosci, nie jak teraz gdy ciągle mam wrażenie że scenariusze oraz wydawane karty sa na ilosc i korzysc gry. Aczkolwiek z drugiej strony, co to bylaby za przygoda, wyzwanie jakbym miał mozliwosci dopiecia super duper +100 do wszystkiego miecza i tym samym nudnie skutecznie rozwalał kolejne hordy wroga.

Pewne jest że mechanike bym ozłocił jakims medalem czy statuetka Oskara oraz na jej bazie (i miejscu FFG) wydał chocby Dungeons & Dragons czy Dungeon Master lub cokolwiek podobnego(nawet Warhammera Questa w tym stylu zrobił) poniewaz dałoby by to wielu weteranom i miłosnikom tychże systemow cholerna radoche oraz satysfakcje z przejscia scenariuszy. Taki hardkor zamiast niedzielnej majówki, gdy masz super eRki i jedziesz sobie gre czy przeciwnika. To tez jest ważne, bo mało gier oferuje (lub niejako zmusza) graczy do kooperacji. A znam co poniektórych z klubu jacy wywalaja kase i graja tylko Przeciwko komuś a potem pieszczą sobie ego durnymi komentarzami odnosnie przegranego przeciwnika.

Pewnym udogonieniem byłoby, gdyby Bohaterowie mogli ewoluowac, zawsze to duża motywacja(wiekszosc gier RPg ma motywacje da gracza ponieważ pozawala rozwijac i udoskonalać postac, choć czasem do poza granice absurdu). Jednakże, jak wspomniałem w nawiasie, nie byłaby to koncepcja nieskonczonego rozwoju a raczej specjalizaji tzw. perków/zdolnosci jakie postac moglaby osiagac po np zabiciu przeciników danego rodzaju(ork). Dałoby jej to mozliwosc zadawania im wiekszych obrazen o 1 punkt na każde 10 punktów siły zabitych potworów i byłaby jednorazowa, czyli nie mozna byłoby jej wziać kolejny raz. Nastepnie zdolnosci rasowe, tez za zabijanie lub ilosc żetonów postepu(np Legolas) jakie dan postac dalaby do wyprawy. Tu skilem Legolasa mogłoby być "Scout" i mozliwosc dawania postepu na wyprawe zamiast aktywne miejsce, bądź obnizenie o 1 postepu na aktywnym obszarze.

To takie moje pomysly dopiete do ogolnego wrazenia z gry, jakie jest najlepsze z dotychczas granych gier karcianych.

Ps. Na bazie machaniki pokusiłbym sie o stworzenie gry w klimacie Fallouta i mysle że to byłby niezły hicior dla fanatyków postnuklearnych klimatów. Może twórcy Neuroshimy by sie skusili na adaptacje? :)

JollyRoger1916 - Sro 18 Lip, 2012

durtu napisał/a:
Ps. Na bazie machaniki pokusiłbym sie o stworzenie gry w klimacie Fallouta i mysle że to byłby niezły hicior dla fanatyków postnuklearnych klimatów. Może twórcy Neuroshimy by sie skusili na adaptacje? :)


Myślałem, o tym, żeby zrobić taka fanowską adaptację mechaniki do klimatów postapo, ale nie mam totalnie na to czasu.

Sajmoon - Sro 08 Sie, 2012

Jestem tu nowy więc na początek witam wszystkich :)
LOTR LCG kupiłem parę dni temu i dopiero wtedy zagłębiłem się w lekturze, następnie filmikach, znowu lekturze... To moja pierwsza tego typu gra i ilość zasad z początku nieco mnie przytłoczyła. Do tego mam chyba jakiś wbudowany generator problemów (tam gdzie ich nie ma - to po lekturze niniejszego forum).
No nic, mam pierwszą rozgrywkę za sobą. I muszę powiedzieć, że albo trafiły mi się wyjątkowo dobre karty albo pierwsza zalecana wyprawa jest tak łatwa, albo ja jeszcze coś źle robię (chociaż nie wydaje mi się).

Grałem talią z Aragornem, Theodredem i Glinem. Tylko Gloin otrzymał 2 obrażenia od Orków. Dosyć szybko wylosowałem Farina, który po wyczerpaniu dodaje po 1 punkcie do wyprawy dla każdej postaci biorącej udział w niej. Po dodaniu jeszcze 2 sprzymierzeńców, którzy mieli po 1 i 0 punktów wyprawy miałem w sumie (po przydzieleniu wszystkich postaci + dodatek po wyczerpaniu Farina) 11 punktów wyprawy. Czyli ostatni etap wyprawy gdzie trzeba było zebrać 10 punktów wyprawy był na "1 strzał". Mogłem wyczerpać wszytkich bo w obszarze przeciwności nie było przeciwników a gdyby w fazie odkrywania przeciwności trafił sie jakiś to mogę zapłacić 1 monetę żeby "przygotować" Aragorna.
Inna sprawa, że losowały mi się prawie same obszary. Miałem tylko 2 wrogów po drodze. Do talii trafiły mi się też 2 dodatki "Gondor, tytuł", które po wyczerpaniu dawały +2 do zasobów danego bohatera. Tak więc miałem co rundę 4 monety z tych dodatków + 3 monety do bohaterów = 7 monet co rundę.
Grę skończyłem po paru szybkich rundach z poziomem zagrożenia wynoszącym 36.

Czy tak to wygląda? Czy los widząc moje zmagania z instrukcją, filmami, forum itp obdarzył mnie wyjątkowo sprzyjającymi kartami? :)

Podsumowując - gra sprawia naprawdę bardzo dobre wrażenie, piękne karty, ciekawa rozgrywka, widzę również społeczność powstającą wokół gry. Mam tylko nadzieję, że kolejne rozgrywki będą bardziej wymagające.

stforek - Sro 08 Sie, 2012

Parę uwag:

1) Aragorna możesz przygotować natychmiast po przydzieleniu do wyprawy (to jest Odpowiedź), a nie jak już polecą spotkania.

2) Namiestnik ma znaczek unikalności więc może być tylko jeden na stole.

Spróbuj teraz bez tych handicapów ;-)

Sajmoon - Sro 08 Sie, 2012

O widzisz, dzieki za uwagi. Ale wraz z wyjasnieniami pojawilo sie pytanie - jak to jest z tym Aragornem? Przydzielam go do wyprawy i od razu uzywam odpowiedzi zeby za 1 monete go "postawic"? A gdzie czas na wykorzystanie? Po przydzieleniu do wyprawy chcialbym wykorzystac jego punkty wyprawy..
Przy okazji upewnie sie jak to jest z wydarzeniami - te karty moge zagrac w zasadzie w kazdym momencie "z reki" o ile mam monety zeby za nie zaplacic (nie wyciagam ich jak np sprzymierzencow w czasie planowania)?
Jeszcze chyba nie do konca czuje czy rozumiem jak to jest z tymi akcjami czy odpowiedziami. Moze na przykladzie Aragorna troche sie rozjasni.

wojo - Sro 08 Sie, 2012

Poza błędami wskazanymi przez stforek polecam próbę przejścia tego scenariusza talią taktyki :) Wtedy kląłbyś widząc te obszary i modlił się o jakiegoś wroga :) .

Tak ogólnie to pierwszy scenariusz jest najłatwiejszym jaki powstał do tej pory choć dobrze sobie na nim poćwiczyć bo potrafi czasem zaskoczyć.

wojo - Sro 08 Sie, 2012

Sajmoon napisał/a:
Jak to jest z tym Aragornem? Przydzielam go do wyprawy i od razu uzywam odpowiedzi zeby za 1 monete go "postawic"? A gdzie czas na wykorzystanie? Po przydzieleniu do wyprawy chcialbym wykorzystac jego punkty wyprawy..

To że Aragorn zostaje przygotowany nie oznacza, że przestał być przydzielony do wyprawy. Nadal bierze w niej udział ze wszystkimi tego konsekwencjami - dobrymi i złymi.
Sajmoon napisał/a:

Przy okazji upewnie sie jak to jest z wydarzeniami - te karty moge zagrac w zasadzie w kazdym momencie "z reki" o ile mam monety zeby za nie zaplacic (nie wyciagam ich jak np sprzymierzencow w czasie planowania)?

Akcje można zagrywać prawie w dowolnym momencie. Polecam na początek nie martwić się tym aż tak bardzo a jak poczujesz potrzebę to zajrzeć np tutaj: Turn Sequence (chociaż najnowsze FAQ wprowadziło pewne modyfikacje)
Sajmoon napisał/a:
Jeszcze chyba nie do konca czuje czy rozumiem jak to jest z tymi akcjami czy odpowiedziami. Moze na przykladzie Aragorna troche sie rozjasni.

Przykład Aragorna nie wiele wyjaśni tutaj ale w skrócie: z odpowiedzi możesz skorzystać tylko i wyłącznie w momencie gdy są spełnione postawione warunki. Akcję zagrywasz z ręki w momencie kiedy można zagrywać akcję płacąc koszt zagrania.

Sajmoon - Sro 08 Sie, 2012

Czyli np przydzielam Aragorna do wyprawy ale uzywajac odpowiedzi place jedna monete zeby pozostal gotowy mimo ze bierze udzial w wyprawie?
Jezeli tak to niewiele zmieni to w stosunku do tego jak ja robilem - placilem i przygotowywalem go po rozliczeniu wyprawy. Tak czy siak byl gotowy na spotkania i walki.
Jedynie z tym tytulem Gondoru oszukalem bo mialem 2. Z drugiej strony rozgrywke skonczylem z pelna sakwa ;)

wojo - Sro 08 Sie, 2012

Wbrew pozorom to czy płacisz od razu czy później ma ogromne znaczenie - te kilka surowców (zwłaszcza gdy Namiestnik Gondoru nie wyjdzie Ci zbyt szybko) zużyte na przygotowanie gdy później nie wyjdzie żaden wróg ma ogromne znaczenie (wyobraź sobie np. że przez to nie byłoby Cię stać Faramira :) ). Zaczynasz więc naprawdę ważyć tą decyzję i czasem podejmujesz ryzyko nie przygotowania Aragorna ... i wtedy wychodzi wróg z mroczna falą przyciągający za sobą jeszcze jednego. Zaczyna się robić gorąco i emocjonująco :) .

Zresztą zobaczysz gdy pograsz jeszcze trochę i wybierzesz się w nad rzekę (drugi scenariusz :) )

Sajmoon - Sro 08 Sie, 2012

Dzięki za rady i uwagi. Rozegrałem jeszcze 2 gry z tymi samymi kartami i scenariuszem. Za pierwszym razem przegrałem z kretesem. Za drugim byłem już tak bliski celu... zostało zdobyć 4 punkty podróży na ostatnim etapie wyprawy, usunąłem tego głównego pająka (sorki zapomniałem nazwę, jakoś na U), ale wtedy wskoczył mi jakiś wódz orków - po przetasowaniu talii, na początku gry go pokonałem bo na szczęście trafił mi się Gandalf. Tym razem byłem bez szans.
No więc jak mówiłem chyba los mi sprzyjał (i moje małe - choć nieświadome - oszustwu ;) ). Jutro będę dalej kombinować. Może z innym zestawem bohaterów, poznam inne karty. Ale jeśli to faktycznie najłatwiejszy zestaw to zaczynam się martwić co będzie dalej ;)
Jedyne co może troszkę irytować to to, że często nie mamy zupełnie wypływu na to co się dzieje, jak wyciągamy w trakcie rozgrywki kiepskie karty to nie mamy nawet jak się starać. Z drugiej strony jest to oczywiście zaletą tej gry, widać, że każda rozgrywka może być faktycznie zupełnie inna.

Kulgan - Sro 08 Sie, 2012

Sajmoon napisał/a:
Jedyne co może troszkę irytować to to, że często nie mamy zupełnie wypływu na to co się dzieje, jak wyciągamy w trakcie rozgrywki kiepskie karty to nie mamy nawet jak się starać. Z drugiej strony jest to oczywiście zaletą tej gry, widać, że każda rozgrywka może być faktycznie zupełnie inna.

Z jednej strony może to irytować, ale z drugiej strony to samo życie - jest pełne niespodzianek. Na przykład na toczącej się olimpiadzie wielcy sportowcy przygotowywali się 4 lata, wygrywali wszystkie ważniejsze zawody przed a na samych igrzyskach przepadli z kretesem. Dlaczego? Bo coś po drodze nie zadziałało. Tak samo tu - dostaniemy kluczowe karty na początku - gra się spokojniej i z większą kontrolą z naszej strony. Nie dostaniemy - musimy sobie radzić i męczymy się niemiłosiernie. Dzisiaj (a właściwie już wczoraj ;) ) mierzyliśmy się z kumplem 2 razy z Czatownikiem. Za pierwszym razem szybciutko dostał między oczy (lub cokolwiek tam ma :mrgreen: ), ale za drugim męczyliśmy się niemiłosiernie, bo oberwaliśmy 2 razy zgubą 5 i skończyliśmy na poziomie zagrożenia 47 i 48. Bez Namiestnika i Ereborskiego Mistrza Bitwy gra mogła zakończyć się porażką. Jednak wygraliśmy - i chyba właśnie ta 2 gra cieszy bardziej, bo zmusiła nas do większej czujności i większego wysiłku.

JollyRoger1916 - Czw 09 Sie, 2012

Sajmoon napisał/a:
ale wtedy wskoczył mi jakiś wódz orków - po przetasowaniu talii, na początku gry go pokonałem bo na szczęście trafił mi się Gandalf. Tym razem byłem bez szans.


Jeśli to Wódz Ufthak. To ma punkty zwycięstwa, takie karty po pokonaniu nie wracają do kart odrzuconych, tylko na bok i po scenariuszu są odejmowane przy zliczaniu p-któw za scenariusz.

Sajmoon - Czw 09 Sie, 2012

Dzieki. Hmm... czyli moze jednak mialbym szanse. Chociaz chyba nie bo byla wielka pajeczyca i ktos jeszcze. Ale gra jest naprawde wciagajaca i widac potencjal.
chelcho - Wto 28 Sie, 2012

Rozgrywka solo w pierwszą przygodę z Hobbit-a talią Taktyki i Wiedzy z instrukcji.

Za namową czarodzieja Gandalfa krasnoludy Gimli, Thalin, Ori oraz hobbit Bilbo dziarsko ruszyli przed siebie na poszukiwanie skarbów i przygody. Gdy wędrowali przez Posępne Wzgórza, Samotne Ziemie, Wejście do Jaskini, Krainę Hobbitów do wyprawy przyłączyli się: Bofur, Krasnoludzki Kowal i Weteran Topornik. Dzięki temu, że drużyna krasnoludów znacznie się powiększyła Ori mógł bez przeszkód wykorzystać swoją zdolność (+1 karta gdy więcej niż 5 krasnoludów). Gwarancją powodzenia miała być obecność Gandalfa, który obiecał dołączyć do wyprawy kiedy tylko spotka się w ważnej sprawie z Radagastem.

Dzięki swojej zdolności Bofur sprawił dla Gimlego Ostrze Gondlionu i solidny Krasnoludzki Topór. Tak uzbrojony Gimli szukał okazji aby wypróbować swoje nowe bronie w walce. Na szczęście napatoczyła się podejrzanie wyglądająca wrona. Instynkt Gimlego nie zawiódł, gdyż przebrzydłe ptaszysko, sługa Nieprzyjaciela, rzuciło się na niego. Dzielny Gimli ani myślał się bronić, wskutek czego wrona poraniła go, co wprowadziło go w stan furii. Niewiele się namyślając ciął toporem. Ptak padł martwy, a bohaterski Gimli zaczął porównywać swoje bronie ze sławetnym Glamdringiem (miałem 2x Młot na Wroga na ręce i dzięki 2 broniom dobrałem 6 kart). Niedługo potem atak drugiej wrony ranił Gimlego, ale ona też padła martwa przy ogólnej radości krasnoludzkiej kompanii. Do wyprawy zdecydował dołączyć się napotkany Włócznik z Gondoru, gdy usłyszał o bohaterskiej walce Gimlego.

Niestety przedłużająca się droga zmęczyła solidnie wszystkich sprzymierzeńców (W Pożarze Czy W Garze), a nieroztropne zachowanie drużyny przykuło uwagę sił Nieprzyjaciela (karty ze Zgubą). Nigdzie nie było widać śladów Gandalfa, który by mógł pomóc drużynie w potrzebie, a najgorsze miało dopiero nadejść.

Z daleka było czuć, że wyprawa zbliża się do obozowiska trolli. Roztropność podpowiadała poczekać na Gandalfa, jednak Gimli stwierdził, że skoro poradził sobie z wroną to da radę też trollom. Nagle trolle Bert i Tom napadły na zbytnio nieostrożną drużynę i zanim ktokolwiek zdążył co zrobić, pochwyciły Bilba oraz Bofura do worków (wylosowałem Zużyty i Głęboki). Sytuację chwilowo opanował na szczęście Thalin, na którym skupiły swoją uwagę trolle, a dzięki łasce z Lorien i unikom nie został nawet draśnięty (Opiekuna Lorien + Finta). Gimli ciął Tom-a toporem co osłabiło bojowy zapał trolla (zadał 4 rany), lecz nie wyeliminowało go z walki.

Do drużyny dołączył Dori, ale niestety walka przyciągnęła uwagę ostatniego i zarazem największego z trolli - Wiliama. Wiliam bez trudu pochwycił z tylu szykującego się do zadania ciosu Gimlego do Dużego Worka (Mnóstwo lub Wcale), a następnie za jednym zamachem złapał do worków Topornika i Thalina (Solidnego i Mocnego).

Sytuacja stawała się wręcz beznadziejna i tylko cud lub Gandalf mógł uratować naszych biednych bohaterów. Włócznik i Kowal polegli próbując desperacko się bronić przed szarżującymi trollami, a dodatkowy unik (Flinta) uratowała Doriego, ale nie na długo. Trolle nacierały z każdej trony i Dori poświęcił się szlachetnie ratując Oriego, lecz na niewiele się to zdało. Samotny Ori próbował uciekać, niestety zbyt wiele czasu spędzał nad księgami co ujemnie odbiło się na jego sprawności, której potrzebował teraz jak nigdy. On i pozostali uczestnicy wyprawy skończyli w brzuchach trolli, które jeszcze długo śmiały się i gadały o głupich krasnoludach, które może nie są najsmaczniejsze, ale same do gara się pchają.

Odgłosy wesołej, trollowej uczty zwróciły w końcu uwagę szukającego drużyny Gandalfa, którego zatrzymało niezmiernie ważne spotkanie z Radagastem połączone z paleniem uszlachetnionej mieszanki fajkowego ziela. Patrząc na resztki lekkomyślnych krasnoludów obiecał sobie w duchu, ze już nigdy nie zaufa czarodziejowi i będzie palił fajkowe ziele bez dodatków niewiadomego pochodzenia. Jednak drobna nadzieja zawitał do strapionej głowy Gandalfa: nigdzie nie było widać resztek Bilba! Może sprytnemu hobbitowi udało się jednak uciec i spróbuje szczęścia w nowej wyprawie.


