galakta.pl galakta.pl
Forum wydawnictwa gier planszowych Galakta

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Wrażenia z rozgrywki
Autor Wiadomość
Kulgan
[Usunięty]

Wysłany: Pon 16 Lip, 2012   

Wyjechałem sobie na kilkanaście dni a tu się pojawiło ponad 50 postów o ... wrażeniach z gry? Jakoś nie bardzo. O ile niektóre wypowiedzi dotykały w pewnym stopniu tego tematu, to na pewno dyskusja z malkontentem Stephanem już na pewno nie. Przecież Stephan już dawno w grę nie grał, więc gdzie możemy mówić o wrażeniach z rozgrywki? To jest tylko do znudzenia powtarzana mantra: "Lotr LCG jest zły, zły, beznadziejnie zły".

A wracając do tematu. Dawno już nie dzieliliśmy się w tym wątku wrażeniami z rozgrywki. Gra ktoś w przygody z cyklu Dwarrowdelf? Ma jakieś ciekawe doświadczenia w związku z nimi? Bo odkąd się pojawiły, to z kumplem wychodzimy z założenia, żeby je rozpoznać bojem. Zakładamy, że pierwszą grę możemy przegrać, by przekonać się, jak ją przejść. I dlatego zdarzyły nam się takie cuda, jak karta Oplatany! dołączona do jedynego Bohatera startowego kumpla (taka eksperymentalna talia) lub też nietrafienie Sukcesu przy wyrzuceniu 7-u kart z ręki. Może to ktoś nazywać losem, ale dla mnie to jest raczej ekscytująca niespodzianka w niebezpiecznej podróży :mrgreen: Dzięki temu nie ma nigdy pewności, że, mimo super złożonej talii, przygoda zakończy się happy endem :razz:

Szacun dla Ciebie, chelcho, za ciekawy pomysł na bajki dla dzieci czerpiące inspirację prosto z gry :grin:
 
     
durtu
[Usunięty]

Wysłany: Sro 18 Lip, 2012   

Mam kilkanascie partii za soba, na pewno gra skusiła mnie tym, iz można grac solo, ponieważ na tych pieknych wioskach gdzie mieszkam gry karciane sa dla ludzi takim samym zjawiskiem jak Ufo czy koncert Dody :) O ile słyszac o takim zjawisku ludzie sa ciekawi to potem juz nedza, mało komu chce sie czytac, myslec i grac. Najchętniej toby chcieli wygrywać oraz wygrywać z kims, by potem czuc sie dumnymi "winnerami". Miało byc o wrazeniach z rozgrywki, więc wracam do tematu.

Zaiste, duzym plusem jest że gra potrafi zaskoczyc dobre talie przeznaczone by zjadac scenariusze co zmusza do kombinowania oraz daje niesamowita radosc z przejscia scenariusza. Jeszcze do niedawna poziom poczatkowy zagrozenia i losowosc miały dla mnie bardzo negatywny bodziec w grze, jednak od kiedy mieszam kolory i eksperymentuje, cała rozgrywka robi sie ciekawa, nieprzewidywalna do konca, zupęlnie jakbym brał udział w sesji RPG gdzie akurat złośliwy usmieszek Mistrza Gry to nic innego jak 3 karty z Mroczna Fala pod rząd :) To dośc duża zmiana w moim przypadku, gdzie lata grania w MTG, A Game of Thrones wyrobiły "schemat" myslowy w stosunku do stylu gry jak i pewnego rodzaju przeswiadczenie, że wiem czego sie spodziewac skoro przeciwnik gra takim kolorem/rami czy domem. Tu tego nie ma, jest za to niepewnosc, choc z czasem jak sie ogram i ujrze pewnego rodzaju kombinacje to zapewne bedę bardziej ogarniał multum mozliwosci, nie jak teraz gdy ciągle mam wrażenie że scenariusze oraz wydawane karty sa na ilosc i korzysc gry. Aczkolwiek z drugiej strony, co to bylaby za przygoda, wyzwanie jakbym miał mozliwosci dopiecia super duper +100 do wszystkiego miecza i tym samym nudnie skutecznie rozwalał kolejne hordy wroga.

