galakta.pl galakta.pl
Forum wydawnictwa gier planszowych Galakta

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
[ZP] Starcie u stóp Samotnej Skały
Autor Wiadomość
kufel
[Usunięty]

Wysłany: Nie 21 Sie, 2011   

The Wizards to taka jakby podstawka, potem była druga podstawka The Lidless Eye pozwalająca grać "złymi" a potem The White Hand gdzie graliśmy upadłymi czarodziejami (we Władcy Pierścieni upadł jedynie Saruman) oraz The Barlog tu prowadzimy hordy Zguby Durina :)
 
     
crabtree
[Usunięty]

Wysłany: Nie 21 Sie, 2011   

Stephan napisał/a:
crabtree napisał/a:
Na dzień dzisiejszy wydaje mi się, że mechanika gry świetnie wpasowuje się w świat Tolkiena. Widać, że autorzy świetnie uchwycili klimat i tylko trzymać kciuki żeby tak dalej się wszystko ułożyło.


Nie zgadzam się (jak zwykle :razz: ) zupełnie. Śródziemie to obszerna kraina, pełna miejsc pięknych i tajemniczych. Gra oparta o klimaty tolkienowskie powinna oferować swobodę podróżowania, możliwość wyboru drogi; powinna być epicka oraz nieliniowa.

Tak, tak, podróże, sieczka z rywalami, złoto, punkty doświadczenia i magiczne przedmioty. To ma być epicka rozgrywka? Jak ma się swoboda działania do tego co stworzył Tolkien? Przecież to właśnie sam autor przedstawił swoją opowieść jako ciągłą misję, w takcie której bohaterowie ciągle zmagają się z przeciwnościami.

Stephan napisał/a:

Mechanika naszego LCG doskonale pasuje do jakiegoś survival horroru. Przemykamy wąskimi tunelami, uciekamy przed ścigającym nas monstrum, eskortujemy krwawiącego sojusznika modląc się, by za rogiem nie czaiło się jakieś nowe cholerstwo... Co jak co, ale do klimatu oryginalnego Władcy czy Hobbita to ni przypiął, ni przyłatał.

Właśnie jak najbardziej oddaje to klimat WP.
Mam nieodparte wrażenie że Tobie po prostu bliżej do systemu RPG niż do gry planszowej czy karcianej. Jak wyobrażasz sobie podróże do pięknych, tajemniczych miejsc? W jakim celu? Dla zdecydowanej większości graczy liczy się akcja, w szerokim znaczeniu tego słowa.
 
     
Stephan
[Usunięty]

Wysłany: Nie 21 Sie, 2011   

quote napisał/a:
Czy Kolega grał w Middle Earth CCG?


Grałem, oj grałem! Było to kupę lat temu, gdy świat był jeszcze młody, a elfowie chadzali po nadwiślańskich puszczach :mrgreen: Niestety pobliski sklep z grami upadł, a o internecie nikt wtedy nie słyszał (jeszcze Edison żarówki nie wymyślił) no i sprzedałem swą talię jednemu gostkowi. Do dziś żałuję. Pamiętam, że grałem Radagastem: miał on jakieś bonusy przy podróży przez wildernessy i tak też planowałem jej kolejne etapy...

Cały czas, gdy czepiam się naszego LCG mam w tyle głowy rozmach i swobodę, jaką dawało "The Wizards".

crabtree napisał/a:
Tak, tak, podróże, sieczka z rywalami, złoto, punkty doświadczenia i magiczne przedmioty. To ma być epicka rozgrywka?


A czemu nie? Czy zagrywanie abstrakcyjnych dodatków za pomocą abstrakcyjnych zasobów (swoją drogą: co to są te zasoby??? Czy mój bohater to jakieś miasto, które przynosi dochody i dzięki nim może stawiać sobie nowe budynki???) jest epickie?

crabtree napisał/a:
Jak ma się swoboda działania do tego co stworzył Tolkien? Przecież to właśnie sam autor przedstawił swoją opowieść jako ciągłą misję, w takcie której bohaterowie ciągle zmagają się z przeciwnościami.