Recenzje dodatku zamieszczę wkrótce i dam info na firmowym profilu na Facebook
Już jest!

Kulgan - Sro 29 Sie, 2012

Alternatywna wersja spotkania drużyny Bilba z Trollami bardzo udana. Brawo :grin:
jano4 - Pon 10 Wrz, 2012

Dzień Dobry wszystkim.
Jestem po pierwszych rozgrywkach (na razie solo), gra jest rewelacyjna, piękne ilustracje (oprócz Aragorna i Eowiny), niezła mechanika i niebiański wręcz klimat Śródziemia.
Kupiłem podstawkę, dokupiłem Cienie Mrocznej Puszczy i nie wiem co kupowac dalej.
Khazad Dum niezbyt mnie interesuje, chciałbym zacząc zbierac Dwarrowdelf tylko nie wiem czy talie spotkań z KD są potrzebne do Delf? Czy jednak warto zainwestowac w Morie (krasnoludzkie klimaty niezbyt mnie kręcą ale może ten dodatek oferuje coś bardzo ciekawego)? Proszę o radę w tej sprawie.
Pozdrawiam.

wojo - Pon 10 Wrz, 2012

Zestaw Khazad Dum jest konieczny do rozgrywek w cykl Dwarrowdelf.

Jeżeli bardzo Cię odrzuca KD to jedynymi wyjściami jest zakup "Mrok nad Osgiliath" - to tylko pojedynczy scenariusz lub/i kupienie od razu Hobbita (trzy scenariusze).

Myślę że jednak najlepiej gra się w tą grę w kolejności (scenariusze zbalansowane pod dostępne karty) więc mimo wszystko polecałbym pójście w KD.

chelcho - Pon 10 Wrz, 2012

jano4 napisał/a:
Dzień Dobry wszystkim.
Jestem po pierwszych rozgrywkach (na razie solo), gra jest rewelacyjna, piękne ilustracje (oprócz Aragorna i Eowiny), niezła mechanika i niebiański wręcz klimat Śródziemia.
Kupiłem podstawkę, dokupiłem Cienie Mrocznej Puszczy i nie wiem co kupowac dalej.
Khazad Dum niezbyt mnie interesuje, chciałbym zacząc zbierac Dwarrowdelf tylko nie wiem czy talie spotkań z KD są potrzebne do Delf? Czy jednak warto zainwestowac w Morie (krasnoludzkie klimaty niezbyt mnie kręcą ale może ten dodatek oferuje coś bardzo ciekawego)? Proszę o radę w tej sprawie.
Pozdrawiam.

Ilustracja Aragorna nie jest aż taka zła, ale Eowiny jest, niestety, okropna, ale przynajmniej jest to jakiś argument aby nią nie grać :wink:
Wg mnie opłaca się kupować "duże" dodatki, gdyż w stosunku do "małych" mają lepszy stosunek zawartości do ceny. Z małych najlepiej brać takie, które mają karty odpowiednie do Twojej talii. Karty można zobaczyć np tu http://lotrlcg.com/
Niestety bez Khazad-Dum nie da się grać w "małe" dodatki z Dwarrowdelf, więc pewnie jesteś na niego skazany.
Najnowszy Hobbit, a właściwie pierwsza część Hobbita jest mocno "krasnoludzka", ale każdy kto zna zawartość książki powinien raczej to wiedzieć.
Jeśli połączysz podstawkę i 2 "duże" dodatki to można już złożyć przyzwoite talie, szczególnie oparte na krasnoludach. Dodaj jeszcze Mroki Morii i Kamienne Podstawy Ziemi, a krasnoludy oparte na taktyce będą naprawdę mocne.
Trzeba się pogodzić, że po Morii i Hobbicie talie na krasnoludach są chyba najsilniejsze.
Poza tym gdy chce się grać np. elfami to dodatki z Dwarrowdelf będą potrzebne.

Kulgan - Pon 10 Wrz, 2012

jano4 napisał/a:
Kupiłem podstawkę, dokupiłem Cienie Mrocznej Puszczy i nie wiem co kupowac dalej.

Najlepiej wszystko, co wyszło ;) Przede wszystkim dlatego, że wówczas będziesz miał całą bazę kart do składania własnych talii. Będziesz mógł eksperymentować na wszelkie możliwe sposoby. Mimo, że w bloku Khazad-dum/Dwarrowdelf nacisk jest na Krasnoludy, można również złożyć np. ciekawą talię na Elfach z rodziną Elronda (dodatki Dwarrowdelf).

Największą jednak zaletą kupowania wszystkich dodatków jest sprawdzenie swoich pomysłów w coraz bardziej różnorodnych i zaskakujących przygodach, a autorzy naprawdę się tu spisali na medal :mrgreen:

jano4 - Wto 11 Wrz, 2012

Bardzo dziękuję za odpowiedzi.
Chyba będę jednak kupował w kolejności w jakiej się dodatki ukazywały, muszę szybko kupic Khazad a podtem Delf skoro są tam synowie Elronda (nigdy za dużo Noldorów, na razie biednemu Glorfindelowi doskwiera samotnośc) :cry:
Hobbita rozbito na dwie części? Ech wszystko przez Hollywood.
Czy będą jakieś dodatki opisujące wydarzenia przed Hobbitem? Np. Walki czarnoksiężnika z Angmaru z Arnorem albo Luthien i Beren?Swoją drogą ciekawe jak wyglądałaby karta Fingolfina :mrgreen:

Kulgan - Wto 11 Wrz, 2012

jano4 napisał/a:
Czy będą jakieś dodatki opisujące wydarzenia przed Hobbitem? Np. Walki czarnoksiężnika z Angmaru z Arnorem albo Luthien i Beren?Swoją drogą ciekawe jak wyglądałaby karta Fingolfina :mrgreen:

Co będzie, to wiedzą (być może) tylko twórcy gry :twisted:

A Hobbita rozbito faktycznie na 2 części i dużo wskazuje na to, że między nimi będzie jeszcze jeden blok nie-Hobbitowy :wink:

jano4 - Wto 11 Wrz, 2012

Korzystając z podanego wyżej linku obejrzałem bohaterów z Delf, jak to jest od strony mechanicznej, można wystawic dwóch "różnych" Aragornów i Glorfindelów czy karty z dodatków zastępują te z podstawki?
Kulgan - Wto 11 Wrz, 2012

jano4 napisał/a:
Korzystając z podanego wyżej linku obejrzałem bohaterów z Delf, jak to jest od strony mechanicznej, można wystawic dwóch "różnych" Aragornów i Glorfindelów czy karty z dodatków zastępują te z podstawki?

Nowe wersje zastępują te starsze - w końcu to są Ci sami Bohaterowie :grin:

wojo - Sro 12 Wrz, 2012

Zastępują to może mylące słowo bo można nadal używać wersji poprzedniej. Natomiast w grze może być tylko jeden Aragorn czy Glorfindel (czyli jedna z wersji - bo mają oznaczanie karty unikalnej)
Robaczyw - Wto 02 Paź, 2012

Mam takie pytanie. Które dodatki z cyklu Dwarrowdelf uważacie za najlepsze? Oczywiście pod względem scenariusza, a nie kart graczy. Poza dodatkami z tego cyklu, posiadam wszystko inne i właśnie zastanawiam się nad kupnem 2, może 3 zestawów.

Będę wdzięczny za odpowiedź :)

wojo - Wto 02 Paź, 2012

Możesz rzucić okiem na BGG gdzie jest prowadzona lista scenariuszy wraz z ich ocenami wg graczy: Baza przygód
Robaczyw - Wto 02 Paź, 2012

wojo napisał/a:
Możesz rzucić okiem na BGG gdzie jest prowadzona lista scenariuszy wraz z ich ocenami wg graczy: Baza przygód


Tam zajrzałem najpierw ;) Jednakże wiele ocen scenariuszy, czy bohaterów z BGG nie pokrywa się z moimi toteż zapytałem tutaj.

wojo - Wto 02 Paź, 2012

Spora szansa więc że i tu się nie pokryją :) ... a tak szczerze to napisz, które scenariusze lubisz albo czego oczekujesz po nowych to może ktoś będzie w stanie zarekomendować. Ja niestety nie pomogę bo Khazad Dum jeszcze przede mną.
Berestaszek - Wto 02 Paź, 2012

wiesz zależy czego oczekujesz ;) Ja osobiście uwielbiam zamiast grac w jeden scenariusz to raczej leciec "hisotrią" przez cały cykl. Jeżeli posiadasz cały cykl mrocznej puszczy, to spróbuj przejśc cały cykl (6 scenariuszy) Tak jakbyś odbywał jedną wielką przygodę. Podczas zmiany scenariusza nie resetujesz punktów zagrożenia, żetonów na postaciach ani kart które już zagrałeś. Ponadto jeżeli okaże się za trudne to możesz dorzucic jakieś pare dodatkowych house rules np podczas podróży do rhosgobel jeżeli wilyador będzie miec ponad połowę życia podczas ukończenia karty 3B - gracze wygrywają scenariusz. Jeżeli Ci się spodoba to polecam zakup chronologicznie bo jednak przejście całej przygody (polecam czytanie tego co znajduje się na kartach scenariuszy) będzie czymś naprawdę fajnym i nawet z sensem. Jeżeli jednak wolisz przechodzic poszczególne scenariusze każdy z osobna nie zależnie od fabuły w jaką jest wpleciony to napisz, które z obecnych Ci się podoba a my Ci pomożemy dobrac ten który prawdopodobnie też Ci się spodoba. Ponadto napisz czy grasz raczej solo czy w ilu graczy ;)
Robaczyw - Czw 04 Paź, 2012

Cykl Mrocznej Puszczy przeszedłem na różne sposoby, jednakże z braku czasu raczej ciężko poświęcić mi kilka godzin żeby przejść cały cykl, scenariusz po scenariuszu. Od czasu do czasu rozgrywamy jednakże jakieś single ;)

Co do gustów to jak na razie za najlepsze uważam scenariusze z Hobbita, za najgorsze zaś Podróż do Rhosgobel i Polowanie na Golluma.

Wybór kilku AP z Dwarrowdelf jest podyktowany raczej kwestią finansową, bo kupno wszystkiego naraz przerasta moje skromne możliwości ;) Z czasem pewnie dokupię, jeśli mi się spodoba.
No cóż zatem mój wybór będzie losowy i raczej zasugerowany kartami graczy niż scenariuszami. Jednakże mimo wszystko dziękuję za odpowiedzi.

chelcho - Czw 04 Paź, 2012

Robaczyw napisał/a:
Mam takie pytanie. Które dodatki z cyklu Dwarrowdelf uważacie za najlepsze? Oczywiście pod względem scenariusza, a nie kart graczy. Poza dodatkami z tego cyklu, posiadam wszystko inne i właśnie zastanawiam się nad kupnem 2, może 3 zestawów.

Wg mnie najfajniejsze są 3 ostatnie: Mroki Morii, Kamienne Podstawy Ziemi i Cień i Płomień - fajnie uzupełniają wędrówkę po Morii z dodatku Khazad-Dum, przy czym w ostatnim walka Barlogiem jest epicka.
Choć zawsze też można kupować chronologicznie i problem z głowy :)

Berestaszek - Czw 04 Paź, 2012

ja osobiście polecam czatownika. Masz dwie możliwości przejścia scenariusza oraz są naprawdę niezłe karty dla graczy :P
balint - Pią 12 Paź, 2012

A ja pierwsze trzy dodatki z Dwarrodelf.
Bardzo mroźne... :)

balint - Pią 12 Paź, 2012

Z innej beczki: Gra wydawana jest już 1,5 roku, a dali tylko dwóch hobbitów. Może i pula bohaterów jest duża, ale ostatnio mieliśmy inwazję żwirojadów i troszkę ostrouchych (fakt, że superowych). A gdzie hobbicie, i dlaczego jakiś dunherm zamiast Eomera?
chelcho - Sob 13 Paź, 2012

Pewnie czekają z Eomerem na jakiś tematyczny dodatek. Pewnie wyjdzie coś jak Hobbit, ale będzie to Wyprawa, 2 Wieże i Powrót Króla. Hobbity też pewnie tam się pokażą, bo poza wyjątkami to raczej się po Śródziemiu nie włóczyli.
Migdal - Pon 29 Paź, 2012

Witam
Po długiej przerwie myślę nad powrotem do śródziemia i zastanawiam się jak się teraz gra z, było nie było spora ilością kart i chyba razem z ostatnim gen conowym scenariuszem 23ema questami? Gra dalej ma balans czy może karty z dodatków zaczęły stawać się za potężne? Takie Brzegi Anduiny dalej są grywalne przy tylu dodatkowych kartach do talii graczy? Czy teraz przygody z podstawki to już tylko spacerek po parku ;) ? Jak to teraz wygląda?

wojo - Wto 30 Paź, 2012

Ja jestem wciąż sporo za aktualną linią wydawniczą (właśnie skończyłem Zestaw podstawowy i cykl mrocznej puszczy) i myślę że gra zmierza w dobrym kierunku. W dodatkach pojawiają się mocne karty ale wciąż używam wielu kart z podstawki.

Problemem nie są według mnie jakieś super przepakowane karty ale raczej sporo kart, które zdają się być bardzo mało użytecznymi. Oczywiście jest tak że w każdym dodatku jest coś ciekawego ale zwłaszcza jeżeli ktoś gra tylko solo to jednak nie jest tego aż tak dużo. Natomiast dla ludzi uwielbiających próbować jakiś bardziej "odjechanych" kombinacji to na tym etapie jest już naprawdę dobrze (granie tematyczne, konstruowanie talii pod mniej użyteczne karty itp.)

Co do scenariuszów to zwłaszcza te z podstawki starzeją się według mnie bardzo dobrze wciąż stawiając przyzwoite wyzwanie przed graczami (oczywiście ucieczka Dul Guldur nadal jest dramatycznie ciężka solo - ja wczoraj na 5 prób zero sukcesów). Poza tym faktycznie przy tej ilości każdy znajdzie te kilka scenariuszów które ma ochotę tłuc w kółko.

Lekt - Wto 30 Paź, 2012
Temat postu: Elfie gdzieś się zawieruszył?
Po naczytaniu się instrukcji, nabrałem rzeczywistej ochoty na złożenie talii orbitującej wokół krasnoludów. Z podstawki i rozszerzenia Khazad-Dum oraz Hobbita możne pokusić się o dobranie całkiem przystępnej talii z długobrodymi. Jednakoż przeglądając wszystkie dostępne obecnie karty na stronie lotrlcg.com ubodło mnie, totalne pominięcie długouchych. We wszystkich zestawach przygodowych CMP znalazłem jedynie trzech elfich sprzymierzeńców. Ze zgrywającym bohatera Legolasem, elfowe szaleństwo nie wchodzi w rachubę.
Spodziewam się zatem, iż Spadkobiercy Numenoru skupią się na rozwijaniu kart Gondoru (nastawienia na strefę przywództwa?), CMP powinny dostać krwiste rozszerzenie nazwana po prostu Mroczna Puszcza Powraca albo Witamy w Rivendell, gdzie elfy będą się wylewać jak opary hulaszczych wspomnień z pustych beczek po winie.
Khazady dostały do rozszerzenia swoje zestawy przygodowe. Pora na Hobbita, a później Numenor. CMP widać odnoszą się do podstawki, co mnie osobiście mocno dziwi. Kłania się tutaj lamentujący, nie wykorzystany potencjał.

Pytanie do światlejszych.
Mam nadzieję, iż nie wyjdę na tłumoka. Siedzę z kartą "The Nameless Fear" w ręce, przy oczyma staje obraz Gandalfa Szarego krzyczącego "uciekajcie głupcy!" i ni diabła nie mam pojęcia jak się do tej karty ustosunkować? Amerykańska karta podaje wyrażenie 'engage', w rodzimej odniesiono, to do ataku i obrony. W zgodzie z powyższym, uprzejmie zapytowywuję - Balrog w strefie przeciwności dodaje jedynie pkt. przeciwności czy można go ubić bądź polec pod jego ognistym oddechem? Z góry dziękuję za konkretną odpowiedź.

Migdal - Wto 30 Paź, 2012

Cytat:
Ja jestem wciąż sporo za aktualną linią wydawniczą (właśnie skończyłem Zestaw podstawowy i cykl mrocznej puszczy) i myślę że gra zmierza w dobrym kierunku. W dodatkach pojawiają się mocne karty ale wciąż używam wielu kart z podstawki.

Problemem nie są według mnie jakieś super przepakowane karty ale raczej sporo kart, które zdają się być bardzo mało użytecznymi. Oczywiście jest tak że w każdym dodatku jest coś ciekawego ale zwłaszcza jeżeli ktoś gra tylko solo to jednak nie jest tego aż tak dużo. Natomiast dla ludzi uwielbiających próbować jakiś bardziej "odjechanych" kombinacji to na tym etapie jest już naprawdę dobrze (granie tematyczne, konstruowanie talii pod mniej użyteczne karty itp.)

Co do scenariuszów to zwłaszcza te z podstawki starzeją się według mnie bardzo dobrze wciąż stawiając przyzwoite wyzwanie przed graczami (oczywiście ucieczka Dul Guldur nadal jest dramatycznie ciężka solo - ja wczoraj na 5 prób zero sukcesów). Poza tym faktycznie przy tej ilości każdy znajdzie te kilka scenariuszów które ma ochotę tłuc w kółko.


A jak wygląda sprawa z graniem w dwie osoby czytałem, ze podobno questy są raczej proste wtedy do przejścia i nie przysparzają wielu problemów?

wojo - Wto 30 Paź, 2012

Tu jest różnie. Są questy łatwiejsze solo a trudniejsze we dwie czy więcej osób. Ostatnio jednak przez forum FFG przetoczyła się dość duża liczba opinii graczy solo, który zaczęli grać na dwie ręce i twierdzą że w ten sposób czerpią dużo większą przyjemność z gry. Wydaje się więc, że obecnie panującym przekonaniem jest, że najlepiej gra się własnie we dwie osoby (sporo kombinowania, znacznie większa pula kart używana niż solo, dość duża trudność choć brak absurdalnie trudnych questów nie do przejścia) także na Twoim miejscu nie miałbym tu obaw.
balint - Wto 30 Paź, 2012

wojo napisał/a:
Ja jestem wciąż sporo za aktualną linią wydawniczą (właśnie skończyłem Zestaw podstawowy i cykl mrocznej puszczy) i myślę że gra zmierza w dobrym kierunku. W dodatkach pojawiają się mocne karty ale wciąż używam wielu kart z podstawki.