Pewne jest że mechanike bym ozłocił jakims medalem czy statuetka Oskara oraz na jej bazie (i miejscu FFG) wydał chocby Dungeons & Dragons czy Dungeon Master lub cokolwiek podobnego(nawet Warhammera Questa w tym stylu zrobił) poniewaz dałoby by to wielu weteranom i miłosnikom tychże systemow cholerna radoche oraz satysfakcje z przejscia scenariuszy. Taki hardkor zamiast niedzielnej majówki, gdy masz super eRki i jedziesz sobie gre czy przeciwnika. To tez jest ważne, bo mało gier oferuje (lub niejako zmusza) graczy do kooperacji. A znam co poniektórych z klubu jacy wywalaja kase i graja tylko Przeciwko komuś a potem pieszczą sobie ego durnymi komentarzami odnosnie przegranego przeciwnika.

Pewnym udogonieniem byłoby, gdyby Bohaterowie mogli ewoluowac, zawsze to duża motywacja(wiekszosc gier RPg ma motywacje da gracza ponieważ pozawala rozwijac i udoskonalać postac, choć czasem do poza granice absurdu). Jednakże, jak wspomniałem w nawiasie, nie byłaby to koncepcja nieskonczonego rozwoju a raczej specjalizaji tzw. perków/zdolnosci jakie postac moglaby osiagac po np zabiciu przeciników danego rodzaju(ork). Dałoby jej to mozliwosc zadawania im wiekszych obrazen o 1 punkt na każde 10 punktów siły zabitych potworów i byłaby jednorazowa, czyli nie mozna byłoby jej wziać kolejny raz. Nastepnie zdolnosci rasowe, tez za zabijanie lub ilosc żetonów postepu(np Legolas) jakie dan postac dalaby do wyprawy. Tu skilem Legolasa mogłoby być "Scout" i mozliwosc dawania postepu na wyprawe zamiast aktywne miejsce, bądź obnizenie o 1 postepu na aktywnym obszarze.

To takie moje pomysly dopiete do ogolnego wrazenia z gry, jakie jest najlepsze z dotychczas granych gier karcianych.

Ps. Na bazie machaniki pokusiłbym sie o stworzenie gry w klimacie Fallouta i mysle że to byłby niezły hicior dla fanatyków postnuklearnych klimatów. Może twórcy Neuroshimy by sie skusili na adaptacje? :)
 
     
JollyRoger1916
[Usunięty]

Wysłany: Sro 18 Lip, 2012   

durtu napisał/a:
Ps. Na bazie machaniki pokusiłbym sie o stworzenie gry w klimacie Fallouta i mysle że to byłby niezły hicior dla fanatyków postnuklearnych klimatów. Może twórcy Neuroshimy by sie skusili na adaptacje? :)


Myślałem, o tym, żeby zrobić taka fanowską adaptację mechaniki do klimatów postapo, ale nie mam totalnie na to czasu.
 
     
Sajmoon
[Usunięty]

Wysłany: Sro 08 Sie, 2012   

Jestem tu nowy więc na początek witam wszystkich :)
LOTR LCG kupiłem parę dni temu i dopiero wtedy zagłębiłem się w lekturze, następnie filmikach, znowu lekturze... To moja pierwsza tego typu gra i ilość zasad z początku nieco mnie przytłoczyła. Do tego mam chyba jakiś wbudowany generator problemów (tam gdzie ich nie ma - to po lekturze niniejszego forum).
No nic, mam pierwszą rozgrywkę za sobą. I muszę powiedzieć, że albo trafiły mi się wyjątkowo dobre karty albo pierwsza zalecana wyprawa jest tak łatwa, albo ja jeszcze coś źle robię (chociaż nie wydaje mi się).