Owszem, cel misji musi być z grubsza zdeterminowany. Ale droga do niego powinna zależeć od inwencji grającego. O taką właśnie swobodę mi tu chodzi. Przypomnij sobie moment z "Władcy Pierścieni", gdy drużyna musiała dokonać wyboru dalszej drogi: Brama Rohanu, czy kopalnie Morii? Albo Brama Mordoru czy przełęcz Kirith Ungol? Dobra gra, mająca aspiracje odzwierciedlać wyprawę przez Śródziemie, musi uwzględniać ten aspekt; karcianka taka musi być oparta o elastyczną talię lokacji, które gracz sam sobie składa pod kątem tego, jaką talią dysponuje (elfy niekoniecznie muszą łazić po kopalniach, a hobbici lepiej będą działać w lokacjach miejskich itd.)

Taką możliwość dawało "The Wizards", takiej możliwości nie daje nasze LCG. I tyle.

crabtree napisał/a:
Jak wyobrażasz sobie podróże do pięknych, tajemniczych miejsc? W jakim celu?


Tak, jak już napisałem: poprzez zagrywanie dowolnych kart lokacji i odbywanie między nimi podróży. W jakim celu? A w takim, żeby gracz poczuł, że to on planuje swą podróż, a nie FFG, które każe sobie za to słono płacić :)

crabtree napisał/a:
Mam nieodparte wrażenie że Tobie po prostu bliżej do systemu RPG niż do gry planszowej czy karcianej. [...] Dla zdecydowanej większości graczy liczy się akcja, w szerokim znaczeniu tego słowa.


Nie będę się kłócił o słowa. Jeśli grę, która pozwala graczowi planować kolejne etapy wyprawy, wiążąc rozwój postaci z odwiedzanymi przez nich lokacjami, to RPG, to tak. Jest mi do tego znacznie bliżej niż do abstrakcyjnego pasjansa, który na siłę stara się wpasować w znane i lubiane uniwersum, mimo, że jego mechanika bardziej pasowałaby do klimatu "Resident Evil" :wink: A poza tym: dlaczego RPG nie może być jednocześnie grą akcji, dającą spory zastrzyk adrenaliny?
 
     
crabtree
[Usunięty]

Wysłany: Nie 21 Sie, 2011   

Stephan napisał/a:

Cały czas, gdy czepiam się naszego LCG mam w tyle głowy rozmach i swobodę, jaką dawało "The Wizards".


Niestety nie było mi dane poznać tej gry. Skoro tak zachwalacie to musiała być bardzo fajna.
Stephan napisał/a:

crabtree napisał/a:
Tak, tak, podróże, sieczka z rywalami, złoto, punkty doświadczenia i magiczne przedmioty. To ma być epicka rozgrywka?


A czemu nie? Czy zagrywanie abstrakcyjnych dodatków za pomocą abstrakcyjnych zasobów (swoją drogą: co to są te zasoby??? Czy mój bohater to jakieś miasto, które przynosi dochody i dzięki nim może stawiać sobie nowe budynki???) jest epickie?

Stephan, a jak to inaczej rozwiązać? Zasoby to pojęcie abstrakcyjne. Oznacza bardziej czas między zagraniem kolejnych kart niż dochody z miast ;)

Stephan napisał/a:

crabtree napisał/a:
Jak ma się swoboda działania do tego co stworzył Tolkien? Przecież to właśnie sam autor przedstawił swoją opowieść jako ciągłą misję, w takcie której bohaterowie ciągle zmagają się z przeciwnościami.


Owszem, cel misji musi być z grubsza zdeterminowany. Ale droga do niego powinna zależeć od inwencji grającego. O taką właśnie swobodę mi tu chodzi. Przypomnij sobie moment z "Władcy Pierścieni", gdy drużyna musiała dokonać wyboru dalszej drogi: Brama Rohanu, czy kopalnie Morii? Albo Brama Mordoru czy przełęcz Kirith Ungol? Dobra gra, mająca aspiracje odzwierciedlać wyprawę przez Śródziemie, musi uwzględniać ten aspekt; karcianka taka musi być oparta o elastyczną talię lokacji, które gracz sam sobie składa pod kątem tego, jaką talią dysponuje (elfy niekoniecznie muszą łazić po kopalniach, a hobbici lepiej będą działać w lokacjach miejskich itd.)