Na allegro używany khazad dum za 50 zł możesz kupić.
A to dobry dodatek jest

Berestaszek - Wto 30 Paź, 2012

polecam spróbować przejście gen conowych w więcej niż jedną osobę ;) o ile nie grasz jakąś super dobrą talią to dodatek Mrok Nad Osgilath jest naprawdę ciężkim scenariuszem. Polecam spróbować w 2 lub więcej osób :)
Kulgan - Wto 30 Paź, 2012

Migdal napisał/a:
A jak wygląda sprawa z graniem w dwie osoby czytałem, ze podobno questy są raczej proste wtedy do przejścia i nie przysparzają wielu problemów?

Gram tylko w 2 osoby. Gra jest świetna i wcale nie jest tak łatwa, jak się wydaje. Niektóre przygody przechodzimy po kilka razy, gdyż Postacie zniknęły nagle w Workach albo też nie daliśmy rady upilnować Arweny. Gra uczy współpracy i dogadywania się w każdej fazie gry, a nieuwaga któregoś z graczy może być brzemienna w skutkach dla obu. Jeśli masz możliwość grania z kimś, to gorąco polecam.

wojo - Sro 31 Paź, 2012

balint napisał/a:
Na allegro używany khazad dum za 50 zł możesz kupić.
A to dobry dodatek jest


Już dawno zakupiony :) (wraz 3 pierwszymi dodatkami drugiego cyklu) porostu nie udało mi się jeszcze dotrzeć do tych scenariuszy jako że gram po kolei. W grę wciągnąłem się w maju tego roku (na koncie ponad 140 rozgrywek) i ponieważ w każdy scenariusz gram wielokrotnie to nie jestem w stanie zbytnio dogonić linii wydawniczej. Z tego powodu jestem jednym z nielicznych, których cieszy obecne przesunięcie wywołane hobbitami :) .

Przy okazji jak część Was wie, wziąłem udział w wyzwaniu rzuconym na BGG - zagraj w wybraną grę sto razy komentując wszystkie rozgrywki - udało mi się temu podołać. Komentarze można poczytać na BGG lub forum FFG (pisane po angielsku, na tyle ile umiejętności pozwoliły). Myślę że świetnie pasują do tematu tego wątku więc zachęcam do rzucenia okiem. Przy okazji mała statystyka. Osiągnięcie 100 partii wraz z komentarzami zajęło mi 5 miesięcy co daje średnio 20 partii miesięcznie/5 tygodniowo w tym czasie.
Ciekawostki:
- W sierpniu nie udało mi się zagrać ani raz we WP co znacznie podbija liczbę partii w innych miesiącach.
- Rekordowa ilość partii w jednym posiedzeniu 9 (pierwszy i drugi scenariusz z zestawu podstawowego)
- Największa ilość partii w scenariusz - drugi z zestawu podstawowego
- W scenariuszu mroczne Bagna osiągnąłem 100% zwycięstw,
- We wszystkich próbowanych scenariuszach (z wyjątkiem ucieczki z Dul Guldur) osiągnąłem skuteczność ponad 50% (nie podaję konkretnych liczb bo czasem w kolejnych próbach "podkręcałem deck" i dopiero w kilku ostatnich próbach osiągał pełną skuteczność)
- Wszystkie scenariusze były próbowana używając puli kart dostępnej do danego scenariusza (z tym że posiadam i używam 2xcore set) nie korzystałem kart z "przyszłych" dodatków.

Gazza - Czw 01 Lis, 2012

Gratuluję i ubolewam, że ten raport nie jest po polsku bo chętnie bym przeczytał.
Pozdrawiam.

crabtree - Sro 05 Gru, 2012

Po roku przerwy powróciliśmy z siorą do grania i jest znów bardzo przyjemnie! Przygody wciągają, zabawa w kombinowanie mojej talii sprawia mi przyjemność (o dziwo siora ma spasowaną talię na każdą przygodę!) Nie spinamy się na wynik punktowy, bo nie chce nam się liczyć rund. Prowadzimy jedynie statystyki wygranych/przegranych.
Zresztą nadal oceniam negatywnie system punktacji choć pomysły są coraz lepsze.
Obecnie katujemy MP, ale Moria już czeka wraz z wszystkimi dodatkami.
Można narzekać na sporą losowość rozgrywki, czasami małą przestrzeń decyzyjną, ale nadal gra potrafi wciągnąć, w skrócie mówiąc oferuje dobrą zabawę.

edit:
Wędrówka przez Morię rozpoczęta, niestety już na samym starcie napotkaliśmy na opór. Zagrożenie nas zabijało więc trzeba pomyśleć nad talią. Sporo naprawdę złośliwych podstępów jest zawartych w talii spotkań. Zirytować potrafi też Dowódca Patrolu, który teoretycznie może być niezniszczalny. Podoba mi się klimat Morii, a grafiki na kartach są po prostu znakomite!

TomBird - Nie 06 Sty, 2013

Witam :)

Jako że poważnie zastanawiam się nad zakupem podstawy Lotr LCG chciałbym was prosić o w miarę obiektywną odpowiedź czy warto. Teraz, bo długim czasie od wydania gry i premierach wielu dodatków, chciałbym się dowiedzieć czy rzeczywiście warto dokonać zakupu.
Przyciąga mnie w tą stronę klimat Tolkiena i możliwość gry solo.
Ale może mimo wszystko jesteście w stanie stwierdzić że na obecnie lepszym wyborem byłby zakup czegoś innego.
Zależy mi na karciance LCG, więc co z tego moglibyście mi polecić? Zależy mi przede wszystkim na grze dla 2 osób. Możliwość gry solo jest dodatkowym plusem.

Pozdrawiam :)

schen - Nie 06 Sty, 2013

Zależy, czy to czego szukasz to rywalizacja, czy kooperacja. Jeśli chcesz razem z dodatkowym graczem stawiać czoło przeciwnościom to myślę, że LOTR LCG będzie strzałem w dziesiątkę. Gramy z narzeczoną od roku, a rozgrywka nam się nie nudzi ani trochę.

Jeśli jednak wolałbyś rywalizować ze współgraczem to lepiej jednak spróbować czegoś innego. Możliwe, że jedna z nowości od FFG typu Netrunner, czy Star Wars LCG lepiej by się sprawdziły w tej kwestii.

Kulgan - Nie 06 Sty, 2013

Ja gram z kumplem od czasu wydania gry i ciągle gra nas bawi i jest dla nas wyzwaniem. Jest coraz więcej kart, coraz wiecej możliwości i coraz trudniejsze Przygody.

Grając kooperacyjnie unikasz sytuacji, że druga osoba ciągle przegrywając zniechęci się, a adrenaliny z gry jest wystarczająco dużo, żeby dać satysfakcję i fun z gry.

Gra bardzo dobrze się rozwija i wygląda na to, że będzie tylko lepiej :grin:

A jeśli chciałbyś przeczytać opinii o grze z różnej strony - i zażartej dyskusji na jej temat - polecam ten wątek . Ma ponad 30 stron, ale jest własnie zbiorem opinii graczy obecnych i byłych. Wówczas będziesz miał możliwość podjąć bardziej świadomą decyzję.

crabtree - Pon 07 Sty, 2013

To że gra jest kooperacyjna jest dla mnie ogromną zaletą, bo tak jak napisał Kulgan, nikt nie jest zły po porażce. Najwyżej wszyscy grający są wściekli! :D
Wykonanie WP jest znakomite, zdecydowana większość ilustracji jest po prostu klimatyczna. Całe szczęście że graficy nie wzorowali się (choć czasem zauważalne są drobne podobieństwa) na filmie PJ. Mechanika jest prosta, a scenariusze zostały w nią bardzo zgrabnie wkomponowane. Całość jest bardzo spójna i pomysłowa, zwłaszcza że mówimy o karciance, czyli czymś z reguły dość chaotycznym.
Wydaje mi się że najlepiej gra się w 2 osoby, wtedy gra jest wymagająca i wymusza na graczach idealną współpracę.
Wariant solo jest ok, ale niektóre przygody chyba będą trudne do przejścia (grałem tylko kilka razy więc moja opinia nie jest zbyt miarodajna).
W 3-4 osoby grałem tylko w podstawkę i tamte scenariusze nie sprawiały praktycznie żadnych problemów, mimo że grali w nie zupełnie nowi gracze. Myślę że w większość przygód będzie się grało zbyt łatwo, ale niestety na tym polu też nie mam doświadczenia.
Reasumują, gra ma spory potencjał i wygląda na to że jeszcze pomysły się nie wyczerpały. Klimat Tolkiena jest wyczuwalny, atmosfera walki z siłami ciemności jest po prostu świetna, a zaliczanie kolejnych przygód (zwłaszcza tych najtrudniejszych) daje sporo frajdy!
Mam za sobą ponad 300 rozgrywek, żadna inna gra nie zatrzymała mnie na tak długo. Muszę na koniec wspomnieć o rocznym rozbracie z WP. Każda gra się znudzi, ale są gry do których się wraca, często ze zdwojoną siłą! Na komputerze są to dla mnie Diablo i seria HoMM, a karcianka to właśnie Władca Pierścieni LCG.

psborsuk - Pon 07 Sty, 2013

TomBird, ja również sporo czasu zwlekałem z zakupem. Przeczytałem całe to forum, zapoznając się ze zdaniami obu stron (bo przeciwnicy również się tu wypowiadali).
Plusem dla mnie była kooperacja (czyli możliwość gry 1+ graczy, co dla mnie było istotne - większość gier rozgrywam sam). O tym, że taka rozgrywka jest dobrze robiona przez FFG, przekonałem się wcześniej dzięki grze Anioł Śmierci, którą również posiadam.
Jednak czynnikiem decydującym była pierwsza rozgrywka, na jaką namówił mnie znajomy. Pomimo tego, że jej nie wygraliśmy (z braku czasu i znajomości kart każdy z nas grał wszystkimi kartami jednej ze sfer), to sama rozgrywka bardzo mi się spodobała, i krótko po tym nabyłem swoje pierwsze zestawy :smile:
A potem już poszło z górki :mrgreen:

Berestaszek - Pon 07 Sty, 2013

Najgorsze w tej grze jest to że może uzależnić. W pewnym momencie będziesz chciał mieć wszystkie przygody a to swoje kosztuje. Natomiast sama rozgrywka jest naprawdę fajna. Przez ostatnie 2 duże dodatki mogę śmiało stwierdzić że nie ma talii która solo pokonałaby każdy jeden scenariusz, co jest ogromnym plusem. Najlepiej żebyś spróbował pograć najpierw w gre a potem się zastanowić czy warto bo nie wszystkim podpasuje
psborsuk - Wto 08 Sty, 2013

Berestaszek napisał/a:
Najgorsze w tej grze jest to że może uzależnić. W pewnym momencie będziesz chciał mieć wszystkie przygody a to swoje kosztuje.

Fakt, o tym minusie zapomniałem :grin:
Ale z drugiej strony kolega napisał, że interesuje go LCG, więc regularnych wydatków jest zapewne świadom :wink:

crabtree - Wto 08 Sty, 2013

Wydatek na LCG nie jest tak frustrujący jak na CCG, bo wiadomo za co się płaci. Gdyby zliczyć wszystko co do tej pory wyszło, to wyjdzie z tego niezła kwota.
Zestaw podstawowy - 120zł
Cienie Mrocznej Puszczy - 250zł
Khazad-dum - 100zł
Cykl Khazad-dum - 250zł
Hobbit - 100zł
Spadkobiercy Numenoru - 100zł

Opcjonalne:
Mrok nad Osgiliath - 60zł
Smaug - 60zł

Obowiązkowe zestawy kosztują łącznie około 850-900zł, do tego niezbędne są oczywiście koszulki :) Kwota jest oczywiście spora, ale wszystko zależy od preferencji. Jeśli gra się nie spodoba to spokojnie można upłynnić zestaw podstawowy.

Berestaszek - Wto 08 Sty, 2013

zestaw podstawowy x3 :D Aby mieć wszystkie karty w 3 egzemplarzach ;]
crabtree - Wto 08 Sty, 2013

Berestaszek napisał/a:
zestaw podstawowy x3 :D Aby mieć wszystkie karty w 3 egzemplarzach ;]
To już dla absolutnych maniaków! Chociaż nie powiem, kilka kart by się przydało w 3 kopiach! Dla mnie takie karty: Finta, Gąszcz Włóczni i Róg Gondoru!
Wacho - Wto 08 Sty, 2013

hmmm, to ja się wypowiem w temacie gier solo - gdyż tylko w takie było mi dane grać! wariant ten sprawdza się znakomicie - czasami jest co prawda masakrycznie ale taki urok :twisted:
tak jak pisali poprzednicy - wariant solo to dla większości dodatkowa frajda/opcja, dla mnie podstawa.... polecam dla tych, którzy chcą mieć "swoją grę" która żyje i się nie nudzi... najnowszy dodatek już zakupiony - czeka na rozdziewiczenie... zdecydowanie polecam !

Wacho - Wto 08 Sty, 2013

Dla uzupełnienia - Przygody solo zakończone sukcesem (czasem okupione łzami, krwią i potem :twisted: )

Zestaw podstawowy - dwie pierwsze :twisted:
Cienie Mrocznej Puszczy - całość
Khazad-dum - całość
Cykl Khazad-dum - pierwsze 4 (dwie ostatnie jeszcze nie rozegrane)
Hobbit - jeszcze nie grałem
Spadkobiercy Numenoru - jeszcze nie grałem - zabieram się od dzisiaj :mrgreen:

Opcjonalne:
Mrok nad Osgiliath - jeszcze nie grałem
Smaug - jeszcze nie grałem

balint - Wto 08 Sty, 2013

crabtree napisał/a:
Wydatek na LCG nie jest tak frustrujący jak na CCG, bo wiadomo za co się płaci. Gdyby zliczyć wszystko co do tej pory wyszło, to wyjdzie z tego niezła kwota.
Zestaw podstawowy - 120zł
Cienie Mrocznej Puszczy - 250zł
Khazad-dum - 100zł
Cykl Khazad-dum - 250zł
Hobbit - 100zł
Spadkobiercy Numenoru - 100zł

Opcjonalne:
Mrok nad Osgiliath - 60zł
Smaug - 60zł

Obowiązkowe zestawy kosztują łącznie około 850-900zł, do tego niezbędne są oczywiście koszulki :) Kwota jest oczywiście spora, ale wszystko zależy od preferencji. Jeśli gra się nie spodoba to spokojnie można upłynnić zestaw podstawowy.


Warto pogrzebać troszkę na necie. Większe rozszerzenia, tj. Kazad-dum, Hobbit i Spadkobiercy Numenoru można kupić po 80 zł. Cykl MP także zszedł już z ceny i za niecałe 40 zł można kupić dodatek nowy (używany nawet za 20-30 zł). Podstawkę kupiłem za 60 zł (używaną), a Smauga za 35 zł (nowy). Warto szukać, bo stówka albo i więcej, jest jak nic do zaoszczędzenia.

No i łatwiej zawsze jest, jak się zaczęło zbieranie gry kiedyś tam. Dodatki były co prawdą parę złotych droższe (bo nowości), ale za to rozłożone w czasie.

Polecam do tego stronkę http://i-szop.pl/
(z powyższą stroną internetową nie mam nic wspólnego - poza korzystaniem z niej - nie mam z tego linku żadnych profitów).

crabtree - Sro 09 Sty, 2013

Wszystko można kupić taniej ale i tak cena nie będzie mała. Gry karciane to wciągające hobby wyciągające kasę i z tym się trzeba liczyć. Ja osobiście zawsze muszę mieć nową grę, nigdy nie kupiłem używki. Ot, takie zboczenie. Niemniej WP jest najbardziej opłacalną grą ze wszystkich które mam lub miałem, o czym świadczy liczba rozegranych partii.
Riddick5822 - Pią 11 Sty, 2013

Rozegrałem moje pierwsze trzy gry i jestem bardzo szczęśliwy z zakupu :D Udało mi się wygrać tylko jedną rundę (pierwszą), lecz w drugiej byłem jakąś turę od zwycięstwa. Moje przekonania po rozpoczęciu:
1. Scenariusz
Grałem go dwa razy. Raz talią Przywództwa, raz Wiedzy. W misji łatwiejszym rozwiązaniem jest chyba wylosować 1 opcję, zdobyć te 10 żetonów i mieć szczęście, aby nie pojawił się Pająk :D W pierwszej rundzie nie pojawił się, w drugiej niestety polegli mi bohaterowie.
2. Scenariusz
Grałem go raz talią Przywództwa i przegrałem o mały włos. Wygrałbym, gdyby nie trochę źle potasowane karty. Trzy razy pod rząd wylosowałem kartę, która zabiera 1 PŻ wyczerpanej jednostce...
Talia przywództwa
Po dwóch grach zauważyłem, że najtrudniej jest na starcie. Potem powinno być coraz łatwiej, gdyż dostajemy więcej surowców i możemy wykupić silne jednostki na przykład Faramira.
Talia wiedzy
Tutaj na odwrót. Łatwy start. Dużo kart leczących, lecz słabe możliwości bitewne. Na początku przechodziłem jak chciałem, potem nie wiedziałem co robić z Glorfindelem. Czy wysłać go do podróży, czy do walki. Gra się przyjemnie, lecz czuje się niedosyt z potęgi militarnej tej talii :D
Są to tylko moje przekonania. Popróbuję innymi taliami 2 pierwsze misje i potem ruszę na Czarnoksiężnika :)
Pozdrawia, Riddick
EDIT:
Moje wyniki według punktacji z podręcznika (czy mógłby ktoś podać link do nowej? Szukałem na stronie FFG, ale nic nie znalazłem)
Talia Przywództwa Scenariusz 1. - 41 punktów - Zwycięstwo
Talia Przywództwa Scenariusz 2. - 66 punktów - Porażka
Talia Wiedzy Scenariusz 1. - 58 punktów - Porażka

schen - Pią 11 Sty, 2013

Nowa metoda liczenia punktów różni się tym od starej, że za każą ROZEGRANĄ rundę dodajesz 10 pkt do wyniku. Czyli przykładowo jeśli przeszedłeś grę w 7 rundzie, dodajesz 60pkt.
Przy porażkach pkt się nie liczy, są one liczone jedynie w wypadku zwycięskiej gry.

himramir - Pią 11 Sty, 2013

Pytanie jaki ma w ogóle sens punktowania tej gry?
Ja np. gram dla siebie, pisze sobie komentarze przy danych bohaterach per scenariusz czy układ był ok itd. Punkty są dla mnie kompletnie nieprzydatne.

