galakta.pl galakta.pl
Forum wydawnictwa gier planszowych Galakta

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Gra o Tron PBF #2 - War is Coming - Pole Gry
Autor Wiadomość
Shutt
[Usunięty]

Wysłany: Pią 03 Sie, 2012   

__________________________________________________________________________

Lordowie, z miłą chęcią przyjmę od Was przysięgi lenne. Od tego czasu, ja, Mace Tyrell, pierwszy tego imienia, ogłaszam się Królem Andalów, Rhoynara i Pierwszych Ludzi,
Lordem Siedmiu Królestw i Obrońcą Królestwa.

Namiestnikiem mianuję mojego wiernego sojusznika, bez którego nie podbiłbym Siedmiu Królestw, Lorda Balona Greyjoya!


__________________________________________________________________________

Gra ciekawa, niestety Lannister mógł być bardziej domyślnym graczem i nie ufać za bardzo zapewnieniom o nieagresji ^^
Zmiana na stanowisku Baratheona przysporzyła mi trochę problemów, ale dziwie się, że Georgie nie zajął mi Reach. Pełen szacun, nieźle dźwignąłeś ród Baratheonów.
Zdrada Martella też była dla mnie zaskoczeniem, bo od początku deklarował swoje nieczyste zamiary wobec Baratheona. Łut szczęścia i jego pomyłka pozwoliły mi na wygraną.
 
     
Adam Badura
[Usunięty]

Wysłany: Pią 03 Sie, 2012   

Gratuluję! ;)
 
     
Balerion
[Usunięty]

Wysłany: Pią 03 Sie, 2012   

Gratulacje! Dla Tyrella
...choć nie rozumiem postawy Krakena... to nie jest gra zespołowa, wygrywa zawsze jeden. A pomaganie komuś w osiągnięciu zwycięstwa, choć nie jest nie zgodne z przepisami, na pewno nie jest zgodne z ich duchem.
 
     
Shutt
[Usunięty]

Wysłany: Pią 03 Sie, 2012   

No cóż, sam nie zostawiłeś mu wyboru, to zwykła zemsta ^^
 
     
Adam Badura
[Usunięty]

Wysłany: Pią 03 Sie, 2012   

Balerion napisał/a:
...choć nie rozumiem postawy Krakena... to nie jest gra zespołowa, wygrywa zawsze jeden. A pomaganie komuś w osiągnięciu zwycięstwa, choć nie jest nie zgodne z przepisami, na pewno nie jest zgodne z ich duchem.


Ja o tym nie myślę w kategoriach pomagania (choć w sumie końcówka mogła tak wyglądać), co bardziej w nie przeszkadzaniu.

Ja w tej grze nie liczyłem się już kompletnie. Nie wiem, czy dotrwałbym do końca pod naporem Starka, szczególnie gdyby Tyrell mi nie pomagał. Stark napierał jak chciał, bo go inni nie nękali. Nie nękali też najwyraźniej Tyrell'a skoro zrobił aż tyle.

Czemu miałem opierać się Tyrell'owi (który w dodatku tak czy siak mógł mi zabrać wszystko poza morzami ewentualnie - gdyby chciał)? Tylko on mi był sojusznikiem...

Czy opieranie się Tyrellowi nie byłoby pomaganiem innym w wygarniu? ;)
 
     
Balerion
[Usunięty]

Wysłany: Sob 04 Sie, 2012   

No właśnie nie, zła filozofia. Zawsze opieranie się komuś pomaga komu innemu, to nie o to chodzi. Grałem w GoT kilkadziesiąt razy, przywionęło się kilkunastu graczy i po raz pierwszy spotykam się z sytuacją żeby ktoś pomógł wygrać innemu graczowi, wręcz gra zespołowa :wink: Zawsze przeszkadzało się najsilniejszemu żeby przeszkodzić mu w wygranej. To że ktoś stracił szanse na wygrane nie oznacza że ma komuś pomagać żeby wcześniej skończył grę uważam że to nie uczciwe, prawie jak gra na dwóch kontach - jakie wtedy mają szanse pozostali gracze? Można było zrobić jak Lannister i przestać grać, nie wiem czy nie było by to lepsze. I na koniec w ostatniej turze, która była decydująca, to nie było "nie przeszkadzanie" tylko współpraca, to oczywiste dla każdego kto obserwował grę. Nie zmienia to faktu że pomysł z dwukrotnym użyciem Lorasa był świetny, tyle że bez pomocy by się nie udał...
 