Owszem, tak by było idealnie ale w warunkach karcianych praktycznie niewykonalne. Autorzy po prostu mieli inną, prostszą wizję gry. Mi się ona podoba, bo jak na karciankę jest bardzo ciekawie.
Stephan napisał/a:

crabtree napisał/a:
Mam nieodparte wrażenie że Tobie po prostu bliżej do systemu RPG niż do gry planszowej czy karcianej. [...] Dla zdecydowanej większości graczy liczy się akcja, w szerokim znaczeniu tego słowa.


Nie będę się kłócił o słowa. Jeśli grę, która pozwala graczowi planować kolejne etapy wyprawy, wiążąc rozwój postaci z odwiedzanymi przez nich lokacjami, to RPG, to tak. Jest mi do tego znacznie bliżej niż do abstrakcyjnego pasjansa, który na siłę stara się wpasować w znane i lubiane uniwersum, mimo, że jego mechanika bardziej pasowałaby do klimatu "Resident Evil" :wink: A poza tym: dlaczego RPG nie może być jednocześnie grą akcji, dającą spory zastrzyk adrenaliny?

RPG to idealne rozwiązanie ale ciężko jest przenieść na planszę swobodę znaną z gier RPG.
 
     
odmu
[Usunięty]

Wysłany: Nie 21 Sie, 2011   

Stephan napisał/a:
crabtree napisał/a:
Tak, tak, podróże, sieczka z rywalami, złoto, punkty doświadczenia i magiczne przedmioty. To ma być epicka rozgrywka?


A czemu nie? Czy zagrywanie abstrakcyjnych dodatków za pomocą abstrakcyjnych zasobów (swoją drogą: co to są te zasoby??? Czy mój bohater to jakieś miasto, które przynosi dochody i dzięki nim może stawiać sobie nowe budynki???) jest epickie?


Zasoby - czemu traktujesz zasoby jak złoto czy jakąś wartość materialną. Zasoby we władcy są zasobami wiedzy bohaterów o otaczającej ich dziczy i zarazem szczęściem. Słowo zasoby pasuje tu idealnie, bo cóż może łączyć te dwa pojęcia lepiej. I są bardzo klimatyczne - tym mamy większą grupę bohaterów tym większe szanse, że któryś podróżując zauważy kamień wyróżniający się, pasujący do starodawnych krasnoludzkich skrytek i znajdzie w nim krasnoludzki topór lub napierśnik. Czy też akurat nie spotkamy zabłąkanych jeźdzców z Rohanu wracających z misji, którzy akurat uciekając przed orkami trafili do mrocznej puszczy. Czy też Theodred, który wyruszając na swym rączym koniu nie jest w stanie odkryć więcej pozytywnych wydarzeń na drodze podróżników i tym samym dostarczy nam nowych zasobów?
 
     
kufel
[Usunięty]

Wysłany: Nie 21 Sie, 2011   

crabtree napisał/a:

Niestety nie było mi dane poznać tej gry. Skoro tak zachwalacie to musiała być bardzo fajna.

Nic straconego! Gra cięgle żyje w sercach graczy, jest świetna platforma do grania przez neta (oczywiście darmowa) na dodatek w październiku mamy po raz pierwszy w Polsce Mistrzostwa Świata! :D
 
     
Stephan
[Usunięty]

Wysłany: Nie 21 Sie, 2011   

odmu napisał/a:
Zasoby we władcy są zasobami wiedzy bohaterów o otaczającej ich dziczy i zarazem szczęściem


Owszem, też tak sobie owe "zasoby" tłumaczę. Ale ich system jest, jak dla mnie, zbyt abstrakcyjny, zbyt ogólny. Już raczej przypomina mi gromadzenie drewna na budowę palisady w Warcrafcie i pasuje do jakiejś strategii, a nie gry przygodowej.