Riddick5822 - Pią 11 Sty, 2013

Dzięki punktom mozesz porownywac talie i bohaterow ;) Tu nie chodzi o rywalizacje :D Ja licze starym sposobem i po 5 grach (4 razy 1. scenariusz, raz 2. scenariusz) wygralem 2 gry (40%) i najlepszy winik to 26 talia ducha, a ture pozniej moglem z tego zrobic 21, lecz nie chcialem ryzykowac i skonczylem Gandalfem :) Świetna gra!
JollyRoger1916 - Sob 12 Sty, 2013

himramir napisał/a:
Pytanie jaki ma w ogóle sens punktowania tej gry?
Ja np. gram dla siebie, pisze sobie komentarze przy danych bohaterach per scenariusz czy układ był ok itd. Punkty są dla mnie kompletnie nieprzydatne.


Przez chwilę bawiłem się w punktowanie i zalogowałem się na QuestLog`u, ale przestało mnie to bawić, bo przestałem grać klimatem, a zacząłem składać powerdecki. Pewnie wrócę kiedyś do punktowania, ale dopiero jak się nagram klimatycznie.

schen - Sob 12 Sty, 2013

Ja nie gram DLA punktów, ale lubię je sobie zapisywać. Ot tak po prostu :P Fajnie czasem wiedzieć, że gra potoczyła się stosunkowo dobrze.
JollyRoger1916 - Sob 12 Sty, 2013

Jasne, ale chodzi o to, że jak ktoś nie chce się pałować z punktami (zwłaszcza upierdliwym liczeniem w "poprawionych" zasadach) to niech śmiało gra dla przyjemności, nic nie traci. Punkty należy traktować jako opcjonalne, ktoś lubi to pewnie czemu nie, komuś nie siedza niech sobie daruje liczenie.
balint - Czw 17 Sty, 2013

Z innej beczki, pytanie kierowane głównie do starych graczy, co maja komplet kart.
Nie macie wrażenia, że już za niedługi czas stare scenariusze na zawsze zalegną w klaserach/szafach?
Bo kto za rok/dwa będzie grał w Martwe Bagna....?

JollyRoger1916 - Czw 17 Sty, 2013

Moim zdaniem, scenariusze mogą kurzyć się jakiś czas, ale wraz ze zwiększającą się pulą bohaterów jest szansa po kilku miesiącach, czy roku, że nieoczekiwanie nadejdzie ochota na rozegranie danego cyklu jeszcze raz zupełnie nowymi taliami. Ja co jakiś czas katuję podstawkę nowymi kombinacjami bohaterów.
crabtree - Czw 17 Sty, 2013

My gramy w kółko we wszystkie scenariusze, oprócz Przeprawy przez Mroczną Puszczę (w końcu to jest tutorial). Oczywiście, wraz z nowymi kartami, stare przygody często są znacznie łatwiejsze, ale trzeba pamiętać że TS potrafi dać w kość. Jak do tej pory żaden scenariusz nam się nie znudził na tyle żeby go schować głęboko do szafy. Zapisujemy zwycięstwa i porażki i na razie gra sprawia nam frajdę. Można tak żonglować bohaterami i sferami, że gra nabierze zupełnie nowego smaku.
Berestaszek - Czw 17 Sty, 2013

dodajmy do tego nowy nightmare mode do starych scenariuszy które zgotuje nam FFG w formacie POD :) Już o tym pisali na swojej stronie także wątpie by zrezygnowali z tego pomysłu ;]
JollyRoger1916 - Czw 17 Sty, 2013

crabtree napisał/a:
My gramy w kółko we wszystkie scenariusze, oprócz Przeprawy przez Mroczną Puszczę (w końcu to jest tutorial).


Ja tam sobie na nim testuje nowe talie (masakratorskie, a nie klimatyczne), jeśli przejście go sprawi mi problem chociaż w jednym momencie scenariusza, albo będzie trwało dużej niż 5 rund to znaczy, że coś trzeba w talii naprawić ;)

schen - Czw 17 Sty, 2013

Ja tam lubię grać w różne scenariusze i wracam również do tych starszych, nawet do pająków z Core Setu. Jak już dany scenariusz uda mi się przejść to nie mam parcia, by przechodzić go ileś kolejnych razy pod rząd. Wolę sobie wtedy zagrać jakąś inną przygodę najczęściej.
Mroczna Puszcza (cały cykl) jest imho bardzo przyjemna na wprowadzenie kogoś do gry. Nie ma tu kart po których wyjściu w niewłaściwym momencie można już się poddać, typu wyczerp wszystkie postacie, usuń z gry broniącą się postać/sprzymierzeńca (co przeważnie kończy się dwoma trupami), czy innych tego typu "przyjemnych" kart :) Oczywiście człowiek już ograny z daną przygodą wie jak starać się unikać tego typu ciekawostek, ale jak ktoś dopiero zaczyna grać to tego typu rzeczy potrafią dość mocno zniechęcić.

Kulgan - Czw 17 Sty, 2013

Przygody z CS dobrze sie nadają jako wprowadzenie nowych graczy. Co do cyklu Cienie Mrocznej Puszczy, to już dawno w to nie grałem w rozgrywce dwuosobowej, ale solo pograłem 5 scenariuszy całkiem niedawno. Myślę, że ogrywając najnowsze, coraz ciekawsze i bardziej wymagające questy, zatęsknimy do tych "spokojniejszych" starych Przygód. Czas pokaże :mrgreen:
Kulgan - Czw 24 Sty, 2013

Tydzień temu pisałem, że dawno nie graliśmy w dwie osoby w cykl Cienie Mrocznej Puszczy, a tu właśnie jesteśmy po. Niektóre Przygody nie sprawiły nam zbyt wielu problemów, ale mimo to zaliczyliśmy 2 zgony.

Śmiesznie na przykład wyszło, kiedy w ciągu dwóch tur zginał u kumpla Elrond, a u mnie dwaj jego synowie. W innym Scenariuszu stosunkowo szybka strata po 1 bohaterze, a później zmaganie się z czasem, by ukończyć scenariusz i nie zgubić Golluma z 5 zasobami na nim :grin: Albo dobranie 4 Athelasa na 5 sekund przed końcem, gdy Wilyador miał 19 obrażeń na sobie :twisted: Albo Obrzydluchy wskakujące na początku, ustalamy, że z Fintą, Legolasem i 3 Bohaterami kumpla ubijemy głupich głupków, a tu karta podnieś poziom zagrożenia o 8 i zmień gracza kontrolującego Golluma i nici z planów :twisted:

Mimo że talie są w dużej mierze dopracowane, to jednak wszystkich niespodzianek nie jesteśmy w stanie przewidzieć i to w tej grze jest piękne :D

crabtree - Czw 24 Sty, 2013

Kulgan napisał/a:
Albo Obrzydluchy wskakujące na początku, ustalamy, że z Fintą, Legolasem i 3 Bohaterami kumpla ubijemy głupich głupków, a tu karta podnieś poziom zagrożenia o 8 i zmień gracza kontrolującego Golluma i nici z planów :twisted:
Mieliśmy bardzo podobną sytuację, z tą różnicą że wyskoczyły od razu dwie takie sztuki! Pewnie TS była niezbyt dokładnie potasowana :)

Kulgan napisał/a:

Mimo że talie są w dużej mierze dopracowane, to jednak wszystkich niespodzianek nie jesteśmy w stanie przewidzieć i to w tej grze jest piękne :D
To co zazwyczaj w grach jest wadą, czyli losowość, w WP jest ogromnym atutem zapewniającym grywalność. Każda przygoda może potoczyć się na 1000 sposobów i mimo że talie graczy są przygotowane, to nie wszystko można przewidzieć. Często trafiają się perfidne konfiguracje i wtedy lecą wióry aż (nie)miło!

Wzgórza Emyn Muil - taka niby lajtowa przygoda której nie sposób nie przejść, a mimo to raz nam się ta sztuka nie udała! Jestem w zbyt dużym szoku i nie pamiętam dokładnie co wtedy zaszło że sprawy potoczyły się tak niepomyślnie. Faktem jest że nie daliśmy rady tej z reguły przyjemnej przygodzie. Żadnego scenariusza nie wolno lekceważyć.

zvish - Czw 24 Sty, 2013

crabtree napisał/a:
To co zazwyczaj w grach jest wadą, czyli losowość, w WP jest ogromnym atutem zapewniającym grywalność. Każda przygoda może potoczyć się na 1000 sposobów i mimo że talie graczy są przygotowane, to nie wszystko można przewidzieć. Często trafiają się perfidne konfiguracje i wtedy lecą wióry aż (nie)miło!


Dokładnie, też nie przedapadam za losowością gier, a w LotR LCG to naprawde duży plus. Bo czasami pójdą takie kombosy z TS że tylko patrzeć i się śmiać. A później jest ogormna zajwka żeby się z ów sytuacji wykaraskać. Naprawde świetna gra. Od bardzo długiego czasu pierwsza pozycja jaka dla nas poważnie zaczęła konkurować z Arham Horror.


W własnie takie pytanie, gracie w opcję Koszmarnej rozgrywki? Ja jeszcze nie próbowałem, ale zastanawiam się czy jak są te całe serie przygodowe, jak przykładowo CMP. To czy również zagranie wszystkich 6 przygód "po koszmarnemu" wchodzi w grę.
Bo sprawa wydaje się ciężka na 3 przygody z podstawki, a przelciecieć tak 6 przygód do sie zapoawiada hardcore :D

tomtom - Czw 24 Sty, 2013

Graliśmy z żoną w koszmar, grało się bardzo przyjemnie. Podstawka po dobrym starcie w pierwszym scenariuszu jest łatwa, Cienie Mrocznej Puszczy też dało radę przejść (chociaż ja padłem na zagrożenie na ostatniej prostej RtM). Nie pamiętam jak z Morią, w Dwarrowdelf zginęliśmy chyba gdzieś na początku FoS.
To były czasy, kiedy talie mieliśmy nieco partyzanckie, bez nacisku na dociąg kart więc największą frajdę sprawiało wyciągnięcie prawie całego decka :) Scenariusze ze środka danego cyklu, które każą ciągnąć karty w fazie przygotowania dużo mniej bolą, kiedy ma się ze sobą małą armię sprzymierzeńców.

Berestaszek - Czw 24 Sty, 2013

cały myk z koszmarem polega na tym że sprzymierzeńców wtasowujesz do talii po każdym scenariuszu (co jest moim zdaniem kompletną porażką). Grając bez odrzucania sprzymierzeńców każdy jeden cykl na luzie solo można przejść. Tylko potrzebne są karty do obniżarki ewentualnie milion słoneczek by każdy etap po pierwszym scenariuszu przechodzić jedną wyprawą ;]
zvish - Czw 24 Sty, 2013

Ale z tego co kojarze to w koszmarnym chyba usuwa się przywołanych w poprzedniej przygodzie sprzymieżeńców na początku kojnej przygody. Czy coś źle zrozumiełem? :D


EDYCJA:
Berestaszek mnie uprzedził z postem :)



Ale fakt usuwanie tych sprzymieżeńców nie jest ciekawe. Bo myślę że właśnie przez wzgląd na zagrożenie jest to wystarczająco trudne że powinny zostawać zasoby itd.
Zaczynamy pierwszy z podsatwki z zagrożeniem np. 26, to raczej napewno na początku Anduiny będziemy już w pierwszej turze z trolem się układać.

tomtom - Czw 24 Sty, 2013

W mojej instrukcji nic takiego o sprzymierzeńcach nie widzę, w FAQ też.
crabtree - Czw 24 Sty, 2013

tomtom napisał/a:
W mojej instrukcji nic takiego o sprzymierzeńcach nie widzę, w FAQ też.
Przeczytaj jeszcze raz faq.
tomtom - Czw 24 Sty, 2013

No fakt, jest, thx.
Sznycelek - Czw 07 Lut, 2013

Odgrzewam temat aby był widoczny i byśmy z wrażenia nie zaspamowali niewłaściwych tematów. ; )

Może mi ktoś powiedzieć mniej więcej pod co aktualnie można składać talię? Mówicie coś o taliach pod krasnoludy, orły, pod co jeszcze można?

gregvip - Czw 07 Lut, 2013

Wrażenia z rozgrywki dobra dobra.
Moje wrażenia są takie, że tak złomotany to nie czułem się nawet po Ghost Stories ale co ciekawe w odróżnieniu od GS Władca Pierścieni na razie mnie nie zniechęca wręcz doprowadza mnie do szewskiej pasji i tak wkurza, że chcę już zacząć wygrywać.

Kulgan - Czw 07 Lut, 2013

gregvip napisał/a:
Wrażenia z rozgrywki dobra dobra.
Moje wrażenia są takie, że tak złomotany to nie czułem się nawet po Ghost Stories ale co ciekawe w odróżnieniu od GS Władca Pierścieni na razie mnie nie zniechęca wręcz doprowadza mnie do szewskiej pasji i tak wkurza, że chcę już zacząć wygrywać.

GS, podobnie jak Ciebie, nie motywował mnie do kolejnej rozgrywki. A we Władcy wolę przegrać 3 gry pod rząd niż wygrać 3 gry bez walki.

Pod co składać talie? JR napisze Ci, że pod Taktykę :wink: Oprócz tego, co wymieniłeś, to pod kontrolę Decka własnego, pod nowego Gandalfa, pod Sprzymierzeńców, pod szalejącego Lgolasa, być może Rohan (nigdy nie grałem). Trochę pomysłów jest :grin:

zvish - Pią 08 Lut, 2013

@Gregvip
Może warto spróbować zagrać we dwie osoby,albo chociaż na tzw "dwie ręce", czyli sam obsługujesz za dwóch graczy.
Władca jest tym łatwiejszy im jest więcej graczy. My zaczeliśmy przygodę z małzonką na dwie osoby i ciągle tak gramy. Ale coraz częściej pogrywam sobie też samemu i powiem Ci że przygody jakie normalnie udaje nam się dość sprawnie przechodzić powodują że jak gram solo to jest masakra nie raz niemozliwa. Przykładowo jak gramy w dwie osoby to mamy 80-90% wygranych, a jak gram solo to liczba ta zaleznie od przygody potrafi spaść nawet do 30-60%.
Może warto bo widzę już w kilku wątkach Twoje posty mówiące o nie możności zwycięstwa. Tak na rozgrędkę, jak się ograsz zaczniesz smigać i w solo :) .

schen - Pią 08 Lut, 2013

Hmm, myślę, że skalowanie władcy zależy też od scenariusza. W niektórych, odkrywanie większej ilości kart przeciwności potrafi dać mocno w kość, a gra solo pozwala na większą kontrolę nad talią przeciwności mimo wszystko. Swego czasu też sądziłem, że im więcej graczy tym łatwiej, ale niektóre scenariusze potrafiły zweryfikować moje poglądy na ten temat :P
crabtree - Pią 08 Lut, 2013

W większości scenariuszy łatwiej się gra gdy przy stole zasiądzie kilku graczy. Grałem już w każdej konfiguracji i wg mnie najlepszy stosunek zabawy do wyzwania jest przy 2 graczach.
JollyRoger1916 - Pią 08 Lut, 2013

Kulgan napisał/a:
JR napisze Ci, że pod Taktykę :wink:


No bo uwielbiam :D Tak poważnie jeśli grasz solo i nie masz wszystkich dodatków do Hobbita, to na razie daj sobie spokój z taktyką mono :P , jeśli grasz z kimś, to talia taktyki jest świetnym support`em. Ograne mam tez kombinacje przywództwo/duch i wiedza/duch, ale grałem tak (wiedza/duch) dopiero po uzbieraniu Dwarrowdelf, więc nie wiem jakie możliwości ma taki zestaw wcześniej. Przywództwo/Duch to na bank dobra opcja. Aragorn skombowany z Theodredem, do tego Dunhern, albo Eleanora i masz super zestawienie bohaterów już z podstawki. Celowo nie napisałem Eowiny, bo nie przepadam za nią, w dodatku zestaw Aragorn, Theodred, Eeowina jest jak dla mnie zbyt przypakowany. Już na dzień dobry masz 7 siły woli (z możliwością zwiększenia do 8) i gotowego do obrony Aragorna.

crabtree - Pią 08 Lut, 2013

A ja napiszę taką ciekawostkę: od początku gry w WP, nie miałem w ręce kart Ducha i Przywództwa. To są sfery siory i trzymam się ich z daleka. Czyli jak znudzą się nam nasze sfery, to po prostu zamienimy się sferami i odkryjemy grę na nowo :D
JollyRoger1916 - Pią 08 Lut, 2013

Też najrzadziej nimi gram, ewentualnie solo, bo na dwóch to wiedza i duch są domeną szwagra. Tez zakładamy wymianę, ale coś nam się nie chce znudzić ;) Inaczej znowu kombinujemy krasnoludy - szwagier, który wiedzę wielbi jak ja taktykę gra wiedza/przywództwo, a ja taktyka/duch.
gregvip - Pią 08 Lut, 2013

JollyRoger1916 napisał/a:
Kulgan napisał/a:
JR napisze Ci, że pod Taktykę :wink:


No bo uwielbiam :D Tak poważnie jeśli grasz solo i nie masz wszystkich dodatków do Hobbita, to na razie daj sobie spokój z taktyką mono :P , jeśli grasz z kimś, to talia taktyki jest świetnym support`em. Ograne mam tez kombinacje przywództwo/duch i wiedza/duch, ale grałem tak (wiedza/duch) dopiero po uzbieraniu Dwarrowdelf, więc nie wiem jakie możliwości ma taki zestaw wcześniej. Przywództwo/Duch to na bank dobra opcja. Aragorn skombowany z Theodredem, do tego Dunhern, albo Eleanora i masz super zestawienie bohaterów już z podstawki. Celowo nie napisałem Eowiny, bo nie przepadam za nią, w dodatku zestaw Aragorn, Theodred, Eeowina jest jak dla mnie zbyt przypakowany. Już na dzień dobry masz 7 siły woli (z możliwością zwiększenia do 8) i gotowego do obrony Aragorna.


Dobrze prawisz o zacny podróżniku. Zagrałem Przywództwo + Duch - Aragorn, Theodred, Eowina i pomimo tego, że namiestnik mi w ogóle nie wyszedł więc zasobów cały czas brakowało to udało mi się ukończyć Przeprawę przez Mroczną Puszczę ze zjedzoną przez pająki Eowiną (złapaną w sieć) i Theodredem (złapanym w sieć ale z nieoczekiwaną odwagą) i wylosowaną na koniec "Nie schodźcie ze ścieżki" tak, że w fazie setupu wybrałem sobie właśnie Pomiot do SP potem przez 3 tury łomot i koniec. Co prawda wynik tylko 110 ale w końcu to moja pierwsza wygrana.
Chyba na razie daruję sobie próby przejścia scenariuszy taliami predefiniowanymi z podstawki. Zagram ten scenariusz jeszcze kilka razy moją obecną talią 35 kart, zobaczę co nie "bangla" ewentualnie coś pozmieniam i pojadę dalej.