     
Vickon
[Usunięty]

Wysłany: Sob 04 Sie, 2012   

Adam Badura napisał/a:

Ja o tym nie myślę w kategoriach pomagania (choć w sumie końcówka mogła tak wyglądać), co bardziej w nie przeszkadzaniu.


Niezgodziłbym się z tym. Bezsprzecznie była to pomoc. Niechciałeś przeszkodzić sojusznikowi - ok Twoja wola. Ale pisać teraz, że mu się niepomogło, jak wyraźnie była pomoć udzielona to trochę zakrzywianie rzeczywistości. Ewidentna pomoc w wygraniu, to pozorowany atak na flote Tyrella. Dzieki temu dostał świerzą ręke, z Lorasem i dzieki temu wygrał.


Adam Badura napisał/a:

Ja w tej grze nie liczyłem się już kompletnie. Nie wiem, czy dotrwałbym do końca pod naporem Starka ...


To nie jest argument, żeby tak rozstrzygnąć grę. Strak pod wodzą Baleriona i Baratheon pod wodzą Georgie bardzo urośli w siłę. To że Żelaźni Ludzie sobie nie poradzili to wypadkowa Twoich działań, odrobiny losu i działań przeciwnika. Nie karz innych, za to że gra się nie ułożyła po Twoiej myśli.


Adam Badura napisał/a:

Czy opieranie się Tyrellowi nie byłoby pomaganiem innym w wygarniu? ;)


Wystarczyło zachować odrobinę przyzwoitości i zdjąć żeton marszu z Sunset Sea.

Na tym zakończe moje uwagi, co do tej sytuacji. Gra mogłaby się potoczyć w dalszych turach całkowicie inaczej. Jeżeli Tyrell by nie dopioł swego w turze 8. To o zwyciestwie biłby się zapewne z Baratheonem lub Starkiem.
 
     
Shutt
[Usunięty]

Wysłany: Sob 04 Sie, 2012   

Vickon napisał/a:
Na tym zakończe moje uwagi, co do tej sytuacji. Gra mogłaby się potoczyć w dalszych turach całkowicie inaczej. Jeżeli Tyrell by nie dopioł swego w turze 8. To o zwyciestwie biłby się zapewne z Baratheonem lub Starkiem.


Stark nie miał czym już walczyć po utracie konnicy w Riverrun i Seagardzie.
Baratheon? Nie powiem, miałem problemy z nim, ale Riverrun (zostawiłbym tu piechura, a resztę do Lannisportu z marszem +1) i Reach bym utrzymał (2x wsparcie z Highgarden i DM), potem pozostałaby ekspansja na Martella i koniec gry w 8/9 turze.
Tam właśnie użyłbym Loreasa, bo Arienne została zagrana.

Inna sprawa to fakt, że Greyjoy mógł mi nieźle dopiec flotą na WSS, ale wtedy zawsze mógłbym przez Three Towers się ruszyć ;)
Ogólnie miałem plan na życie, a Greyjoy przyśpieszył tylko moje zwycięstwo (wyjeżdżam za kilka dni i chciałem to dociągnąć do końca).

Sojusz sojuszem, mogłem od Adama nieźle oberwać, ale on ode mnie też.
Każdy ma inną strategię na tę grę, ja próbuję ją często zmieniać - nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się dotrzymać sojuszu xD

Szkoda, tylko, że Martell się tak podłożył, wtedy ta gra mogłaby wyglądać zupełnie inaczej.
Baratheon też się przysłużył odrzuceniem mojego generała.
 