Ideałem byłaby sytuacja (i do tego powinny dążyć gry oparte na tolkienowskich realiach: zarówno komputerowe, planszowe, jak i karciane), gdyby zagrywanie przedmiotów/sojuszników wymagało spełnienia trzech warunków, w skrócie WWW: what, where i when.

A więc chcąc zagrać topór krasnoludzki (what) muszę udać się do jakieś pozwalającej na to lokacji (np. Samotna Góra - where) i spełnić tam warunek, np. zabić przeciwnika, przyprowadzić sojusznika o danej cesze, ew. zapłacić już te zasoby itd. (when).

Podobnie wyglądało to w The Wizards i to właśnie - związek przyczynowo-skutkowy między odwiedzanymi lokacjami, pokonywanymi wrogami i siłą zagrywanych kart - czyniło każdą rozgrywkę swoistą symulacją epickiej przygody, którą można było potem spisać jako alternatywną historię wojny o pierścień.

crabtree napisał/a:
Autorzy po prostu mieli inną, prostszą wizję gry. Mi się ona podoba, bo jak na karciankę jest bardzo ciekawie.


No i o to kruszę kopię cały czas! Wizja autorów jest zbyt prosta, by zapewnić grze rozwój i żywotność choćby w połowie taką, jaką zyskał Warhammer Inwazja. Co gorsza, miast w kolejnych rozszerzeniach (na co liczyłem po nabyciu podstawki) zmieniać ideę gry i zmierzać w kierunku większej swobody w tworzeniu własnych scenariuszy, mamy drogaśne, zamknięte w swych ramach jednorazówki. Wiem, że gra się Tobie podoba i chwała Ci za to. Mam nadzieję, że będzie tak jak najdłużej. Obawiam się jednak, że Władca po świetnym starcie (zapewnionym przez tematykę gry - sam jestem ofiarą) szybko się wypali. Jedyne, co mogło jako-tako grę ratować, czyli system punktów (co pozwalałoby porównywać kolejne swoje przeprawy i zwiększyło regrywalność scenariuszy) jest absolutnie niemiarodajny i skopany. Czy potrzeba innych symptomów rychłej śmierci? :neutral:
 
     
crabtree
[Usunięty]

Wysłany: Nie 21 Sie, 2011   

kufel napisał/a:
crabtree napisał/a:

Niestety nie było mi dane poznać tej gry. Skoro tak zachwalacie to musiała być bardzo fajna.

Nic straconego! Gra cięgle żyje w sercach graczy, jest świetna platforma do grania przez neta (oczywiście darmowa) na dodatek w październiku mamy po raz pierwszy w Polsce Mistrzostwa Świata! :D

A gdzie tego szukać? Daj linka :P

Stephan, WI jest grą idealną na turnieje i to zapewni jej żywotność. WP ma fatalny system punktowy o którym już pisałem w innym temacie. System zupełnie niemiarodajny i odzwierciedlający dosłownie nic.
Ja jednak poczekam z ostateczną oceną do końca emisji gry.
 
     
Kulgan
[Usunięty]

Wysłany: Pon 22 Sie, 2011   

Stephan napisał/a:
Podobnie wyglądało to w The Wizards


A ja się niebywale cieszę, że w Lotrze LCG nie jest tak samo czy podobnie jak w "The
Wizards" (czytaj Middle-Earth). Może w ME dane mi będzie kiedyś się nauczyć, więc będę miał wówczas możliwość sprawdzić ten mechanizm.

Cieszę się również, że Lotr LCG nie jest kopią TCG, bo to mam już ograne.

Lotr LCG ma swój klimat i swoją mechanikę. Ciekawe, że przeciwnicy nie atakują jej, że jest wtórna, że w to już grali pod różnymi postaciami. Nie, atakują, że jest inna. Dziwne. Szuka się pseudoargumentów i wieszczy niechybny upadek. W imię czego? W imię typowo polskiego marudzenia, że nie jest to tak ja bym to sobie widział. Ja oczekiwałem, że będzie mi się grafika podobała i że będzie mi się w to dobrze grało. I tak jest, więc nie mam powodów do malkontenctwa.