Grałem talią z Aragornem, Theodredem i Glinem. Tylko Gloin otrzymał 2 obrażenia od Orków. Dosyć szybko wylosowałem Farina, który po wyczerpaniu dodaje po 1 punkcie do wyprawy dla każdej postaci biorącej udział w niej. Po dodaniu jeszcze 2 sprzymierzeńców, którzy mieli po 1 i 0 punktów wyprawy miałem w sumie (po przydzieleniu wszystkich postaci + dodatek po wyczerpaniu Farina) 11 punktów wyprawy. Czyli ostatni etap wyprawy gdzie trzeba było zebrać 10 punktów wyprawy był na "1 strzał". Mogłem wyczerpać wszytkich bo w obszarze przeciwności nie było przeciwników a gdyby w fazie odkrywania przeciwności trafił sie jakiś to mogę zapłacić 1 monetę żeby "przygotować" Aragorna.
Inna sprawa, że losowały mi się prawie same obszary. Miałem tylko 2 wrogów po drodze. Do talii trafiły mi się też 2 dodatki "Gondor, tytuł", które po wyczerpaniu dawały +2 do zasobów danego bohatera. Tak więc miałem co rundę 4 monety z tych dodatków + 3 monety do bohaterów = 7 monet co rundę.
Grę skończyłem po paru szybkich rundach z poziomem zagrożenia wynoszącym 36.

Czy tak to wygląda? Czy los widząc moje zmagania z instrukcją, filmami, forum itp obdarzył mnie wyjątkowo sprzyjającymi kartami? :)

Podsumowując - gra sprawia naprawdę bardzo dobre wrażenie, piękne karty, ciekawa rozgrywka, widzę również społeczność powstającą wokół gry. Mam tylko nadzieję, że kolejne rozgrywki będą bardziej wymagające.
 
     
stforek
[Usunięty]

Wysłany: Sro 08 Sie, 2012   

Parę uwag:

1) Aragorna możesz przygotować natychmiast po przydzieleniu do wyprawy (to jest Odpowiedź), a nie jak już polecą spotkania.

2) Namiestnik ma znaczek unikalności więc może być tylko jeden na stole.

Spróbuj teraz bez tych handicapów ;-)
 
     
Sajmoon
[Usunięty]

Wysłany: Sro 08 Sie, 2012   

O widzisz, dzieki za uwagi. Ale wraz z wyjasnieniami pojawilo sie pytanie - jak to jest z tym Aragornem? Przydzielam go do wyprawy i od razu uzywam odpowiedzi zeby za 1 monete go "postawic"? A gdzie czas na wykorzystanie? Po przydzieleniu do wyprawy chcialbym wykorzystac jego punkty wyprawy..
Przy okazji upewnie sie jak to jest z wydarzeniami - te karty moge zagrac w zasadzie w kazdym momencie "z reki" o ile mam monety zeby za nie zaplacic (nie wyciagam ich jak np sprzymierzencow w czasie planowania)?
Jeszcze chyba nie do konca czuje czy rozumiem jak to jest z tymi akcjami czy odpowiedziami. Moze na przykladzie Aragorna troche sie rozjasni.
 
     
wojo
[Usunięty]

Wysłany: Sro 08 Sie, 2012   

Poza błędami wskazanymi przez stforek polecam próbę przejścia tego scenariusza talią taktyki :) Wtedy kląłbyś widząc te obszary i modlił się o jakiegoś wroga :) .

Tak ogólnie to pierwszy scenariusz jest najłatwiejszym jaki powstał do tej pory choć dobrze sobie na nim poćwiczyć bo potrafi czasem zaskoczyć.
 
     
wojo
[Usunięty]

Wysłany: Sro 08 Sie, 2012   

Sajmoon napisał/a:
Jak to jest z tym Aragornem? Przydzielam go do wyprawy i od razu uzywam odpowiedzi zeby za 1 monete go "postawic"? A gdzie czas na wykorzystanie? Po przydzieleniu do wyprawy chcialbym wykorzystac jego punkty wyprawy..