Dzięki JollyRoger1916

JollyRoger1916 - Pią 08 Lut, 2013

Nie ma sprawy. Eleanora za Eeowine jest o tyle dobra, że może Ci anulować schwytanego, a w tej talii nie masz górnika z żelaznych wzgórz (wiedza), więc jest to dobra opcja. Aragornowi możesz podpakować siłę woli kamieniem, a z przywództwa wstawić Faramira dającego +1 do siły woli każdej postaci przydzielonej do wyprawy. Polecam zagranie takim zestawem, będzie ciekawiej niż z Eowiną.
wojo - Pią 08 Lut, 2013

Eleonora jest według mnie naprawdę słabym wyborem:
- Nie pociągnie wyprawy (bo trzeba ją trzymać na wypadek anulowania)
- Jej zdolność zamienia jedną kartę na inną - w wielu przypadkach nie lepszą
- Do ataku się nie nadaje
- W obronie jest bardzo słaba (tylko 3HP) - z reguły obroni jeden czy dwa ataki i tyle.
Jej zdolności prowadzą do tego że często stoi bezużyteczna. Gracz solo nie może sobie pozwolić na luksus bezużytecznego bohatera.

Granie Eowyną może jest niezbyt finezyjne ale ta gra nie traktuje graczy solo lekko więc nie ma co sobie dodatkowo utrudniać (ja przestałem nią grać dopiero z pojawieniem się Glorfindela v2.0). Oczywiście jeżeli ktoś lubi wyjątkowo trudne wyzwania to jak najbardziej polecam.

crabtree - Pią 08 Lut, 2013

wojo napisał/a:
Eleonora jest według mnie naprawdę słabym wyborem:
- Nie pociągnie wyprawy (bo trzeba ją trzymać na wypadek anulowania)
- Jej zdolność zamienia jedną kartę na inną - w wielu przypadkach nie lepszą
- Do ataku się nie nadaje
- W obronie jest bardzo słaba (tylko 3HP) - z reguły obroni jeden czy dwa ataki i tyle.
Jej zdolności prowadzą do tego że często stoi bezużyteczna. Gracz solo nie może sobie pozwolić na luksus bezużytecznego bohatera.

Nie do końca się zgodzę - w Spadkobiercach Numenoru jest wiele naprawdę upierdliwych podstępów i jednak lepiej jest mieć możliwość podmiany. Czasem wychodzi gorzej, ale trzeba sobie ustalić które podstępy są "lepsze" od innych.

wojo napisał/a:

Granie Eowyną może jest niezbyt finezyjne ale ta gra nie traktuje graczy solo lekko więc nie ma co sobie dodatkowo utrudniać (ja przestałem nią grać dopiero z pojawieniem się Glorfindela v2.0). Oczywiście jeżeli ktoś lubi wyjątkowo trudne wyzwania to jak najbardziej polecam.
Nie rozumiem tych ataków na Eowinę. Czemu granie nią jest mało finezyjne? Bo ma 4SW? Ok, ale ma też tylko 3 punkty życia i byle co może ją ściągnąć. Też uważam że Glorfindel2 jest lepszym wyborem, bardziej uniwersalnym, bo może ładnie przywalić lub pociągnąć wyprawę.
JollyRoger1916 - Pią 08 Lut, 2013

wojo napisał/a:
Eleonora jest według mnie naprawdę słabym wyborem:
- Nie pociągnie wyprawy (bo trzeba ją trzymać na wypadek anulowania)
- Jej zdolność zamienia jedną kartę na inną - w wielu przypadkach nie lepszą
- Do ataku się nie nadaje
- W obronie jest bardzo słaba (tylko 3HP) - z reguły obroni jeden czy dwa ataki i tyle.
Jej zdolności prowadzą do tego że często stoi bezużyteczna. Gracz solo nie może sobie pozwolić na luksus bezużytecznego bohatera.

Granie Eowyną może jest niezbyt finezyjne ale ta gra nie traktuje graczy solo lekko więc nie ma co sobie dodatkowo utrudniać (ja przestałem nią grać dopiero z pojawieniem się Glorfindela v2.0). Oczywiście jeżeli ktoś lubi wyjątkowo trudne wyzwania to jak najbardziej polecam.


- Po diabła Ci 7 (8) do wyprawy na dzień dobry?
- Przecież nie odpalamy jej na każdy podstęp, trzymamy tylko na najbardziej dające nam w kość, w tym wypadku schwytany w sieć.
- Nie musi się nadawać do ataku, trzeba tu wrzucić jakiegoś sprzymierzeńca, albo nieoczekiwaną na Aragorna (wtedy łazi na wyprawy, broni i atakuje).
- Coś tam wybroni, zwłaszcza jak masz na ręce kartę z ducha anulująca cień.

Właśnie szwagier ostatnio nią grywa i bardzo sobie chwali. Co prawda większość czasu faktycznie siedzi i nic nie robi, albo blokuje słabiaków, ale jak jest w drużynie czujemy się bezpieczniej, wiedząc, że zawsze możemy anulować najpaskudniejszy podstęp.

Glorek 2.0 jest bardzo dobry, ale grając wiedza/duch lepszy jest stary i dwie tanie postacie (oczywiście zakładając, że mamy już nowego, bo w tym samym zestawie jest światło).

wojo - Pią 08 Lut, 2013

Eowyna ma sama ciągnąć wyprawę w dużej części przypadków. Pozwala to oszczędzić zasób potrzebny do przygotowania Aragorna (albo całkowicie wyeliminować potrzebę grania nim - postacie o wysokich współczynnikach niosą ze sobą wysokie zagrożenie początkowe).

Granie Eowyną jest o tyle mało finezyjne że w 99% idzie do wyprawy. Jest w tym mega mocna (także w związku z tym że w razie potrzeby można ją dopalić) a w innych rzeczach sprawuje się słabo (ale dzięki temu niski poziom zagrożenia pomimo 4SW). To że gra się nią mało finezyjnie nie jest atakiem jednak tylko spostrzeżeniem.

Twój przykład JollyRoger1916 pochodzi z gry dwuosobowej. Tam możemy sobie pozwolić na luksus posiadania bohatera na wypadek kasowania czegoś - według mnie w grze solo nie ma na to czasu (skoro bohater ma być bezużyteczny przez większość czasu to równie dobrze może siedzieć w tej sieci która miałby skasować).

JollyRoger1916 - Pią 08 Lut, 2013

wojo napisał/a:
Eowyna ma sama ciągnąć wyprawę w dużej części przypadków. Pozwala to oszczędzić zasób potrzebny do przygotowania Aragorna (albo całkowicie wyeliminować potrzebę grania nim - postacie o wysokich współczynnikach niosą ze sobą wysokie zagrożenie początkowe).


Tak, ale zacząłem od tego, że polecałem pewien zestaw bohaterów do gry solo. Dobrym uzupełnieniem Aragorna i Theodreda jest też Dunhern i tez fajnie działa taki zestaw. Eowina jest dla mnie nudna i oczywista, a ja staram się nowym graczom polecać składy skuteczne i ciekawe jednocześnie.

wojo napisał/a:
Granie Eowyną jest o tyle mało finezyjne że w 99% idzie do wyprawy. Jest w tym mega mocna (także w związku z tym że w razie potrzeby można ją dopalić) a w innych rzeczach sprawuje się słabo (ale dzięki temu niski poziom zagrożenia pomimo 4SW). To że gra się nią mało finezyjnie nie jest atakiem jednak tylko spostrzeżeniem.


Tutaj się zgadzam. Dobry bohater na początek, żeby zobaczyć z czym to się je i w miarę bezstresowo pograć. EstEst, który zaczyna chyba przygodę z WP:LCG pisał o swojej kombinacji bohaterów Theodred, Gloin, Beravora, bardzo mi się ona podoba, bo jest nieoczywista, jak wszystkie kombinacje na Eowinie, bądź nawet proponowane przez mnie na Aragornie z Theodredem.

wojo napisał/a:
Twój przykład JollyRoger1916 pochodzi z gry dwuosobowej. Tam możemy sobie pozwolić na luksus posiadania bohatera na wypadek kasowania czegoś - według mnie w grze solo nie ma na to czasu (skoro bohater ma być bezużyteczny przez większość czasu to równie dobrze może siedzieć w tej sieci która miałby skasować).


Celne spostrzeżenie. Faktycznie solo nią nie pograłem i po przemyśleniu sądzę, że masz rację. Czyli Eleonora najbezpieczniej założyć, że Eleonora sprawadza się przy 2 graczach.

W takim razie polecam zestaw:

Aragorn/Theodred/Dunhern.

Nie jest to zestaw z jakimś super polotem, ale moim zdaniem mimo wszystko przyjemniejszy i mniej oczywisty niż cokolwiek na Eowinie. No i Dunhern kasuje bez problemu Brzęczyrogi w strefie przeciwności, których bez pancerza cytadeli (taktyka) nie da się wziąć na klatę grając samą podstawką. Zresztą właściwie w podstawce Dunhern to jedyna opcja, żeby walczyć w SP.

wojo - Pią 08 Lut, 2013

Ja bym jednak polecał na początku pograć Eowyną a jak się znudzi zacząć sobie składać ciekawsze zestawy (mnie się nie znudziło pomimo ponad 200 rozgrywek na koncie). W grze jest masa ciekawych rzeczy do odkrycia i warto to robić po kolei niż rzucać się na głęboką wodę. Niestety wielu potencjalnych fanów tej gry odpadło bo nie mogli przejść ciekawymi (np. poprawnymi tematycznie) deckami przejść drugiego scenariusza. Dlatego myślę że i deckbuilding warto zaczynać od najprostszego podejścia:
Jeden bohater do wyprawy
Drugi do obrony
Trzeci do ataku
i widząc co nie działa poprawiać i zmieniać (np. ktoś może zdecydować że woli grać bez obrońcy bo się sprzymierzeńcy do tego bardziej nadają). Dalej dużo zależy od preferencji ale raczej nie zaczynałbym od "ciekawszych" zestawów bo w "oczywistych" sporo można się nauczyć i mieć masę funu.

Sznycelek - Pią 08 Lut, 2013

A ktoś może wie w których dodatkach znajdą się karty umożliwiające stworzenie skutecznej talii rohańczyków?
Szuli - Pią 08 Lut, 2013

Potrzebny ci jest cały CMP.

Mi się Eowina znudziła po pierwszym cyklu. Potem prubowałem grać bez niej (ciężko było dopuki nie dobrałem się do Glorfindla 2)

chelcho - Pią 08 Lut, 2013

Bardzo długo grałem zestawem z podstawki: Aragorn, Theodred, Eowina i muszę przyznać, że jest to niezła kombinacja. Można takim zestawem przejść wszystkie przygody solo i przeszkodą są tylko silni przeciwnicy. Po dopakowaniu Aragorna zestawem Dunedainów można powalczyć, ale jedynie on w talii jest dobrym wojownikiem i obrońcą (poza atakującym z zaskoczenia Gandalfem) co boli w nowych przygodach gdzie są bitwy i oblężenia - Eowina robi się wtedy mało użyteczna.
Gram ostatnio 3 kolorową talią na elfach i muszę przyznać, że jest bardziej uniwersalna i wygrywam nią częściej niż tą na Aragornie. Choć krasnoludy zjadają na razie wszystko.

Kulgan - Pią 08 Lut, 2013

chelcho napisał/a:
Bardzo długo grałem zestawem z podstawki: Aragorn, Theodred, Eowina i muszę przyznać, że jest to niezła kombinacja.

Ja od tej ekipy zaczynałem, chociaż grałem grę 2-osobową ;)

zvish - Sob 09 Lut, 2013

A ja sobie narazzie mjąc ZP + CMP (bez dwóch ostatnich, bo leżą nie otwarte),poszukuję konfigiracji na odpowienie przygody. Jednak jak naraziemzie zaciąłęm się na Starciu u stóp Samotnej Skały i leże w tym scenariuszu niemożlowie.
Ale myęlę kwesria pokombinowania i coś się może uda :D

Jahmel - Wto 12 Lut, 2013

Wreszcie stałem się szczęśliwym posiadaczem podstawki :) . Jak latałem po tym forum to Wam trochę zazdrościłem :razz: Teraz jaram się już własnymi karteluszkami. Mój synek się nawet ze mnie śmieje. Karty są śliczne i spędziłem cały wieczór na oglądaniu segregowaniu i oczywiście ładowaniu w koszulki. Pierwsza rozgrywka hmm... nie pograłem :) . Taktyka i obszary mnie zjadły, ale ilość opcji, mieszania, knucia wręcz zachęca. Póki co krążę gra-instrukcja-forum-pw :) . Dużo można się dzięki Wam tutaj dowiedzieć, porównać, zmodyfikować. Pozdrawiam
JollyRoger1916 - Wto 12 Lut, 2013

Witamy nowego gracza. Koniecznie ściągnij nowe FAQ i szykuj się na wydatki związane z dodatkami ;) Mój synek uwielbia oglądać bohaterów i sprzymierzeńców :) , problemem jest wytłumaczenie mu, że na razie nie pogra.

link do FAQ - http://galakta.ceti.pl/Ga...lcg/?postTabs=4

Pozdrawiam.

chelcho - Wto 12 Lut, 2013

Jahmel napisał/a:
Taktyka i obszary mnie zjadły...

Przejście pierwszej przygody taktyką jest bardzo, bardzo trudne. Próbowałem każdą talią i się udawało, oprócz właśnie taktyki. Pamiętam, że czekałem jak wystawię Beorna bo przynajmniej ktoś mógł do wyprawy iść. W taktyce z podstawki nie ma kart dających siłę woli i przy dużym wysypie obszarów zjada zagrożenie.

raigy - Wto 12 Lut, 2013

Ja również kupiłem podstawkę i po dwóch tygodniach dodatek Hobbit górą i dołem. :D

Także proszę o przywitanie :)

Również lubię oglądać i "wąchać" serio :D karty, rysunki są przepiękne, moja Narzeczona również była zauroczona.

Teraz najgorzej mam z "zaskoczeniem" np: karty wydarzeń chodzi o sposób sformułowania niektórych kart.

Ucieszyłem się jak dziecko, kiedy dotknełem w swoje łapki, kartę Thorina Dębowej Tarczy.

Muszę złapać jeszcze Daina i Boromira :P przypominają mi się pokemony kiedy też się to zbierało :)

Pozdrawiam i witam graczy Władcy Pierścieni LCG :)

Kulgan - Wto 12 Lut, 2013

raigy napisał/a:
Ja również kupiłem podstawkę i po dwóch tygodniach dodatek Hobbit górą i dołem. :D

Także proszę o przywitanie :)

Również lubię oglądać i "wąchać" serio :D karty, rysunki są przepiękne, moja Narzeczona również była zauroczona.

Teraz najgorzej mam z "zaskoczeniem" np: karty wydarzeń chodzi o sposób sformułowania niektórych kart.

Ucieszyłem się jak dziecko, kiedy dotknełem w swoje łapki, kartę Thorina Dębowej Tarczy.

Muszę złapać jeszcze Daina i Boromira :P przypominają mi się pokemony kiedy też się to zbierało :)

Pozdrawiam i witam graczy Władcy Pierścieni LCG :)

Witamy Cię, stary-nowy Graczu, bardzo, ale to bardzo serdecznie w naszym gronie lotromaniaków, którym w istocie już dawno jesteś :mrgreen:

JollyRoger1916 - Wto 12 Lut, 2013

Witamy, witamy. Pamiętaj, że niebawem Hobbit 2 :)
crabtree - Wto 12 Lut, 2013

Ja tam nie mogę się doczekać dalszych przygód w Gondorze!
daniell1987 - Sro 13 Lut, 2013

Witam Wszystkich!

Władcę Pierścieni zakupiłem jakieś pół roku temu, ale dopiero wczoraj rozegrałem swoją pierwszą partię, wcześniej nie mogłem się zmusić do przewertowania zasad :oops: Dziś, po trzeciej przegranej z kretesem próbie przeprawy przez Mroczną Puszczę, muszę powiedzieć, że zmarnowałem pół roku życia i bardzo tego żałuję, ale postaram się nadrobić zaległości :mrgreen:
Jak dla mnie gra jest rewelacyjna, można grać samemu (co w sumie skłoniło mnie do jej kupna), nie jest łatwa, ale kolejne porażki nie zniechęcają, a wręcz przeciwnie, zachęcają do tego by spróbować jeszcze raz :razz:
Mam wrażenie, że czeka mnie teraz wiele nieprzespanych nocy i masa pieniędzy do wydania :mrgreen:

crabtree - Sro 13 Lut, 2013

Prawdopodobnie masz słuszne przewidywania :P Zwłaszcza jeśli lubisz tolkienowskie tematy, to gra Cię wciągnie, choćby dla samych grafik, które są znakomite. Zresztą sama chęć przeżycia dalszych przygód jest ogromna!
himramir - Czw 14 Lut, 2013

Że się wtrącę. Także około roku temu byłem i jestem zauroczony grą. Grafiki rewelacyjne. Niemniej w kolejnych dodatkach można znaleźć niezłe paszkwile... chociażby Boromir... wygląda jak odciśnięty z pieczątki.
Nie pamiętam autora tej grafiki ale jego są zdecydowanie najgorsze. Reszta trzyma poziom.

zvish - Pią 15 Lut, 2013

Grafiki tego pana są całkiem fajne, tylko że jakoś tak dziwnie naświetlone.
Ale mnie to itak najbardziej ze wszystkich kart rozwala rysunek jaki jest na Bilbo z CMP :D
Na tym syrunku wygląda jaka ta stara ciotka z trwałą na głowie i w takim żółtym szlafroku :D

Jahmel - Pią 15 Lut, 2013

zvish napisał/a:
jaka ta stara ciotka z trwałą na głowie i w takim żółtym szlafroku :D

Szukałem jak wyglądają karty to pierwsze co myślałem, że to Rachela. "Gdy atakuje patelnią dodaj dwa do ataku". Generalnie na tak małej powierzchni obrazki są niesamowite.

crabtree - Pią 15 Lut, 2013

zvish napisał/a:
Grafiki tego pana są całkiem fajne, tylko że jakoś tak dziwnie naświetlone.
Ale mnie to itak najbardziej ze wszystkich kart rozwala rysunek jaki jest na Bilbo z CMP :D
Na tym syrunku wygląda jaka ta stara ciotka z trwałą na głowie i w takim żółtym szlafroku :D
A mi się bardzo podoba Bilbo z trwałą na głowie, tak jak Bilbo z Hobbita. Podoba mi się że każdy ilustrator ma swoją wizję postaci i nie stara się naśladować innych. Każda grafika to dzieło sztuki, często budzi kontrowersje i nie wszystkim się spodoba.
zvish - Pią 15 Lut, 2013

Elegancki to jest Bilbo z drugiego Hobbita.
Jahmel - Pią 15 Lut, 2013

[quote="crabtree"]
zvish napisał/a:
często budzi kontrowersje i nie wszystkim się spodoba.