A jak chcesz Stephan pograć sobie w karcianego RPG-a, to polecam Warlorda :razz:
 
     
kufel
[Usunięty]

Wysłany: Pon 22 Sie, 2011   

Żeby nie było: mi tam się wszystko podoba, właśnie idę do kumpla na rozkminianie Massinga ;)
 
     
crabtree
[Usunięty]

Wysłany: Wto 23 Sie, 2011   

Po poważnej wpadce ze złym stosowaniem opisu karty jednego z Trolli, gra zrobiła się jeszcze bardziej dramatyczna. Siora gra 3 bohaterami, a ja 2. Ona ma w talii karty zbijające zagrożenie (nie licząc 2 Gandalfów). I plan jest taki żeby trzymać zagrożenie poniżej 34, żeby Trolle same nie weszły w zwarcie bo pokonanie ich jest wtedy bardzo trudne. Zwłaszcza zwiększone zagrożenie jest mordercze bo przed tym chroni tylko Finta lub inna kart udaremniająca atak przeciwnikowi.
Kolejnym problemem są 2 Górskie Trolle które jakoś dziwnie często potrafią się "przywałęsać" w tej przygodzie ;] W połączeniu z aktywną Samotną Skałą jest to bardzo nieciekawa sprawa!
 
     
Stephan
[Usunięty]

Wysłany: Sro 24 Sie, 2011   

Kulgan napisał/a:
Ciekawe, że przeciwnicy nie atakują jej, że jest wtórna, że w to już grali pod różnymi postaciami. Nie, atakują, że jest inna.


Może jestem nieco konserwatywny, ale uważam, że "inność" nie znaczy automatycznie "lepszość". Z pewnych sprawdzonych wzorców warto korzystać, zaś silenie się na innowacyjność na ogół wychodzi... no po prostu czasem nie wychodzi. Krótko mówiąc: jeśli coś jest dobre, to nie obchodzi mnie, że jest wtórne. I na odwrót: jeśli coś jest do kitu to nawet fakt, że jest zarazem bardzo innowacyjne nie przekona mnie do tego czegoś. I tyle w tym temacie.

Kulgan napisał/a:
Szuka się pseudoargumentów i wieszczy niechybny upadek. W imię czego? W imię typowo polskiego marudzenia, że nie jest to tak ja bym to sobie widział.


Nie wiem, który mój argument był "pseudo", ale niech tam. Więcej ich już nie będę powtarzał. Podsumuję tylko krótko moje "wonty" i napiszę dlaczego uważam, że Władca nie ma przed sobą wiele życia.

Aby jakakolwiek gra odniosła sukces, musi trafić w oczekiwania sporego grona odbiorców. Taki twór, jak Władca Pierścieni LCG, wyraźnie uderza do dwóch grup: fanów gier karcianych oraz miłośników prozy Tolkiena. Biorąc jednakowoż pod uwagę specyficzną mechanikę tej gry, dorzuciłbym jeszcze trzecią grupę: "planszówkowców".

Wielbiciele karcianek, wychowani na MTG czy też na Warhammerze Inwazji, szybko jednak rzucą Władcę w diabły. Niewiele tu bowiem zabawy w składanie talii, spektrum możliwości ubożuchne, a każdy kolejny dodatek, oferując za ponad 40 złotych jedynie 10 wzorów kart gracza, nie spełni oczekiwań prawdziwego karciarza. Do tego dodajmy kompletny brak czynnika rywalizacji, który w innych karciankach sprawia, że aż chce się "umacniać" swą talię oraz brak turniejów, cementujących społeczność, a otrzymamy prosty wniosek: to nie jest gra dla fanów gier karcianych.