To że Aragorn zostaje przygotowany nie oznacza, że przestał być przydzielony do wyprawy. Nadal bierze w niej udział ze wszystkimi tego konsekwencjami - dobrymi i złymi.
Sajmoon napisał/a:

Przy okazji upewnie sie jak to jest z wydarzeniami - te karty moge zagrac w zasadzie w kazdym momencie "z reki" o ile mam monety zeby za nie zaplacic (nie wyciagam ich jak np sprzymierzencow w czasie planowania)?

Akcje można zagrywać prawie w dowolnym momencie. Polecam na początek nie martwić się tym aż tak bardzo a jak poczujesz potrzebę to zajrzeć np tutaj: Turn Sequence (chociaż najnowsze FAQ wprowadziło pewne modyfikacje)
Sajmoon napisał/a:
Jeszcze chyba nie do konca czuje czy rozumiem jak to jest z tymi akcjami czy odpowiedziami. Moze na przykladzie Aragorna troche sie rozjasni.

Przykład Aragorna nie wiele wyjaśni tutaj ale w skrócie: z odpowiedzi możesz skorzystać tylko i wyłącznie w momencie gdy są spełnione postawione warunki. Akcję zagrywasz z ręki w momencie kiedy można zagrywać akcję płacąc koszt zagrania.
 
     
Sajmoon
[Usunięty]

Wysłany: Sro 08 Sie, 2012   

Czyli np przydzielam Aragorna do wyprawy ale uzywajac odpowiedzi place jedna monete zeby pozostal gotowy mimo ze bierze udzial w wyprawie?
Jezeli tak to niewiele zmieni to w stosunku do tego jak ja robilem - placilem i przygotowywalem go po rozliczeniu wyprawy. Tak czy siak byl gotowy na spotkania i walki.
Jedynie z tym tytulem Gondoru oszukalem bo mialem 2. Z drugiej strony rozgrywke skonczylem z pelna sakwa ;)
 
     
wojo
[Usunięty]

Wysłany: Sro 08 Sie, 2012   

Wbrew pozorom to czy płacisz od razu czy później ma ogromne znaczenie - te kilka surowców (zwłaszcza gdy Namiestnik Gondoru nie wyjdzie Ci zbyt szybko) zużyte na przygotowanie gdy później nie wyjdzie żaden wróg ma ogromne znaczenie (wyobraź sobie np. że przez to nie byłoby Cię stać Faramira :) ). Zaczynasz więc naprawdę ważyć tą decyzję i czasem podejmujesz ryzyko nie przygotowania Aragorna ... i wtedy wychodzi wróg z mroczna falą przyciągający za sobą jeszcze jednego. Zaczyna się robić gorąco i emocjonująco :) .

Zresztą zobaczysz gdy pograsz jeszcze trochę i wybierzesz się w nad rzekę (drugi scenariusz :) )
 
     
Sajmoon
[Usunięty]

Wysłany: Sro 08 Sie, 2012   

Dzięki za rady i uwagi. Rozegrałem jeszcze 2 gry z tymi samymi kartami i scenariuszem. Za pierwszym razem przegrałem z kretesem. Za drugim byłem już tak bliski celu... zostało zdobyć 4 punkty podróży na ostatnim etapie wyprawy, usunąłem tego głównego pająka (sorki zapomniałem nazwę, jakoś na U), ale wtedy wskoczył mi jakiś wódz orków - po przetasowaniu talii, na początku gry go pokonałem bo na szczęście trafił mi się Gandalf. Tym razem byłem bez szans.
No więc jak mówiłem chyba los mi sprzyjał (i moje małe - choć nieświadome - oszustwu ;) ). Jutro będę dalej kombinować. Może z innym zestawem bohaterów, poznam inne karty. Ale jeśli to faktycznie najłatwiejszy zestaw to zaczynam się martwić co będzie dalej ;)
Jedyne co może troszkę irytować to to, że często nie mamy zupełnie wypływu na to co się dzieje, jak wyciągamy w trakcie rozgrywki kiepskie karty to nie mamy nawet jak się starać. Z drugiej strony jest to oczywiście zaletą tej gry, widać, że każda rozgrywka może być faktycznie zupełnie inna.
 