Nie twierdzę, że jest brzydki tylko specyficzny, co wychodzi chyba na jego korzyść :) . Nie ma co się spierać, bo jesteśmy niewolnikami klimatu :mrgreen:

zvish - Pią 15 Lut, 2013

Ja tego chyba nie napisałem.
Popsuło sie quotowanie :D

TomB - Pon 18 Lut, 2013

Gram sobie w Podróż w dół Anduiny. Najpierw kręcę najlepszy wynik dla nowej talii, potem dwa razy baty. Dobra, ostatnie podejście i spać.
Od początku nie wchodzą mi na rękę sprzymierzeńcy, męczę się z trollem na początku, potem ciułam powoli żetony na drugiej karcie. Co sobie zaplanuję tłuczenie Legolasem, to mi same obszary wychodzą. Gdy puszczę wszystkich na wyprawę to oczywiście: wrony, mroczna fala, orki i co tam jeszcze. Masakra. Wreszcie jest komplet w 14 rundzie. Odrywam dwie karty. W strefie czysto - wystarczą dwa obszary i wygrałem. Najpierw Brzegi Anduiny, potem wrony. Szlag. Odkrywam mroczną falę i... drugi troll. (Tu jest przerwa na przekleństwa). Dobra, kombinuję. Wron nie bronię, ale trolla ktoś musi wziąć na klatę. No, tak, ale nadwyżki idą w zagrożenie, a na liczniku 48! Jedyna opcja - wyleczyć Wiedzą Denethora i dać go zabić bez podnoszenia zagrożenia (3 obrony + 3 wytrzymałości). Tak robię. Henamarth w roli atakującego (!) odgania wrony, a reszta bije trolla. Tylko 5 obrażeń. Koniec rundy. Licznik na 49, Eowina na wyprawę i zostaje ubić bestię. Jeden obrońca, reszta bije. Potrzebuję 7 ataku. Patrzę, uzbiera się. Teraz wybór obrońcy i... nie mam takiego, co może wziąć 6 uderzeń na siebie. Najlepszy jest Zwiadowca z północy, ale ma 2 obrony i 3 wytrzymałości. Nadwyżkowy, ostatni cios idzie w zagrożenie i niestety... Zbroczony juchą potwór, rozszarpując Dunedaina, sprowadza rozpacz w moje szeregi. Zagrożenie 50, drużyna pierzcha w panice, a ja nie mogę sobie (i wam) darować tego przydługiego opisu.

Ta gra jest najlepsza właśnie, gdy sprawia problemy. Czasami lawinowo wypadają karty, na które nie mamy akurat żadnej rady i wtedy jest kiepsko, bo pech irytuje. Cały plan jest duszony w zarodku. Innym razem karty zagrają zgodnie z założeniami i nic nas nie zatrzymuje - przetaczamy się po grze, jak chorągiew husarii przez oddział piechoty. Jest satysfakcja, jest moc. Ale najbardziej mi się podoba, kiedy trzeba się trzymać tuż przy powierzchni, jakby się już było pod wodą, ale wszelkimi sposobami walczyło z zalewającą falą albo gdy tylko oddychanie przez słomkę daje nadzieję przetrwania. I wygrana nie jest tu najważniejsza. Walka, to jest tu najpiękniejsze i nadzieja, ze następna karta nas uratuje. Dzisiaj też mogłem wygrać, gdybym pociągnął na końcu Gandalfa, ale wyjąłem Włócznika Gondoru. Sprawdziłem, Gandalf był następny.

Patrzę sobie na stół jak szachista na rozegraną partię i mi się gęba śmieje. Pięknie to wygląda. E tam, niech na razie tak zostanie. Rano sobie wszystko poskładam.

crabtree - Pon 18 Lut, 2013

Opis, który tutaj umieściłeś, niemal idealnie pasuje do wielu rozegranych przez nas gier. Np. wczoraj po raz pierwszy polegliśmy w Powrocie do Mrocznej Puszczy, a okoliczności porażki były również bardzo dramatyczne. Za to kolejne podejście było dość proste, bo tak się akurat ułożyła TS. I tyczy się to każdej przygody, bo gra żyje własnym życiem, losowo rozdziela karty przeciwności. W Starciu pod Samotną Skałą są dwie karty których kolejność pojawienia się w grze jest bardzo kluczowa - Pochwycony i Na Wolnym Ogniu. Gdy wyjadą w tej właśnie kolejności tracimy bohatera, w odwrotnej nic się nie dzieje - różnica jest kolosalna. Tak samo w przygodzie opisanej przez TomBa, Złowroga Burza jest bardzo mile widziana gdy zagrożenie jest mniejsze niż 35, bo wtedy nic się nie dzieje.
JollyRoger1916 - Pon 18 Lut, 2013

Naszła mnie wątpliwość co do Thalina raniącego wrony. Thalin daje ranę i wrony lecą z gry, ale czy uważamy, że zostały pokonane i lądują wtasowane w TS, czy nałożenie ostatecznej rany nie jest równoznaczne z pokonaniem i lecą na stos kart odrzuconych. Na razie wtasowuję do TS, ale może gram źle.
crabtree - Pon 18 Lut, 2013

Wg mnie pokonanie w walce, czy za pomocą Thalina jest równoznaczne i wrony należy wtasować do TS.
JollyRoger1916 - Pon 18 Lut, 2013

Dzięki za potwierdzenie. Tak właśnie sobie zawsze myślałem, ale ostatnio naszła mnie wątpliwość. Miewam tak, że gram w jakiś tam sposób, ale za którąś rozgrywką nachodzą mnie wątpliwości nawet w oczywistych kwestiach.
crabtree - Pon 18 Lut, 2013

JollyRoger1916 napisał/a:
Miewam tak, że gram w jakiś tam sposób, ale za którąś rozgrywką nachodzą mnie wątpliwości nawet w oczywistych kwestiach.
Chyba każdy tak ma, a już najgorzej jak się wypadnie z rytmu grania na jakiś czas, to już w ogóle cyrki się w głowie tworzą :D
gregvip - Sro 20 Lut, 2013

Kurcze ale miałem dzisiaj grę.
Pierwszy scemariusz czyli Przeprawa przez Mroczną Puszczę czyli poziom trudności 1 a tu
Po w 2 turze wyszedł Pomiot Ungolianty w 3 Brzęczyrogi a w 4 Wódz Ufthak i po 9 turach poziom zagrożenia 50+ Theodred zabity przez Brzęczyrogi. :(

zvish - Sro 20 Lut, 2013

No Brzęczyrogów to ja nie znoszę. Jezeli nie ma w grze Dunherna, albo nie mam na ręce Sporów, Potomków Thorondora to kwicze jak je widzę. Szczęscie z nimi jest chodź takie że mają wysoki koszt zwarcia i daja mało do SP. Więc przy odrobinie szczęścia można sie z nimi ze zewrzeć dość długo. Ale niejednokrotnie taka akcja potrafi skoczyć się tym że nagle w kroku przeciwności wyskoczy jakis Ścigany przez cień, albo inne rzeczy powodujące nagły przyrost zagrożenia i jest klapa.
Ale Brzęczyroki jest chyba jednym z najbardzij utrapiających wrogów w tej grze (przynajmniej z pośród tych jakich znam czyli ZP+CMP)

JollyRoger1916 - Czw 21 Lut, 2013

Już nie. Ja tam się cieszę jak wchodzą: łatwe punkty zwycięstwa, mało zagrożenia i już nie wracają do TS. Z tymi dodatkami co masz wystarczy Thalin na wyprawie i wprowadzenie do gry Potomka, a jak ktoś ma już wszystko to w ogóle nie sprawiają problemów :) , ale jak miałem tylko CS i 2 pierwsze dodatki CMP to faktycznie były irytujące ;)
nakano - Pią 22 Lut, 2013

U mnie sprawa wygląda następująco. Rozegrałem monotaliami z podstawki ok 10 razy pierwszy scenariusz żeby w ogóle załapać o co w grze chodzi. Te próby były w większości nieudane, w przypadku talii taktyki należałoby nawet powiedzieć mocniej - to była klęska. Popełniałem też z pewnością błędy zagrywając wbrew zasadom, jednak chyba w obie strony, zarówno na swoją korzyść jak i niekorzyść.

Udane podejścia skierowały moje kroki w kierunku talii Ducha i Przywództwa, tylko tymi taliami jako tako sobie radziłem. Przyjąłem więc, że na początek to będzie dobra opcja. Spróbowałem następnego scenariusza z podstawki - Droga w dół Anduiny - jednak rozmiar porażki ostudził moje zapędy. Początkowo miałem zamiar grać wszystko w kolejności wychodzenia, ale gdy konfrontacja z drugim scenariuszem z podstawki i lektura forum, z której wynika, że trzeci jest nadal niezwykle trudny nawet dla doświadczonych graczy i z kartami ze wszystkich dodatków, spowodowały weryfikację założeń.

Postanowiłem złożyć talię krasnoludzką korzystając z kart dostępnych również w dodatkach i grać najpierw łatwiejsze scenariusze. Złożyłem talię opartą na trzech bohaterach o imionach: Dain, Thorin i Nori. Rozegrałem "Polowanie na Golluma" i "Wzgórza Emyn Muil" bez większych problemów. "Wzgórza" to nawet bardzo łatwo, choć talia mocno niezoptymalizowana - mimo śmierci Thorina zakończyłem scenariusz z wielkimi stosami niewykorzystanych zasobów, ale bez trudu, cały czas kontrolując sytuację. Sama rozgrywka ciągnęła się niemiłosiernie, spełnienie warunków zwycięstwa nastąpiło dopiero pod koniec talli spotkań, zostały w niej ledwie dwa obszary Emyn Muil. Jeśli chodzi o wrażenia to jestem zadowolony. Jest nad czym myśleć składając talię, a i podczas rozgrywki wiele sytuacji wymaga głębokiego zastanowienia.

Teraz w mojej głowie pojawił się pomysł by spróbować złożyć niezależną talię z połączonych sfer Wiedzy i Taktyki. Gdyby mi w jakimś scenariuszu nie chciała działać talia podstawowa mógłbym sięgnąć po tę drugą. Musze porządnie przejrzeć karty i podumać. No i jeszcze rozważania, za który scenariusz się wziąć. Chyba "Martwe Bagna" a potem pozostałe z cyklu CMP, choć pewnie w przypadku sromotnej klęski sobie odpuszczę i polecę dalej, wracając do nich kiedyś gdy już konkretnie poznam mechanikę rozgrywki, możliwości kart i rozpracuję jakieś fajne kombosy.

zvish - Pią 22 Lut, 2013

Wiedza i Taktyka moje ulubione zestawienie sfer. Ale póki co nie jestem sam w grze na solo pociągnąć wyprawy takim czymś - gdybym miał czas na rozbujanie sie to pewnie, ale póki co to nie. Tylko jak gramy w dwie osoby z małżonką gdzie ona gra duchem i dowództwem dajemy radę. Sam moim wiedza-taktyka to tylko podstawowy wprowadzjący scenariusz chyba udalo mi sie przejść a też uważam żę miałem ogromne szczęście poprostu za tym ;udanym razem. A w grze faktynie nie można sie nudzić, czy to jest sama rozgrywka, składanie talii, oglądanie kart, rozmyslanie nad nią, rozmowy - jak tu na forum. Że zacytuję kogoś gra to studnia funu :D
A do tego się rozwija bo to LCG i ciągle masz nowe wyzwania ale i nowe zabawki dla sebie i swoich bohaterów :D
Elegancka sprawa:D

Sznycelek - Sob 23 Lut, 2013

Niedawno postanowiłem po raz kolejny zmierzyć się z Anduiną w grze solo, bo póki co sprawia mi znaczne problemy, i tak jak się spodziewałem tym razem również mnie zaskoczyła. Pierwszą grę rozegrałem mieszanką sfer Taktyki i Ducha (tylko podstawka) z bohaterami Dunhern, Eowina i Thalin. Początek był całkiem obiecujący, jednak w momencie, kiedy z talii spotkań jeszcze w pierwszym etapie wyskoczył drugi troll było to przypieczętowanie porażki. Drugie podejście rozegrałem kombinacją przywództwa i wiedzy z bohaterami Theodred, Gloin i Beravora. Było nieco lepiej, miałem znaczną ilość sprzymierzeńców, a przy pomocy karty z przywództwa "szybki atak"(?) udało mi się wrzucić 2 razy Gandalfa i w ten sposób ubić na wstępie 2 trolle (oczywiście zawsze dziwnym trafem wykonując czynność z karty B1 troll znajduje się na samym dole talii, ale już po przetasowaniu drugi siedzi na samej górze ^^). Wszystko wyglądało obiecująco, ale w drugim etapie zjadło mnie zagrożenie, niestety. Wczoraj doszły mi cztery pierwsze dodatki z cyklu CMP i myślę, że na jakiś czas odstawię podstawkę i przymierzę się do niej z nowymi kartami.

Tutaj mam do was pytanie. Oczywiście misje z cyklu rozgrywać po kolei, ale co z kartami gracza? Powinienem może dodawać je do gry stopniowo za dodatkiem, czy od razu wrzucić wszystkie? Ciekawi mnie wasz punkt widzenia w tej sprawie. : )

JollyRoger1916 - Sob 23 Lut, 2013

Ja bym dodał wszystko co mam aktualnie, zwłaszcza jak nie masz więcej niż jednej podstawki. Ubite trolle maja punkty zwycięstwa i nie wracają do talii.
psborsuk - Sob 23 Lut, 2013

Ja jestem obecnie na etapie przechodzenia CMP. Pomimo tego, że mam również cały cykl DD, to jednak na razie leżą one w pudełkach, i do CMP nie są (na razie) używane. Po przejściu pewnie będę kombinował z innymi dodatkami, Khazad-Dum, DD, Hobbitem, ale na razie chcę przejść "bazą". No ale to moje skromne zdanie ;)

EDIT: Jeżeli ktoś ma ochotę, na moim BLOGU opisuję w miarę na bieżąco swoje zmagania z poszczególnymi scenariuszami. Z góry uprzedzam, z braku czasu jestem niedzielnym graczem, więc nie oczekujcie przechodzenia po kilkanaście razy tego samego scenariusza jedną talią. Wszelkie uwagi mile widziane! :wink:

alex_anderson - Wto 12 Mar, 2013

Witam! Od dłuższego czasu myślę o zakupie jakiejś gry/ również karciani z możliwością gry solo na porządnym poziomie. Moglibyście napisać w paru słowach czy warto kupić władcę dla takiego typu gry? Daje jakieś szanse graczowi system i jest rozgrywka przyjemna? Czy może jest za łatwa?
Berestaszek - Wto 12 Mar, 2013

wszystko jest uzależnione od kart jakie wyjdą z Talii Spotkań (karty które się używa w danym scenariuszu). Gra może się wydawać prosta przy niektórych scenariuszach, lecz jak spróbujesz zagrać w ten sam scenariusz jeszcze raz to może się okazać nie do przejścia. Jakto w grach karcianych system deck buildingowy może Ci pomóc w przejściu scenariuszy (układanie specjalnych talii pod konkretne scenariusze). Natomiast sami twórcy tworząc nowe scenariusze starają się je utrudnić. Jednak przy odpowiednich taliach może się udać. Dodatkowym plusem jest to że gra może być prostsza lub trudniejsza w zależności ilu graczy jest. Jeżeli przetrwasz pierwsze 10 gier i pomyślisz że jest fajna to jest twoja, jednak zaleciłbym, żebyś sprawdził uprzednio grając z kimś kto grę już ma.
gregvip - Wto 12 Mar, 2013

alex_anderson napisał/a:
Witam! Od dłuższego czasu myślę o zakupie jakiejś gry/ również karciani z możliwością gry solo na porządnym poziomie. Moglibyście napisać w paru słowach czy warto kupić władcę dla takiego typu gry? Daje jakieś szanse graczowi system i jest rozgrywka przyjemna? Czy może jest za łatwa?


Jeśli kupisz tylko podstawkę to nawet scenariusz o trudności 1 nie będzie za łatwy.

Berestaszek - Wto 12 Mar, 2013

gregvip napisał/a:
alex_anderson napisał/a:
Witam! Od dłuższego czasu myślę o zakupie jakiejś gry/ również karciani z możliwością gry solo na porządnym poziomie. Moglibyście napisać w paru słowach czy warto kupić władcę dla takiego typu gry? Daje jakieś szanse graczowi system i jest rozgrywka przyjemna? Czy może jest za łatwa?


Jeśli kupisz tylko podstawkę to nawet scenariusz o trudności 1 nie będzie za łatwy.


Chyba, że miałeś już wcześniej styczność z grami z deck buildingiem.

alex_anderson - Wto 12 Mar, 2013

Miałem, tylko że były to gry Versusowe.

Tzn. żebyśmy mieli jasność, duży poziom trudności nie jest dla mnie wadą. Generalnie moje pytanie sprowadza się do tego czy gra solo sprawia przyjemność i czy w pewnym momencie po 50 nieudanych próbach przejścia scenariusza, dochodzimy do wniosku że w wariancie solo jest nie do zrobienia!

Może inaczej bawił się ktoś w LOTR-a sam? Jeśli tak to jakie są jego wrażenia i ew. ocena w skali szkolnej?

P.S Dzięki za opinie :)

crabtree - Wto 12 Mar, 2013

Berestaszek napisał/a:
gregvip napisał/a:
alex_anderson napisał/a:
Witam! Od dłuższego czasu myślę o zakupie jakiejś gry/ również karciani z możliwością gry solo na porządnym poziomie. Moglibyście napisać w paru słowach czy warto kupić władcę dla takiego typu gry? Daje jakieś szanse graczowi system i jest rozgrywka przyjemna? Czy może jest za łatwa?


Jeśli kupisz tylko podstawkę to nawet scenariusz o trudności 1 nie będzie za łatwy.


Chyba, że miałeś już wcześniej styczność z grami z deck buildingiem.
Zależy jaką sferą się do tego podejdzie. Mi nie udało się przejść Anduiny sferą taktyki, mając do dyspozycji tylko zestaw podstawowy. Gra solo jest zazwyczaj bardzo wymagająca, ale nie mogę się wypowiadać bo zbyt rzadko gram w ten sposób.
wojo - Wto 12 Mar, 2013

Ja gram (prawie) tylko i wyłącznie solo. Przeciętnie gram każdy scenariusz 10 razy zanim zabieram się za kolejny (a wkrótce zamierzam niektóre z nich ponownie pograć przy zwiększonej puli kart). Na koncie ponad 280 partii i dalej chce się grać. Dla mnie ta gra to 5 w skali szkolnej.