Może planszowcy się nią zauroczą? Też pudło. Mechanice gry brak finezji, dynamiki i prostoty, zaś interakcja (rywalizacja i kooperacja) między graczami jest, w porównaniu choćby z takim Sabotażystą, szczątkowa. Zanim wytłumaczymy współgraczom zasady i działanie poszczególnych kart, Ci zaraz uciekną, by w spokoju kolonizować po raz kolejny pola i lasy Catanu.

Zostają miłośnicy Tolkiena. Podejrzewam, że to oni w pierwszej kolejności rzucili się na ten tytuł i zapewnili mu (rzekomo) świetny start. Sam zaliczam się do tej grupy. Niemniej, jak podejrzewam, tolkienowscy "ortodoksi" szybko zrażą się swobodnym potraktowaniem elementów świata przedstawionego i podporządkowaniem ich mechanice gry, co doprowadza do (opisywanych przeze mnie w innym poście) absurdów (Eowina zostaje namiestnikiem Gondoru w podziemiach Dol Guldur! Hurra!). Szybko przekonają się, że "śródziemność" tej gry była tylko wabikiem, na który dali się złowić i że jej mechanika równie dobrze mogła pasować do jakiegokolwiek innego uniwersum. I że Władca LCG jest po prostu ładnym gadżetem, coś jak naklejka z Frodem w paczce chipsów, w dodatku kosztującym coraz więcej i więcej.

Pozostają kolekcjonerzy, tacy, którzy dla zasady kupią wszystko, co ukaże się na rynku. Ale to jednak zbyt wąska grupa, by Władca rozwinął się choćby w połowie tak, jak Warhammer czy AGOT. A inwestowanie w trupa to jednak rozrzutność...
 
     
kowal85
[Usunięty]

Wysłany: Sro 24 Sie, 2011   

Stephan napisał/a:
co doprowadza do (opisywanych przeze mnie w innym poście) absurdów (Eowina zostaje namiestnikiem Gondoru w podziemiach Dol Guldur! Hurra!).


Przepraszam Cię Przyjacielu, ale kto napisał i gdzie, że LoTR LCG, będzie dokładnie odwzorowywało, książkę, kropka w kropkę, przecinek w przecinek ? A i wszystkie jej dokładnie opisane postaci, a może w tym Śródziemiu, nie tym Tolkienowskim, a tym w którym "Sławek" i "Krzysiek", chcą aby to właśnie Eowina była namiestnikiem Gondoru i doszli do tego wniosku właśnie w Podziemiach Dol Guldur, bo tak, bo tak im się chciało, bo znaleźli w tunelu to magiczne odznaczenie ?

Pomyśl że to jest gra karciana, jeśli Eowina nie mogłaby być Namiestniekiem Gondoru, to byłby przypis na karcie, "Tylko dla postaci ze ścieżką Gondor",prawda ?

Sam nie wiem czasem co myśleć o tej grze, dajmy się jej rozwinąć, a nie skazujesz ją już po wyjściu zaledwie dwu zestawów, na pożarcie...

Niech wyjdzie cały blok Mirkwood i jakiś większy dodatek i wtedy można psioczyć, przecież w W:I Chaos, też nie miał prawa bytu grać, i ktoś płakał jacy to FFG są źli ?
Ostatnio zmieniony przez kowal85 Czw 25 Sie, 2011, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Kulgan
[Usunięty]

Wysłany: Sro 24 Sie, 2011   

Stephan napisał/a:
Aby jakakolwiek gra odniosła sukces, musi trafić w oczekiwania sporego grona odbiorców. Taki twór, jak Władca Pierścieni LCG, wyraźnie uderza do dwóch grup: fanów gier karcianych oraz miłośników prozy Tolkiena. Biorąc jednakowoż pod uwagę specyficzną mechanikę tej gry, dorzuciłbym jeszcze trzecią grupę: "planszówkowców".