     
Kulgan
[Usunięty]

Wysłany: Czw 09 Sie, 2012   

Sajmoon napisał/a:
Jedyne co może troszkę irytować to to, że często nie mamy zupełnie wypływu na to co się dzieje, jak wyciągamy w trakcie rozgrywki kiepskie karty to nie mamy nawet jak się starać. Z drugiej strony jest to oczywiście zaletą tej gry, widać, że każda rozgrywka może być faktycznie zupełnie inna.

Z jednej strony może to irytować, ale z drugiej strony to samo życie - jest pełne niespodzianek. Na przykład na toczącej się olimpiadzie wielcy sportowcy przygotowywali się 4 lata, wygrywali wszystkie ważniejsze zawody przed a na samych igrzyskach przepadli z kretesem. Dlaczego? Bo coś po drodze nie zadziałało. Tak samo tu - dostaniemy kluczowe karty na początku - gra się spokojniej i z większą kontrolą z naszej strony. Nie dostaniemy - musimy sobie radzić i męczymy się niemiłosiernie. Dzisiaj (a właściwie już wczoraj ;) ) mierzyliśmy się z kumplem 2 razy z Czatownikiem. Za pierwszym razem szybciutko dostał między oczy (lub cokolwiek tam ma :mrgreen: ), ale za drugim męczyliśmy się niemiłosiernie, bo oberwaliśmy 2 razy zgubą 5 i skończyliśmy na poziomie zagrożenia 47 i 48. Bez Namiestnika i Ereborskiego Mistrza Bitwy gra mogła zakończyć się porażką. Jednak wygraliśmy - i chyba właśnie ta 2 gra cieszy bardziej, bo zmusiła nas do większej czujności i większego wysiłku.
 
     
JollyRoger1916
[Usunięty]

Wysłany: Czw 09 Sie, 2012   

Sajmoon napisał/a:
ale wtedy wskoczył mi jakiś wódz orków - po przetasowaniu talii, na początku gry go pokonałem bo na szczęście trafił mi się Gandalf. Tym razem byłem bez szans.


Jeśli to Wódz Ufthak. To ma punkty zwycięstwa, takie karty po pokonaniu nie wracają do kart odrzuconych, tylko na bok i po scenariuszu są odejmowane przy zliczaniu p-któw za scenariusz.
 
     
Sajmoon
[Usunięty]

Wysłany: Czw 09 Sie, 2012   

Dzieki. Hmm... czyli moze jednak mialbym szanse. Chociaz chyba nie bo byla wielka pajeczyca i ktos jeszcze. Ale gra jest naprawde wciagajaca i widac potencjal.
 
     
chelcho
[Usunięty]

Wysłany: Wto 28 Sie, 2012   

Rozgrywka solo w pierwszą przygodę z Hobbit-a talią Taktyki i Wiedzy z instrukcji.

Za namową czarodzieja Gandalfa krasnoludy Gimli, Thalin, Ori oraz hobbit Bilbo dziarsko ruszyli przed siebie na poszukiwanie skarbów i przygody. Gdy wędrowali przez Posępne Wzgórza, Samotne Ziemie, Wejście do Jaskini, Krainę Hobbitów do wyprawy przyłączyli się: Bofur, Krasnoludzki Kowal i Weteran Topornik. Dzięki temu, że drużyna krasnoludów znacznie się powiększyła Ori mógł bez przeszkód wykorzystać swoją zdolność (+1 karta gdy więcej niż 5 krasnoludów). Gwarancją powodzenia miała być obecność Gandalfa, który obiecał dołączyć do wyprawy kiedy tylko spotka się w ważnej sprawie z Radagastem.