Wrażenia są bardzo zależne od scenariusza i to mi się tej grze podoba. Niektóre to takie przyjemne pykanie, inne są dość wymagające i wymagają zbudowania talii pod konkretne wyzwania. Jeszcze inne są piekielnie trudne i tylko maksymalna optymalizacja każdej karty w talii pozwala przechodzić scenariusz z sensowną częstotliwością. Jest sporo decyzji taktycznych podczas pojedynczej rozgrywki (choć czasem bardzo zależy od tego co wyjdzie z tali przeciwności). Klimat małej grupy bohaterów próbujących przezwyciężyć przeciwności podczas podroży jest dość dobrze oddany i gra potrafi być niezwykle emocjonująca.

Dużo jednak zależy od własnych preferencji więc najlepiej spraw sobie podstawkę i zobacz czy wyciśniesz z niej około 30 partii solo i będzie Ci to sprawiać przyjemność. Jeżeli tak to myślę że spokojnie możesz brnąć dalej.

Galron - Wto 12 Mar, 2013

Jeżeli nie gdzie wypróbować władcy, to polecam programik OCTGN do którego możesz sobie załadować moduł władcy i pograć na kompie. Więcej informacji w tym temacie:

http://www.forum.galakta.pl/viewtopic.php?t=4878

Ze swojej strony mogę powiedzieć, że gram we władcę tylko solo, czasami w roli jednego gracza, a czasami jako 2 graczy. Jest to gra kooperacyjna więc nie przejmuje się tym, że nie mam współgracza. Po prostu składam 2 talie i gram solo w 2 graczy. Gra jeszcze mi się nie znudziła, a mam na razie tylko podstawkę i 2 dodatki jak do tej pory.

crabtree - Wto 12 Mar, 2013

@alex_anderson
WP:LCG jest na pewno najlepszą propozycją ze wszystkich gier (w które miałem okazję zagrać) oferujących wariant solo. Jeden gracz może się dobrze bawić, a wariant solo nie jest tutaj wciśnięty na siłę. Sporo osób gra i to jest najlepsza rekomendacja. Mimo że mało gram w tym trybie to uważam że rozgrywka wiele nie traci ze swojego uroku. Dla mnie tryb 2-osobowy jest idealny ale solo też jest ok.

JollyRoger1916 - Wto 12 Mar, 2013

Solo jest bardzo dobrze. Lepiej jest chyba tylko w GoW, ale z racji, tego, że szybciej rozkłada się WP:LCG, to zdecydowanie częściej grywam właśnie w tą grę.
Sznycelek - Wto 12 Mar, 2013

Mam grę od miesiąca i też często gram solo, bo znajomi nie zawsze mają czas ze mną pograć. Ze mną było tak, że już po pierwszych rozgrywkach miałem ochotę na więcej możliwości, dlatego szybko też kupiłem kilka dodatków i nadal mam ochotę dokupić nowe. Gra oczywiście we dwóch jest o wiele przyjemniejsza, jedne misje są łatwiejsze solo, inne przejść solo to jest tragedia (głównym powodem moim zdaniem jest to, że gra duo daje ci 3 bohaterów i ok. 50 przydatnych kart w zamian za jednego dodatkowego przeciwnika co rundę). To takie moje spostrzeżenie z pierwszych misji. W ocenie dałbym jej 5/5.

Btw. kupiłbym to nawet dla samych grafik kart. Są boskie.

zvish - Wto 12 Mar, 2013

No na solo potrafi być cięzko, gra jest generalnie moim zdaniem adresowana do dwóch graczy, bo wóczas jest najlepsza proporcja trudności/możliwości/emocjonalności.

W trybie solo jeszcze więcej będzie zależeć od losowości, bo nawet najlepiej ułozona talia nic nie zdziała jezeli zajdą wydarzenia krytycznie nieprzyjazne. Przykładowo śmierć któregoś bohatera w pierwszej turze.

Ale gra napewno goda polecenia. Napewno oferuje sobą więcej przyjemnego grania, wyważoego i niepozbawionego elementu walki (o wygraną), niż tak przykładowo Posiadlość Szaleństwa (bo wiem że grywasz).

alex_anderson - Wto 12 Mar, 2013

Panowie! Wielce dziękuję za tak szybkie odpowiedzi! Nie spodziewałem się tak szybkiego odzewu! Jestem już niemalże przekonany, że kupię sobie podstawkę i pogram (choć fanem unwiersum LOTR-a wielkim nie jestem).

Byłby ktoś jeszcze w miarę uprzejmy aby napisać chronologię wydań wszelkich dodatków do tejże gry? Uwzględniając w jednej liście przygodowe packi i większe rozszerzenia?

zvish - Wto 12 Mar, 2013

1. Zestaw Podstawowy
2. Cykl Cienie Mrocznej Puszczy
3. Khazad-Dum
4. Cykl Dwarowdelf
5. Hobbit 1
6. Synowie Numenoru
7. Hobbit 2
8. Cykl od synów Numenoru (aktualnie wydawany)


Ale są osoby jakie uważaja że nie koniecznie trzeba to chronologicznie kupować.

alex_anderson - Wto 12 Mar, 2013

Zvish-u dzięki ogromne!

Ja jestem zwolennikiem chronologicznych zakupów :P nieważne czy trzeba czy nie trzeba :)

crabtree - Wto 12 Mar, 2013

zvish napisał/a:
1. Zestaw Podstawowy
2. Cykl Cienie Mrocznej Puszczy
3. Khazad-Dum
4. Cykl Dwarowdelf
5. Hobbit 1
6. Spadkobiercy Numenoru
7. Hobbit 2
8. Cykl Przeciwko Cieniowi (aktualnie wydawany do Spadkobierców)

Drobna korekta :)

alex_anderson napisał/a:

Ja jestem zwolennikiem chronologicznych zakupów :P nieważne czy trzeba czy nie trzeba :)
Ja również, a w tej grze jest to szczególnie ważne bo pojawiają się pewne nowe reguły, które modyfikują standardowe zasady gry. Lepiej to przerabiać stopniowo.

edycja: pogrubiono tekst bo wcześniej był za mało wyraźny :D

zvish - Wto 12 Mar, 2013

Se normlanie nie pamiętałem jak sie nowy cykl nazywa.:D
crabtree - Wto 12 Mar, 2013

zvish napisał/a:
Se normlanie nie pamiętałem jak sie nowy cykl nazywa.:D
Widocznie zbyt mało w niego grasz :D Ja mam na koncie już ponad 100 partii w Gondorze!
zvish - Wto 12 Mar, 2013

Ano zbyt mało bo nie mam tego jeszcze. Narazie dorobiłem się Khazd-Duma i trzech pierwszych Dwarowdelf, ale jeszcze w nie nie grałem bo na prowadzenie ostatnio wyszedł Arkham z racji pojawienia sie długo oczekaiwanego Innsmouth :D
Ale przyjdzie czas na męczenie Władcy ;)

Sznycelek - Wto 12 Mar, 2013

Oprócz tego są jeszcze dwa dodatki na życzenie: Bitwa o miasto na jeziorze i Szturm na Osgiliath (chyba tak to szło).
crabtree - Wto 12 Mar, 2013

zvish napisał/a:
Ano zbyt mało bo nie mam tego jeszcze.
No fakt, cyklu Przeciw Cieniowi nikt jeszcze nie ma ;) Miałem na myśli SN. Nie masz ich jeszcze? To koniecznie sobie spraw - świetnie daje w tyłek!
zvish - Wto 12 Mar, 2013

Fakt zapomniałem jeszcze że są dwa druki na zyczenie.


A ztymi Synami Numnoru to elegancko, ale ja wole chronologicznie kupowac, więc najpierw skompletuje Dwarowdelf, później wezmę się za Hobbita, a później dopiero Synów :D

Faramir z Ithilien - Sro 28 Sie, 2013

Co tu pisać, gra mnie bardzo zaskoczyła. Po przeczytaniu instrukcji jeszcze przed kupnem stwierdziłem, że jeszcze tak losowej gry na pewno nie będę miał w swojej kolekcji. Dociąg kart na początku każdej tury oraz podczas wyprawy rozśmieszył mnie, dodatkowa zabawa tylko dla jednego gracza i z tego co czytałem większość młóci w to samemu dodatkowo przyczynił się do wyrażania negatywnej opinii o tej grze. I samo LCG odpycha!!! Ale że należe do umiarkowanych fanów powieści "Władca Pierścieni" i po obejrzeniu jakiegoś gameplaya na youtube zacząłem się wczytywać w karty i oglądać grafiki. Z czasem tak mi się to spodobało, że zakupiłem...
Zaskoczenie nastąpiło już podczas pierwszej gry. Wszystkie najważniejsze negatywne cechy zamieniły się w pozytywy ( z wyjątkiem LCG).Nigdy ale nigdy nie było tak, że przegrana w grze mnie tak motywowała do następnej partii jak w tej karciance,a wygrana to dopiero specyficzne uczucie triumfu towarzyszące niemal przez kolejne kilka dni i niezrozumiałe przez otoczenie spotykane w codziennym życiu.

zvish - Sro 28 Sie, 2013

Ano losowość w tej grze jest akurat jej pozytywem bo czasami gra nas potrafi śmiesznie zaskoczyć. To że LCG to fakt trochę to wkurzające jest jak wydawca ciska w nas dodatkami, a całość skonstruowana jest tak że bez tych dodatków to gry LCG albo z czasem zaczynają być nudne jak wpomniany Władca, czy dostajemy baty jezeli nie mamy wszystkiego na bierząco jak w przypadku WH-I.
Ale jakoś można to przeżyć :D


Jak na nie-fana powieści Tolkiena masz dość dziwnego nicka :P

Faramir z Ithilien - Sro 28 Sie, 2013

Losowość LOTRa to dla mnie jakieś czary Sarumana. NIenawidzę losowości, muszę dużo czasu poświęcić grze aby zaakceptować losowośc. Odrzuciłem przez to np Agricole - losowość ulepszeń i pomocników doprowadzała mnie do szewskiej pasji. Z drugiej strony po kilkunastu grach w DUNGEONEERa zaakceptowałem i kostkę i losowanie kart. A czary sarumańskie sprawiły, że przy LOTRze właściwie nie dostrzegam losowości a jeśli nawet to bardzo mi się to podoba i gra zyskuje na tym. Nie bardzo wiem jak ten fenomen wyjaśnić.
zvish - Czw 29 Sie, 2013

No ja osobiście nie znosze losowości. Dlatego też pozbylem się całej mojej kolekcji Talismanu - wszak ta gra akurta tylko i wyłącznie się opierala. Jednak w LOTR LCG mamy do czynienia z takim rodzajem losowości (bo jak dla mnie ga jest też losowa), jaka mi popsotu odpowiada, a jaka zamiat szefskiej pacji o jakiej mówisz i jaka mnie też w związku z losowością spotyka najzwyczajniej mnie zadziwia i i robawia niejednoktotnie.
Wniokuje że narazie bawisz się samą podstawką, ale w dalszych dodatkach będą zachodziły sytuację jakie własie poprzez losowość mogą nas nieźle pokarać. Przkładowo w przygodzie Starcie u Stóp Samotnej Skaly mamy do czynienia z kartą Wora, jaka wychodzi z TS i wskakuje na bohatera jak Sieć z pierwszej podstawkowej przygody. Jednak jest inna karta Na Wolnym Ogniu. Ta druga karta decyduje żę umierają wszyscy bohaterowie jacy mają dołączoną kartę Pochwycony (czyli wspomnianego przezemnie Wora).
Jeżeli te karty nie wyjskoczą z TS we wspomnianej przezemnie kolejności to jest luzik. Ale jak wyskoczą w odwrotnej kolejności to juz niewiele mozesz zrobić i koniec.
Inna rzez, w Khazad-Dum dochodzą karty jakie mają tak cień że jeżeli broniąca się postać jest Sprzymiezeńcem wówczas należy ją odrzucićz gry. I tutaj mamy sysuację w jakiej lepiej by sie było bronić bohaterem. Ale wiadomo nie zwsze damy radę, i jak nam się taki układ ułoży a mamy broniącego Sprzymierzeńca wówczas mamy niebroniony bo ow postać spada na discard zanim roztrzygniesz atak.
Ato z kolei co sie dzieje w Czatowiku :D To dopiero jest perfidna losowość. Pełno efektów związanych z najprzerózniejszymi elementami kart jakie wyjdą z TS. Od tego czy ma konkretnego traita, przez to czy mają cień czy nie, a kończywszy nawet na tym na jaką literę rozpoczyna sie nazwa ów karty. To wszystko powoduje moim zdanim bardzo miłą i fajną dla ciekawości rozgrywki losowość.
No napewno nie jest to Magia i Miecz :D

maclis - Pią 30 Sie, 2013

Gra naprawdę świetna, zestaw podstawowy ma jednak swoje minusy. Gdyby nie fanowskie scenariusze to może skończyłbym na core secie, albo w ogóle bym sobie tej gry nie kupił. Nie wiem po co w core secie coś takiego jak scenariusz "Ucieczka z Dol Guldur". W 10 rozgrywkach (wszystkich na easy) tylko raz doszłem do 2 etapu wyprway (w grze na 2 osoby). Pierwszy scenariusz jest bardzo dobrym wprowadzeniem. Na początku sprawia trudności, aczkolwiek potem już ciężko go przegrać. Drugi scenariusz jest z tych 3 najlepszy, ale jest bardzo trudny i początkujący gracze nie mają szans. Dlatego warto sobie pograć w fanowskie scenariusze np. Troll Hunt! w którym uczymy się zabijać trolla, lub jak do tej pory mój ulubiony The Ruins of Nan-Wathren. Potem można spróbować przejść Podróż w Dół Anduiny na easy. I tak jest bardzo ciężko. Najlepiej grać talią Przywództwa z 3 Gandalfami lub talią Przywództwo/Duch. Ten scenariusz na normalnym poziomie przeszedłem tylko raz, podczas 47 rozgrywki, ale miałem już wtedy "Starcie u Stóp Samotnej Skały".
Z core setu powinno się usunąć ostatni scenariusz i dać jakiś o trudności pomiędzy pierwszym scenariuszem a drugim. Kolejnym minusem jest to, że brak w pudełku liczników zagrożenia dla 3 i 4 gracza.
Najlepsze w tej grze jest to, że doskonale działa solo. Mimo wszystko najlepiej gra się we dwóch, ale jakby nie to, że gra działa solo, nie inwestowałbym w nią więcej.
W 3 osoby jest trochę zamieszania, ale jak są ogarnięci gracze to też zapewne da się pograć ( gdy grałem w trójkę to jedna osoba z nas była początkująca i nie radziłą sobie). Ogromnym pulsem jest też to, że można sobie ściągać z internetu fanowskie scenariusze, a na początek to bardzo dobra sprawa. Mimo, że gra jest losowa, to losowość rzadko mi przeszkadza. Zawsze można spróbować ponownie rozegrać scenariusz.

zvish - Pią 30 Sie, 2013

A ja się z Tobą nie zgodzę co to sądu na temat Ucieczki z Dol Guldur. Bo chodx moim ulubionym scenariuszem z podsatwki jest Anduina, to uważam że Ucieczka jest jakim daniem głównym podstawki. Gdyby Coreset nie zawierał tego scenariusza to sądzę że ja s kolei bym sie w grę nie bawił za bardzo, nam udało się przejść Ucieczke nie jeden raz na samym postawwkowych kartachi i było to zadanie iście dostaraczające nam ogromnego fanu. Wlaśnie w tej grze przegranie dobrze znaczą i tak trudny scenariusz dawał kopa żeby kombinowac i dalej próbować. Niewiem - może Twoje sądy sa oparte na tym że grasz w to głównie solo. Owszem gra staje sie znacznie trudniejsza na solo a Ucieczka na samym CS solo pdobno nie do przejścia. Niewiem bo nigdy nie próbowałem 99% rozgrywem gramy na dwie osoby z małżonka. Ale w każdy razie nie uważam żeby Ucieczka byl zbędna, tylko wręcz konieczna.
maclis - Sob 31 Sie, 2013

Według mnie ucieczka nie jest zła sama w sobie, ale do core setu się nie nadaje. Nadaje się natomiast jako scenariusz z dodatku. W ucieczce najbardziej nie podoba mnie się to, że na początku są 3 karty celów w sferze przeciwności i do każdej z nich jest strażnik. Czyli już na początku sfera przeciwności ma około 6 PZ. Podczas fazy wyprawy ciągniemy jeszcze jedną kartę i mamy już 8PZ, a w grze na 2 osoby 10PZ. Dodając do tego to, żę jeden bohater jest uwięziony, gra kończy się bardzo szybko. Bardzo dużo zależy od tego który bohater zostanie uwięziony i jakie karty zostaną strażnikami celów. Czyli losowość nie jest mała.
zvish - Sob 31 Sie, 2013

No masz rację, wszystko to powoduje że scenariusz jest straszliwie trudny. No ale on własnie ma tkai być :D .
Kulgan - Sob 31 Sie, 2013

maclis napisał/a:
Według mnie ucieczka nie jest zła sama w sobie, ale do core setu się nie nadaje. Nadaje się natomiast jako scenariusz z dodatku. W ucieczce najbardziej nie podoba mnie się to, że na początku są 3 karty celów w sferze przeciwności i do każdej z nich jest strażnik. Czyli już na początku sfera przeciwności ma około 6 PZ. Podczas fazy wyprawy ciągniemy jeszcze jedną kartę i mamy już 8PZ, a w grze na 2 osoby 10PZ. Dodając do tego to, żę jeden bohater jest uwięziony, gra kończy się bardzo szybko. Bardzo dużo zależy od tego który bohater zostanie uwięziony i jakie karty zostaną strażnikami celów. Czyli losowość nie jest mała.