Tu pozwolę się zgodzić :twisted:

Stephan napisał/a:
Wielbiciele karcianek, wychowani na MTG czy też na Warhammerze Inwazji, szybko jednak rzucą Władcę w diabły. Niewiele tu bowiem zabawy w składanie talii, spektrum możliwości ubożuchne, a każdy kolejny dodatek, oferując za ponad 40 złotych jedynie 10 wzorów kart gracza, nie spełni oczekiwań prawdziwego karciarza. Do tego dodajmy kompletny brak czynnika rywalizacji, który w innych karciankach sprawia, że aż chce się "umacniać" swą talię oraz brak turniejów, cementujących społeczność, a otrzymamy prosty wniosek: to nie jest gra dla fanów gier karcianych.

Tu już się zgodzić nie mogę. Wychowani na Warhammerze Inwazji? Ile lat ma ta gra, że ma już swoich wychowanków? Niewiele tu zabawy w składanie talii? Szkoda, że nie potrafisz się w to bawić, innym to sprawia sporo frajdy, co widać chociażby na tym forum. Brak turniejów cementujących społeczność? To po to są turnieje? A nie, żeby za wszelką cenę wygrać? Bo tak jest bardzo często - gracz jest dla gracza wilkiem i tylko czyha, gdzie mu się noga powinie albo gdzie będzie mógł oszukać. Lotr LCG to nie jest gra dla fanów gier karcianych chcących zarabiać na wygrywaniu turniejów /czytaj zawodowców/, a raczej dla tych, którzy chcą sobie pograć dla samej przyjemności grania. Tak, Stephan, tacy istnieją i mają się zupełnie dobrze :mrgreen:

Stephan napisał/a:
Może planszowcy się nią zauroczą? Też pudło. Mechanice gry brak finezji, dynamiki i prostoty, zaś interakcja (rywalizacja i kooperacja) między graczami jest, w porównaniu choćby z takim Sabotażystą, szczątkowa. Zanim wytłumaczymy współgraczom zasady i działanie poszczególnych kart, Ci zaraz uciekną, by w spokoju kolonizować po raz kolejny pola i lasy Catanu.

Na planszówkowiczów, przyznam się, mniej bym liczył. Ale tu użyłeś pseudoargumentów. Planszówkowicze to nie fani Sabotażysty i Osadników, ale wielu tytułów. Sabotażysta jest grą na kilka razy, bardziej pasującą w towarzystwie nie-planszówkowym i chowa się przy Lotrze jeśli chodzi o spektrum możliwości. I planszówkowicze nie uciekną do Osadników, bo ile można ogrywać ten sam schemat przy losowości jeszcze większej niż w Lotrze? Nie zdziwię się, jeśli fani planszówek powiedzą, że Lotr nie jest w ich guście i wolą sobie w coś innego pograć, bo to de facto gra karciana. Niemniej jednak część, może nawet nie tak mała, stanie się miłosnikami gry kooperacyjnej różnej od Pandemica czy Ghost Stories (o Battlestra Galactica nie wspominając), ale jednak dającej możliwości na miłe spędzenie czasu.

Stephan napisał/a:
Zostają miłośnicy Tolkiena. Podejrzewam, że to oni w pierwszej kolejności rzucili się na ten tytuł i zapewnili mu (rzekomo) świetny start. Sam zaliczam się do tej grupy. Niemniej, jak podejrzewam, tolkienowscy "ortodoksi" szybko zrażą się swobodnym potraktowaniem elementów świata przedstawionego i podporządkowaniem ich mechanice gry, co doprowadza do (opisywanych przeze mnie w innym poście) absurdów (Eowina zostaje namiestnikiem Gondoru w podziemiach Dol Guldur! Hurra!). Szybko przekonają się, że "śródziemność" tej gry była tylko wabikiem, na który dali się złowić i że jej mechanika równie dobrze mogła pasować do jakiegokolwiek innego uniwersum. I że Władca LCG jest po prostu ładnym gadżetem, coś jak naklejka z Frodem w paczce chipsów, w dodatku kosztującym coraz więcej i więcej.