Dzięki swojej zdolności Bofur sprawił dla Gimlego Ostrze Gondlionu i solidny Krasnoludzki Topór. Tak uzbrojony Gimli szukał okazji aby wypróbować swoje nowe bronie w walce. Na szczęście napatoczyła się podejrzanie wyglądająca wrona. Instynkt Gimlego nie zawiódł, gdyż przebrzydłe ptaszysko, sługa Nieprzyjaciela, rzuciło się na niego. Dzielny Gimli ani myślał się bronić, wskutek czego wrona poraniła go, co wprowadziło go w stan furii. Niewiele się namyślając ciął toporem. Ptak padł martwy, a bohaterski Gimli zaczął porównywać swoje bronie ze sławetnym Glamdringiem (miałem 2x Młot na Wroga na ręce i dzięki 2 broniom dobrałem 6 kart). Niedługo potem atak drugiej wrony ranił Gimlego, ale ona też padła martwa przy ogólnej radości krasnoludzkiej kompanii. Do wyprawy zdecydował dołączyć się napotkany Włócznik z Gondoru, gdy usłyszał o bohaterskiej walce Gimlego.

Niestety przedłużająca się droga zmęczyła solidnie wszystkich sprzymierzeńców (W Pożarze Czy W Garze), a nieroztropne zachowanie drużyny przykuło uwagę sił Nieprzyjaciela (karty ze Zgubą). Nigdzie nie było widać śladów Gandalfa, który by mógł pomóc drużynie w potrzebie, a najgorsze miało dopiero nadejść.

Z daleka było czuć, że wyprawa zbliża się do obozowiska trolli. Roztropność podpowiadała poczekać na Gandalfa, jednak Gimli stwierdził, że skoro poradził sobie z wroną to da radę też trollom. Nagle trolle Bert i Tom napadły na zbytnio nieostrożną drużynę i zanim ktokolwiek zdążył co zrobić, pochwyciły Bilba oraz Bofura do worków (wylosowałem Zużyty i Głęboki). Sytuację chwilowo opanował na szczęście Thalin, na którym skupiły swoją uwagę trolle, a dzięki łasce z Lorien i unikom nie został nawet draśnięty (Opiekuna Lorien + Finta). Gimli ciął Tom-a toporem co osłabiło bojowy zapał trolla (zadał 4 rany), lecz nie wyeliminowało go z walki.

Do drużyny dołączył Dori, ale niestety walka przyciągnęła uwagę ostatniego i zarazem największego z trolli - Wiliama. Wiliam bez trudu pochwycił z tylu szykującego się do zadania ciosu Gimlego do Dużego Worka (Mnóstwo lub Wcale), a następnie za jednym zamachem złapał do worków Topornika i Thalina (Solidnego i Mocnego).

Sytuacja stawała się wręcz beznadziejna i tylko cud lub Gandalf mógł uratować naszych biednych bohaterów. Włócznik i Kowal polegli próbując desperacko się bronić przed szarżującymi trollami, a dodatkowy unik (Flinta) uratowała Doriego, ale nie na długo. Trolle nacierały z każdej trony i Dori poświęcił się szlachetnie ratując Oriego, lecz na niewiele się to zdało. Samotny Ori próbował uciekać, niestety zbyt wiele czasu spędzał nad księgami co ujemnie odbiło się na jego sprawności, której potrzebował teraz jak nigdy. On i pozostali uczestnicy wyprawy skończyli w brzuchach trolli, które jeszcze długo śmiały się i gadały o głupich krasnoludach, które może nie są najsmaczniejsze, ale same do gara się pchają.

Odgłosy wesołej, trollowej uczty zwróciły w końcu uwagę szukającego drużyny Gandalfa, którego zatrzymało niezmiernie ważne spotkanie z Radagastem połączone z paleniem uszlachetnionej mieszanki fajkowego ziela. Patrząc na resztki lekkomyślnych krasnoludów obiecał sobie w duchu, ze już nigdy nie zaufa czarodziejowi i będzie palił fajkowe ziele bez dodatków niewiadomego pochodzenia. Jednak drobna nadzieja zawitał do strapionej głowy Gandalfa: nigdzie nie było widać resztek Bilba! Może sprytnemu hobbitowi udało się jednak uciec i spróbuje szczęścia w nowej wyprawie.


Recenzje dodatku zamieszczę wkrótce i dam info na firmowym profilu na Facebook
Już jest!
Ostatnio zmieniony przez chelcho Czw 06 Wrz, 2012, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0.43 sekundy. Zapytań do SQL: 14