     
Balerion
[Usunięty]

Wysłany: Sob 04 Sie, 2012   

Zgadzam się Z tym co napisał Vickon, jest to potwierdzenie moich słów.
Co do tur 8,9... to już gdybanie, nie wiemy jak potoczyła by się gra.na pewno nie zdobyłbyś Fosy, przy dobrym układzie również szachowałbym Cie w Segardzie, Baratheon miała szanse na Reach, tak samo jak Martel, tam by się wspierali i Twoje wsparcie byłoby iluzoryczne albo równoważone, obaj mieli by nowe armie w 8 turze Reach na 99% byś nie utrzymał było to mozliwe tylko przy wyjątkowo złych rozkazach Martella i Bartheona. Ja miałbym nową w 9. Ale powtórzę - to gdybanie i jak Wiesz nie o to chodzi w tej dyskusji.
 
     
Shutt
[Usunięty]

Wysłany: Sob 04 Sie, 2012   

A fakt, Tron Ostrzy jeszcze był :) Armia Martella byłaby ciut uszczuplona no i zawsze pozostaje obrona aktywna - z Loreasem mam 4 ruchy no i ach ten Mace.

Trzeba było prowadzić politykę i dowiedzieć się co w trawie piszczy.
 
     
Balerion
[Usunięty]

Wysłany: Sob 04 Sie, 2012   

Ech ... powtórzę jeszcze raz nie interesuje mnie co by było - załóżmy że maiłeś perfekcyjny plan i wygrałbyś w 8 turze NIE O TO CHODZI ! Gdybyś tak zrobił nie było by dyskusji. Tylko gratulacje. A tak pozostał niesmak... Nie wiem co myślą Georgie i gamaliel, jestem ciekawy. Ale już moja a zwłaszcza Vickona (nie był bezposrednio zainteresowany w niczyim zwycięstwie) opinia powinna skłonić do refleksji czy wszystko było czyste?
 
     
Shutt
[Usunięty]

Wysłany: Sob 04 Sie, 2012   

Czyste?!

Macie mnie, Adam to mój kuzyn cioteczny, który przegrał ze mną pół litra i nie miał jak spłacić długu =.=

Dajcie już spokój, zrobił jak zrobił, a że Wam to nie w smak to już nie jego problem.
 
     
Balerion
[Usunięty]

Wysłany: Sob 04 Sie, 2012   

To inaczej - To tylko gra i tak ją traktuję nic więcej, oderwijmy się od tej konkretnej rozgrywki. Po prostu uważam że takie podejście w tej, czw innej rozgrywce psuje grę i zabawę "ok już nie wygram to pomogę tobie, inni są ba i mnie biją a ty nie" no sam pomyśl - czy to nie psuje gry? Powiedzmy że w innej komuś nie pójdzie w 2 turze to w 3 pomoże sąsiadowi i w 4 będzie po grze - fajna zabawa?
Nie w smak - to prawda, ale nie to kto, tylko jak.
Ale ponieważ mam wrażenie że w dyskusji stoimy w miejscu, to skończmy. Poszło. Teraz jestem tylko ciekaw zdania pozostałych graczy, bo może ja mam jakieś dziwne "nie smaki" i czepiam się, a wszystko jest ok.
 
     
Shutt
[Usunięty]

Wysłany: Sob 04 Sie, 2012   

Nie rozumiem powodu tej dyskusji, Adam zrobił co zrobił. Decyzja należała do niego.
Sam jestem ciekawy co by wydarzyło się w 8 Turze :)
 
     
Balerion
[Usunięty]

Wysłany: Sob 04 Sie, 2012   

Popatrz, zgadzam się z 2 z 3 twoich twierdzeń :wink: tzn.:
Adam zrobił co zrobił. Decyzja należała do niego. - to prawda.
Sam jestem ciekawy co by wydarzyło się w 8 Turze :) - to też prawda
ale tu już nie: Nie rozumiem powodu tej dyskusji - ja rozumiem
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0.15 sekundy. Zapytań do SQL: 13