Dlaczego rzekomo świetny start? Bo jest w poprzek Twoim poglądom? Dlaczego fani Tolkiena muszą się zrażać, że świat, który tak lubią został rozszerzony? Że zamiast znanych im postaci, na które będą czekać z bijącym sercem /ja w najbliższym dodatku cieszę się na Imrahila/, pojawi się cała masa nowych? Przecież nie musisz grać postaciami, które z jakichkolwiek powodów Ci nie pasują i używać kart z godnie z Twoim poczuciem prawomyślności. Masz wybór. Niewątpliwie świat Tolkiena przyciąga do tej karcianki, ale nie jest to tylko opakowanie, lecz coś więcej. Gandlaf, jak to wielki Czarodziej, przychodzi z pomocą potrzebującej Drużynie. Podobnie Orły. Krasnoludy są twarde i waleczne. Każda postać coś wnosi i jakby dobrze się w nie zagłębić, to odnajdzie się sporo analogii do Trylogii w ich zdolnościach i współczynnikach. Ale żeby to zauważyć, trzeba mieć choć odrobinę dobrej woli, której u Ciebie znaleźć sie nie da, niestety.

Stephan napisał/a:
Pozostają kolekcjonerzy, tacy, którzy dla zasady kupią wszystko, co ukaże się na rynku. Ale to jednak zbyt wąska grupa, by Władca rozwinął się choćby w połowie tak, jak Warhammer czy AGOT. A inwestowanie w trupa to jednak rozrzutność...

Sugerujesz, że inwestowanie pieniędzy w Middle-Earth, Lotra TCG, Vampire'a czy DoomTroopera to rozrzutność? Bo to akurat są trupy, już nie wychodzą, a mają ciągle sporo miłośników? A jak ktoś ma ochotę sobie po prostu pograć w dobrym towarzystwie dla zabicia czasu i fanu z gry, to też odradzasz? Bo Lotr LCG jest noworodkiem i tylko w Twojej głowie stał się trupem, co dowodzi, że masz na tym punkcie jakąś obsesję.

Na koniec, Stephan, muszę Ci ze zdziwieniem podziękować. Zmuszasz mnie za każdym razem do przeanalizowania Twoich argumentów, nie zawsze trafnych, a ja dzięki temu widzę w grze coraz więcej świetnych i klimatycznych rzeczy. Tak więc: dziękuję Ci bardzo :grin:
 
     
odmu
[Usunięty]

Wysłany: Czw 25 Sie, 2011   

Kurczę. Ja muszę do jednego się przyczepić, no bo wiadomo że dużo naszych opinii to kwestia subiektywnego spojrzenia na temat. Ale muszę spytać. Czemu ciągle w argumentach o nieklimatyczności trafia się ten namiestnik Gondoru? Czemu nikt się nie czepia, że w wyniku scenariusza może np. zginąć Gimli czy Frodo czy Aragorn? No kurczę - takie wydarzenie oznaczałoby, że cały WP nie ma sensu, bo kto będzie tworzył drużynę pierścienia? Więc już niech Eowina zostanie tym namiestnikiem.
Czy też sama sytuacja jest absurdalna, bo ma miejsce w Dol Guldur? Czy zagranie karty oznacza, że stało się to właśnie w tym momencie? Może postać uświadamia sobie z odpowiedzialności jaką ma na barkach będąć namiestnikiem i sygnalizujemy to po prostu zagraniem karty. Czy to jest nieklimatyczne tolkienowsko? Sam wątek Aragorna, którego pochodzenie jest dość nieznane dla wszystkich i nagle zostaje królem. Czy też Frodo chodzący w mithrilowym wdzianku, które ujawnia się nagle.

EDIT: Zapomniałem wspomnieć, że mi osobiście nie przeszkadza kwestia takiego podejścia do sprawy, a jedynie ciekawi mnie to spojrzenie na sprawę namiestnika :) . Osobiście jedyne co mi przeszkadza fabularnie to to, ze postać Froda jest kompletnie nieletnia wg linii czasu i w sumie powinien on siedzieć w Shire.
Ostatnio zmieniony przez odmu Czw 25 Sie, 2011, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0.21 sekundy. Zapytań do SQL: 13