Co do kart Celów: jeśli trafią Ci się 3 podstępy, to masz 0 w Strefie Zagrożenia i jest git :wink:

Co do trudności: bardzo dobrze, że są 3 scenariusze o mocno różnych poziomach trudności. Już ogarnąłeś najłatwiejszy - i dla Ciebie zrobił się łatwy. W tej chwili próbujesz ogarnąć Anduinę - w końcu stwierdzisz, że częściej wygrywasz niż przegrywasz. Wówczas przyjdzie czas na Ucieczkę Dol Guldur. A jeśli nie czujesz się gotowy do tego już teraz, to graj w scenariusze z małych dodatków. Z każdym nowym dodatkiem będziesz miał przy okazji więcej kart gracza :grin:

A co do Anduiny: Jak na początku będziesz miał mniej zagrożenia niż 30, to zdążysz się przygotować na przyjęcie Trolla. Ważne, żeby się nie spieszyć i pilnować zagrożenia :twisted:

maclis - Nie 01 Wrz, 2013

Wiem jak ogarnąć Anduinę, jednak po 47 rozgrywkach ten scenariusz się trochę nudzi. Teraz pogram trochę w fanowskie. Po drugie granie ciągle tą samą talią się nudzi a Anduinę i Starcie potrafię przejść tylko talią Duch/Przywództwo.
Berestaszek - Nie 01 Wrz, 2013

to w takim przypadku proponuje kupic sobie nowe dodatki. nowe karty graczy - nowe mozliwosci do skladania talii. a nowe scenariusze to nowe wyzwania ;)
maclis - Nie 01 Wrz, 2013

Właściwie to chciałem sobie kupić 2 pierwsze dodatki z CMP, ale w jedynym toruńskim sklepie w którym można kupić dodatki za normalne pieniądze (bo 50 zł za dodatki nie dam) było tylko Starcie. Golluma sobie zamówiłem i będzie za 1-2 tygodnie. Następne dodatki chcę kupić w połowie października, prawdopodobnie będę sobie kupował 2 małe dodatki na 1,5 miesiąca.
Karharoth - Sro 11 Wrz, 2013

Wróciłem do Władka po długim czasie, znajdę gdzieś spis dodatków wg daty wydania? Chciałbym kupować chronologicznie a nie wiem kiedy wychodziły deluxe boxy czy POD. Posiadam Podstawkę, Cienie Mrocznej Puszcze, Khazad Dum, Massing, Cykl Dwarrowdelf - 4 pierwsze dodatki i Hobbit - Górą i Dołem. Mógłby mi ktoś pomóc? Jakiś link z datami?
nightrunner - Sro 11 Wrz, 2013

W takim razie brakuje Ci jeszcze (oprocz dokonczenia cyklu Dwarrowdelf) drugiej czesci sagi: Hobbit Na Progu oraz wiekszego dodatku Spadkobiercy Numenoru i 4 pierwszych z cyklu Przeciw Cieniowi.

Jesli chodzi o POD to oprocz Mroku nad Osgiliath wyszla jeszcze Bitwa o Miasto na Jeziorze, ktora fabularnie wpasowywuje sie w wydarzenia z Hobbita, tyle, ze od strony obroncow Miasta.

Aktualnie czekamy na dokonczenie cyklu PC i na nowy odcinek sagi: Czarni Jezdzcy.

ibiss - Czw 16 Sty, 2014

Witam Was z moją dziewczyną ponownie po tygodniu przygód z naszymi kartami. Chcielibyśmy podzielić się wrażeniami i naszą opinią na temat tego jak gra nas mile zaskoczyła i uzależniła ;)
Tak więc na początku jeszcze muszę podziękować użytkownikowi "maruniewicz", ponieważ to dzięki jego pomocy udało nam się nabyć karty w doskonałym stanie i świetnej cenie. Mamy już podstawkę i cały pierwszy cykl + druki na żądanie(szczęście, że zdążyłem).

Przejdźmy więc do wrażeń. Na początku wiadomo zapoznanie z kartami i mechaniką. Były problemy oczywiście, ponieważ w trzeciej rundzie nikt nie ma bohaterów :P . Kolejna rozgrywka już dużo lepiej, bo udaje nam się przejść scenariusz :) Oczywiście na samym końcu dowiadujemy się, że Eleonora blokowała podstępy, ale nie dobierała nowych kart. Leśnemu Pajakowi cały czas dodawaliśmy +1 do Siły Ataku itd. Z kolejnymi rozgrywkami coraz lepiej rozumieliśmy prawa rządzące grą i uczyliśmy się podstawowej zasady "Twoja Akcja, więc przeczytaj dziesięć razy, co potrafią bohaterowie i co masz w rękach!" :) . Od trzeciej rozgrywki zaczęliśmy mieszać bohaterów i troszkę się z tego wycofaliśmy, bo po prostu nie znamy jeszcze dobrze kart i czesto mamy coś w ręce i to nawet taniego, a zagrać, zablokować, zaatakować nie ma jak. Zapomniałem wspomnieć, że na razie gramy: ja - Taktyka + Wiedza, a dziewczyna - Duch. Rozegraliśmy nie dużo rozgrywek, ponieważ zajmują nam one baardzo dużo czasu. Przykładowo wylosowaliśmy 3B, w którym trzeba zabić pająka. I nie ma jej i nie ma i nie ma... ostatnia karta talii spotkań i jest. Oczywiście było już jedno tasowanie talii spotkań. Cały czas na razie gramy w pierwszy scenariusz, ponieważ sprawia nam dużą przyjemność i jak na razie w kratkę wygrywamy/przegrywamy(np. w drugiej rundzie pasuje złożyć broń :P ).

Tak mniej więcej wyglądały pierwsze dni ze śródziemiem. I nie ukrywamy, że jesteśmy gigantycznie zaskoczeni, że gra karciana, kooperacyjna, może być, aż tak bardzo wciągająca. Niesamowicie buduje klimat. Odkrywa się kartę i ręce drżą, bo nie wiadomo jacy przeciwnicy czekają oraz ile trzeba będzie dodać punktów zagrożenia. Mechanika gry jest niezwykle skrupulatnie dpracowana. Człowiek naprawdę jak trafi na kartę wyprawy, w której trzeba tylko ucieć przed Ungoliantą to czuje jej oczy na sobie i stara się tak zarządzać wyprawą, żeby jak najszybciej uciec z lasu. Pomaganie sobie wzajemnie, leczenie, atakowanie, blokowanie, przywracanie bohaterów, dobieranie Gandalfa w najtrudniejszych momentach sprawia, że rozgrywka staje się prawdziwą przygodą. Ilustracje na kartach i cytaty potęgują to odczucie.
Poziom trudności jest doskonały. Pierwszy scenariusz najłatwiejszy ,jak wszyscy piszą, a nam jakoś to lekko nie przychodzi. Jeśli kolejne są coraz trudniejsze to tylko wstać i klaskać. Absolutnie negujemy takie coś jak znużenie. Przegrana, a wygrana podróż dużo się nie różni. Przegrana jeszcze bardziej motywuje do myślenia i reorganizacji "Drużyny Pierścienia".

Na końcu chcielibyśmy podziękować ludziom z Galakty za to, że wydają tę grę w Polsce. Po spotkaniu z "Władcą Pierścieni LCG" śmiało możemy stwierdzić, że ~130zł za taką grę to nic, bo za grę komputerową płaci się podobnie, a tak naprawdę nie możnaj jej dotknąć I powąchać;). Tutaj wspólne boje są nie do opisania. Nie dawno graliśmy w Diablo 3 i nie ma oczywiście co porównywać, ale w WP LCG kooperacja jest jeszcze bardziej dopracowana I podkreślona. Twórca gry powinien dostać Nobla ;)
Chcielibyśmy dodać, że zapakowaliśmy Core Set w FFG i nie wyobrażamy sobie, żeby można było w coś gorszego włożyć karty. Cena jest wyższa, ale to jest właśnie inwestycja w pasję i hobby oraz jest ona bezcenna.

Pozdrawiamy wszystkich graczy i forumowiczów.
Darek i Magda

fruszu - Czw 16 Sty, 2014

ibiss napisał/a:
dobieranie Gandalfa w najtrudniejszych momentach sprawia, że rozgrywka staje się prawdziwą przygodą.

Podczas moich pierwszych przygód z Władcą miałem takie samo odczucie. Postać Gandalfa oddano znakomicie. Pojawia się nie wiadomo skąd, ratuje Drużynę tylko po to, by zniknąć tak niespodziewanie, jak się pojawił (oczywiście po to, żeby zająć się swoimi, tajemniczymi sprawami).
Żadna gra kooperacyjna/solo nie wciąga tak w swoją historię i świat jak WP LCG.

Kulgan - Czw 16 Sty, 2014

ibiss napisał/a:
Przykładowo wylosowaliśmy 3B, w którym trzeba zabić pająka. I nie ma jej i nie ma i nie ma... ostatnia karta talii spotkań i jest. Oczywiście było już jedno tasowanie talii spotkań.

Nie wiem, czy doczytaliście, ale możecie sobie Pomiot Ungolianty wyszukać jako jednego z tych Pająków, które wkładacie do Strefy Przeciwności :wink:

ibiss - Czw 16 Sty, 2014

Doczytaliśmy ;) . Dzisiaj 3 wyprawy w Mroczną Puszczę i 3 wygrane. Niesamowity fun. Nie wiemy tylko czy jak zabijemy Pomiot to czy jeśli wyskakuje nam karta 3B z wyciągnięciem pająka i misją zabicia Pomiotu to czy nie kończymy gry, bo już Pomiot pokonany. Wydaje się to logiczne, ale nie wiemy czy poprawne :) Poza tym super się dzisiaj grało :)
psborsuk - Pią 17 Sty, 2014

Niestety nie kończycie. Aby skończyć, musicie w etapie 3B zabić Pomiot. A to się może wiązać z koniecznością ponownego przejścia całej talii spotkań.
Chrostek84 - Czw 20 Lut, 2014

Taki mały off-top. Czy ktoś może wiem co się dzieje z osobnikiem o nicku Stephan, który przez bardzo długi czas udzielał się na wszelkich możliwych forach, ostro krytykując karciankę Władca Pierścieni LCG i wieszcząc jej rychły upadek ?
psborsuk - Czw 20 Lut, 2014

Chrostek84 napisał/a:
Taki mały off-top. Czy ktoś może wiem co się dzieje z osobnikiem o nicku Stephan, który przez bardzo długi czas udzielał się na wszelkich możliwych forach, ostro krytykując karciankę Władca Pierścieni LCG i wieszcząc jej rychły upadek ?

Czyżbyś się stęsknił? :wink: A może chcesz się pośmiać z proroczych wizji? :mrgreen:

Chrostek84 - Czw 20 Lut, 2014

Ja w kwestii tych proroczych wizji, bo oto stawiany przez niego na piedestale Warhammer Inwazja jest już produkcją zamkniętą ( jako pierwsze LCG ze stajni FFG) a ten "fatalny" Władca Pierścieni ma się dobrze i ciągle się rozwija.
sylwiusz - Nie 23 Lut, 2014

za mną cała noc gania i nadal brak zwycięstwa. Nad ranem położyłem się spać i oczywiście śniły mi się partie gry które wygrywałem ale niestety nie zapamiętałem jak to zrobić.
Żona marudziła, że się strasznie kręciłem w łóżku i gadałem przez sen.

Nie będę kłamał idzie mi słabo. Nie umiem sobie poradzić z odparciem wrogów w obronie i najczęściej nikt nie zostaje mi do ataku.

Część bohaterów i sprzymierzeńców przydzielonych do wyprawy mam wyczerpanych, część wyczerpuje się w obroni i nie ma kto atakować. Jeśli zaś przyjmuję zasadę nie przydzielania ludzi do wyprawy to zabijają mnie punkty zagrożenia.

Nie wiem jeszcze jak to ogarnąć ale się nie poddaję.

Zastanawia mnie że to najłatwiejszy scenariusz a co będzie dalej?

pattom - Nie 23 Lut, 2014

A jaką talią grasz?

Ja pierwszy scenariusz grałem każdą talią minimum 3 razy. Każdą talią przegrałem 1 raz. Najprościej gra mi się talią Przywództwa. Gram na samym Core Secie x3.

A może jesteś z Wrocławia? :)

Chrostek84 - Nie 23 Lut, 2014

Ja na początku też tak miałem, dlatego na początku gra poszła na ponad pól roku w kąt , ale później poczytałem to forum i pomogło mi to wypracować jakieś strategie. Ważnym jest aby mieć dużo sprzymierzeńców na ręce startowej i szybko ich wystawić. jeśli już będziesz miał ich dużo na stole wtedy nie będzie brakować Tobie ich do ataków. Jeśli w pierwszej rundzie uda się Tobie wystawić 1 lub 2 to masz już 4 lub 5 postaci. Wtedy możesz spokojnie wysłać 2 - 3 postacie na wyprawę . w sferze przeciwności masz Starą Leśną Drogę i Leśnego Pająka i odkryjesz jeszcze jedna kartę. Następnie podróżujesz na Stara Leśną Drogę co pozwoli Tobie przygotować jedną postać. Następnie pająk wchodzi w zwarcie z Tobą. Powinieneś mieć 2-3 przygotowanych postaci . 1 się bronisz a dwiema zabijasz pająka. Jeśli odkrytą w fazie przeciwności wyprawy kartą był podstęp to jest super bo na następną rundę nie masz żadnej karty w sferze przeciwności. Jeśli był obszar to tam zostaje ale jest to tylko jedna karta a nie dwie jak przed tą rundą . tak samo jeśli był to wróg z wysokim poziomem zagrożenia. trochę gorzej jak był to wróg który wszedł z Tobą w zwarcie ale wtedy po prostu wyznaczasz dwie postacie do obrony a trzecią atakujesz i prawdopodobnie zaatakowany wróg zginie. I masz znowu pustą strefę przeciwności przed następną rundą. w kolejnej turze wystawiasz następnego sprzymierzeńca i tym samym zaczynasz mieć przewagę na stole. Po przejściu pierwszego etapu drugi to pestka bo musisz położyć na nim tylko 2 żetony postępu. Trzeci etap to w zależności od wylosowanej opcji, albo dajesz większość z licznych już w tym momencie Twoich postaci na wyprawę, żeby położyć 10 żetonów, albo zostawiasz ich do ataku na Pomiot , aby go szybko zabić. Na dzień dobry polecam grę talią Ducha. Eowina z siłą woli 4 i możliwością podniesienia jej do 5 za odrzucenie karty , do tego z zagraną na nią Laską Pani , może Questować praktycznie sama, poza tym sprzymierzeńcy pozwalają dokładać żetony postępu na aktywnych obszarach (Przewodnik z Loriem ) lub kłaśc je na obszarach w strefie przeciwności ( Zwiadowca z Północy). Do tego nieoczekiwna Odwago pozwalająca przygotowywać z free Postać,pozdrowienie Galadrimów obniżające poziom zagrożenia. Poza tym ta talia ma najniższe startowe zagrożenie 24 , co powoduje ,że leśny pająk nie wchodzi z nami w zwarcie w pierwszej turze, co daje nam czas na wystawienie większej liczby sprzymierzeńców. Do tego Dunherm atakujący wrogów w strefie przeciwności , dzięki czemu nie musimy wchodzić z nimi w zwarcie ( oczywiście jeśli będziemy trzymać niski poziom zagrożenia dzięki pozdrowieniu Galadrimów i Gandalfowi) . Przy takim graniu przegrać możesz chyba tylko wtedy jeśli przez cały czas będziesz wyciągał ze strefy przeciwności wrogów i ani jednego obszaru, bo po rozwinięciu to ta talia wszystkie obszary połyka na śniadanie. Mam nadzieję , że moje wskazówki pomogą Tobie w zwycięstwach i zapewnią dużo satysfakcji z gry. PS. Talia ducha to chyba też jedyna monotalia, którą możesz przejść drugi scenariusz w innych wypadkach będziesz już musiał mieszać sfery, ale to radzę dopiero po tym jak przejdziesz kilka razy pierwszy scenariusz wszystkimi taliami kilka raz, co pomoże Tobie dostrzec i słabe i mocne strony oraz poznać użyteczność poszczególnych kart.
sylwiusz - Nie 23 Lut, 2014

dzięki za poradę. Fakt większa ilość sprzymierzeńców pozwala na swobodną obronę i atak w innym przypadku brakuje postaci. Teraz grałem z synem i już prawie ogarnęliśmy ale on nastawił się na atak i poszłoooooo. Zebrało nam się kilka kart obszarów i pozamiatane.
dwarfpm - Pon 24 Lut, 2014

@Chrostek nie można od tak bronić się dwoma postaciami. Są karty na to pozwalające, ale z tego co pamietam to nie w talii Ducha.
Corran - Pon 24 Lut, 2014

Odnośnie sposobu radzenia sobie z małą ilością postaci (zanim dokupimy sobie sprzymierzeńców), to czasami warto zrezygnować z wyprawy i pogodzić się ze wzrostem zagrożenia po to, żeby mieć kim walczyć (gdy np. zależy nam na pozbyciu się niewygodnego wroga, który już jest w strefie przeciwności). Trzeba przy tym brać pod uwagę, to, że jeśli gramy kartami Ducha, to zwiększone zagrożenie zmniejsza możliwości Dunherna, bo więcej wrogów będzie wchodziło w zwarcie.
Można też zaryzykować niebroniony atak, żeby mieć kim zaatakować. Czasami może to mieć nawet pozytywny efekt - jak damy obrażenia Gimliemu, to rośnie jego siła ataku.
Grając Przywództwem (ja zazwyczaj wolę mieszać sfery, ale na początku chyba rzeczywiście warto pograć trochę taliami mono) można skorzystać ze zdolności Aragorna polegającej na tym, że możemy go wysłać na wyprawę i od razu przygotować do walki płacąc 1 żeton z jego puli zasobów. Co prawda zmniejsza się wówczas możliwość kupowania, co zwłaszcza na początku jest ważne, ale mamy kim walczyć mimo, że nie odpuściliśmy wyprawy.
Wszystko zależy od tego czym gramy, co jest na stole i co mamy na ręce. Po kilku próbach, nawet nieudanych, poznasz możliwości swoich kart i zagrożenia wynikające z różnych sytuacji w strefie przeciwności. Potem na pewno będzie łatwiej (chociaż z Ucieczką z Dol Gudur będziesz się męczył również mając duże doświadczenie i karty gracza nawet ze wszystkich dodatków :) ).
Można też rozpocząć naukę od tzw. trybu łatwego, gdzie zaczynamy mając więcej zasobów, a talia spotkań jest zmniejszona o kilka najcięższych przeciwności (poszukaj sobie opis Easy Mode).

dwarfpm napisał/a:
@Chrostek nie można od tak bronić się dwoma postaciami. Są karty na to pozwalające, ale z tego co pamietam to nie w talii Ducha.
Jemu nie chodziło o obronę dwoma postaciami jednocześnie, a o to, że dwie postacie poświęcamy na obronę gdy mamy dwóch wrogów.
sylwiusz - Pią 28 Lut, 2014

trochę to trwało ale wreszcie poszło zarówno w grze pojedynczej i podwójnej. Wrogowie schodzili regularnie a obszary zdejmowałem szybko tak żeby nic nie zalegało w strefie przeciwności.

oczywiście nie wygrywam za każdym razem ale już częściej. Każda chwila nieuwagi albo przesadnej wiary w swoje siły szybko się mści :)

dzięki za rady bardzo pomogły. Miałem już chwile słabości i zwątpienia ale pierwsza wygrana odbudowała moje siły.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group